• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Another Pink Floyd stanęli na wysokości zadania

Łukasz Stafiej
29 listopada 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Norman Power to najmocniejsze ogniwo zespołu Another Pink Floyd. Nie tylko świetnie naśladuje wokalistów PF, ale i jest utalentowanym showmanem. Norman Power to najmocniejsze ogniwo zespołu Another Pink Floyd. Nie tylko świetnie naśladuje wokalistów PF, ale i jest utalentowanym showmanem.

Naśladowanie Pink Floyd to spory wyczyn muzyczny. Zespołowi Another Pink Floyd, który w niedzielę zagrał w Parlamencie, sztuka ta wyszła nader udanie.



Pink Floyd to jeden z najważniejszych zespołów w historii rocka - dla fanów prawdziwa świętość. Ci najbardziej radykalni próby naśladowania swoich idoli uważają za świętokradztwo. Dla pozostałych występy licznych tzw. "tribute band" to obecnie jedyna okazja, aby posłuchać ponadczasowej muzyki Brytyjczyków na żywo.

Z jednej strony muzycy starali się wierne odtwarzać brzmienie swoich mistrzów, z drugiej - pozwalali sobie momentami na drobne aranżacyjne wtręty, które jednak nie zakłócały spójności utworów. Z jednej strony muzycy starali się wierne odtwarzać brzmienie swoich mistrzów, z drugiej - pozwalali sobie momentami na drobne aranżacyjne wtręty, które jednak nie zakłócały spójności utworów.
Na świecie takich zespołów są dziesiątki, albo i nawet setki. Najsłynniejsze to Brit Floyd i Austrialian Pink Floyd - wielkie projekty, które dają show przed tysięczną publicznością. Od kilku lat na polskie scenie z powodzeniem występuje również grupa Another Pink Floyd. Muzykom ze Skawiny brakuje rozmachu i spektakularności swoich zachodnich kolegów, ale pod względem umiejętności wcale im nie ustępują. Można było się o tym przekonać podczas niedzielnego koncertu w klubie Parlament, gdzie zagrali dla około trzystu widzów.

"To dla nas niesamowity stres zagrać dla miłośników tak wysublimowanej muzyki, jaką jest muzyka Pink Floyd" - przywitał się z widzami Andrzej Łakomy, klawiszowiec i lider zespoły. Ta kurtuazja była zbędna, ponieważ APF na scenie czują się świetnie. Świetnie czują również pełne niuansów i nieoczywistych zagrywek kompozycje swoich brytyjskich idoli, co udowodnili podczas ponad dwugodzinnego koncertu.

Widzowie, którzy poprzez usadzenie na krzesłach i fotelach pod sceną mieli ograniczone możliwości aktywnego odbioru koncertu. Nie przeszkadzało to im jednak nagradzać każdy kolejny utwór gromkimi oklaskami. Widzowie, którzy poprzez usadzenie na krzesłach i fotelach pod sceną mieli ograniczone możliwości aktywnego odbioru koncertu. Nie przeszkadzało to im jednak nagradzać każdy kolejny utwór gromkimi oklaskami.
Ich występ nie miał wyraźnego scenariusza. Kolejne piosenki dobierane były bez konkretnego klucza - był to zapewne zbiór ulubionych utworów muzyków ze wszystkich, wydanych przez ostatnie pół wieku płyt Pink Floyd. Another zaczęli od "Nobody Home" i "Young Lust" - dwóch kawałków z płyty "The Wall", która 30 listopada obchodzi swoje 36. urodziny. Potem fani usłyszeli dwadzieścia kolejnych utworów, w tym m.in. "Dark Side of The Moon", "High Hopes", "Have a Cigar", "Dogs" czy fenomenalnie zagrane "Learning to Fly" i "Sorrow".

Z jednej strony muzycy starali się wierne odtwarzać brzmienie swoich mistrzów, z drugiej - pozwalali sobie momentami na drobne aranżacyjne wtręty, które jednak nie zakłócały spójności utworów. Największe gratulacje spośród całego 9-osobowego zespołu, należą się bez wątpienia wokaliście Normanowi Powerowi. Na scenie pokazał, że ma nie tylko świetny głos, którym bardzo udanie naśladuje śpiew Rogera Watersa i Davida Gilmoura, ale również jest utalentowanym, pełnym charyzmy showmanem.

Szkoda tylko, że nie mógł tej energii przelać na widzów, którzy poprzez usadzenie na krzesłach i fotelach pod sceną mieli ograniczone możliwości aktywnego odbioru koncertu. Nie przeszkadzało to im jednak nagradzać każdy kolejny utwór gromkimi oklaskami. To dowód na to, że Another Pink Floyd stanęli na wysokości zadania.

Fragment utworu "High hopes".

Miejsca

Wydarzenia

Zobacz także

Opinie (16)

  • (4)

    Zwykły chłam. Jak można coś takiego nazywać Pink Floyd? Trzeba mieć wielki tupet. Zmarnowana kasa. Ale malutcy czuli sie jak na prawdziwym koncercie..

    • 0 11

    • (1)

      No cóż. .. disco polo ma większą publikę więc mogłeś czuć się nie swojo tym razem

      • 2 0

      • Fakt na Alphavile było 8000 osõb i bawili się świetnie. Żałuje że na badziewie poszedłem. Szkoda kasy.

        • 0 0

    • A ty oczywiście myślałeś ze idziesz na Pink Floyd.....za 70 zł...Głupiś i szkoda dyskutować z kim takim

      • 1 1

    • odp albin

      wielki zajął stanowisko :)

      • 0 1

  • ....... Przykre - ale ... Chłopaki porwali sie na coś...... Co jest nie tykalne !! I jedyne w swoim rodzaju !! (1)

    ..... i niestety ... przerosło to ich !! ..... niestety. Sa rzeczy - których nie powinno sie nasladować - lepiej poprostu posłuchać oryginału .... już niestety tylko z płyt . takie życie jest.

    • 2 7

    • A Konkurs Chopinowski?

      Przecież słuchać można tylko oryginału...

      • 0 0

  • hmmm..

    A ja uwielbiam!

    • 3 1

  • dobrze ze nie bylem (3)

    Na siedzaco tragedia, pare lat temu byłem na Australian Pink Floyd w Ergo arenie i nie porwali

    • 3 28

    • taaa bo Pink Floyd powinni zagrać na placu zebrań ludowych dla publiczności stojącej w kurzu/błocie...

      • 3 0

    • bo jak siedzisz to jestes głuchy?

      • 4 1

    • nie wiem, więc się wypowiem

      • 5 0

  • Cudze chwalicie swego nie znacie

    "Szkoda tylko, że nie mógł tej energii przelać na widzów, którzy poprzez usadzenie na krzesłach i fotelach pod sceną mieli ograniczone możliwości aktywnego odbioru koncertu"
    .
    Autor Artykułu z pewnością nie jest fanem Pink Floyd i nie ma świadomości że muzykę Floydów chłonie się kontemplując na siedząco i nie trzeba przy tym hiphopowych wygibasów.
    Mam 65 lat i ciężko byłoby wystać cały koncert...
    Jestem fanem floydów od 45 lat i z dużą ciekawością poszedłem na koncert ale i z obawą aby muzyka którą kocham nie została sprofanowana. Mam jednak szacunek do artystów którzy porywają się na taki materiał. Nie wszystko było zgodne z oryginałem. Głos wokalisty mimo całej potęgi brzmienia także odstawał od oryginału. Jednak zespół zaprezentował sporo własnej interpretacji przez co koncert stal się bardzo ciekawy. W każdym utworze byłem czymś zaskoczony. Także co podkreślił autor lista utworów bez scenariusza i klucza była nieprzewidywalna ale dawała za każdym razem element zaskoczenia. Byłem na Australian Byłem na Brit. Tych koncertów nie da sie porównać to nie ten rozmach. Nie wszystko mi sie wczoraj podobało ale na polski zespół Another chętnie pójdę jeszcze raz bo mnie zaciekawili. Na plus także kontakt z publiką. W porównaniu do tamtych zespołów czułem że ktoś gra śpiewa i zwraca sie do mnie. Bardzo dobre nagłośnienie i super oświetlenie rodem z koncertów Rogera Watersa idealnie współgrało z muzyką.
    Największe brawa za Nobody Home i Arnold Layne

    • 27 2

  • dobry koncert

    Tak, to wyłącznie koncert fanów dla fanów. Doskonały wieczór muzyczny dla tych, którzy tą muzę czują. Nigdy nikt nie zastąpi oryginału, ale APF zrobili koncert celująco.

    • 16 1

  • Byłem i było OK

    Nie możemy porównywać tego do oryginału (nie ten sprzet i kasa) ale jeśli ktoś lubi Pink Floyd to mogło mu się podobać,Szczególnie wokalista był bardzo wczuty...Szacunek...To był koncert fanów dla fanów...

    • 15 1

  • super

    super wieczór

    • 9 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Targi Rzeczy Ładnych (2 opinie)

(2 opinie)
15 zł
Kup bilet
targi

Wielka Szama na Stadionie - wielkie otwarcie sezonu w Gdańsku! (12 opinii)

(12 opinii)
street food

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (11 opinii)

(11 opinii)
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Ricky Martin po raz pierwszy zagrał w Trójmieście w roku: