• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Urszula: muzyka jest nierozerwalnie związana z moim życiem

Borys Kossakowski
14 kwietnia 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 

"Konik na biegunach" na żywo


- Podśmiewaliśmy się z "Konika na biegunach". Mówiliśmy Staszkowi Zybowskiemu: fajne, fajne, ale wiesz... A on się uparł i miał rację! Teraz ta piosenka sobie sama cwałuje przez Polskę, a my w ogóle na to nie mamy wpływu - mówi Urszula, która w niedzielę 17 kwietnia zagra w Parlamencie koncert z okazji 20. rocznicy wydania albumu "Biała droga". Płyta była największym sukcesem Urszuli i sprzedała się wówczas w nakładzie 800 tys. egzemplarzy.



Borys Kossakowski: Musiało minąć sporo czasu, zanim polska scena koncertowa pozbierała się z kolan po darmowych koncertach plenerowych, które zawładnęły krajem w latach 90. Przez wiele lat duża część artystów nie grała w klubach, bo nikt nie chciał kupować biletów. To się na szczęście zmienia, czego efektem jest pani tegoroczna trasa klubowa.

Urszula: Na szczęście, bo koncerty klubowe są wyjątkowe! Słuchają nas zupełnie inni ludzie, niż na plenerach. To jest publiczność, która dokładnie wie, po co przychodzi i za co płaci. Co ciekawe, na naszych koncertach jest sporo młodych ludzi. Dość ciężko mi ściągnąć ludzi w moim wieku, bo nie są przyzwyczajeni do chodzenia po klubach. Trudno do nich dotrzeć z informacją, bo nie śledzą rynku, nie korzystają z fejsa (śmiech). A oni też przecież mogą świetnie się bawić, słuchając w klubie swojej ulubionej muzyki. Oczywiście taka trasa to spory wysiłek, trzeba trochę zainwestować, ponieść ryzyko, że biletów się sprzeda trzysta, a nie osiemset. Przed trasą sobie mówiliśmy nawet, że jak przyjdzie setka to będzie super (śmiech). Na szczęście jest dużo lepiej!

Urszula zagra w niedzielę w Parlamencie. Bilety: 59 - 69 zł. Urszula zagra w niedzielę w Parlamencie. Bilety: 59 - 69 zł.
Koncert w Gdańsku zakończy waszą trasę. Jak wrażenia?

Jesteśmy naładowani energią i pięknie zgrani ze sobą, ponieważ program klubowych koncertów jest nieco inny. Oprócz utworów z "Białej drogi" gramy również wiele piosenek z innych płyt, zostawiamy też miejsce na muzyczne improwizacje, każdy z muzyków gra swoje partie solowe, więc przy okazji jest dużo zabawy muzyką. "Biała droga" to idealny materiał koncertowy, a dla nas uczta muzyczna. Ta trasa nas bardzo rozwija i, paradoksalnie, zbliża jeszcze bardziej do siebie, choć gramy razem dwanaście lat. I mamy ochotę na więcej, chcemy przygotowywać nowe rzeczy na kolejne, jesienne koncerty. Piszemy też nowe piosenki.

Piosenkę "Biała droga" poprzedzał bardzo jednoznaczny odgłos wciągania kokainy. Dużo mieliście pokus związanych z narkotykami w trakcie kariery?

Mam totalną skłonność do papierosów, tego nie mogę się wyzbyć. Narkotyki mnie nie ciągną, ale szlugi niestety tak. Jak debiutowałam w Budce Suflera miałam 22 lata, nie byłam już taka młodziutka i bezbronna, więc potrafiłam o siebie zadbać. Zresztą Romek Lipko i reszta składu nie pozwalali mi na żadne ekscesy alkoholowe. Nie było pijaństwa z koleżanką młodszą o dziesięć lat (śmiech). To były też trochę inne czasy, Romek przed trasą przyjechał do mojego domu, aby wytłumaczyć moim rodzicom, jak będzie wyglądać moja pierwsza trasa koncertowa, omówić warunki techniczne i finansowe itp.

Urszula najbardziej kojarzy mi się z piosenką:

A jak głos? Nie wysiada od dymu tytoniowego?

Głos trochę siada, ale jeszcze daję radę (śmiech). Wokal naturalnie się obniża z wiekiem - strun głosowych się nie da wymienić, tak jak w gitarze. Ale czuję, że muszę zadbać o kondycję, żeby mieć zapas sił na scenie.

Byliście ze Staszkiem Zybowskim cztery lata w USA. Z jakimi nadziejami tam wyjeżdżaliście? Krążą legendy o tym, jak Krzysztof Krawczyk kładł dachy w Chicago, a Villas śpiewała w kasynach w Las Vegas.

W tamtych czasach to było zupełnie normalne. Ci, którzy mieli takie możliwości, często dorabiali sobie dorywczymi pracami. Nawet muzycy z Budki Suflera. W Polsce, w przeliczeniu, grało się wtedy "za dolara", jak mawia Grzesiu Markowski. My nie jechaliśmy tam, żeby robić karierę, ale żeby przeczekać ciężkie czasy. W USA Staś jeździł na limuzynie jako szofer. Musiał tylko schować pod czapkę swoje długie włosy (śmiech). Był specjalistą od Nowego Jorku. Żeby stanąć gdzieś limuzyną i poczekać na pasażera, to graniczy z cudem. Policja gania, trzeba się kręcić w kółko i być czujnym. Staszek był w tym bardzo dobry. Do mnie zaś często przynosili z agencji polonijnych kasety wideo, ponieważ miałam magnetowid, który potrafił przekodować kasetę z systemu europejskiego na amerykański i odwrotnie. Jeśli więc ktoś miał np. sześć godzin filmu z polskiego wesela i chciał je tam obejrzeć, to te kasety trafiały do mnie.

"Dość ciężko mi ściągnąć ludzi w moim wieku, bo oni nie są przyzwyczajeni do chodzenia po klubach, nie śledzą rynku, nie korzystają fejsa (śmiech). A oni też przecież mogą świetnie się bawić, słuchając w klubie swojej ulubionej muzy!" "Dość ciężko mi ściągnąć ludzi w moim wieku, bo oni nie są przyzwyczajeni do chodzenia po klubach, nie śledzą rynku, nie korzystają fejsa (śmiech). A oni też przecież mogą świetnie się bawić, słuchając w klubie swojej ulubionej muzy!"
A jak z koncertami?

Graliśmy w polonijnych klubach raz na jakiś czas. Trochę się przemieszczaliśmy: Nowy Jork, Floryda, Chicago. Był nawet pomysł, żeby nagrać coś po angielsku. Na Florydzie poznaliśmy braci Macelli, którzy mieli własne studio nagrań i po wysłuchaniu płyty "Urszula i Jumbo" zakochali się w naszej "Rysie na szkle". A ponieważ zajmowali się też budowaniem systemów nagłaśniających w parkach rozrywki, mieli sporo kasy i znajomości. Przyjaźnili się m.in. z wokalistą zespołu Kiss. Oni wpadli na szatański pomysł wspólnego duetu z Paulem Stanleyem właśnie. Niestety wojna w Zatoce Perskiej zniweczyła nasze plany. Później my wyjechaliśmy do Chicago i New Jersey i kontakt między nami się urwał.

Przed wydaniem "Białej drogi" Staszek Zybowski był niezwykłym optymistą. Podobno naklejał karteczki na ścianie, jakie marzenia pomoże wam spełnić ta płyta: dom, studio nagrań. Które marzenia zrealizowaliście?

Staszek był wizjonerem. Był przekonany, że musi się udać, bo to album zrobiony z serca, taki "nasz". Wróciliśmy z USA bez oszczędności, ale z materiałem na płytę i energią do grania. Pamiętam, że mieszkaliśmy w wynajętym mieszkaniu, więc mieliśmy proste marzenia. Dom, żeby rodzina miała gdzie mieszkać, żebyśmy mieli swoje miejsce na ziemi. I studio, byśmy mogli pracować. I udało się.

Gdy przegląda się początki pani twórczości, powtarzają tam się dwa nazwiska autorów piosenek: Romuald Lipko i Marek Dutkiewicz. Ale muzyka rockowa polega na śpiewaniu "od serca". I faktycznie - największy sukces przyniosły pani własne piosenki.

Lipko i Dutkiewicz są świetnymi autorami, ale masz rację - jak mogliby mnie poznać ludzie, gdybym mówiła czyimiś słowami? Po raz pierwszy napisałam teksty właśnie na "Białą drogę". Miałam głowę pełną pomysłów, teraz dopiero w pełni doceniam ich wartość. Kilka z tych tekstów okazało się proroczych, np. "Mój blues" to jakby o odejściu Staszka.

Z "Białej drogi" wyszło aż siedem singli (według Wikipedii). Wiedzieliście, że któryś utwór ma szansę zostać hitem?

Na pierwszy singiel wybraliśmy "Na sen", bo on łączył starą Ulę z tą nową. To ballada, ale jednak rockowa, z pazurem. Staszek zaś stawiał na "Konika na biegunach" - i miał rację. Podśmiewaliśmy się z niego: fajne, fajne, ale... A teraz ta piosenka sobie sama cwałuje przez Polskę, a my w ogóle na to nie mamy wpływu (śmiech). Ludzie bardzo dobrze się przy niej bawią. A przecież nie ma nic złego w radości, prawda?

Młodzi muzycy często mówią, że muzyka jest najważniejsza na świecie. Z wiekiem podejście się zmienia. Po sukcesie "Takiego tanga" Krzysztof Cugowski powiedział, że sukces przyszedł zbyt późno, że teraz już nie potrafi się z tego cieszyć. Czym dla pani jest teraz muzyka? Radością, pasją, zawodem?

Krzysiek pewnie przesadzał, on potrafi być taki cudownie ironiczny. Budka była uwielbiana już wcześniej. Grali mnóstwo koncertów. Ale wtedy, jak już mówiłam, grało się "za dolara", więc kokosów z tego nie było. Dla mnie muzyka była i jest nierozerwalnie związana z moim życiem. Czy najważniejsza? Na pewno rodzina jest równie ważna. Z drugiej strony, jak wsiadamy do busa, to się cieszymy jak dzieci: "wreszcie wyjeżdżamy z domu". Czyli musi być balans - musi być miejsce w życiu na dom i na pracę.

Wydarzenia

Urszula (10 opinii)

(10 opinii)
69 zł
pop

Zobacz także

Opinie (20) 2 zablokowane

  • 3 hity na krzyż i jedziemy na tym całe życie (6)

    Jak niewiele potrzeba do szczęścia.

    • 19 17

    • Konik na biegunach, na sen, malinowy król, rysa na szkle, dmuchawce-latawce-wiatr... (5)

      Naprawdę mało? A może oczekiwania niedostosowane do rzeczywistości?

      Nie bój się, jeszcze dojrzejesz...

      • 10 10

      • Tylko że to było 30 lat temu... (4)

        Nic od tej pani nie oczekuje.
        Dziwi mnie tylko (a może nawet fascynuje) jak długo (całe życie) można "jechać" na kilku piosenkach i że są ludzie którzy ciągle chcą płacić żeby po raz 300 posłuchać tej samej pioseneczki (bo przecież żadne arcydzieła to nie są)

        • 7 14

        • Zastanwiałeś się kiedyś, że tak właściwie wszystkie kariery, to jest jechanie na jednym? (3)

          Taki profesor to tylko zna się na jednym. Całe życie o tym samym.
          Taki pianista to tylko w klawisze klepie.
          Taki piłkarz to tylko balon kopie.
          Taki nauczyciel to co roku gada to samo.
          Taki kucharz to tylko składniki miesza.
          Taki sprzedawca to tylko wmawia ludziom, że coś ma jakąś wartość.
          Taki motorniczy to tylko wciska gaz, hamulec i guzik do otwierania drzwi.
          Taki szewc to tylko buty naprawia.
          .....

          Tak wygląda życie zawodowe. Specjalizujesz się w czymś i to robisz. A jeśli robisz to 30 lat i jeszcze ludzie płacą Ci za to duże pieniądze - znaczy robisz to dobrze.

          I Twoja opinia o tym, jak ta pani "jest słaba" nie ma pokrycia w rzeczywistości. Dlatego jest opinią błędną. Z tego wynika, że pogardliwe określenie w pierwszym wpisie jest nieuzasadnione.

          • 11 7

          • Porównanie "artysty" do kucharza, sprzedawcy,szewca i motorniczego... (2)

            Lepiej bym tego nie ujął.
            A ta pani jest po prostu słaba. słyszałem ją kiedyś na żywo...jeszcze jak była o wiele młodsza i po prostu to było mega słabe!!!
            Dlatego się dziwię

            • 5 11

            • A zastanawiałeś/łaś się kiedykolwiek jaka jest różnica między 'opinią' a 'oceną'? (1)

              Zawód to zawód - są zawody techniczne, artystyczne czy też naukowe.. Mogą być zawody fizyczne lub umysłowe. Możesz być primabaleriną czy księdzem, lekarzem lub poetą, sprzątaczką czy dyrektorem. Wszystko to zawód.

              Wracając do pytania tytułowego warto jeszcze zadać sobie pytanie o 'wartość'. I wtedy może się okazać, że Twój pierwszy wpis 'jest słaby'.

              • 7 1

              • A jakie było "pytanie tytułowe"?

                Uważasz że mój pierwszy wpis jest słaby?
                Ok...nie obrażę się.
                Nie robię tego zawodowo.

                • 3 9

  • Super dziewczyna

    • 9 10

  • naprawdę nie ma nikogo lepszego? (1)

    co występ to samo a i wykon tragiczny.

    • 11 12

    • jea

      • 1 2

  • Zaraz to ona ma chyba już 6-ty a może 7-my krzyżyk na karku. To przecież babcia Urszula

    • 8 10

  • paniom z moherowego kółka różańcowego, PISowskiej twierdzy Lublin- już dziękujemy

    • 4 13

  • hity? toz to same kity. Koncz babo wstydu oszczedz.

    • 6 12

  • Wspaniała i ciepła kobieta.

    .Kojarzy mi się z latem, uśmiechem, promieniami słońca. Bardzo lubię :)

    • 11 8

  • ja pier....

    ile jeszcze.... tego piania
    bardzo stare gwiazdy po raz n-ty

    • 6 8

  • chachacha

    Powiem tylko jedno, cała ta polska muzyka to jeden wielki (tzn. mały) konik na biegunach.......

    • 6 7

  • Zawodowa muzyk stwierdza, że muzyka nierozerwalnie związana z jej życiem.

    Aha. Bo ja myślałem, że...

    • 7 1

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Targi Rzeczy Ładnych (1 opinia)

(1 opinia)
15 zł
Kup bilet
targi

Wielka Szama na Stadionie - wielkie otwarcie sezonu w Gdańsku! (12 opinii)

(12 opinii)
street food

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (8 opinii)

(8 opinii)
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Gdański poeta, nominowany w 2010 r. do Nagrody Nike to: