• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Fotografka z Gdańska, która nie boi się dalekich podróży

Alicja Olkowska
24 stycznia 2017 (artykuł sprzed 7 lat) 
Magda Jończyk podczas jednej ze swoich dalekich podróży (na zdjęciu: Indie. W lokalnym autobusie w Radżastanie). Magda Jończyk podczas jednej ze swoich dalekich podróży (na zdjęciu: Indie. W lokalnym autobusie w Radżastanie).

- Idąc z trudem na wysokości 4 tysięcy metrów w Himalajach przestań myśleć o tym, że bijesz swój kolejny rekord wysokości, że chciałeś być pierwszy, a zupełnie nie jesteś w formie. Rozejrzyj się, zatrzymaj na chwilę, złap oddech i pomyśl, patrząc na mapę świata, gdzie jesteś i jakie to szczęście, że możesz tu być - o podróżach, tych samotnych i grupowych, pokonywaniu granic i szukaniu własnego miejsca rozmawiamy z Magdą Jończyk, podróżniczką i fotografką z Gdańska.



Alicja Olkowska: Pamiętasz pierwszą podróż, podczas której pomyślałaś, że podróżowanie jest twoją pasją i chcesz więcej?

Magda Jończyk: Nie byłam wielką eksploratorką, ale przeżyłam kilka fajnych przygód w Pirenejach, Atlasie, Tatrach. Miałam za sobą włóczęgi z plecakiem i nocowanie na lotniskach. Ale dopiero kiedy wróciłam z pierwszego wyjazdu w Himalaje, wiedziałam, że już nic nie będzie takie samo. Zaczęłam odliczać dni do kolejnej podróży. Zasmakowałam w Azji, zobaczyłam wyczekiwane górskie kolosy, doświadczyłam zmieniających się i coraz trudniejszych warunków, a przede wszystkim poznałam mieszkańców tego nieprzyjaznego życiu rejonu świata i zakochałam się. Zakochałam się w niedostępności wysokich gór, w przestrzeni, prostocie życia i nade wszystko w ludzkiej serdeczności. Nauczyłam się pokory, cierpliwości i szacunku do człowieka.
Sama byłam kilkakrotnie w Indiach, gdzie korzystałam z publicznego transportu, w Nepalu nieraz samotnie wędrowałam w Himalajach i nigdy nie miałam przykrych historii związanych z tym, że byłam bez towarzystwa czy dlatego, że jestem kobietą.


Podróżujesz w odległe rejony świata. Gdzie najdalej dotarłaś i jakie nieprzyjazne turystom krainy zwiedziłaś?

Najbardziej odległa kulturowo była podróż przez Chiny. 3 miesiące, 11 tys. kilometrów przemierzonych pociągami, autobusami, stopem. To był intensywny i niezmiernie fascynujący czas od momentu pieszego przekroczenia granicy laotańsko-chińskiej po dotarcie do zachodnich rubieży, skąd słynna Karakorum Highway prowadzi przez wysokie góry Pakistanu. Zmieniały się twarze, języki, pejzaż, klimat, religie. A wszystko było dla mnie nowe i zaskakujące.

Kunming było pierwszym większym miastem, w którym się zatrzymałam. 7 milionów mieszkańców, a o poranku powszedniego dnia, kiedy to ludzie śpieszą do pracy, na ulicach panowała dziwna cisza. Pojazdy, prywatne samochody, skutery były napędzane prądem. Jedynie miejskie autobusy zbliżały się z warkotem spalinowego motoru. Odgórną decyzją, w bardzo krótkim czasie silniki elektryczne zastąpiły spalinowe. Idziesz ulicami nowoczesnego miasta, z ogromnymi wieżowcami, obserwujesz ruch na drodze, ale bez fonii. Obce uczucie. W pewien sposób było to niebezpieczne, nie słyszałam zbliżającego się za moimi plecami samochodu. Jednocześnie w tym samym nowoczesnym mieście na chodniku mijasz ubrane w tradycyjne stroje młode Tybetanki niosące niemowlaki na plecach, za rogiem tata Chińczyk wysadza synka na siusiu na schodach supermarketu, a potem z wnuczkiem to samo robi babcia w autobusie i złota strużka płynie do ostatniego siedzenia mijając wszystkich pasażerów. Inny świat.

Samotna podróż do dalekich, egzotycznych krajów to:

Szukałam straganów z tanimi ciuchami, a znajdowałam wyłącznie ekskluzywne butiki. Nic nie było takie, jak można się było spodziewać. Okazało się, że turystyka w Chinach jest bardzo droga, a bilety wstępu często kupuje się w pakietach. Papierowe przewodniki nie nadążają z aktualizacją informacji. Wejście na wydmę w Dunhuang, miasto położone na granicy pustyni Gobi, kosztuje 180 zł. Bilet wstępu na betonową platformę z widokiem na pasmo ze świętą górą Kawa Karpo w Deqin jest do kupienia w pakiecie z wejściem pod wodospad oddalony o 100 km i kosztuje 260 zł. Starówki miast, jak w historycznym Lijangu, rozrastają się, przybywa nowych "antycznych" budynków, aby zaspokoić żarłocznego smoka chińskiej turystyki. To samo dzieje się z Tybetem. Powstają nowe-stare świątynie, a istniejące są odmalowywane i gotowe na turystyczną inwazję bogatych Chińczyków ze wschodu.

Rzucić wszystko i wyjechać na Islandię. Artyści z Trójmiasta o miłości do dzikiej wyspy


  • Nepal. Asceta w świątyni Pashupatinath w Katmandu.
  • Nepal. Widok ze szczytu Gokyo 5360 m n.p.m.
  • Chiny. Wydmy pustyni Gobi w Dunhuang.
  • Nepal. Wnętrze chaty na trasie do bazy pod Mt. Everestem.
  • Nepal. Wędrówka po lodowcu.
  • Indie. Z wizytą u piekarza w Srinagarze (Kaszmir).
  • Sri Lanka. Podróż przez herbaciane pola powolnym pociągiem.
A co z komunikacją? W jakim języku rozmawiałaś z napotkanymi po drodze ludźmi?

Bardzo trudno było znaleźć kogoś mówiącego po angielsku. Trzeba było rysować i odważnie gestykulować, aby zaczerpnąć skrawków informacji, które często okazywały się być zupełnie nieprawdziwe. Szukanie kasy biletowej, kupowanie biletów, zamawianie w restauracji było niezłą akrobacją. Z pomocą przychodził Google Translator, ale i on miał szansę zadziałać jedynie przy dwóch słowach. Więcej słów wprowadzało tylko chaos i dziwną reakcję. Normalnie w kontaktach za granicą pomaga znajomość kilku słów, takich jak "dzień dobry", "dziękuję". W Chinach to zupełnie nie działało. Albo akcent nie ten, albo wymowa niewłaściwa. Faktem jest, że dla większości mieszkańców język mandaryński jest ich drugim językiem, bo w domach porozumiewają się w swoim własnym, więc i zrozumieć kogoś obcego nie jest łatwo i sympatia do języka niewielka.

Mimo wielu trudności i irytujących sytuacji była to podróż, która zupełnie zmieniła moje postrzeganie świata. Pamiętam, jak po powrocie mówiłam wszystkim, aby uczyli się mandaryńskiego.

Nie zawsze podróżujesz w grupie. Na co podróżująca samotnie kobieta musi uważać?

Bywało tak, że w podróż wybierałam się samodzielnie. Sama byłam kilkakrotnie w Indiach, gdzie korzystałam z publicznego transportu, w Nepalu nieraz samotnie wędrowałam w Himalajach i nigdy nie miałam przykrych historii związanych z tym, że byłam bez towarzystwa, czy dlatego, że jestem kobietą.

Ważne, aby wiedzieć cokolwiek o miejscu, w którym będziemy podróżować, o ludziach i ich zwyczajach. W drodze jestem ostrożna i oceniam sytuację. Rozważam różne scenariusze i nie boję się. Robię wszystko, aby dostosować się do miejsca, nie chcę się wyróżniać, czy to strojem, czy zachowaniem. W ten sposób mogę być bliżej ludzi i mam szansę być zaakceptowaną przez nich. Raczej czuję, że ludzie chcą mi pomóc, niż zrobić krzywdę. Ale też nie kuszę losu. To pomaga mi wytworzyć neutralną atmosferę, bez napięcia i też bez zbytniego poruszenia moją obecnością. Lubię ten moment. Wówczas mogę wyjąć aparat i wtopić się w sytuację.

Podróżowanie to jednak nie jest zabawa dla wszystkich. Z kim najtrudniej ruszać w trasę?
W drodze jestem ostrożna i oceniam sytuacje. Rozważam różne scenariusze i nie boję się. Robię wszystko, aby dostosować się do miejsca, nie chce się wyróżniać, czy to strojem, czy zachowaniem.


Nie jest łatwo ruszyć w drogę z kimś, kto ma w głowie dokładny obraz podróży i bardzo konkretne oczekiwania. Zdarza się, że ludzie, których zabieram na wyprawy widzieli w internecie filmy z trasy, znają zdjęcia z miejsc, które będziemy odwiedzać i na tej podstawie malują sobie obraz własnej wycieczki i związanych z nią przeżyć, tworzą mapę przyszłych dokonań. Tacy ludzie podczas wyjazdu szukają potwierdzenia własnych wyobrażeń. A tymczasem okazuje się, że duża wysokość odbiera siły i każdy krok stawia się z ogromnym trudem, albo upał Radżastanu doskwiera tak mocno, że nie można się skupić na cudach architektury, a otaczający ludzie, którzy ciągle chcą coś sprzedać, irytują do granic cierpliwości. I pada pytanie, gdzie przyjemność? Moim zdaniem gdzieś pośrodku.

