• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Archive w B90: perfekcjonizm bez zaskoczeń

Daria Owczarek
5 listopada 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Od kilku lat Brytyjczycy regularnie wyprzedają w naszym kraju niemal każdy koncert, przyciągając rzesze fanów zafascynowanych ich artystycznym dorobkiem. Od kilku lat Brytyjczycy regularnie wyprzedają w naszym kraju niemal każdy koncert, przyciągając rzesze fanów zafascynowanych ich artystycznym dorobkiem.

Koncertowych propozycji na sobotni wieczór było sporo. W tej kategorii jednak po raz kolejny bezkonkurencyjny okazał się kolektyw Archive, który po ponad dwóch latach ponownie odwiedził klub B90.



Są zespoły, których występy, bez względu na ich częstotliwość, zawsze cieszą się ogromną popularnością. Archive z całą pewnością do nich należy. Od kilku lat Brytyjczycy regularnie wyprzedają w naszym kraju niemal każdy koncert, przyciągając rzesze fanów zafascynowanych ich artystycznym dorobkiem.

I nie ma w tym nic dziwnego. W końcu oprócz Massive Attack, Portishead czy Tricky'ego grupa jest zaliczana do ścisłej czołówki przedstawicieli trip hopu, chociaż w swojej twórczości wychodzą daleko poza ramy tego gatunku. W ich muzyce można usłyszeć zarówno progrockowe, jak i ambientowe wpływy, przeplatane eksperymentalną elektroniką. Przez ponad dwie dekady aktywności na scenie zdążyli już do perfekcji opanować sztukę operowania emocjami za pomocą nie tylko dźwięku, ale i obrazu. Każdemu spotkaniu na żywo towarzyszą bowiem rozbudowane wizualizacje, które doskonale uzupełniają warstwę muzyczną, a gra świateł nadaje tym występom teatralnego charakteru.

Nie inaczej było i tym razem w B90, gdzie Archive zagrało w ramach trasy promującej ich ostatni album "The False Foundation". Podczas sobotniego koncertu oprócz dopracowanych kompozycji, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, muzycy zaserwowali swoim fanom solidną dawkę psychodelicznych obrazów zapętlających się i pulsujących w rytm wykonywanych utworów.

  • Archive w B90
  • W ich muzyce można usłyszeć zarówno progrockowe, jak i ambientowe wpływy, przeplatane eksperymentalną elektroniką.
  • Każdemu spotkaniu na żywo towarzyszą bowiem rozbudowane wizualizacje, które doskonale uzupełniają warstwę muzyczną, a gra świateł nadaje tym występom teatralnego charakteru.
  • Podobnie, jak podczas ostatniej wizyty w Gdańsku i tym razem Archive pominęło najbardziej wyczekiwane "Again".
  • Publiczność nie miała powodów do narzekania.
  • Pprócz Massive Attack, Portishead czy Tricky'ego grupa jest zaliczana do ścisłej czołówki przedstawicieli trip hopu

A te, znów okazały się istną dźwiękową żonglerką, w której znalazło się wszystko to, do czego zespół zdążył już nas przyzwyczaić - od spokojnych, minimalistycznych aranżacji, przez długo rozwijające i nawarstwiające się motywy, aż po energiczne finały z dynamicznymi przejściami. Tym razem siedmioosobowy skład pozbawiony był charyzmatycznej wokalistki Holly Martin, co przełożyło się na częściowo okrojoną setlistę. Mimo to, publiczność nie miała zbyt wielu powodów do narzekań, bo i tak dostała przekrojowy zestaw kawałków z większości albumów grupy.

Pojawiły się zatem w pierwszej kolejności utwory z nowej płyty: transowy "Driving in Neils" tytułowy "The False Foundation" czy piękne, ale smutne zarazem "Blue Faces" i "Bright Lights". Podobnie, jak podczas ostatniej wizyty w Gdańsku i tym razem Archive pominęło najbardziej wyczekiwane "Again", co dla wielu było naprawdę rozczarowujące. Na szczęście zrekompensowali to kilkoma innymi kompozycjami ze starszych krążków: "Bullets", bardzo oszczędnym w formie "Lights" czy rozbudowaną i urozmaiconą wersją "Fuck U". Finał należał z kolei do "Controlling Crowds" oraz progresywnego "Numb".

Taki zestaw dla wielu uczestników sobotniego koncertu na pewno nie był niczym nowym, ale też zdawał się być satysfakcjonujący, o czym świadczyć mogły głośne brawa rozbrzmiewające jeszcze długo po zejściu muzyków ze sceny. Można się przyczepić, że w czasie tego prawie dwugodzinnego show zabrakło odrobiny spontaniczności i elementu zaskoczenia, a całość była aż nadto dopracowana. W tym przypadku jednak trudno perfekcjonizm traktować jako zarzut - w końcu wynika on z doświadczenia zdobytego na przestrzeni ponad 20 lat. W tym czasie Archive zdołało zbudować sobie silną pozycję i wychować wierną publiczność, która z jednej strony idzie za nimi w ciemno, a z drugiej wciąż pozostaje wymagająca.

Piosenka Bullets nagrana komorką przez uczestnika koncertu

Miejsca

  • B90 Gdańsk, Elektryków

Wydarzenia

  • Archive 4 listopada 2017 (sobota) (1 opinia)

Zobacz także

Opinie (21) 4 zablokowane

  • Dobry

    Dobry koncert, fajne spokojne kawałki i rewelacyjne mocne gitarowe. Trochę za cicho -ale to wina nagłośnienia. Niektórzy przyszli do klubu , a nie na koncert - tak jak na Opener na Radiohead wielu przyszło na mega gwiazdę nie znając jej repertuaru , bądz tylko kilka największych hitów.

    • 3 2

  • Rozczarowujący koncert (1)

    Nie wiem czy piszący recenzent był na innych dawnych koncertach Archive i czy jest dobrze zaznajomiony z twórczością Archive ale ten koncert był rozczarowujący pod każdym względem.

    Zagrany set był totalnie bez energii, można by spokojnie dzieciom do snu coś takiego serwować. Dawny koncert Archive w Parlamencie był pełen energii, pełnej sceny. Czuć było duże emocje związane z tą muzyką, każdy na scenie stanowił piąty element i ten cudowny głos Holly. Każdy z muzyków miał swoje pięć minut i można było każdego z nich indywidualnie poczuć. Można było poczuć doskonałe zgranie i wspólne wibracje każdego z muzyków.
    Tutaj tego wszystkiego zabrakło. Zamiast tego było miałkie granie do poduszki. Muzyczna mantra, zapętlone frazy, zapętlone instrumenty...zero fantazji w tym graniu. Wszystko to przykryte bardzo mocno wizualizacjami. Muzycy byli w cieniu. Na takie coś nie trzeba iść na koncert, można sobie na youtubie odpalić. Totalna strata kasy.

    Co do samego klubu. W nagłośnieniu był brak sceny. Wokal był wycofany i średnio się przebijał przez wiodące instrumenty. Nie wiem czy to kwestia akustyki czy nagłośnieniowca.
    Total gorąc był w klubie i powietrze w którym można było siekierę zawiesić a wiatraki pod sufitem stały w miejscu. Ktoś to średnio ogarniał.

    • 6 4

    • Nic dodac, nic ujac. Sama smutna prawda.

      • 3 1

  • To jakiś dramat był. (3)

    Nagłośnienie takie, że w czwartym rzędzie od sceny można było spokojnie rozmawiać. Setlista za bardzo skupiona na elektronice, za mało na gitarach. A pominąwszy tradycyjny brak "Again" (w zasadzie nie mam pojęcia czemu największego swego hitu grać nie chcą), to taki "Lights" został kompletnie obdarty z klimatu, co wielu ludziom się nie spodobało. No i występ bez Holly...
    Ogólnie raczej zmarnowane pieniądze.

    • 22 15

    • (2)

      Nagłośnienie - fakt zbyt wyciszone. Ale.... - na tym polega granie koncertów, że jest inaczej niż na płycie. Dobry koncert to rozwinięcie tego co na krążku. Poco grać dźwięk w dźwięk, to co masz na płycie skoro można otrzymać pomnożone wrażenia przez inną aranżację, albo dodanie lub uszczuplenie kompozycji. Dla mnie koncert w tym sensie był absolutnie spójny i jestem na TAK....swoją drogą jeśli było aż tak źle, to kto bił brawo i wzywał zespół do bisów?

      • 8 6

      • Dobra połowa sali wyszła zaraz po ostatnim kawałku, to nie jest normalne (1)

        Brawa pochodziły od drugiej połowy

        • 5 5

        • To byl moj 5 koncert Archive. Dramatycznie slaby w porownaniu do poprzednich. Kiepsko naglosniony.

          Probowalem porownac koncert Archive, z koncertem Mogwai 3 tygodnie temu i... Tego nie da sie porownac. Archive rozczarowalo. I ta okropna wersja Lights.

          • 3 1

  • Przykro... (2)

    Duże oczekiwania od muzyki, która w domu czy samochodzie czasami aż przeszywa. A tu? Do samego zespołu trudno mieć pretensje, bo wszystko zagrali poprawnie. Ale B90 po prostu nie udźwignęło dźwiękowo. Faktycznie nawet pod sceną można było swobodnie rozmawiać, bo muzyka była jakby obok. Cały koncert wypadł jakby obok, jakby puszczony gdzieś w tle czy z tv jako zwykły nastrój przy okazji do piwka. A B90 nie jest przecież ogromną salą koncertową i wydawałoby się, że muzyka powinna przenikać nawet daleko od sceny, a tu nawet pod sceną tego nie robiła (co podkreślam nie było winą Archive). Także B90 - słaaaaabo!

    • 5 6

    • Wina B90 ?!? (1)

      B90 jest najlepiej nagłośnionym klubem w całej Polsce, jeśli nagłośnieniowiec zespołu siada za konsoletą i nie potrafi dobrze wykorzystać potencjału sprzętu za którym zasiada, jakim cudem ma odpowiadać za to sam klub ? Radzę pójść na inne koncerty organizowane w tym klubie i samemu się o tym przekonać na własnej skórze.

      • 5 0

      • Racja

        To fakt, takie kapele zawsze mają swojego dźwiękowca i oświetleniowca i nie korzystają z obsługi klubu, jak małe zespoliki, które się jeszcze ich nie dorobiły. Więc tutaj wina klubu czy samego miejsca jest żadna, bo sprzęt w klubie jest bez zarzutu i sprawdzał się na setkach innych gigów.

        • 4 0

  • solidny w recenzji znaczy, że słaby. (1)

    Klubu b90 i imprez się tam odbywających nie wypada krytykować stąd te eufemizmy

    • 9 5

    • Hahahaha a to klub gra muzyke czy zespół :D Byłeś, ze wiesz, ze był slaby? Archive nie gra słabych koncertów. Są albo dobre, poprawne albo świetne i bez różnicy czy grają na festynie, w klubu czy na stadionie. No ale lepiej, zeby wszyscy hejtowali i pisali ze do d*py, lepszy Zenek, to takie polskie ;)

      • 4 3

  • Gdzie Holly?

    Holly nie ma już nie pierwszy raz...smutno.

    • 11 2

  • Bylo ok

    Czepiacie sie. Nie bylo Again, ale i tak zagrali sporo starych utworów, a przecież mogli leciec tylko na nowej płycie, bo to ja promują. Nie był to wybitny koncert, ale bylo fajnie

    • 13 3

  • Fakt, to bylo dopracowane, ale tez przewidywalne. Zagrali dobrze, nie bylo tragedii, ale widzialem lepsze ich koncert,zwlaszcza jak byli ww wiekszym skladzie. Wczorajszy koncert tylko ma czworke

    • 8 0

  • Fotograf...

    jak można wstawić nieostre, źle obrobione zdjęcia... fotograf się nie postarał... a filmik z koncertu - jakość bez komentarza...

    • 4 3

  • 3/10

    Rozczarowanie, tak samo jak Radiohead na openerze. Z płyty jest jakaś magia, klimat. Na żywo tylko turbo fani się wczuwają. Choć patrząc na ilość pijanych i naćpanych ludzi wczoraj, to chyba na trzeźwo też nie mogą wytrzymać takiego smęcenia. Dopiero pod koniec pojawiła się energia jakaś. Jedyny plus to oprawa świetlna.

    • 8 14

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d."

89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years!

159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak nazywa się festiwal filmowy organizowany w Gdańsku, który poświęcony jest kinu gatunkowemu?