• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"Bóg ci rękę poda, ale nie w urzędzie skarbowym". Recenzje płyt

Borys Kossakowski
23 czerwca 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 

Z poniższego przeglądu dowiecie się, jak brzmi płyta stworzona w cztery dni, a jak - w dziesięć lat. I jak brzmiałyby obie, gdyby jakiś szatan wrzucił je do blendera i zmiksował.



Maciej Grzywacz Quartet - Connected Maciej Grzywacz Quartet - Connected
Maciej Grzywacz Quartet- "Connected"
wyd. własne

Płyta rozpoczyna się pytaniem Macieja Grzywacza do kontrabasisty Daniela Francka - "Zaczniesz?". I Szwed zaczyna pierwszy utwór pt. "Connected" (ang. połączeni). I pierwsze co rzuca się w ucho podczas słuchania tej płyty to fakt, że muzycy faktycznie sprawiają wrażenie połączonych. Dlaczego o tym piszę? Nowy kwartet Macieja Grzywacza nie miał zbyt wiele czasu na "połączenie".

Przypomnijmy, że spotkali się kilka dni przed festiwalem Jazz Jantar, by stworzyć jazzową specgrupę na zamówienie organizatorów i zaraz po koncercie zainstalować się w studio Custom 34. A przecież lider nie zaprosił "starych kumpli" - wcześniej grał tylko z Jakobem Dinesenem, który zaproponował mu sekcję w składzie: Daniel Franck (kontrabas) i Håkon Mjåset Johansen (perkusja)! Efekt jest niesamowity - "Connected" brzmi tak, jakby muzycy po prostu pozwolili muzyce płynąć. Już pierwszy album nagrany w tanecznym karaibskim rytmie może budzić zdumienie - w końcu to grupa polsko-skandynawska. Skąd więc tyle ciepła i uśmiechu?

To pytanie na początku płyty jest dla mnie symboliczne - mam wrażenie, że Maciej Grzywacz jest tu liderem w stylu Dave'a Hollanda, który po prostu pozwala kolegom z zespołu grać i przygląda się im z uśmiechem na ustach. I w takiej komfortowej atmosferze muzycy rozwijają skrzydła i pokazują pełnię swoich możliwości. Bez popisów, bez rywalizacji o tytuł najlepszego solisty. I choć nie jest to płyta z gatunku "lekko-łatwo-przyjemnie", słucha się jej dobrze, a nawet bardziej skomplikowane fragmenty są podane w sposób lekkostrawny (co nie znaczy: "banalny").

"Connected" z pewnością się spodoba fanom Tomasza Stańki - zwłaszcza płyty "Dark Eyes" również nagranej z artystami ze Skandynawii, na której na gitarze gra Jakob Bro. Brzmienie gitary Grzywacza przypomina mi właśnie granie Duńczyka - lekkie, swobodne, z dużym naciskiem na brzmienie - ciepłe, ale nie przesłodzone, miękkie, ale nie "sflaczałe" (wybaczcie kolokwializm). Na "Connected" błyszczy też Jakob Dinesen, który zachwyca pełnym powietrza, marzycielskim tonem saksofonu. Świetnie brzmi też kontrabas Francka i różnorodna, energetyczna (ale nie - przytłaczająca) perkusja Johansena. Jeśli dodamy do tego chwytliwe tematy ("Dreamers Dream"), fragmenty taneczne ("Little Ikon") i niemal idealną równowagę między "odpuścić" a "dołożyć" - to wychodzi na to, że Maciej Grzywacz nagrał płytę, z którą śmiało można ruszyć w świat na podbój najlepszych festiwali jazzowych.

Maciej Grzywacz - "Connected". "Słyszycie" ten uśmiech na twarzy lidera?



Jazgodki - W międzyczasie Jazgodki - W międzyczasie
Jazgodki - "W międzyczasie"
wyd. własne

Jazgodki powstały dziesięć lat temu, ale "W międzyczasie" to dopiero ich pierwsza płyta, która powstała dzięki crowdfundingowej akcji na portalu Polak Potrafi (o czym pisaliśmy). Wcześniej kapela założona przez gdańszczankę Katarzynę Jackowską nie była zainteresowana nagraniami - ich żywiołem były (i są) występy sceniczne.

Jazgodki to zespół nomadzki, który zbierał inspiracje i pomysły na muzykę podczas licznych podróży po wsiach polskich, mołdawskich, węgierskich i ukraińskich. Zespół czerpie też wiele z muzyki dawnej - przede wszystkim z pieśni średniowiecznych. Wszystkie te inspiracje zostały przekute jednak w program niemal całkowicie autorski. Muzyka oparta na brzmieniu skrzypiec, akordeonu i mandoliny wymyka się jednoznacznym określeniom - słychać w niej elementy folku góralskiego ("Dom"), cygańskiej melancholii ("Tango"), żydowskiego "przytupu" ("Entropia"). Ale o charakterze Jazgodek stanowi chyba przede wszystkim charakterystyczny wokal Katarzyny Jackowskiej (lekko zachrypnięty, naturalny, bez wyuczonych manier czy technik) oraz jej osobiste teksty.

Jackowska napisała słowa zawieszone gdzieś poza czasem - słychać w nich wpływy "poezji śpiewanej" z krainy łagodności, a z drugiej strony ogromną mądrość wieków charakterystyczną dla pieśni ludowych (a której to mądrości czasami w tekstach bieszczadzkich brakowało). Taki właśnie jest tekst do wspomnianej już piosenki "Dom", w którym wokalistka śpiewa "Zbudowałam sobie dom do siedzenia w ciszy, żeby śmiać się właśnie wtedy, kiedy nikt nie słyszy (...), Zbudowałam sobie dom, kogo ja tam spotkam, zbudowałam sobie dom od zewnątrz do środka". A w "Entropii" Kasia śpiewa tak: "co zaplanujesz, się nie uda, bo ciągle cuda dzieją się, nie wiadomo czemu i jak, co wyprostujesz, to się wykrzywi, możesz to poprawiać, albo się spokojnie dziwić".

I to właśnie teksty sprawiały, że włączałem tę płytę kilka razy i za każdym razem czekałem z utęsknieniem na te humorystyczne, filozoficzne perełki godne Stanisława Lema czy Stanisława Jerzego Leca. Warto jeszcze dodać, że w Jazgodkach znajdziemy znajome nazwisko (Sojka) i to aż u trzech muzyków. To Iwona Sojka oraz jej dwaj synowie: Kuba SojkaMarcin Sojka. Skład uzupełnia Adam Cudak.

Jazgodki - Entropia. Co wyprostujesz, to się skrzywi. Możesz poprawiać, albo się spokojnie dziwić. Wy poprawiacie? Czy sie dziwicie?



Andrzej Baphomet - Flamenko to moje życie Andrzej Baphomet - Flamenko to moje życie
Andrzej Baphomet - "Flamenko to moje życie"
BDTA

Andrzej Baphomet to pseudonim Adama Witkowskiego, artysty dźwiękowego zaangażowanego w takie projekty jak Nagrobki, Gówno, Wolność i Langfurtka. Płyta solowa pod enigmatycznym tytułem "Flamenko to moje życie" kojarzyć się może z post-yassowym zlewem muzyczno-słownym charakterystycznym dla niektórych aktywności totartowych.

Witkowski pozlepiał podkłady dźwiękowe z rozmaitych, często nieprzystających do siebie elementów, czasem pozbawionych rytmu, często lekceważąc kwestie harmonii czy melodii. Znajdziemy tam i hiphopowe rytmy, syntezatorowe skrawki, pojedyncze zsamplowane lub nagrane dźwięki ułożone w psychodeliczny, niepokojący kalejdoskop (a może raczej galimatias).

Baphomet jest cyniczny i prześmiewczy. Śpiewa (a raczej recytuje) "Ty gówno wiesz, ty gówno rozumiesz, nie wypowiadaj się" ("Niewiele wiesz"), albo "Nie bój się boga, tylko bóg ci rękę poda, co prawda nie w urzędzie skarbowym" ("Nie bój się boga"). Drwi z hejterów, ze stereotypów, z utartych schematów myślowych, z uczuć, z psychologii i gdzieś tam, między wierszami, pewnie drwi też trochę z siebie.

Mimo quasi-kabaretowego charakteru album Baphometa nie rozwesela, ale zostawia z jakąś rozdrapaną raną (podobnie jak np. pierwszy album Kur pt. "Kablox - nieslyna histaria"). "Flamenko to moje życie" to zbiór siedemnastu abstrakcyjnych miniatur dźwiękowych, psychotycznych haiku, krótkich i brutalnych dekonstrukcji. Nie wiem, czy da się tę płytę (a w zasadzie kasetę magnetofonową) przesłuchać w całości jednym ciągiem i pozostać przy zdrowych zmysłach. Lepiej chyba dozować - jak leki psychotropowe.

Opinie (11) 1 zablokowana

  • Urząd skarbowy sam ci rękę poda jak tym z Amber Gold, tylko musisz mieć znajomych POlityków. (9)

    • 13 9

    • I to jest, wicie rozumicie towarzyszu Szmaciak, słuszna koncepcja.

      #punktzwrotny zaczyna się w Urzędzie Skarbowym.

      • 4 3

    • (5)

      SKOKI ukradły znacznie wyższe kwoty...

      • 6 10

      • Konkretnie SKOK Wołomin,

        którego szef Piotr P. robił sobie zdjęcia z Komorowskim. Ten SKOK powiązany był z WSI. Czasem warto pisać całą prawdę.
        #punktzwrotny zaczyna się od wspólnego zdjęcia z Piotrem P.

        • 9 5

      • Ukradły? ale komu ? gdzie są sprawy w sądzie i gdzie poszkodowani jakos ich nie widac (3)

        Skoki sa w systemie bankowym maja ubezpieczenie od upadłosci gwarancje wypłacalnosci jak banki!!

        • 2 3

        • Jak pisowcy doją SKOKI i udają głupiego to wszystko cacy... (2)

          bo inne banki się zrzucą na złodziei

          • 4 1

          • Peowcy wydoili ci mózg do ostatniej szarej komórki (1)

            • 0 3

            • Ttobie PiSiory nawet nie miały co doić.Tylko powtarzasz esemesy do Płaszczaka

              • 2 0

    • Ale żeś naPiSał, że aż tym strasznym platformersom w pięty poszło! Ufff!

      Normalnie ich "rozwaliłeś" (takie modne ostatnio na plotkarskich "prawicowych" polit-forach słówko-chwast).

      • 2 1

    • Jacy oni straszni? Śmieszni i obciachowi

      Widziałem, jak dziś Radziowi odkręcili tabliczkę z napisem "Marszałek Sejmu", aż rowerem rzucił ze złości o podłogę e he he he Ty sobie nawet sprawy nie zdajesz, jak to miło jest widzieć, kiedy po kolei odrywają te ryje od żłoba. Miodzio:-)

      • 1 2

  • To nie była "niesłychana historia" tylko "niesłyna histaria".

    Odpowiedź redakcji:

    Dziękujemy za sugestię. Treść została poprawiona.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Sea You 2024

159 - 209 zł
Kup bilet
festiwal muzyczny

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (7 opinii)

(7 opinii)
169 zł
Kup bilet
pop

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d."

89 - 129 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

W jakim mieście farbuje się wodę w rzece na zielono?