- 1 Mamy to! 24-latek wygrał Ninja Warrior (80 opinii)
- 2 24-letnia Aneta Kręglicka w 1989 roku (74 opinie)
- 3 Za kilka lat wspomnisz moje słowa (104 opinie)
- 4 Córka znanego biznesmena w telewizji (321 opinii)
- 5 Wracają Targi Rzeczy Ładnych (18 opinii)
- 6 Słynny pisarz z Gdańska bohaterem muralu (35 opinii)
Młody reżyser z Trójmiasta o współpracy z Chyrą i Dorocińskim. Rozmowa z Wojciechem Kasperskim
Na tegorocznym festiwalu filmowym w Gdyni tempo dyktują młodzi polscy reżyserzy, których filmy stanowią ponad połowę stawki w Konkursie Głównym. Jednym z debiutantów jest Wojciech Kasperski - reżyser i scenarzysta z Sopotu, absolwent łódzkiej filmówki, którego dotychczasowe produkcje zostały nagrodzone ponad 40 nagrodami w Polsce i na festiwalach na całym świecie. W Gdyni rozmawialiśmy o nominowanym do Złotych Lwów thrillerze "Na granicy", młodym polskim kinie i o urokach Trójmiasta, z którym twórca wciąż jest nierozerwalnie związany.
Tomek Zacharczuk: Jak się pan czuje w roli debiutanta w Konkursie Głównym Festiwalu Filmowego w Gdyni?
Wojciech Kasperski: Czuję się bardzo dobrze, bo to są w końcu moje rodzinne strony, tu na festiwalu jest jak w domu. Staram się na bieżąco i w miarę możliwości odglądać twórczość moich kolegów po fachu, korzystać z przygotowanych pokazów i nadrabiać zaległości. Ciekawy jest również kontakt z publicznością. "Na granicy" było już w kinach w lutym, więc jest to już sprawa trochę okrzepła dla mnie, ale nadal fajnie zobaczyć ludzi na seansach naszego filmu i dowiedzieć się, co o nim myślą.
Możliwość podpatrywania dwóch zupełnie odrębnych warsztatów pracy Andrzeja Chyry i Marcina Dorocińskiego to dla mnie wręcz genialne doświadczenie zawodowe, a dla filmu dodatkowa wartość i odpowiednia przeciwwaga dla młodych bohaterów tego filmu
Poza panem na tegorocznym festiwalu mamy jeszcze sześciu debiutantów, co w bogatej przecież przeszłości imprezy nie zdarzyło się. Czy to oznaka, że młode pokolenie - wasze pokolenie - coraz mocniej dochodzi do głosu w polskim kinie?
Czas najwyższy, bo nowe pokolenie ma wiele do powiedzenia. Jednak nie jest to jakieś niespotykane i dziwne zjawisko, a bardziej naturalna kolej rzeczy. Uważam, że tych debiutujących filmowców będzie jeszcze więcej, a już teraz mamy okres, w którym głos młodego kina powoli się krystalizuje i stopniowo coraz mocniej zabrzmi.
Nawet tutaj na festiwalu jest już was dość znacząca grupa - pan, Kuba Czekaj, Łukasz Grzegorzek. Czy w jakimś stopniu wspieracie się wzajemnie? Wymieniacie doświadczenia? Dzielicie się pomysłami? Czy widać tę nić porozumienia w nurcie młodego polskiego kina?
Mam wrażenie, że grupa reżyserów to zbiór różnorodnych postaci i ich siła tkwi w tej inności. Każdy z kolegów po fachu ma swój indywidualny styl i tego się trzyma. Ta różnorodność jest stymulująca dla wszystkich i nie przeszkadza w utrzymywaniu kontaktów na płaszczyźnie towarzyskiej w przyjaznej atmosferze. Atmosfera w tym roku w Gdyni jest wspaniała.
W Gdyni promuje pan swój fabularny pełnometrażowy debiut. "Na granicy" wpisuje się w konwencję thrillera, gatunku dość rzadko wykorzystywanego w rodzimym kinie, zwłaszcza w przypadku debiutantów. Czy nie obawiał się pan obciążeń z tym związanych?
W ogóle nie myślałem o tym filmie w ten sposób, w kategorii jakiegoś niebezpieczeństwa związanego z wyborem tej czy innej konwencji gatunkowej. Kino konwencjonalne jest bardzo jasno określone i przez to jest bardzo proste w realizacji. Wystarczy przecież spełnić kilka podstawowych wymogów i jesteśmy już bardzo blisko założonego celu pod kątem stylistycznym czy tematycznym. Ale to tylko pozory. Jeżeli chodzi o samą techniczną, warsztatową stronę, to film gatunkowy jest niesamowicie wymagający. Trzeba mieć dużą świadomość nakręconych już tytułów wpisujących się w odpowiedni konwenans, umieć określić cały kontekst, trzeba zrobić coś, co jest w kanonie, a jednocześnie przemycić na ekran coś swojego. I tej zasady się trzymałem. Skorzystałem ze stosowanej już konwencji thrillera, dodając elementy, których wcześniej w takim kinie nie widziałem - dodałem polskich aktorów mówiących w polskim języku w polskich górach. Szczerze mówiąc, po trochu zrobiłem ten film z czystej ciekawości, jak to będzie wyglądało.
W jak dużym stopniu i czy w ogóle wzorował się pan na innych podobnych produkcjach? Były jakieś bezpośrednie inspiracje?
Na etapie przygotowań "przerobiłem" naprawdę mnóstwo filmów. Najważniejsza była jednak projekcja prosto z taśmy "Obcego" Ridleya Scotta. Klasyczna sytuacja - zamknięta przestrzeń statku kosmicznego i obcy, którego nie można zabić. Czysta esencja gatunku. Bezpośrednich i takich czytelnych, zamierzonych nawiązań w "Na granicy" jednak kilka i te smaczki pozostawiam widzom.
Historia ojca, który wyrusza z dwójką synów z Bieszczady, gdzie spotykają tajemniczego nieznajomego, wymagała nie tylko starannego przygotowania merytorycznego, ale też wielkich umiejętności logistycznych. Jak sobie z tym radziliście?
To bez wątpienia było pole walki. I oczywiście krew zostaje na placu boju, a walczymy wszyscy o jak najlepszy efekt artystyczny. W mojej karierze filmowej nie widziałem i nie przeżyłem tak ciężkich zdjęć, podczas których każdy z ekipy musiał poradzić sobie z potężnym wysiłkiem. Nikt się nie oszczędzał.
W Trójmieście mieszka moja rodzina i czasami udaje mi się przyjechać tu na wakacje. Mamy też przecież festiwal w Gdyni, na który staram się przyjeżdżać tak często, jak mogę
Warunki ekstremalne, a gdy dorzucimy do tego jeszcze zamkniętą przestrzeń wypełnioną niemal samymi facetami, to chyba nietrudno było o tarcia?
W filmie dokumentalnym natychmiast obserwuję jakąś sytuację i mogę ją bezpośrednio przenieść na ekran. W filmie fabularnym podobną sytuację muszę już jednak sam sobie wykreować. Przywożę ekipę, montuję światła, stawiamy tam kamerę, zwożę aktorów i wszyscy jesteśmy na tym planie. I żeby wszystko zaczęło działać, to trzeba wygenerować odpowiednie napięcie. Uczucie izolacji, niebezpieczeństwa, męskiej dominacji i agresji musiały się po prostu wytworzyć. I to się w pełni udało.
Chyra, Dorociński, Grabowski - wielkie nazwiska w świecie polskiego kina w filmie debiutanta. Ciężko było namówić takich aktorów do zagrania?
Ani trochę. Wręcz przeciwnie, miałem bardzo pozytywny odbiór od środowiska aktorskiego, wiele osób było zainteresowanych scenariuszem i miało ochotę spotkać się, by porozmawiać o tym projekcie. Cieszę się bardzo z tego zestawu, jaki udało nam się zebrać. Możliwość podpatrywania dwóch zupełnie odrębnych warsztatów pracy Andrzeja Chyry i Marcina Dorocińskiego to dla mnie wręcz genialne doświadczenie zawodowe, a dla filmu dodatkowa wartość i odpowiednia przeciwwaga dla młodych bohaterów tego filmu.
Już na wstępnie naszej rozmowy wspomniał pan, że fajnie jest wrócić w rodzinne strony. Jaką rolę Trójmiasto odgrywa w pana życiu?
W Trójmieście mieszka moja rodzina i czasami udaje mi się przyjechać tu na wakacje. Mamy też przecież festiwal w Gdyni, na który staram się przyjeżdżać tak często, jak mogę.
Czy właśnie Trójmiasto ma szansę zaistnieć w pana dalszej karierze reżyserskiej? Były polskie góry, to może pora na polskie morze?
Mam bardzo wiele tematów, które mieszkają nad morzem. Przeprowadziłem tu sporo obserwacji i natknąłem się na fajne wątki, które chciałbym przenieść na ekran w niejednym moim filmie. Znam bardzo dobrze okolicę, Pojezierze Kaszubskie, to są wszystko moje tereny i świetne lokalizacje do dalszych historii filmowych. Czy to się w najbliższym czasie uda? Mam wiele planów, na razie niekoniecznie związanych z Trójmiastem.
Jak wyglądają więc te plany?
Na razie intensywnie piszę, a póki nie skończę, to nie wyjdę poza pokój (śmiech). Siedzę zamknięty, pod kluczem, a mój komputer przyjmuje kolejne kawałki scenariusza. Nigdzie jednak się nie spieszę. Wolę poczekać, by móc przedstawić coś naprawdę wartościowego, przemyślanego i kompletnego.
Trailer filmu "Na granicy". W rolach głównych m.in. Marcin Dorociński i Andrzej Chyra.
Wydarzenia
Film
Wywiady
Opinie (5) 3 zablokowane
-
2016-09-21 12:05
To ten od Kaspersky Antyvir? (2)
Czy może rodzina... hmmm
- 1 3
-
2016-09-21 13:40
ten jest do viurusów
- 0 1
-
2016-09-21 14:40
Nie to nie ten
- 1 0
-
2016-09-21 14:50
Fajny, utalentowany, ciekawe (1)
czy zajęty.
- 3 0
-
2016-09-21 18:51
Już zajęty
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.