- 1 Rammstein w Filharmonii Bałtyckiej (46 opinii)
- 2 Ty też nie czujesz atmosfery świąt? (125 opinii)
- 3 Planuj Tydzień: Wielkanoc w Trójmieście (4 opinie)
- 4 Czemu już nie ma takich imprez? (68 opinii)
- 5 Związek? Podziękuję. Jestem na detoksie (163 opinie)
- 6 Sztuczna inteligencja w piosence wyborczej (57 opinii)
Najnowszy artykuł na ten temat
Festiwal filmowy powinien być dłuższy!
Europejska Nagroda Filmowa przyznawana od 1988 roku. Pierwszym jej laureatem był Krzysztof Kieślowski i jego "Krótki film o zabijaniu", przed rokiem Roman Polański ze swoim "Autorem Widmo". O zasadach jej przyznawania, o polskim kinie rozmawiamy z Marion Doring, dyrektorką tej najważniejszej europejskiej nagrody filmowej.
Natalia Wiśniewska: Jakie kryteria musi spełniać film, aby mógł ubiegać się o Europejską Nagrodę Filmową?
Marion Doring: Przede wszystkim musi być stworzony przez europejskich artystów. Nie ważne jest dla nas, skąd pochodzą pieniądze na jego nakręcenie.
Kto decyduje o przyznaniu ENF?
Każdego roku w konkursie startuje około 45 filmów. Ich kopie są wysyłane do członków Europejskiej Akademii Filmowej, których mamy 2,5 tysiąca. To oni decydują o nagrodzie.
Gdyby mogła pani brać udział w głosowaniu, jakimi kryteriami by się pani posłużyła?
Bardzo się cieszę, że nie muszę głosować. Jest tak dużo dobrych europejskich filmów, że byłby to wybór trudny. Można by komuś złamać serce! Dlatego też unikamy słowa "najlepszy" we wszystkich kategoriach, bo nie o to chodzi, że są lepsi i gorsi. Są różni.
Kino europejskie jest dość specyficzne. Co pani w nim lubi?
Przede wszystkim różnorodność, humanistyczne podejście i powagę. Filmy europejskie są głębokie, docierają do najciemniejszych zakamarków psychiki i spraw, nie ślizgają się po powierzchni. W przeciwieństwie do produkcji hollywoodzkich nie pozostawiają widza z przyjemnym uczuciem. Czasami są zbyt poważne, nawet zbyt trudne do strawienia, przez co stają się trudne w odbiorze. Ale ja to właśnie lubię.
Jakie filmy udało się pani do tej pory zobaczyć na 36. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych?
Niestety żadnego, ale będę tu cały tydzień, więc mam nadzieję na jak najwięcej.
Jak ocenia pani polskie kino? Czy za granicą jesteśmy znani tylko z Wajdy i Polańskiego?
Absolutnie nie! Jest całe pokolenie młodych twórców wartych uwagi. Ostatnio widziałam "Salę samobójców" i uważam, że jest to film rewelacyjny. Trafia do młodej publiczności, dotyka współczesnych, ważnych spraw. Szkoda tylko, że polskie filmy tak mało podróżują. Mam nadzieję, że "Sala samobójców" zostanie pokazana w wielu miejscach.
Jak się pani podoba w Gdyni?
Uwielbiam Gdynię! Tu jest tak pięknie, blisko morza. Mam nadzieję, że znajdę czas, żeby na chwilę uciec z sali kinowej na plażę.
Najnowsze wieści z festiwalu, rozmowy z jego uczestnikami, recenzje filmów oraz program projekcji i spotkań znaleźć można w naszym serwisie specjalnym 36. edycji FPFF.