• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Justyna Steczkowska: Muzyczny kameleon i cygańska femme fatale

Ewa Palińska
25 maja 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
 - (...) gdybym grała cygańską femme fatale  w jakiejkolwiek cygańskiej przestrzeni czy w ich środowisku, to już dawno ucięliby mi głowę (śmiech). Takie zachowania, jak moje na scenie, gdzie mężczyźni leżą u moich stóp bądź grają pod moje dyktando, w realu w ogóle nie wchodzi w grę. Poza tym dużo w tym spektaklu sensualności, na co żaden Cygan nie pozwoliłby publicznie swojej wybrance - mówi Justyna Steczkowska, która 27 sierpnia o godz. 20 w Operze Leśnej wystąpi wspólnie z Orkiestrą Cygańską.  - (...) gdybym grała cygańską femme fatale  w jakiejkolwiek cygańskiej przestrzeni czy w ich środowisku, to już dawno ucięliby mi głowę (śmiech). Takie zachowania, jak moje na scenie, gdzie mężczyźni leżą u moich stóp bądź grają pod moje dyktando, w realu w ogóle nie wchodzi w grę. Poza tym dużo w tym spektaklu sensualności, na co żaden Cygan nie pozwoliłby publicznie swojej wybrance - mówi Justyna Steczkowska, która 27 sierpnia o godz. 20 w Operze Leśnej wystąpi wspólnie z Orkiestrą Cygańską.

- Od dziecka muzyka była moją codziennością. Zawsze naturalne wydawało mi się to, że będę związana z nią również zawodowo. Ale to, że stałam się osobą popularną, było raczej poza moją percepcją. To zawsze jest konsekwencja pracy artysty i pasji, chociaż muszę przyznać, że w tych czasach nie zawsze wiąże się to z przyjemnościami - mówi Justyna Steczkowska. Artystka odwiedziła redakcję Trójmiasto.pl w związku z promocją trzech nietuzinkowych projektów z jej udziałem.



Ewa Palińska: Jak wyobrażała sobie przyszłość dziewczyna, która wysyłała zgłoszenie do "Szansy na sukces"? O czym pani wówczas marzyła?

Justyna Steczkowska: Nie wiem, czy miałam jakiekolwiek wyobrażenia. Całe życie zajmowałam się muzyką, a zgłoszenie do programu i późniejszy w nim udział to był jeden z wielu elementów, jakie wydarzyły się w moim życiu. Jako ciekawostkę dodam, że informację o zakwalifikowaniu się do programu usłyszałam siedząc w mieszkaniu, które wynajmowałam wówczas na Matarni. Co ciekawsze, usłyszałam ją malując guziki, bo jako osoba, która zrezygnowała ze studiów na gdańskiej Akademii Muzycznej, musiałam jakoś zarabiać na życie. Bardzo chciałam śpiewać, ale nie dostałam się na wokal ani do Katowic, ani do Gdańska, ani do szkoły przy Teatrze Muzycznym w Gdyni. Po latach wróciłam tam już jako Justyna Steczkowska, która miała na koncie kilka płyt i pięć Fryderyków i wiele innych nagród muzycznych, żeby zagrać główną rolę w spektaklu do muzyki Leszka Możdżera i w reżyserii Wojciecha Kościelniaka "Sen nocy letniej" Szekspira. To było niesamowite uczucie! Wcześniej nie dostałam się przecież do szkoły znajdującej się przy Teatrze Muzycznym.

Jak pani myśli, dlaczego?

Nawet o to zapytałam! W odpowiedzi usłyszałam, że przyjmują ludzi, aby się tam uczyli, a według komisji jestem na tyle dojrzałą artystką, że to nie jest miejsce dla mnie. Spytałam więc, czy nie przyjęliby mnie do teatru, żeby grać cokolwiek, nawet same "ogony", żeby móc się nadal rozwijać, ale pani powiedziała mi, że bez papieru ukończenia szkoły nie mogą tego zrobić. To był dla mnie prawdziwy cios. Nigdy nie zapomnę tej samotnej, przepłakanej nocy, podczas której obiecałam samej sobie, że się nie poddam i że już nic mnie tak nie złamie.

Brak papierka nigdy pani nie przeszkadzał?

Nie, ponieważ w mojej profesji niekoniecznie ma to znaczenie. Ważne są umiejętności, a te przez te wszystkie lata nauki w szkołach i na scenie koncertując z rodziną po Europie do tego czasu zdążyłam już zdobyć w dużej mierze. Zaliczyłam dwa semestry na wydziale instrumentalnym, a po festiwalu w Opolu podpisałam kontrakt i wpadłam w taki kierat zajęć, że już nigdy nie udało mi się dokończyć studiów na skrzypcach. Niemniej jednak, poza moją rodziną, muzyka była i jest całym moim życiem.

Marzyła pani o sławie?

Marzyłam o muzyce. Popularność jest efektem pracy artysty. Jeszcze 15 lat temu wiązała się z przemiłymi sytuacjami i w dużej mierze była wyznacznikiem przede wszystkim umiejętności zawodowych. Dziś przez kolorowe media i wszechobecne hejterstwo popularność bywa bardzo trudna.

A jednak jest pani na scenie już dwie dekady, a publiczność niezmiennie zapełnia widownię do ostatniego miejsca.

Tak, to jest moje wielkie szczęście, któremu pomagam pracując każdego dnia na swoje muzyczne sukcesy. Mam wielu oddanych fanów, którym jestem ogromnie wdzięczna za to, że są przy mnie już od tak wielu lat.

Dzięki nim ma pani komfort tworzenia tego, na co ma pani ochotę.

Na pewno pomaga w tym ich akceptacja i aktywność, ale komfort tworzenia mam głównie dzięki temu, że jestem bezkompromisowa w kreowaniu swojego własnego muzycznego świata. Niezwykle ważnym elementem w pracy artysty jest również sprawny management. Bez tego nie ma wystarczającego komfortu pracy i możliwości wszechstronnego rozwoju.
Justyna Steczkowska odwiedziła redakcję Trójmiasto.pl w związku z promocją trzech projektów, które niebawem będzie realizowała w Sopocie i Gdyni. Justyna Steczkowska odwiedziła redakcję Trójmiasto.pl w związku z promocją trzech projektów, które niebawem będzie realizowała w Sopocie i Gdyni.

Mainstream pani nie kusił? Przecież pani głos jest jak plastelina, z której da się ulepić niemalże wszystko.

Bywam w mainstreamie co jakiś czas, ale lepię to, co czuję i nie chciałabym się ograniczać. Zdaję sobie sprawę z tego, że zmieniając co rusz kierunek, mogę być dla wielu osób niezrozumiała. To ryzyko towarzyszy każdemu artyście, który nie trzyma się jednego muzycznego gatunku. Są ludzie, którzy cenią sobie w muzyce statyczność i poczucie bezpieczeństwa. Wybierają artystkę "X", która od lat gra podobne piosenki i oczekują, że utwory w podobnym stylu znajdą się na każdym kolejnym albumie. Zawsze wiedzą, czego się spodziewać. Kupując moją płytę tego nie wiesz. To jest zawsze niespodzianka. Ja te nieustanne zmiany niezmiernie sobie cenię, ponieważ dzięki temu się rozwijam. W pełni rozumiem jednak ludzi, którzy uważają moją muzykę za zbyt wyszukaną, trudną i niejednorodną, którzy nie potrafią podążać wspólnie ze mną tą drogą. Największą nagrodą są dla mnie pełne sale podczas koncertów i wyprzedane bilety. To frekwencja koncertów biletowanych weryfikuje, gdzie widz płaci z własnej woli za jakość, czy ktoś jest artystą, czy tylko aspiruje do tego tytułu.

Nie musi się pani wewnętrznie czy technicznie przecharakteryzować przed realizacją kolejnego, skrajnie różnego projektu? Aktorzy wcielają się w swoje role w życiu prywatnym na długo przed rozpoczęciem zdjęć, instrumentaliści ćwiczą zupełnie inne wprawki, a pani?

Ja nie mam takiej potrzeby, ponieważ nie nagram płyty, której nie czuję. Zawsze jestem sobą, nie aktorem, który uczy się emocji, charakteru danej postaci. Kiedy nagrałam mój ukochany krążek "Anima", w moim myśleniu o muzyce, o tym, kim jestem i po co pojawiłam się na tym świecie, nastąpił przełom. Była to trochę nieziemska muzyka i teksty, które ciągnęły mnie w stronę innych przestrzeni niż świat. Do tego stopnia, że odczułam chęć zrobienia czegoś, co sprowadzi mnie na ziemię. Czegoś ludzkiego, krwistego i pełnego życia.

Ma pani na myśli płytę "I na co mi to było?" oraz cygańskie szaleństwo, jakie towarzyszy promującej krążek trasie koncertowej? Jednak pomysł na realizację tego projektu nie wyszedł od pani.

To prawda. Pomysł wyszedł od Grzegorza Brzozowicza, który starał się mnie przekonać do jego realizacji przez blisko 2 lata. Dziś śmiało mogę przyznać, że razem z Royal Concert stworzyliśmy świetne muzyczne widowisko, które osobiście wyreżyserowałam i które trójmiejskiej publiczności zaprezentujemy 27 sierpnia w Operze Leśnej. Koncert zostanie utrwalony na DVD, dlatego już dziś tych, którzy będą chcieli wziąć w nim udział, zachęcamy, by zdobyli się na odrobinę szaleństwa i postawili na cygańską modę i wszelkie atrybuty z tym związane. Potem będziemy mieć szansę być dumni z naszego wspólnego DVD, które zapewne będzie miłym wakacyjnym wspomnieniem tego szalonego koncertu.

Promując ten projekt często używa pani sformułowania "cygańska femme fatale", co w moim odczuciu brzmi jak oksymoron.

Ma pani absolutną rację - gdybym grała cygańską femme fatale w jakiejkolwiek cygańskiej przestrzeni czy w ich środowisku, to już dawno ucięliby mi głowę (śmiech). Takie zachowania jak moje na scenie, gdzie mężczyźni leżą u moich stóp bądź grają pod moje dyktando, w realu w ogóle nie wchodzi w grę. Poza tym dużo w tym spektaklu sensualności, na co żaden Cygan nie pozwoliłby publicznie swojej wybrance.
 - Wszyscy jesteśmy wrzucani do jednego worka z napisem "celebryci". Nie oceniam celebrytów, ani tej formy bycia czy funkcjonowania w społeczeństwie, ale uważam, że jest różnica pomiędzy bywaniem a tworzeniem - mówi Justyna Steczkowska.  - Wszyscy jesteśmy wrzucani do jednego worka z napisem "celebryci". Nie oceniam celebrytów, ani tej formy bycia czy funkcjonowania w społeczeństwie, ale uważam, że jest różnica pomiędzy bywaniem a tworzeniem - mówi Justyna Steczkowska.

Wielu dziennikarzy już panią o to pytało, więc ja tylko przypomnę - to nie jest muzyka, którą wcześniej wykonywała Kayah.

Tak, to zupełnie inna muzyka. Stworzona przez Bobana Markovica, słynnego serbskiego muzyka, króla trąbki i niezwykle charakternej postaci, którą można zobaczyć w teledysku "Kto wciska mi kit" i którego kompozycje Goran Bregovic wykorzystywał do tworzenia swojej muzyki filmowej i koncertów.

Swoją drogą to "fascynujące", że po samej okładce i po zobaczeniu promo ludzie są w stanie wyciągnąć tak daleko idące wnioski.

Ludzie mają to do siebie, że lubią plotkować i dyskutować, zanim coś się jeszcze wydarzy. Cóż, taka nasza ludzka natura (śmiech).

A propos plotek i tabloidyzacji życia - nie złości pani, że po wydaniu znakomitej płyty, media - zamiast rozpisywać się o twórczych osiągnięciach - krzyczą z okładek "nogi Steczkowskiej na Monciaku"?

Czasem drażni, czasem smuci, ale cóż ja mogę na to poradzić. Media nie pytają mnie o zdanie i nie interesują ich moje uczucia, ani to, co ja myślę. Po prostu zarabiają pieniądze na wizerunku artystów bez pytania o zgodę. Moja walka z mediami, którą jestem zmuszona toczyć, kiedy ktoś naprawdę poważnie nadepnie mi na odcisk, wynajmując prawnika i za każdym razem wygrywając, generuje mnóstwo złych emocji i jest kosztowna. Jedynym pocieszeniem jest fakt, że za każdym razem wygrane przeze mnie pieniądze trafiają na konto wybranej przeze mnie fundacji, wspomagając w ten sposób dobre serca ludzi, którzy pomagają innym.

Nie lepiej przeciągnąć media na swoją stronę i wypisywane informacje wykorzystać do własnych celów, choćby promocyjnych?

To tak nie działa. Dogadując się "pod stołem" z kolorowymi mediami musisz zawsze pamiętać o tym, że przyjdzie ci za to zapłacić, a granica jest cienka. Nie obejrzysz się, kiedy będą pod twoim domem, a za chwilę w twoim domu, bo akurat będą potrzebowali newsa. Nie chcę tego oceniać, ani tych, którym takie porozumienie jest potrzebne, a to na pewno nie jest droga dla mnie. Ja muszę walczyć o to, żeby ludzie widzieli we mnie przede wszystkim muzyka, bo muzyką uczciwie pracuję na ten tytuł. A to oznacza uciekanie od sytuacji, w których można się do czegoś przyczepić, ale to jest bardzo trudne, bo jak ktoś chce, to przyczepić się można do wszystkiego.

A którą ze zmyślonych plotek na pani temat uważa pani za najzabawniejszą?

Dziś jest coraz trudniej o rzetelną i sprawdzoną informację. Świat mediów w dużej mierze stał się bardziej wirtualny niż rzeczywisty. Przestało się sprawdzać powiedzenie, że w każdej plotce jest ziarnko prawdy. Po prostu - media walczą o klikalność, bo klikalność niesie za sobą reklamodawców, a reklamodawcy pieniądze. Ot i cała filozofia.

Ponoć dobrze, że piszą, póki nie przekręcają nazwiska.

Dziś to już tak nie wygląda. Wszyscy jesteśmy wrzucani do jednego worka z napisem "celebryci". Nie oceniam celebrytów, ani tej formy bycia czy funkcjonowania w społeczeństwie, ale uważam, że jest różnica pomiędzy bywaniem a tworzeniem.

I nagle staje pani na ściance obok osoby znanej z tego, że jest znana.

Nie oceniajmy tego proszę, nie naszą sprawą są wybory innych ludzi, każdy ma prawo żyć tak, jak czuje, jak potrafi. Chodzi tylko o zwykłą uczciwość nazywania rzeczy po imieniu. Artyści oprócz tego, że po prostu są w przestrzeni publicznej, bo to nierozerwalnie wiąże się z byciem na świeczniku, wnoszą do życia publicznego dużo radości, wzruszeń, czasem zadają ważne pytania, czasem wkurzają, zmuszając do myślenia... Dlatego warto to docenić i po koncercie nie pisać tylko o tym, w co byli ubrani, ale też co innym dali z siebie.
Justyna Steczkowska i Tomasz Barański. Justyna Steczkowska i Tomasz Barański.

Jakiej muzyki pani słucha?

Kocham muzykę sakralną i filmową. Uspokaja mnie. Wychowywałam się wśród dźwięków muzyki klasycznej nie wiedząc, co to listy przebojów. Jako nastolatka, będąc blisko przełomu wieków, kochałam bardziej muzykę dekadencką, m.in. Dead Can Dance, Swans, Cotton Twins, ale słucham bardzo różnej muzyki w zależności od nastroju. Dobrze ma się u nas muzyka alternatywna, cieszy mnie to bardzo, bo świadczy o kreatywności naszej artystycznej sceny. W tej muzycznej przestrzeni m.in. znalazłam producentów do płyty "Anima" (Kuba Mańkowski, Bartosz Hervy, Michał "Skinny" Skórka z Trójmiasta). Przy okazji chciałam dodać, że już w czerwcu pojawi się DVD z koncertu płyty "Anima", który odbył się w słynnej Union Chapel w Londynie.

Siebie pani słucha?

Tylko wewnętrznie (śmiech).

Zadam teraz pytanie typowo tabloidowe: czy jest coś, w sensie muzycznym oczywiście, czego się pani szczególnie wstydzi?

Tak było takie jedno wykonanie, które nie do końca mi się podoba. To było na jednym z festiwali, ale nie powiem, na którym (śmiech). Ludziom się to podobało, ale według mnie było to po prostu słabe.

No ale przecież ludziom się podobało, a to publiczność wystawia ocenę. Czyż nie?

Tak, to prawda, ale ja z publicznością nie jestem na co dzień. W domu z nią nie mieszkam, więc sama muszę być zadowolona z tego, co zrobiłam. Jeśli zrobiłam coś dobrze i słyszę brawa, to dla mnie dowód uznania. Jeśli jednak sama nie jestem zadowolona, to te brawa mnie nie ucieszą.

Przyjechała pani do Trójmiasta nie tylko z sentymentu i z uwagi na piękną pogodę, ale przede wszystkim, aby promować trzy projekty z pani udziałem.

Dokładnie tak. Oprócz wspomnianego projektu z Orkiestrą Cygańską zapraszam na niezwykły koncert muzyki filmowej, który odbędzie się 23 października w Gdynia Arenie. Pięć wspaniałych męskich głosów: Andrzej Piaseczny, Krzysztof Cugowski, Janusz Radek, Mietek Szcześniak, Krzysztof Kiljański i ja pośród nich, jako jedyna kobieta. Całość poprowadzi dama z wielką klasą, nierozerwalnie związana z filmem - Grażyna Torbicka. Będzie to wielkie wydarzenie multimedialne, podczas którego nie tylko posłuchamy największych hitów muzyki filmowej, ale również będziemy mogli podziwiać znakomite animacje oraz popisy tancerzy. Towarzyszyć nam będzie 60-osobowa orkiestra pod batutą Tomka Szymusia. Tylko w ten dzień można będzie usłyszeć nasze duety i solowe wykonania. Pojawi się osobiście na naszym koncercie Lord Vader z "Gwiezdnych Wojen".

Zanim jednak Operę Leśną ogarnie cygańskie szaleństwo, a Gdynia Arenę wypełnią najpopularniejsze soundtracki, spotkamy się na pani ekskluzywnym koncercie urodzinowym, na którym pojawi się legendarny już śpiewak operowy Jose Carreras.

Jestem niezmiernie szczęśliwa i zaszczycona, że występuję na wspólnym koncercie z Jose Carrerasem 31 lipca w Operze Leśnej. Chciałabym również podkreślić, że nie będzie to koncert podobny do żadnego z poprzednich koncertów tego wielkiego artysty w naszym kraju. Oprócz tego, że wykonamy wspólnie światowe hity operowe jak również musicalowe, będzie można usłyszeć ulubione utwory Jose i też moje największe przeboje w aranżacji orkiestrowej. Jestem pewna, że będzie to wydarzenie pełne wzruszeń i bez wątpienia unikatowe, tym bardziej, że Jose Carrerasa nie zobaczymy w Polsce co najmniej przez najbliższe 5 lat. Razem z agencją koncertową Royal Concert i moim managerem Łukaszem Wojtanowskim będziemy co roku organizować mój urodzinowy koncert z gościnnym udziałem wielkiej gwiazdy światowego formatu.

To nie będzie pani pierwszy kontakt z tym wielkim artystą. Jakim człowiekiem jest Jose Carreras?

To niezwykle miły i sympatyczny człowiek. Kiedy z powodu mgły nie dotarłam na czas na nasz wspólny koncert do Krakowa, bo pilot musiał lądować w Katowicach ze względu na bezpieczeństwo, Jose po zakończeniu zaczekał na mnie aż dojadę, aby zapytać, czy nic mi się nie stało. Nie miał najmniejszych pretensji, złożyliśmy sobie życzenia wesołych świąt i obiecaliśmy, że niebawem się spotkamy. To dla mnie naprawdę wielkie przeżycie, ponieważ z trojga największych tenorów na świecie właśnie Carrerasa i Placido Domingo od zawsze darzyłam największym uznaniem i z obydwoma miałam niebywałą przyjemność wspólnie występować.

Wydarzenia

José Carreras & Justyna Steczkowska (9 opinii)

(9 opinii)
145 - 845 zł
muzyka poważna, pop

Justyna Steczkowska & Orkiestra Cygańska (5 opinii)

(5 opinii)
45 - 145 zł
folk / reggae / world, pop

Koncert Muzyki Filmowej (15 opinii)

(15 opinii)
80 - 250 zł

Miejsca

Zobacz także

Opinie (54) ponad 10 zablokowanych

  • mysle, ze artystka by sie zdziwila, dowiadujac sie , ze sluchala Cotton Twins (6)

    • 31 1

    • (1)

      Kto pamieta koktonow?. Ech......

      • 10 1

      • w Radiu Gdańsk po 17-tej dość często można ich usłyszeć.

        • 2 1

    • a ja wolę Cocteau Twins (1)

      nie było Cotton Twins

      • 18 1

      • słuszna uwaga...

        Pani redaktor musi być nieco bardziej obeznana w muzycznych zespołach...

        • 6 0

    • Pani Justyna mega fajna babka

      Jak byla nastolatka to jezdzilismy razem SKMka do Gdanska: )

      • 4 7

    • A może Cotton Wings

      Z Trójmiasta?

      • 1 0

  • Tatata,na siłe wylansowana. (5)

    Pierwszy raz w ;Sansie na sukces"się spalila.Jako swojak dostala drugi raz szanse sie wylansowania.To tyle.Takich artystek to na naszym rynku sporo z tym,ze produkują się na podrzednych imprezach.

    • 33 37

    • (1)

      Bardzo krzywdząca i powierzchowna/ tabloidowa krytyka. Byłem na koncercie, pełen profesjonalizm!!!

      • 14 11

      • zgadza się, ma niesamowity głos o którym te wszystkie młode gwiazdko-celebrytki mogą tylko pomarzyć. Jedna z nielicznych prawdziwych artystek

        • 11 8

    • troche wiecej optymizmu i zajecia sie soba

      • 4 2

    • jaki swojak?

      • 3 0

    • ?

      Nikt nie kupuje plyt tylko dlatego, ze kogos sie lansuje.

      • 1 0

  • czy mozna zamówić na wesele? (2)

    • 37 5

    • (1)

      jak masz kasę to i do śniadania możesz sobię zamówić a Kozidrak do obiadu kończąc Budką Suflera do kolacji

      • 11 5

      • Czeka aż Bezzębny wyliczy ile ukradł z telegrafu, srebrnej, skoków itd.

        • 7 1

  • Pani Justyna skończyła się po 1 płycie, niestety. (1)

    Reklamowanie rajtuz to już nie to samo, choć oczywiście świetnie się do tego nadaje.

    • 44 13

    • taa jasne ... lubię gdy jakiś anonimowy pionek w necie orzeka kto się skończył i kiedy :D

      • 8 19

  • (3)

    Kim był jej ojciec?

    • 16 10

    • Jej ojcem.

      • 25 5

    • Ojciec Justyny Steczkowskiej (1)

      Ojciec p. Justyny był wspaniałym człowiekiem, którego pasją życiową była muzyka. Potrafił przekazać tę pasję zarówno rodzinie, jak i wielu młodym, których uczył. Dla zainteresowanych - link ze szczegółami życiorysu:
      http://www.stalowka.net/encyklopedia.php?dx=3

      • 6 12

      • Justyna?

        • 5 3

  • piękna kobieta (7)

    • 33 30

    • piekna kobieta (6)

      Chyba pięknie zrobiona przez dobrego chirurga plastycznego. Polecam jej zdjęcia z początków kariery!!!

      • 21 14

      • Chodzi o twarz? (3)

        Oryginalna...nie wiem czy poprawiana,ale ciało???
        RE-WE-LA-CJA

        • 16 7

        • No cóż, nowe cycki są doklejone do tych tuningowanych 150 cm...

          • 8 3

        • te krótkie nogi z krzywą łydką i pęciną o szerokości takiej samej jak w kolanie? (1)

          gratuluję gustu.

          • 6 5

          • Tobie pewnie podoba sie Liszowska

            Gratuluje gustu

            • 2 4

      • Mnie się wtedy bardziej podobała, widać że coś tam poprawiała ale to w zasadzie średnio istotne, bo kto jak kto ale Steczkowska ma do zaoferowania coś więcej niż takie czy inne usta czy biust

        • 4 7

      • ty tez jak byles maly

        To malego miales malego a teraz tylko urosles. .. niestety

        • 6 1

  • zawsze otwarcie (za PO ) mówiła, że jest za pisss (2)

    dalej ma zgrabne nóżki ?

    • 7 11

    • gdy się lepiej przyjrzałem

      jakieś takie jakby koślawe się wydają teraz ,

      • 7 5

    • Nigdy nie miała.

      • 2 1

  • (5)

    ..co sie stalo z jej twarza..?!!!

    • 28 3

    • ..fajna macie Yuke w redakcji

      ..ale po wizycie "kameleona" pewnie zwiedla..

      • 5 2

    • (3)

      To tylko zmęczenie.przecież troje dzieci potrafi wykończyc,lekcje,wywiadówki,do tego siłownia, praca zawodowa,gary,zakupy,kosmetyczka.też bym tak wyglądała

      • 7 5

      • Twarz ma jaką ma bez względu na ilość dzieci (1)

        Ale zgrabna pani

        • 2 3

        • liczbę, nie ilość- podstawy jęz.polskiego

          • 3 1

      • ha, ha, 1/2 tego nie robi

        a kosmetyczkę, siłownię zaliczasz do trudnych obowiązków ?

        • 3 0

  • szarpałbym jak reksio kiełbasę

    eh

    • 19 20

  • (2)

    owszem, pani Justyna to z pewnością ktoś kogo pochłania muzyka i śpiewanie, ale już rozpisywanie się o tym jaka to ona jest piękna, przykro mi, ale jest przesadą.

    nie poruszałbym powyższej kwestii w innych okolicznościach, ale pani jest osobą publiczną, zresztą na własne życzenie i musi liczyć się z tym, że jako celebrytka będzie oceniana przez ludzi także od strony wizualnej.

    • 21 7

    • (1)

      nie jest klasyczną pięknością, ale jest bardzo atrakcyjna, kobieca i seksowna :)

      • 4 9

      • nie zapominaj, że sporo wydala na piersi silikonowe

        czyli nie z natury wszystko

        • 6 1

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Targi Rzeczy Ładnych (3 opinie)

(3 opinie)
15 zł
Kup bilet
targi

Wielka Szama na Stadionie - wielkie otwarcie sezonu w Gdańsku! (12 opinii)

(12 opinii)
street food

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (11 opinii)

(11 opinii)
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym roku Open'er Festival został przeniesiony na lotnisko Babie Doły?