- 1 Zamknięto jedyną ukraińską dyskotekę (88 opinii)
- 2 Rodzinne atrakcje i parki rozrywki - jakie ceny, ile kosztuje zabawa? (21 opinii)
- 3 Męskie Granie 2024: wykonawcy i bilety (70 opinii)
- 4 Spektakle z Trójmiasta w Teatrze Telewizji (4 opinie)
- 5 Fani kryminałów na to czekali! (44 opinie)
- 6 Majaland: znamy termin otwarcia i cennik (571 opinii)
Z Francji do Polski. Wywiad z BeMy
Utwór "The Time" promujący debiutancki krążek grupy BeMy, zatytułowany "Grizzlin"
- Nie planujemy podboju Francji, nie planujemy osiąść w Polsce na stałe. Jesteśmy nomadami i pójdziemy tam, gdzie wiatr nas poniesie - mówią bracia Elie i Mattia Rosinski, stojący na czele grupy BeMy, która wystąpi w czwartek 21 lipca o godz. 20 na tarasie gdyńskiego Muzeum Emigracji. Będzie to zarazem inauguracja serii "Koncerty z widokiem na świat".
Ewa Palińska: Dlaczego zdecydowaliście się robić karierę w Polsce?
Ellie i Mattia Rosinski: Po roku niemieszkania w tych samych krajach, Elie w Anglii, a Mattia we Francji (powód związany z dziewczynami), stwierdziliśmy, że nie możemy żyć bez naszej muzyki i naszego wspólnego projektu muzycznego. Wpadła wtedy propozycja wzięcia udziału w "Must Be The Music". Wiedzieliśmy już wtedy, że nasza muzyka podoba się polskiej publiczności, bo wcześniej byliśmy w MBTM jako "Friends In China" i spotkaliśmy się z bardzo pozytywną reakcją. Przyjechaliśmy więc do Polski. Oczywiście łatwiej nam było podjąć taką decyzję, bo nasi rodzice pochodzą z Polski, my mówimy w tym języku, mamy tu dziadków oraz mamy dużo super wspomnień związanych z Polską.
Swoją muzyczną przygodę z Polską zaczęliście od "Must Be The Music" i natychmiast podbiliście serca zarówno słuchaczy, jak i jurorów. Próbowaliście brać udział w podobnych programach we Francji?
Tak naprawdę, nasz projekt BeMy zaczął się już jakieś 10 lat temu, kiedy byliśmy bardzo młodzi. Udział w MBTM był tylko i wyłącznie początkiem naszej muzycznej drogi w Polsce. Nie próbowaliśmy wcześniej w innych krajach, nawet tego nie szukaliśmy. Po prostu wpadła taka propozycja z Polski, a my z niej skorzystaliśmy. Bardzo nam to pomogło w rozwoju osobistym i dotarciu do większej publiczności.
Jesteście wykształceni muzycznie, macie warsztat do tego, aby wykonywać każdy rodzaj muzyki. Dlaczego wasz wybór padł na indie rocka, a nie coś bardziej komercyjnego?
Bycie otwartym, jeżeli chodzi o wykształcenie muzyczne, nie oznacza, że wszystko nam się podoba. Nasz styl ewoluował przez ostatnie 10 lat, było wiele etapów... Psychodeliczny rock, hard rock, modtown... W końcu doszliśmy do tego, co gramy teraz, a jest to najbardziej zbliżone do indie rocka.
Który z was jest liderem? Zdarzają się spięcia?
Obaj jesteśmy liderami. Ufamy sobie i niezbyt często się kłócimy. No chyba że o to, kto zostawił otwartą lodówkę.
Kiedy jechaliście na Woodstock wielu zastanawiało się, jak poradzicie sobie na tak dużej scenie przed tak liczną publicznością. Z tego, co mi wiadomo, poradziliście sobie świetnie. Jakie są wasze wrażenia?
Woodstock był przepiękny, mimo problemów technicznych, było bardzo przyjemnie grać przed taką publicznością pełną radości i energii... Tak naprawdę jest większy luz jak się gra przed dużą liczbą osób niż przed małą. Stoisz daleko od ludzi i nie widzisz wyraźnie ich twarzy, więc się nie stresujesz, bo masz właściwie poczucie, jakbyś grał dla siebie. Granie w Tauron Arena Kraków jako support Maroon 5 było trochę podobne - tam publiczność była nawet bardziej liczna.
Fanki za bardzo wam nie dokuczają?
Fanki są super i bardzo je szanujemy. Zawsze będziemy je dobrze traktować i nie sądzimy, że dojdzie do momentu, że zaczną nam przeszkadzać.
Co jest najfajniejsze w byciu gwiazdą? Do czego dążycie? Jakie są wasze oczekiwania?
Nie jesteśmy gwiazdami! Chcielibyśmy kiedyś móc żyć tylko z muzyki i zbudować dla naszej mamy dom w Indonezji.
Planujecie podbój Francji, czy zamierzacie osiąść w Polsce na stałe?
Nie planujemy podboju Francji, nie planujemy osiąść w Polsce na stałe, jesteśmy nomadami i pójdziemy tam, gdzie wiatr nas poniesie.
Jakie jest wasze największe muzyczne marzenie?
Zagrać na festiwalu muzycznym "Coachella" w Kalifornii.
Wydarzenia
Wywiady
Miejsca
Opinie (9) 1 zablokowana
-
2016-07-21 11:19
Ale dobrze mówią po polsku
lepiej niż Grześ Krychowiak.
- 1 1
-
2016-07-21 12:04
Gimbazie i Hipsterom mówie nie (5)
Kupie sobie czapkę chyba
- 2 6
-
2016-07-21 12:31
(4)
Jest taki jeden, co ustalił, jakie mogą być fryzury i ubrania obywateli. Pewnie by ci się tam podobało.
- 2 2
-
2016-07-21 12:43
Co się dzieje z tym swiatem (3)
Tu nie chodzi o ustalanie czegokolwiek a o to żeby facet to był facet a nie pipa co można z kobietą pomylić (nie obrażając kobiet). Idzie po ulicy niby facet a Ty się zastanawiasz czy to kobieta czy mężczyzna. Zniewiesciali chłopcy, którzy jedyne co potrafią zrobić to sobie zdjęcie z kawą z Starbucks....to jest żałosne.
- 3 3
-
2016-07-21 12:58
Czyli generalnie jak idziesz ulicą i mijasz ludzi to dzielisz ich na tych, których byś wydymał i tych, których jednak nie. A teraz takie zamieszanie i jesteś zdezorientowany :)
- 1 2
-
2016-07-21 13:09
Masz w 100% racje (1)
Takie czasy niestety. To wina TV a niestety ludzie są jak lepy wszystko łykają
- 3 1
-
2016-07-21 13:31
Problemy pierwszego świata. Żółć kapie, bo ktoś ma jakieśtam spodnie. I to pod artykułem o jakichś muzykach.
Żałosne.- 2 0
-
2016-07-21 14:47
We Francji się nie przebiją tam już słuchają muzyki arabskiej (1)
- 5 2
-
2016-07-21 16:01
Ha! Ale jesteś zabawny.
- 1 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.