• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pawłowski: "Joy Division to zespół międzypokoleniowy"

Łukasz Stafiej
10 kwietnia 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 
  • Piotr Pawłowski na polskiej scenie alternatywnej występuje od lat 80. - Joy Division stało się dla mnie bardzo ważną inspiracją od chwili, gdy pierwszy raz ich usłyszałem. To musiał być rok 1981. Do tej pory pamiętam to obezwładniające piękno i dostojeństwo, jakie biło z utworu "The Eternal" - wspomina.
  • Basista Joy Division Peter Hook to jeden z muzycznych wzorów Pawłowskiego. Poznali się przy okazji SoundEdit Festival w Łodzi.

- Myślę, że Joy Division jest zespołem międzypokoleniowym, o którym świat nigdy nie zapomni. Cały czas pojawiają się kapele mniej lub bardziej świadomie nawiązujące do ich poetyki i brzmienia - mówi w rozmowie z Łukaszem Stafiejem Piotr Pawłowski, jeden z założycieli tworzącego zręby polskiej zimnej fali Made in Poland, współautor płyty z coverami "Heart&Soul Presents Songs of Joy Division" oraz basista trójmiejskiej grupy The Shipyard, która w piątek o godz. 20 w Wydziale Remontowym zobacz na mapie Gdańska zagra koncert-tribute, złożony z kilkunastu utworów rockowej legendy z Manchesteru. Bilety kosztują 15 zł.



Łukasz Stafiej: Jakie znaczenie ma dla ciebie Joy Division? Mam wrażenie, że bez niego twoja muzyczna kariera wyglądałaby zupełnie inaczej, a może i by jej nie było w ogóle.

Piotr Pawłowski: Joy Division stało się dla mnie bardzo ważną inspiracją od chwili, gdy pierwszy raz ich usłyszałem. To musiał być rok 1981, czyli już po śmierci Iana Curtisa. Słuchałem ich z kasety, którą ktoś mi przegrał z winyla "Closer". Do tej pory pamiętam to obezwładniające piękno i dostojeństwo, jakie biło z utworu "The Eternal". Nie słyszałem nigdy wcześniej takich dźwięków. I zresztą nadal ten utwór jest dla mnie najważniejszym z całej dyskografii Joy Division. I tak z faceta, który słuchał głównie zespołu Rush i rozgryzał z różnym skutkiem partie Geddy'ego Lee, stałem się poszukiwaczem zimnofalowej przygody. O ile słowo "przygoda" w ogóle pasuje do polskiego nazewnictwa muzyki Joy Division - zimna fala. Gdy powstał Made in Poland - mój pierwszy poważny zespół, od razu okrzyknięto nas "polskim Joy Division", co z jednej strony było komplementem, a z drugiej strony doprowadzało nas do szału, bo jednak graliśmy swoje własne dźwięki pomimo podobieństwa klimatu muzycznego.

Jednak ćwierć wieku później, już pod szyldem Heart&Soul (notabene będącym też tytułem jednej z piosenek Iana Curtisa) wróciłeś do tych brzmień i zostałeś współautorem płyty z coverami Joy Division.

Heart&Soul miało być projektem jednorazowym, który powstał dla kilku koncertów. Kilku polskich muzyków alternatywnych, na co dzień raczej niemających ze sobą wiele wspólnego, postanowiło zagrać parę utworów Joy Division w znacznie zmienionych aranżacjach. Ostatecznie wydaliśmy je na płycie "Heart&Soul Presents Songs of Joy Division", która została nieźle przyjęta i wciąż cieszy się zainteresowaniem. Na albumie gościnnie udzielają się m.in. Rykarda Parasol, Bela Komoszyńska z Sorry Boys, Łukasz Lach z L. Stadt czy moi koledzy z trójmiejskiego zespołu The Shipyard. A propos tych ostatnich - połowa z nich nigdy nie słuchała Joy Division. Jednocześnie okazało się, że mamy też potencjał na zrobienie kilku utworów autorskich, które ukazały się na epce "Heart&Soul feat. Rykarda Parasol". W tym roku wydane zostanie nowe, autorskie dzieło projektu - album "Capitals".

Jak bardzo zespół Iana Curtisa ukształtował muzyczne myślenie twojego pokolenia - muzyków, którzy zaczynali w latach 80.?

Myślę, że Joy Division jest zespołem międzypokoleniowym, o którym świat nigdy nie zapomni. Cały czas pojawiają się na świecie kapele mniej lub bardziej świadomie nawiązujące do ich poetyki i brzmienia. Przykłady z ostatnich 10 lat: Savages, Interpol, Editors czy choćby nasze Cool Kids of Death. Więc nie ograniczałbym wpływu Joy Division tylko na zespoły lat 80., bez względu na kraj ich pochodzenia.

W piątek w Wydziale Remontowym będzie można usłyszeć utwory Joy Division w wykonaniu trójmiejskiego The Shipyard, w którym Pawłowski gra na basie. W piątek w Wydziale Remontowym będzie można usłyszeć utwory Joy Division w wykonaniu trójmiejskiego The Shipyard, w którym Pawłowski gra na basie.
Basista zespołu, Peter Hook, jest twoim guru?

Jednym z kilku. Bardzo podoba mi się jego ofensywne operowanie całym gryfem, granie jedynych w swoim rodzaju melodyjek w wysokich rejestrach. Jest jedyny i całkowicie niepodrabialny. Zresztą to uroczy facet, o czym mogłem się przekonać osobiście. Poznaliśmy się przy okazji SoundEdit Festival w Łodzi. Cieszę się, że ktoś zrobił nam zdjęcie.

Wracając do twojego najmłodszego projektu The Shipyard - w piątek w Wydziale Remontowym zagracie pełnowymiarowy koncert złożony z coverów zespołu z Manchesteru. Jak tym razem doszło do tej inicjatywy?

Mnie, szczerze mówiąc, nie przyszłoby do głowy, żeby spróbować zmierzyć się raz jeszcze z twórczością Joy Division i w to takim natężeniu, jakie zaprezentujemy. To pomysł naszego perkusisty Michała Młyńca, który praktycznie zapoznał się z "Joyami" całkiem niedawno. Steven Morris był w tamtym czasie sporym innowatorem i niektóre jego patenty w żaden sposób nie korespondują z grą innych rockowych perkusistów. Nic tak jednak nie pobudza kreatywnego muzyka jak inny kreatywny muzyk i dlatego cieszę się, że możemy zmierzyć się z tak niesamowitymi kawałkami. To dla każdego z nas jest duże wyzwanie, także i dla mnie, choć wszystkie z tych utworów znam od lat. Podoba mi się energia, która przepływa między nami - zarówno, kiedy gramy nasze utwory, jak i kiedy zdarza się nam sięgnąć po czyjś utwór. Od razu słychać, że to gra The Shipyard. I w piątek też tak będzie, choć to Tribute To Joy Division.

Co zagracie?

Nie chcę powiedzieć za dużo, ale na pewno warto być od samego początku. Zacznie się od odtworzonego intro, które może być tylko jedno w tym wypadku. I to na pewno nie będzie utwór Joy Division. Zaraz potem zagramy najbardziej apokaliptyczny utwór z całego repertuaru Joy Division. W sumie zaplanowaliśmy 18 kawałków. Długo je wspólnie wybieraliśmy. Tak, będzie też "Love Will Tear Us Apart".

Co słychać obecnie u The Shipyard?

Jesteśmy pod koniec tworzenia utworów na naszą trzecią płytę. Nowością jest to, że większość utworów będzie śpiewana po polsku. Do studia wchodzimy w maju. Mam nadzieję, że płyta będzie gotowa na jesień tego roku. A muzycznie? Wszystko może się zdarzyć, jak to u nas. Ale zapewniam, że nie będzie wątpliwości, jaki to zespół, kiedy pierwszy singiel pojawi się w stacjach radiowych.

Wydarzenia

Tribute to Joy Division - The Shipyard (1 opinia)

(1 opinia)
15 zł
muzyka alternatywna, rock / punk

Miejsca

Opinie (29) 7 zablokowanych

  • O tak (4)

    Joy Division to kultowy zespół. Wiele współczesnych zespołów nawiązuje do ich brzmienia np. Editors, White Lies, Interpol. Swoją drogą całkiem niezłe zespoły.

    • 35 2

    • (3)

      Nawiązywanie się chwali, ale coverowanie niektórych wykonawców jest po prostu profanacją. I tak jest właśnie w przypadku Joy Division, nie da się tego zagrać w taki sposób żeby nie wypaść słabo.

      • 12 14

      • przejdź się na koncert

        a potem narzekaj

        • 14 8

      • (1)

        hmmm; a znasz cover Moby'ego " New Dawn Fades" ; myślę że Ianowi by się podobał :)

        • 2 1

        • Moby zrobił z new dawn prawdziwy killer. Mam dreszcze gdy tej wersji słucham

          • 0 0

  • Joy Division czyli co? (5)

    Mi wystarczyło dowiedzieć się co oznacza ich nazwa by już nigdy nie włączyć ich utworów.

    • 5 52

    • historia grozy twojego zycia

      :) smieszny jestes

      • 12 3

    • Oho, gimbaza skończyła lekcje.

      j.w.

      • 13 2

    • rozumiem że np. Kalber 44 też nie dla ciebie bo nienawidzisz broni ? (1)

      • 5 0

      • Jest różnica miedzy nazwą broni a grupą więźniarek gwałconych przez ssmanów.

        • 0 2

    • ... do tego pierwotna nazwa zespołu brzmiała "Warsaw", a ja nie lubię warszawiaków... :[

      • 3 2

  • Zespół rzeczywiście ponadczasowy lecz niestety nie do codziennego słuchania. (3)

    Można ich sobie tylko dawkować. Podobnie jak z płytą "Pornography" The Cure .
    Pozdrawiam fanów zdołowanej muzy :)

    • 22 4

    • Hm? Ja tam sobie słucham Pornography (wraz z tytułowym utworem) nawet w pogodne weekendowe poranki (1)

      Czy coś ze mną nie tak?

      • 6 3

      • moża i rowerem jeździć po lodowisku.

        tylko jaki to ma sens ?

        • 1 2

    • bo to jest kultowy album. k - u - l - t - o - w - y.

      • 3 1

  • transmission (1)

    W rozmaitych oparach: "budexu" oraz "roxy" i "relasiek" było ok, ale normalnie to masakra jakaś, nie dało się ich słuchać, płyty sprzedałem, kasety skasowałem, bo łeb rozwalały. Koszmarne filmy. Pozytywniejszy wydźwięk zdecydowanie wnosiły (i wnoszą) bardziej mroczne Siostrzyczki Miłosierdzie czy Bauhaus a nawet wspomniany the Cure. JD podobnie jak Nirvana legendę zbudowali na śmierci, a nie odwrotnie, więc do czego tu wracać? New Order i takie tam pitu dyskotekowe "niebieski poniedziałek" ;-) gdy skumali jak się gra to wszystko na co ich stać. Wolę Białego Jacka, który wymiata czerpiąc z najlepszych źródeł - no ale w końcu Shazza ma najwyższą sprzedaż płyt, więc są gusta i guściki a śpiewać (i grać) każdy może... Udanej zabawy Panowie :-)

    • 4 13

    • Nowa fala

      Bauhaus owszem jak zaczyna się ich słuchać ciężko przestać... Potrafiłam miesiącami katować ich płyty.Obrazy jakie tworzą się w głowie podczas słuchania ich muzyki coś niesamowitego. Do grona "nowofalowców" do,których zawsze warto wracać miałabym jeszcze wspaniałą Suxsie and the Bansches i nasztych nieodżałowanych Bułgarów(One Million Bulgarians) jaki to był genialny zespół w latach 80-siatych.I późniejszą Aurore piękne czasy dla tego gatunku z Polsce.I warto chyba też o Operze pamiętać kolaboracja Gawlińskiego z muzykami Republiki po przerwie z Grzegorzem Ciechowskim.A The Shipyard nieźle te nowofalowe polskie tradycję kokontynuuje,tak jak i macierzysty zespół Michała Miegonia, Kiev Office.

      • 0 0

  • 15 czy 20 (7)

    w opisie info ze wjazd 15 zl a kasuja 20 chyba ich przeroslo a w jarocinie bedzie peter hook

    • 3 2

    • 57

      57 minut obsuwy czekamy

      • 4 2

    • startujemy (2)

      72 minuty obsuwy gwiazdy z Wejherowa

      • 5 3

      • (1)

        Źle liczysz czas. Początek eventu był o 20.30.

        • 2 4

        • 20,30

          A skad taka godzina ???? Podaj zrodlo !!
          zobacz troche wyzej 20,00

          • 4 1

    • 15zeta (2)

      dziwisz sie koles ze ceny sie nie zgadzaja ? biletow potwierdzajacych wstep BRAK jzk na fejsie zobaczyli 600 osob to od razu podniesli- za piwko paragonu BRAK
      Czyli zwykla pralnia

      • 4 2

      • (1)

        Może to Ty Sz P Rasmes wyproszony zostałeś za wnoszenie swoich winiaczy i nic ci się nie zgadza. Punk Rock to nie bułki z masłem lub tanie wino i pianino pod Biedronką

        • 0 5

        • retoryka

          bylem do ostatniego wolnego transmision ale mozesz postarac sie o jakies merytoryczne argumenty a nie w stylu a u was bija murzynow

          • 5 0

  • joy division

    Mam juz sporo lat widze juz shadow line jak pisal Conrad Korzeniowski i slyszalem i widzialem sporo - zespol Joy Division byl niesamowity,intrygujacy i bardzo interesujacy. Muzyka ich przeciez nie dyskotekowa wciaga i uzaleznia. Jest to muzyka ktorej nie slucha sie codziennie bo to jest specyficzna muzyka.Uwazam ze to bardzo dobry zespol szkoda ze tak krotko trwal na scenie muzycznej zal ze lider tego zespolu odszedl tak mlodo i w taki sposob.Bardzo dobrze ze sa zespoly idace podobna droga jak Joy Division.Zycze sukcesow.

    • 11 0

  • (1)

    co do imprezy: tłum ludzi, nagłośnienie kiepskie, jak ktoś się wychował na Joyach to mogło się podobać
    co do twórczości Joyów: dzisiaj zespół grający taką muze nie wyszedłby z garażu i nigdy by nie nagrał płyty
    co do lokalu: obsługa fantastyczna, rzadko się zdarza by dwie osoby za barem tak sprawnie się uwijały i dawały radę

    • 7 5

    • w dzisiejszych czasach

      to nic by nie wyszło z garażu.Zapomnij o Metallice,Republice,Dżemie czy Beatlesach lub The Doorsach.Teraz to nie muzyka tylko rytm i gołe tyłki się sprzedają.

      • 3 1

  • Joy to nie muzyka do samochodu..... shipyard jest ok rzadko sie udaje by inspiracja nie była zwykłym kopiowaniem oryginału. Ich koncert w b90 był dowodem na to. Joy byli taka kreatywną inspiracją też dla variete, i to by było na tyle z polskiego new wave na wysokim poziomie

    • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Wielka Szama na Stadionie - wielkie otwarcie sezonu w Gdańsku! (12 opinii)

(12 opinii)
street food

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (8 opinii)

(8 opinii)
pop

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d."

89 - 129 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

W piosence Lady Pank “Tańcz, głupia, tańcz” pojawia się znany klub: