• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

W klubokawiarni kultura ściera się z ekonomią

Łukasz Stafiej
16 czerwca 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
- Dobry, chwytliwy pomysł na klubokawiarnię to główny klucz do sukcesu. Jednak tu znów dotykamy kwestii elastyczności, wyczuwania gości. Trzeba tu podkreślić, że nie wszędzie profil miejsca jest jasno i wyraźnie zarysowany i nie wszędzie też tematykę i tożsamość miejsca tworzą wydarzenia - zauważa dr Karolina Ciechorska-Kulesza. - Dobry, chwytliwy pomysł na klubokawiarnię to główny klucz do sukcesu. Jednak tu znów dotykamy kwestii elastyczności, wyczuwania gości. Trzeba tu podkreślić, że nie wszędzie profil miejsca jest jasno i wyraźnie zarysowany i nie wszędzie też tematykę i tożsamość miejsca tworzą wydarzenia - zauważa dr Karolina Ciechorska-Kulesza.

O problemach, z jakimi zderzają się właściciele lokali z ofertą kulturalną rozmawiamy z dwiema studentkami socjologii: Beatą Kramarczyk i Martyną Ziółkowską oraz z ich naukowym opiekunem - dr Karoliną Ciechorską-Kuleszą z Wydziału Nauk Społecznych UG.



Łukasz Stafiej: Na początek wytłumaczmy, jakie miejsca mamy na myśli mówiąc o klubokawiarniach. Czym się one wyróżniają na tle wielu pubów, kawiarni czy klubów?

Karolina Ciechorska-Kulesza: Z nadaniem wspólnej nazwy lokalom miałyśmy niemały problem. Studentki, które zainicjowały badanie, spędziły dużo czasu właśnie na dyskusjach i próbach klasyfikacji lokali, co okazało się nie takie proste. Ostatecznie skupiłyśmy się na miejscach, które oferują przestrzeń przyjazną spotkaniom, przy jednoczesnym dbaniu o podniebienie, a także - co dla nas było szczególnie znaczące i ciekawe - które w sposób względnie zorganizowany starają się, aby było tam coś jeszcze. To "coś", co sprawia, że lokal ma duszę, i że jest tam ruch, przepływ pomysłów, że po prostu coś się tam dzieje. Dość łatwym do uchwycenia w badaniu wydały nam się właśnie wydarzenia kulturalne. Porównanie z instytucjami kultury od razu samo się nasuwało. Określenie "klubokawiarnia" jest nazwą raczej umowną, na potrzeby badania, choć wydaje się, że w jakimś stopniu ujmuje cechy wspólne badanych miejsc. Trzeba jednak podkreślić, że gdańskie (i nie tylko) lokale cechuje mieszanie się form i stylów, celowe niedookreślenie. Rzadko kiedy jest to tylko pub, kawiarnia, klub. Coraz częściej w nazwie lokalu pojawia się na przykład herbaciarnio-kawiarnia, klubogaleria, kawiarnia filmowa.

Wasz raport to niewielkie, ale bardzo ważne badanie. Przyjrzałyście się bowiem niewielkim, prywatnym przedsiębiorcom, którzy za własne pieniądze starają się realizować działania kulturotwórcze w Trójmieście.

Martyna Ziółkowska: Badane klubokawiarnie są przykładem miejsc ścierania się ekonomii i kultury. Właściciele nierzadko oddzielają działalność kulturalną od stałej, regularnej działalności klubokawiarni opartej na konsumowaniu. Ponadto ciekawe wydarzenia generują nowych klientów i pomagają zapełnić lokal, dlatego kultura wydaje się być traktowana jako czynnik wzrostu ekonomicznego firmy. Część z właścicieli prowadzając te wydarzenia realizuje swoje zainteresowania i pasje, dlatego charakter organizowanych wydarzeń czasami jest temu podporządkowany.

Karolina Ciechorska-Kulesza: Wydarzeń w gdańskich klubokawiarniach jest naprawdę wiele, są różnorodne, mają różny zasięg, stopień sformalizowania. To, co warto podkreślić, to przede wszystkim potencjał tych miejsc właśnie pod względem działań kulturotwórczych. To, co mają klubokawiarnie, a czego często brak tradycyjnym instytucjom kultury, to spontaniczność działań (czasami wynikająca z konieczności), oddolność, otwartość na nowe, na innych, na współtworzenie miejsca i wydarzeń przez, już coraz mniej tradycyjnych, odbiorców. To też duża kreatywność, wynikająca choćby z dużej konkurencji na rynku, możliwości lokalowych, małego budżetu. Dotykamy tu fenomenu prowadzenia lokali. Właścicieli, menadżerów postrzegamy w kategoriach liderów społecznych. Wydaje się, że jednak niestety nierzadko osamotnionych.

W Starym Kadrze - jedna z niewielu opisanych w raporcie klubokawiarni, która posiada wyraźną tożsamość. W Starym Kadrze - jedna z niewielu opisanych w raporcie klubokawiarni, która posiada wyraźną tożsamość.
W raporcie wymieniacie szereg problemów, z którymi borykają się gdańscy właściciele klubokawiarni. Ten najbardziej powszechny to chyba brak akceptacji wspólnot mieszkaniowych czy sąsiadów, którym funkcjonowanie takich miejsc często przeszkadza. Czy można zaproponować jakieś remedium na ten stan rzeczy?

Beata Kramarczyk: W zakładaniu nowych czy kontynuowaniu działalności lokali być może pomogłoby stworzenie gdańskiego kodeksu dobrych praktyk dla klubokawiarni, dla których inspiracją byłby podobny dokument powstały w Warszawie. Dodatkowo wydaje nam się, że warto byłoby organizować częstsze spotkania pomiędzy wspólnotami mieszkaniowymi i sąsiadami a właścicielami lokali, w celu próby znalezienia kompromisu we wspólnej koegzystencji.

Karolina Ciechorska-Kulesza: Sprawa jest trudna, Gdańsk, a nawet inne duże miasta Polski nie są w tym osamotnione. Ciekawe byłoby przeanalizowanie, jak problem koegzystencji lokali i mieszkańców wygląda w innych krajach, szczególnie w metropoliach. To dałoby nam szerszy ogląd na kulturowe różnice zjawiska "wychodzenia na miasto", a zarazem może pokazałoby, jak społeczności radzą sobie z problemami. Jeśli chodzi o komunikację między prowadzącymi lokale a sąsiadami, to, na co wskazywano także w dyskusji podczas prezentacji badania w Instytucie Kultury Miejskiej, znaczącą rolę może w tym względzie odegrać samorząd.

Właściciele takich miejsc często narzekają na brak funduszy na kulturę. Jest ona dodatkiem do działalności gastronomicznej. Może właśnie tutaj jest miejsce dla wsparcia z samorządu?

Martyna Ziółkowska: Trudno znaleźć dobre praktyki w tej kwestii. Należy pamiętać, że działalność klubokawiarni jest działalnością prywatną. Wszystkie dotacje mogą uzyskać wyłącznie podmioty ze statusem fundacji czy stowarzyszenia. Rozwiązaniem byłoby nawiązywanie współpracy międzysektorowej, która ułatwiłaby w sposób formalny uzyskiwanie dotacji na działalność kulturalną, np. współpraca między fundacją a klubokawiarnią.

Karolina Ciechorska-Kulesza: To właśnie biurokracja, w tym poszerzanie działalności i zdobywanie środków, obok sąsiedztwa, była wskazywana jako główny problem prowadzenia klubokawiarni. Inna sprawa, że obecne ramy prawne nie obejmują prywatnego sektora kultury, który przecież funkcjonuje i nierzadko realizuje przedsięwzięcia, które są też zadaniami samorządów lokalnych. Otwieramy tutaj trudny temat sposobu dotowania podmiotów kultury.

Loft - jedna z klubokawiarni, które wzięły udział w badaniu. Loft - jedna z klubokawiarni, które wzięły udział w badaniu.
Kolejna sprawa to często brak koncepcji programowej takich miejsc. Często właściciele nie mają przemyślanej strategii kulturalnej.

Karolina Ciechorska-Kulesza: Dobry, chwytliwy pomysł na klubokawiarnię to główny klucz do sukcesu. Jednak tu znów dotykamy kwestii elastyczności, wyczuwania gości. Trzeba tu podkreślić, że nie wszędzie profil miejsca jest jasno i wyraźnie zarysowany i nie wszędzie też tematykę i tożsamość miejsca tworzą wydarzenia. To często jest aranżacja przestrzeni, nazwa lokalu czy menu. Inna sprawa, że prowadzący lokale, mający tyle naraz zadań do wykonania, w pędzie za utrzymaniem lokalu i pilnowaniem finansów, po prostu nie mają czasu, energii, sił na tworzenie i realizowanie tego, co było najczęściej głównym powodem otwarcia klubokawiarni.

Beata Kramarczyk: W badanych miejscach właściciele otwierając klubokawiarnie mieli już pewne pomysły na dopasowanie wydarzeń kulturalnych do profilu lokalu. Jednak nie zawsze cieszyły się one popularnością wśród klientów, dlatego strategia kulturalna musi być przez właścicieli ciągle weryfikowana i dopasowywana do upodobań gości, aby zachęcić ich do odwiedzenia lokalu.

Jaka przyszłość czeka klubokawiarnie w Trójmieście?

Martyna Ziółkowska: Wydaje nam się, że kultura coraz bardziej wychodzi poza ramy instytucjonalne, dlatego naszym zdaniem klubokawiarnie będą nadal się rozwijały, także pod względem pełnienia funkcji instytucji kultury. W przyszłości warto byłoby poszerzyć badania o aspekt trójmiejski. Dodatkowo warto by było uzupełnić badanie o wywiady z osobami, które zakończyły działalność klubokawiarni. Ważną sprawą wydaje się także spojrzenie na temat z punktu widzenia mieszkańców, przede wszystkim Śródmieścia.

Opinie (3) 2 zablokowane

  • Coś w tym jest!

    Największą kulturą wykazał się pewien barman w pewnej klubokawiarni studenckiej podając pewnej nastoletniej imprezowiczce mleko zamiast zamówionego przez jej dorosłego amanta malibu z uwagą aby wracała do domciu bo jak barman będzie u babci w Nowym Porcie to zapyta jej ojca jakim cudem ona wchodzi do klubu studenckiego dla dorosłych pić alkohol. W tle leciał utwór apteki wykładający jasno, że ta co przyjechała w fiacie lubi... mieć na klacie.

    Ale wtedy to jeszcze nie było dopalaczy a zespół Apteka wyznaczał trendy kultury razem z dobrymi napitkami.

    • 52 0

  • Klubokawiarnia (1)

    Od razu mi na myśl padła klubokawiarnia w Gdyni z tą ich opryskliwą i niemiłą barmanką :D

    • 0 0

    • hahaha

      Dla buraków jest zawsze opryskliwa

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Sea You 2024

159 - 209 zł
Kup bilet
festiwal muzyczny

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (7 opinii)

(7 opinii)
169 zł
Kup bilet
pop

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d."

89 - 129 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Stara Apteka to: