• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Szukasz dobrego filmu? Idź na "Bone Tomahawk"

Tomasz Zacharczuk
30 kwietnia 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 

W krwistym westernie S.Craiga Zahlera wyrewolwerowany Dziki Zachód pustoszy horda bestialskich kanibali. Męstwo i brawura ustępują miejsca szaleńczej i nieraz beznadziejnej grze o przetrwanie, a mityczny wizerunek szybkostrzelnego kowboja wypiera dziki i nieokrzesany troglodyta. Miłość, poświęcenie i odwaga mieszają się ze słownym absurdem i surowym minimalizmem. Jednak to dziwaczne i niepokojące dzieło wypada zaskakująco dobrze.



Przeróżne już plagi zastępy filmowców zsyłały na pustkowia Dzikiego Zachodu, wliczając w to nawet inwazję obcych. Jednak wynaturzonych kanibali z tomahawkami wyciosanymi z ludzkich kości nie przypomniałby sobie nawet najstarszy rewolwerowiec czy najbardziej wytrwały poszukiwacz złota. Reżyser "Bone Tomahawk", S.Craig Zahler, razem ze swoim śmiercionośnym plemieniem wkroczył na zupełnie dziewicze filmowe tereny. Jak na debiutanta przystało, bezkompromisowo rozprawił się z klasyczną konwencją, dorzucając od siebie ekstra bonus. W efekcie dostajemy na tacy iście tarantinowski eksperyment filmowy, w którym twórca w dość oryginalny sposób składa hołd zarówno wirtuozowi westernowych ballad, Samowi Peckinpahowi, jak i rzeszy często anonimowych szerokiej publice twórców kina grozy spod znaku gore.

Czterech jeźdźców grupy pościgowej nie tylko walczy z przerażająco brutalnym wrogiem. W tej niewielkiej grupce po cichu rozgrywa się walka o przywództwo i dochodzi do tarcia skrajnie odmiennych charakterów. Czterech jeźdźców grupy pościgowej nie tylko walczy z przerażająco brutalnym wrogiem. W tej niewielkiej grupce po cichu rozgrywa się walka o przywództwo i dochodzi do tarcia skrajnie odmiennych charakterów.
Do spokojnego, acz przesiąkniętego rutyną i nudą miasteczka o wdzięcznej nazwie Bright Hope przybywa tajemniczy nieznajomy. Intruzem natychmiast zaciekawia się miejscowy szeryf Hunt (Kurt Russell), który jeśli tylko wywęszy nieczyste intencje, raczy delikwenta kulką w nogę. Postrzelony przybysz trafia do celi pod opiekę młodszego zastępcy stróża prawa i miejscowej lekarki. Rankiem mieszkańcy odkrywają, że po całej trójce słuch zaginął. Okazuje się, że za porwaniem nieszczęśników stoi plemię krwiożerczych kanibali, których do miasteczka ściągnął ów nieznajomy, bezczeszcząc wcześniej świętą ziemię ludożerców. Do pogoni za porywaczami staje czwórka osobliwych śmiałków: prostolinijny, ale nadmiernie podejrzliwy szeryf, jego lekko zbzikowany i gadatliwy starszy zastępca (Richard Jenkins), zadufany w sobie, wymuskany rewolwerowiec Brooder (Matthew Fox) oraz mąż porwanej lekarki, Arthur (Patrick Wilson).

Komicznie niedopasowany kwartet genialnie uzupełnia filmowe dzieło Zahlera nieszablonowym humorem i silnie nacechowanym indywidualizmem każdej z postaci. Narwany i przesądny Brooker realizuje mit typowego westernowego rewolwerowca. Relacja obu szeryfów i ich osobliwe dialogi wprowadzają tyle rozluźnienia, ile konsternującego absurdu. Poważnie kontuzjowany Arthur w pędzie za porwaną ukochaną potrafi przełamać przenikliwy ból i ograniczenia, wprowadzając do "Bone Tomahawk" pierwiastek romantyzmu, którego na pierwszy rzut oka mógłby doszukiwać się w filmie jedynie ktoś bardzo naiwny. Cała czwórka przebojowo podbija ekranową opowieść, tworząc znakomite kreacje i godnie rozdzielając między siebie sympatię widzów. Każdego z nich razem i osobno chce się oglądać jak najdłużej.

Zasłużeni i zaprawieni w bojach kowboje tym razem stają do walki z plemieniem dzikich troglodytów, dla których człowiek jest jedynie materiałem na posiłek. Zasłużeni i zaprawieni w bojach kowboje tym razem stają do walki z plemieniem dzikich troglodytów, dla których człowiek jest jedynie materiałem na posiłek.
Zahler z zaskakującą łatwością spina przenikające się wzajemnie konwencje, obdarowuje swoich bohaterów nieraz świetnymi dialogami, a do tego skrupulatnie pilnuje tempa akcji i podsyca napięcie prostymi mechanizmami: ponurą i minimalistyczną ścieżką dźwiękową i ascetycznymi kadrami. Potrafi też czerpać z bogatego dorobku poprzedników. Wykorzystuje nieśpieszną narrację rodem z ubiegłorocznego "Slow West", żongluje osobowościami bohaterów niczym Tommy Lee Jones w "Eskorcie", ogrywa tło wydarzeń jak John Hillcoat w "Propozycji" i szokuje brutalnością wzorem ostatniego dzieła Quentina Tarantino.

Kondycji reżyserowi nie wystarczyło już na finisz. Ten wydaje się zbyt pospieszny, płytki i nieprecyzyjny, jakby zabrakło Zahlerowi cierpliwości i wyrafinowania. Niektóre sceny można też było pozostawić jedynie na papierze filmowego skryptu, gdyż "Bone Tomahawk" wydaje się co najmniej o kilkanaście minut przeciągnięty. Sporo do życzenia pozostawiają też sekwencje strzelanin i walki z kanibalami (kłania się niski budżet). Debiutantowi można jednak wybaczyć chaos i ostatecznie przymknąć oko. Całość i tak, biorąc pod uwagę ryzykowny, a dla wielu obrazoburczy pomysł, wypaliła jak z porządnie wyczyszczonej dubeltówki. Prosto w cel, rozkładając widza na łopatki formą i sposobem poprowadzenia opowieści.

A wszystko udało się zrobić w zaledwie nieco ponad 20 dni zdjęciowych i za absurdalnie niską, jak na hollywoodzkie standardy, kwotę niespełna dwóch milionów dolarów, gromadząc do tego plejadę gwiazd u szczytu formy. "Bone Tomahawk" to z pewnością jeden z najlepszych debiutów i premier ostatnich miesięcy. Propozycja obowiązkowa dla fanów filmowych eksperymentów i nieszablonowych rozwiązań. Pozostali na cmentarzysko ludożerców niech nie wchodzą. Póki życie im miłe.

OCENA: 7/10

Film

7.0
9 ocen

Bone Tomahawk (1 opinia)

(1 opinia)
Horror, Western

Opinie (19)

  • Kurt Russel w tym filmie- profeska .

    • 11 3

  • dobry! (6)

    "Kosciany tomahawk";))) to kawał dobrego kina. Choć na ekranie nie uswiadczysz eksplozji ani gnajacej do przodu akcji, a historia płynie dość leniwie, to nie można się od tej historii oderwać! Super interakcje między bohaterami, bardzo dobre dialogi, dobre zdjęcia. Kurt Russell w roli szeryfa odnalazł się bardzo dobrze, pozostali aktorzy też daj rade (nawet Patrick Wilson, za którym generalnie nie przepadam). Mi film podobał się dużo bardziej niż "Zjawa". Filmy mają podobny klimat, ale jednak BT bardziej mnie zaciekawił. Jedyne co mnie zastanawiam to fakt, że film już od kilku dobrych miesięcy jest w necie, a światowa premierę miał w 2015r. I trochę smutno, ze wielu ludzi już to oglądało i najprawdopodobniej nie pójdzie do kina. Nie za bardzo rozumiem takie posunięcia twórców (czy tam dystrybucji), bo jak dla mnie to strzał w kolano. Niezależnie od tego polecam film zobaczyć na dużym ekranie, bo WARTO!

    • 13 3

    • Porównujesz ten film do Zjawy?!?! (5)

      Film miał premierę w Stanach na początku 2015 i i został zdeptany przez krytyków. Wszyscy zainteresowani widzieli go już tak dawno że zapomnieli o czym był :) Kurt Russel od ponad 10 lat jest "własnością" Quentina Tarantino. The Hateful Eight bardzo podniósł notowania Russela ale nadal są bardzo niskie. Bone Tomahawk można streścić w 2 zdaniach. To bardzo słaby film. Połączenie westernu z horrorem. Film jest bardzo ciekawy przez pierwsze 15 minut po czym akcja i fabuła dosłownie umiera. Ps: Hybryda łącząca 2 metrowego Indianina z guźcem to głupi pomysł, nawet jak na western-horror. Film jest po prostu głupi!!!

      • 5 7

      • Stąd wniosek, że ludzie są równie głupi. Zjawa była skrajnie słabym filmem, biorąc pod uwagę zdrowe rozumowanie, ten film bije na głowę zjawę, a ludzie i tak idą.

        • 6 2

      • 7.1/10

        To twoim zdaniem film zdeptany przez krytyków? Hmmm
        Za oceanem właśnie podobał się bardzo.

        • 6 3

      • Znakomita uwaga o zapomnieniu.

        Sam miałem problemy z odtworzeniem fabuły, początkowo nawet zastanawiałem się, czy w ogóle film widziałem.

        • 1 0

      • dobry!

        No, porównuje. Bo to moja opinia, którą - jak to opinię - cechuje subiektywizm. Dlatego jeszcze raz: to nie Twoja opinia, nie krytyków zza oceanu, tylko MOJA. To sobie ją wyrażam, a co!

        • 2 1

      • Blee

        Notowania, opinie krytyków, własność tarantino... Kto pisze takie bzdury. Jedyne co się zgadza to nie ma co porównywać do Zjawy bo to dwa różne filmy, jedynie czas akcji mniej więcej się zgadza

        • 0 0

  • Dorosłem (3)

    Bajek rodem z Hollywoodu nie oglądam

    • 8 19

    • Jestem psychiatrą

      A kogo to obchodzi ?

      • 3 2

    • Jestem psychiatrą (1)

      Nie zapomnij pochwalić się tym na Fajsbuku

      • 0 3

      • Nie zapomnij się leczyć.

        • 2 1

  • Szokująco brutalny (1)

    Tak jest reklamowany w zwiastunie. To jak może być dobry? Zezwierzęcenie widowni?

    • 9 0

    • Są różne filmy, brutalne też mogą być dobre, nawet mistrzowskie ;)

      Polecam "Opiekuna" - leci teraz w Centrum Filmowym w Gdyni, jeśli szukasz niekrwistych, ale dobrych :)

      • 0 0

  • Gdyby film był krótszy...

    Wiele pitolenia o niczym, a potem przyspieszenie z ludożerką. Strasznie i śmiesznie. Polecić na pewno nie mogę.

    • 4 1

  • kino oferuje głownie brutalność, seks

    strzelaniny albo efekty specjalne - papka dla bezmyślnych mas...

    • 8 3

  • Dobre połączenie westerna i horroru

    A Kurt Russell jak zawsze świetny. Polecam.

    • 2 2

  • Film wyszedł w październiku.

    A u nas jak zwykle pół roku opóźnienia. Dlatego ludzie ściągną sobie dawno wydane DVD i obejrzą w domu zamiast przepłacać w kinie.

    • 1 0

  • Tarantino może i tak ale B klasa

    Tylko dla zdesperowanych.
    Poza kilkoma dialogami reszta do kitu.

    • 2 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Sea You 2024

159 - 209 zł
Kup bilet
festiwal muzyczny

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (7 opinii)

(7 opinii)
169 zł
Kup bilet
pop

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d."

89 - 129 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Co jest symbolem Świętego Patryka?