Co zatem byś poradziła osobom, które pierwszy raz ruszają w daleką, egzotyczną podróż?

Trzeba być otwartym na całą gamę przeżyć i potraktować je jako doświadczanie podróży. Z natarczywym sprzedawcą można wdać się w rozmowę i dowiedzieć się, że ma na utrzymaniu pięcioro dzieci, które mieszkają w wiosce oddalonej o 20 kilometrów i widuje je raz na miesiąc. Zaczynasz lepiej widzieć sytuację i już się tak nie irytujesz. Idąc z trudem na wysokości 4 tysięcy metrów w Himalajach przestań myśleć o tym, że bijesz swój kolejny rekord wysokości, że chciałeś być pierwszy, a zupełnie nie jesteś w formie. Rozejrzyj się, zatrzymaj na chwilę, złap oddech i pomyśl, patrząc na mapę świata, gdzie jesteś i jakie to szczęście, że możesz tu być.

Łatwo się zachwycać panoramą Himalajów oglądając zdjęcia w zaciszu ciepłego domu. Docenić piękno wysokogórskiego pejzażu, kiedy wiatr wieje w oczy, robi się coraz chłodniej i znowu trzeba iść pod górę, a do tego warunki, w których odpoczywasz są dalekie od wymarzonych, to duży wyczyn. Wielokrotnie się przekonałam, że nie tylko forma fizyczna jest ważna, ale również otwartość na nieznane.

W dzisiejszych czasach ekstremalne podróżowanie to dobry biznes. Ile mniej więcej kosztuje taka eskapada i czy trzeba się do niej odpowiednio przygotować fizycznie?


Trekkingu w Himalajach w Nepalu czy w Małym Tybecie w Indiach, które prowadzę, nie nazwałabym ekstremalnymi wyprawami. To są dobrze zorganizowane wędrówki z odpowiednim zapleczem logistycznym. Nie jest to wyprawa w nieznane. Trudności, które napotykamy, są przewidywalne i możemy im zaradzić. Jednak Himalaje to nie tylko najwyższe, ale również bardzo rozległe pasmo górskie. Do wielu miejsc można dotrzeć jedynie na własnych nogach. I trzeba sobie z tego zdawać sprawę. Jeśli nie lubisz chodzić, męczysz się na samą myśl o całodniowym marszu, lepszą inwestycją będzie wyjazd na egzotyczną plażę albo wycieczkę objazdową.

Pełen koszt zorganizowanej wyprawy to około 6 tys. zł plus bilet. Czy to dobry biznes? Znam dużo lepsze sposoby na zrobienie pieniędzy, ale przygotowywanie i prowadzenie trekkingów, mimo sporego wysiłku i wielu nerwów, daje mi ogromną satysfakcję. Kocham Himalaje i z radością dzielę się swoją pasją i pokazuję moje ulubione zakątki.

Aby cieszyć się wysokogórską wędrówką, nie trzeba mieć specjalnych umiejętności ani górskiego doświadczenia. Wielu moich klientów wcześniej nie interesowało się górami, a teraz z radością wspominają wspólną wyprawę, a nawet wracają w Himalaje. Warto jednak zadbać o dobrą formę i zdrowie. Najlepszy trening to długie spacery w terenie.

Gdzie dalej cię poniesie w najbliższym czasie?

Jawią mi się różne pomysły, ale najbliższy wyjazd to znowu Himalaje (śmiech). Wędruję w jedno z moich ulubionych miejsc, jezioro Gokyo w rejonie Everestu, położone na wysokości 4800m n.p.m. tuż przy najdłuższym lodowcu w Nepalu. Zabierzesz się ze mną?

  • Chiny. Staruszka w sklepie na trasie Dequin-Lijiang.
  • Chiny/Labrang. Tybetańczyk podczas kory wokół monastyru w Labrang.
  • Chiny/Labrang. Mali mnisi, jak to chłopcy, grają w piłkę nożną.
  • Indie. Asceta wygrywa ckliwe melodie. Waranasi.
  • Chiny. Zebranie mnichów w monastyrze w Labrang.
  • Indie Sadhu, czyli asceta w świętym mieście Rishikesh.

Opinie (75) 4 zablokowane

  • Świat jest piękny (1)

    Super, odważna kobieta.

    • 43 13

    • z niejednego pieca chleb jadła

      • 1 0

  • ciekawe czy ta Pani wie co to jest ciężka praca? (6)

    • 29 75

    • Nie każdy musi bladym świtem odbijać kartę w fabryce azbestu.

      Dziewczyna robi to co lubi i jeszcze na tym zarabia, pięknie.

      • 54 12

    • nie pracuj ciężko, tylko mądrze

      i ciesz życiem, po to ono jest

      • 41 9

    • wiele lat pracowala w GE BPH

      Pozdro!

      • 13 5

    • Magda pracowała w korporacji

      Magda pracowała w korporacji, wie bardzo dobrze co to ciężka praca!

      • 13 7

    • podobno ma być w aptekach maść na ból rzopy

      proponuje się zaopatrzyć

      • 10 3

    • Jak jestes glupi to pracuj

      Brawo Pani MAgdo Wiadomo że żyje się raz również robię tak jak Pani

      • 3 1

  • A co to fotografka? (10)

    Coś jak pilotka czy marynarka?

    Pani wstydzi się zawodu fotografa? Musi ubierać go w politpoprawną nowomowę?

    • 54 22

    • To chyba coś jak "architektka" :) (2)

      Ale mózgi im się lasują. Niestety coraz więcej tej nowomowy - kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą :) I powtarzają bezmyślnie ludzie.

      • 25 9

      • Premiera (1)

        albo ministra

        • 18 6

        • Hydrauliczka, elektryczka, stolarka.

          A może "stolarzka"? Górniczka, frezarka, ślusarka, telemonterka, inżynierka.. itd.

          • 18 6

    • ciemnogród (6)

      Oczywiście, że fotografka. Czas najwyższy żeby w końcu były także żeńskie odmiany wszystkich zawodów. Ciężko to przełknąć tym naszym polskim, konserwatywnym facecikom...

      • 12 23

      • a

        A potrafisz tak bez wyzywania "nowoczesny" internauto?

        • 7 5

      • Na siłę robiony kolorowogród też jest bez sensu

        Wolę aby ktoś był fotografem albo dyrektorem niż ma być fotograficzką albo dyrektorką. Oba zawody brzmią wtedy jakby były przeznaczone dla 5 letnich dziewczynek :) Trochę luzu

        • 12 5

      • (3)

        fotograf to osoba zajmująca się wykonywaniem fotografii
        osoba, nie mężczyzna.
        skoro kobieta nie może by fotografem, tzn że nie jest osobą

        • 3 4

        • (2)

          Kobieta jest fotografka, a formy męskiej właściwie można nie używać, bo mężczyzn już dawno nie ma

          • 4 4

          • Chyba ktoś ostatnio pogonił zołzę

            • 1 1

          • są, tylko siedzą cicho i obserwują. nie ma na nich zapotrzebowania, więc się nie ujawniają.

            • 2 1

  • Pięknie :) będzie miała co wspominać :) (1)

    • 19 6

    • nie tylko wspomnienia z egzotycznych podróży w młodości są piękne

      ja mam cudne wspomnienia, choć do 26 r. ż. jeździłam ( jeździliśmy z przyjaciółmi) "tylko" na Kaszuby, gdzie poznałam mojego wspaniałego męża, itp.

      • 3 1

  • dzięki!

    Dzięki za przypominajki ;)

    • 0 4

  • W elblagu tez byl jeden maneger w telewizji co po swiecie latal ,w globtrotera sie bawil a tv elblaska straszna kicha!!!

    • 11 2

  • Po wpisaniu "fotografka" w słowniku języka polskiego otrzymałem: (2)

    "Czy chodziło Ci o: fotografia, fotograficzka, fotografijka, fotografik, fotografika, fotografistka"

    • 22 4

    • Daj spokój (1)

      Z drugiej strony boli taki artykuł co? ty harujesz po 12 h a ktoś zwiedza.

      Brawo Magda

      • 4 3

      • Boli brak szacunku do języka. Jak to się wiąże z bohaterką tekstu? Chyba tylko sam autor powyższego komentarza wie

        • 1 0

  • Fotograf! (1)

    nie istnieje takie słowo jak fotografka.

    • 41 8

    • Do redaktorów trojmiasto.pl: Poprawcie ten błąd w tytule, za mało jeszcze komentujący wam go wskazali?

      • 4 3

  • "fotografka" - żenujące i niesmaczne takie kaleczenie języka polskiego

    • 37 9

  • 1. Warto zwiedzać piękny świat
    2. Oddanie nastroju chwili na zdjęciu to prawdziwy talent.
    3. Pełne Charakteru Twarze Starych Ludzi - to już prawie jak "Biały Miś" na weselu - muszą być i kropka ;)
    4. Bardzo rozsądna taktyka z tym wtopieniem w tłum w obcych stronach.

    • 7 7

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Sea You 2024

159 - 209 zł
Kup bilet
festiwal muzyczny

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (7 opinii)

(7 opinii)
169 zł
Kup bilet
pop

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d."

89 - 129 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Krzysztof Krawczyk nagrał utwór pod tytułem: