• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Lubię rzeczy, które są dla mnie nowe. Wywiad z Tomaszem Bergmannem

Aleksandra Wrona
6 czerwca 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
"Bezcelowe wydaje mi się też robienie setek zdjęć, których nikt nigdy nie przejrzy. Ludzie sami pozbawiają się możliwości obcowania ze swoimi wspomnieniami zapisanymi na fotografiach." "Bezcelowe wydaje mi się też robienie setek zdjęć, których nikt nigdy nie przejrzy. Ludzie sami pozbawiają się możliwości obcowania ze swoimi wspomnieniami zapisanymi na fotografiach."

Największą sławę zyskał jako fotograf, jednak sam przyznaje, że jest to tylko jeden z rozdziałów jego życia. Zajmował się też muzyką, reżyserią, performancem, w tej chwili pasjonuje go scenografia. Tomasz Bergmann to artysta, którego trudno jest wsadzić w ramy.



Aleksandra Wrona: Pochodzisz z Trójmiasta...

Tomasz Bergmann: Urodziłem się w Gdańsku, chociaż czuję się bardziej związany z Sopotem, Tutaj czuję się u siebie i choć znaczna część mojej pracy odbywała się w Warszawie, przez długi czas mieszkałem właśnie tutaj. Teraz często wracam w związku z festiwalem "W ramach Sopotu", którego jestem dyrektorem artystycznym.

Czego możemy spodziewać się podczas wrześniowej odsłony festiwalu?

W Państwowej Galerii Sztuki zobaczymy wystawę prac tegorocznych rezydentów. W tym roku mamy naprawdę wyjątkowych gości, prawdziwą polską czołówkę, ale też artystów rozpoznawanych na świecie: Ilona Szwarc, Zuzanna Krajewska, Tadeusz Rolke, Rafał Milach, Adam Lach i Kuba Dąbrowski. Niektórzy z nich mają na koncie World Press Photo, pracują dla "New York Times'a". W maju przyjechali do Sopotu tworzyć swoje prace, które zobaczymy we wrześniu, oprócz tego planujemy też kilka innych wystaw.

Przeglądając twoje dokonania artystyczne można odnieść wrażenie, że określenie "człowiek orkiestra" powstało z myślą o tobie. Zajmujesz się fotografią, performancem, muzyką, reżyserią... Gdybyś ty sam miał się opisać, to jak byś się określił?

Myślę, że to zależy od momentu w życiu. Tak naprawdę człowiek ma jedną wrażliwość, a narzędzia, którymi się posługuje, to jedynie technika. Fotografia, film czy wideo art to tak naprawdę pokrewne dziedziny, jedynie muzyka jest inna. Muzyka otacza, wypełnia przestrzeń, przeszywa człowieka, gdybyśmy chcieli przeszyć człowieka inną sztuką, musielibyśmy go przekłuć, zabić. Kim czuję się najbardziej? To zależy od tego, co mnie w danym momencie zafascynuje. Części rzeczy, z których się utrzymuję, nie uważam za pracę artystyczną, bywam również "człowiekiem do wynajęcia".

Fotografia, film czy wideo art to tak naprawdę pokrewne dziedziny, jedynie muzyka jest inna. Muzyka otacza, wypełnia przestrzeń, przeszywa człowieka, gdybyśmy chcieli przeszyć człowieka inną sztuką, musielibyśmy go przekłuć, zabić.
Rzemieślnikiem?

Nie, praca z ludźmi to nie rzemiosło. Portretując, dokonuję pewnej kreacji, nie staram się szukać prawdziwej strony modela, ale spełnić oczekiwania osób, które zamawiają zdjęcie. Nie mogę pokazać cech, które fotografowana osoba stara się ukryć. Mówię tu, rzecz jasna, o komercyjnej pracy. Większość rzeczy, które teraz robię związane są z plastyką, obrazem, przestrzenią, od dawna nie mam czasu na muzykę, choć Mordy wydały w ubiegłym roku nagraną kilka lat wcześniej nową płytę.

Jednak zespół dalej istnieje.

Tak, ale od dawna nie mamy prób oraz czasu, żeby koncertować. Płyta przeszła bez żadnego echa, tworzyliśmy ją cztery lata, a wszystko to poszło do śmieci.

W takim razie co pochłania twój czas?

W tym momencie zajmuję się sopockim festiwalem. Wybieram artystów, zapraszam ich do współpracy, robię program i planuję ekspozycje. Dużo przyjemności sprawiła mi też ostatnio scenografia. Lubię rzeczy, które są dla mnie nowe. Projekt MaMoMi dla Nowego Teatru w reżyserii Izy Chlewińskiej, to instalacja performatywna do której tworzyłem scenografię, przeznaczona jest ona dla najmłodszych dzieci. Mogą one aktywnie uczestniczyć w przedstawieniu, znajdują się w sensualnej przestrzeni, w której znajdziemy latające ryby, rękawy sensoryczne, wiszące kule i wiele innych interaktywnych elementów.

Jak w twoim życiu pojawiła się fotografia?

To dzieło przypadku. Dziewczyna, okazyjnie, kupiła mi w prezencie zabytkowy aparat Pentacon Six. Pod okiem kolegi uczyłem się wywoływać filmy.

I co przedstawiały twoje pierwsze zdjęcia?

To były akty, jeśli zrobisz czarno-białe zdjęcie nagiej dziewczynie, od razu masz gotowe dzieło sztuki (śmiech). Potem już nigdy nie robiłem takich ujęć.

Kiedy zrozumiałeś, że fotografia może być sposobem na życie?

To stało się bardzo naturalnie, wyświetliłem kilka filmów, zrobiłem pierwsze odbitki, które spodobały się Olafowi Deriglassowowi grającemu wtedy w Aptece. Poprosił mnie, żebym zrobił sesję zespołowi. Zdjęcia kupiła wytwórnia, wylądowały na okładce, a ja dostałem kolejne zlecenia. Nie miałem wtedy specjalnie artystycznych zainteresowań, jeśli chodzi o fotografię. Najważniejsza była dla mnie muzyka, więc fotografowanie traktowałem jako zawód. Z czasem zacząłem robić zdjęcia dla siebie, ale dalej nie czuję się ukierunkowanym fotografem artystą, bywam nim. Fotografia to jedno z moich narzędzi, mam ten luksus, że mogę realizować się też w innych projektach.

  • Maria Czubaszek
  • Jerzy Skolimowski
  • Tymon Tymański
  • Lech Janerka
Jesteś perfekcjonistą? Bywasz zadowolony ze swoich zdjęć czy zawsze widzisz coś, co mogłoby być w nich lepsze?

Przeważnie nie jestem zadowolony. Nie czuję związku w obecnym momencie życia z tym, co zrobiłem kiedyś. W niewielu przypadkach czuję, że to jestem ja, raczej nie podobają mi się moje stare prace.

A stare piosenki?

Z muzyką jest trochę inaczej, lubię większość rzeczy, które nagraliśmy. Zaczynaliśmy grać w 1994 roku, kiedy muzyka była bardzo ważną częścią życia młodych ludzi, wychowywała całe społeczeństwo. Teraz nawet bardziej podobają mi się instrumentalne utwory Mord. Czuję, że to się nie zestarzało, natomiast zdjęcia szybko się starzeją, wynika to z tego, że są podporządkowane popkulturze, a na nią wpływ mają przemijające mody.

Współpracowałeś z wieloma osobami z show-biznesu. Masz jakieś ciekawe przygody z nim związane?

Było ich całe mnóstwo. Pamiętam jak fotografowałem Szymona Majewskiego, w czasie, kiedy prowadził "Mamy Cię!". Przyjechałem pod jego dom kosmicznym, zabytkowym samochodem, Citroen CX Combi, to długie siedmioosobowe auto wyglądające jak cygaro. Już na początku sesji zepsuł mi się światłomierz, Szymon musiał pożyczać od sąsiada aparat, żebym mógł sprawdzić poziom światła, ja dzwoniłem do Sopotu konsultować ustawienia światłomierza. Widziałem, że Szymon już jest trochę zirytowany sytuacją. Kiedy udało się pokonać problemy techniczne, ustawiłem Szymona do zdjęcia. Miał stać we własnym ogródku, ubrany w biały frak w różowe flamingi i grillować jaja. Odpalamy grilla i nagle czujemy straszny smród. Okazuje się, że jaja podczas grillowania wybuchają! Szymon był pod ostrzałem, dodatkowo zerwał się wiatr, którzy przewrócił wielką lampę z metalowymi ramkami prosto na Tomka Wójcika, dyrektora artystycznego "Playboya". Jaja strzelają, Tomek dostał w głowę i leży, krajobraz jak na wojnie. Potem Szymon przyznał się, że zachował zimną krew, bo czekał aż wyskoczy ekipa programu "Mamy cię!". Już trzy razy próbowali go nieskutecznie wkręcić.
Żyjemy w świecie, w którym prezentujemy światu własne wyobrażenie o sobie, dlatego publikujemy tyle zdjęć na Facebooku czy Instagramie. Ludzie traktują siebie jako produkt, który ma się spodobać innym.

Inna śmieszna historia wydarzyła się podczas sesji Roberta Makłowicza. Jego głowa leżała na półmisku w przybraniu z galarety i sałaty, nad nim stała naga kobieta z nożem i widelcem. Musiałem zamówić i przywieźć specjalny stół z dziurą na głowę, pamiętam, że robiło go dwóch stolarzy i strasznie kłóciło się o to, jak dużą głowę może mieć Makłowicz, wkładali do niego swoje głowy, analizowali, jakie ma uszy. Podczas sesji Robert klęczał pod stołem z wystawioną przez stół głową, dookoła miał półmisek, również z dziurą i przybranie. Cały czas chciał się obejrzeć, żeby zobaczyć stojącą za nim nagą kobietę, ale ograniczał go półmisek, więc jej piersi zobaczył dopiero na zdjęciu. Nagle, otwierają się drzwi i do pomieszczenia, w którym robimy sesję wpada mężczyzna, który od trzech dni nieustannie imprezował w sąsiednim pomieszczeniu. Wyciąga dwie siatki pełne warzyw i obsypuje nimi Makłowicza oraz tę biedną kobietę. Dodatkowo potrąca statyw, a mój aparat rozpada się na części.

Obie te sesje wykonywałeś analogowym aparatem, dlatego Szymon Majewski naprawdę musiał grillować jaja, a Robert Makłowicz klęczeć pod stołem. Teraz takie efekty osiąga się za pomocą obróbki graficznej. Jak odnajdujesz się w rzeczywistości, w której telefony robią lepsze jakościowo zdjęcia niż niejeden aparat, a co druga osoba aspiruje do bycia fotografem? Czy to nie dewaluuje wartości fotografii?

Fotografia w Polsce w ogóle nie ma zbyt dużej wartości, łatwiej jest sprzedać obraz niż zdjęcie, choć na świecie jest zupełnie inaczej. Bezcelowe wydaje mi się też robienie setek zdjęć, których nikt nigdy nie przejrzy. Ludzie sami pozbawiają się możliwości obcowania ze swoimi wspomnieniami zapisanymi na fotografiach. Z drugiej strony, pozytywne jest to, że każdy może dokumentować swoje życie, to ciekawe zjawisko, posiadać notes, który jest zapisem życia.

Co w tym świecie jest wyznacznikiem dobrego zdjęcia?

Sztuka powinna poruszać. Niestety, publikuje się mało artystycznych zdjęć. Zdjęcie artystyczne ma zmuszać do refleksji, natomiast zdjęcia publikowane w gazetach mają wprowadzić odbiorcę w dobry humor, żeby dotarła do niego reklama zamieszczona na następnej stronie. Produkuje się coś, co statystyczny odbiorca będzie w stanie zrozumieć.

Jest to jakiegoś rodzaju kreacja?

Dzisiaj każdy chce się podobać innym. Żyjemy w świecie, w którym prezentujemy światu własne wyobrażenie o sobie, dlatego publikujemy tyle zdjęć na Facebooku czy Instagramie. Ludzie traktują siebie jako produkt, który ma się spodobać innym.

Utwór z nowej płyty zespołu Mordy.

Wydarzenia

Zobacz także

Opinie (14) 1 zablokowana

  • Fajny gość (3)

    Ładne nazwisko

    • 5 1

    • (2)

      To jego pseudonim.

      • 1 0

      • Fajny gość (1)

        Czy może zmiana nazwiska?

        • 2 0

        • Artyści

          Zmiana nazwiska. Poprzednie takie pospolite...
          Zblazowany gość.

          • 6 0

  • bez echa tak wcale nie przeszła

    bo ja słucham w samochodzie homosuckera.

    • 2 0

  • Gjeniusz normalnie, człowiek rezonansu... znaczy renesansu.

    • 7 0

  • Yyyy, co? "Tomasz Bergmann to artysta, którego trudno jest wsadzić w ramy."

    Jak chcesz kogoś wsadzać w ramy, to lepiej nie pisz o sztuce.

    • 4 0

  • a ja idę na koncert Guns N’ Roses

    • 2 0

  • (3)

    Megalomania i chęć autopromocji w wykonaniu Tomasz "Bergmana" Lewandowskiego osiągają szczyty. Gratuluję...

    • 12 0

    • (1)

      Przez dwa "n".

      • 1 0

      • I owszem

        Z tym, ze tu sie te n rozlozylo równomiernie na dwa nazwiska.

        • 4 0

    • Uuuuuuuu, ale ktoś sfrustrowany pisze.

      Może powiesz nam coś o sobie? Prawdziwy Polak.Współczuję...

      • 0 2

  • this is fake

    bo jak można lubić/lubieć rzeczy które są dla mnie nowe. Aby polubić należy najpierw poznać i tu należy przyznać rację inżynierowi Mamoniowi, który twierdził ..że lubimy rzeczy które lubimy.

    • 2 2

  • Dobre

    Robi pan ciekawe zdjęcia. Powodzenia.

    • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Sea You 2024

159 - 209 zł
Kup bilet
festiwal muzyczny

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (7 opinii)

(7 opinii)
169 zł
Kup bilet
pop

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d."

89 - 129 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Gdzie w Trójmieście odbywa się Festiwal Globaltica - Festiwal Kultur Świata, którego celem jest pokazywanie wielokulturowości?