• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Cała prawda o kasetach wideo. Rozmowa z Krystianem Kujdą

Jarosław Kowal
31 października 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Kolekcja Krystiana Kujdy liczy blisko trzy tysiące kaset, na większości z nich znajdują się filmy klasy B. Kolekcja Krystiana Kujdy liczy blisko trzy tysiące kaset, na większości z nich znajdują się filmy klasy B.

To nie będzie kolejna rozmowa o podstawach. Nie będzie pytań o to, dlaczego kino klasy B, dlaczego kasety VHS i czym jest VHS Hell. Tym razem zabierzemy was w głąb kasetowego świata w iście "nerdowskiej" dyskusji dwóch pasjonatów i kolekcjonerów kaset, a przy okazji współtwórców SzlamFestu, festiwalu kultury śmieciowej i popularnej, który w pierwszym kwartalne 2018 roku po raz drugi odbędzie się w gdańskim B90.



Jarosław Kowal: Gdzie mieściła się twoja pierwsza wypożyczalnia?

Czy korzystałeś/aś kiedyś z wypożyczalni kaset wideo?

Krystian Kujda: Na początku lat 90. wypożyczalnie funkcjonowały właściwie na każdym rogu, na każdym osiedlu było ich przynajmniej kilka. Ja, jako mały kinoman, należałem do wszystkich w swoim okręgu i nie pamiętam już, która była pierwsza. Większość z nich miała bardzo mały repertuar, co było znamienne dla ery przed Beverly Hills Video i innych sieciówek. Pamiętam wypożyczalnię Poldi na ulicy Hynka, pamiętam wypożyczalnię Relax, w której przez pewien czas pracował mój starszy brat i dzięki temu mogłem wypożyczać za darmo - spędziłem tam dużo czasu. Pamiętam wypożyczalnię Magda, wypożyczalnię Monte Carlo, która miała dwie placówki... Mógłbym długo wymieniać, ale jeszcze wcześniej - pamiętam to jak przez mgłę - na przeciwko mojego bloku na Zaspie była wymienialnia kaset. Aby zostać członkiem takiego klubu należało przynieść czystą kasetę jako wpisowe. Oczywiście działo się to jeszcze przed legalną dystrybucją, cały repertuar to były filmy nieoryginalne, dwa tytuły na jednej kasecie i nie zawsze trafiało się to, co było opisane na etykiecie. W każdym razie ja czystą kasetą nie dysponowałem, a cały przybytek zniknął tak szybko, jak się pojawił.

U mnie, w Nowym Porcie, była właściwie tylko jedna wypożyczalnia i trzeba było mieć osiemnaście lat, żeby wziąć kasetę, więc często podkradaliśmy z kolegą kartę jego ojca. Dokładnie pamiętam dzień, w którym rozpoczęła się wyprzedaż asortymentu. Popełniłem wtedy życiowy błąd, bo pomyślałem: "Po co mi takie starocie?". Zbierać kasety zacząłem dopiero jakieś trzy lata temu i jest to teraz niezwykle trudne...

To rzeczywiście późno, ja zacząłem na studiach, kiedy upadały pierwsze wypożyczalnie. Żałuję jednak, że nie miałem wtedy więcej czasu i gotówki, że nie poczyniłem większych zakupów, że nie wróciłem do niektórych wypożyczalni po więcej filmów.

Myślisz, że na jakimś etapie mogą pojawić się kolekcjonerzy podobni do tych, którzy zbierają dzieła sztuki? Dla których ważny będzie drogi przedmiot, a niekoniecznie film?

Wydaje mi się, że nie. Polski rynek kolekcjonerski jest dosyć mały, to nie jest tak, jak na Zachodzie. Wynika to z tego, że w Stanach czy w Australii kasety kolekcjonuje się od dawna, a do Polski ta moda przyszła znacznie później. W latach 90. kasety trafiały niemal wyłącznie do wypożyczalni, mało kto mógł sobie pozwolić, żeby je kupować, choć oczywiście były wyjątki - na przykład seria Hanna-Barbera czy inne tego typu rzeczy, ale to były zupełnie inne nakłady i inne ceny, takie kasety trafiały często do księgarń. Mało kto natomiast kupował na przykład kino klasy B, które lądowało przede wszystkim w wypożyczalniach.

Ale Hanna-Barbera to także dystrybutor legendarnego "Deadly Prey".

Tak. Większość osób kojarzy Hanna-Barbera z serią kreskówek, ale był to dystrybutor, który wydał także mnóstwo niszowego kina akcji, a także kilka horrorów, które są dzisiaj bardzo poszukiwanymi tytułami.



U nas o wartości kasety decydują też trochę inne czynniki niż na Zachodzie, chociażby lektor czy bardziej niszowy dystrybutor.

Oczywiście. Dla mnie najciekawsza jest historia polskiej dystrybucji filmowej w okresie VHSów, więc nie śledzę aż tak bardzo sytuacji na rynku zagranicznym, a jeżeli chodzi o nasz rynek, to pobudki kolekcjonerów są różne. Niektórzy mają ulubionego lektora - Kozioł, Knapik i tak dalej - inni bardzo lubią wydania dystrybutorów typu Elgaz, Video Rondo albo Videotronic; a jeszcze inni zbierają tylko horrory i takich jest chyba najwięcej. Niektórzy interesują się tylko pirackimi wydaniami, a niektórzy mają szersze spektrum, ja należę do tej ostatniej grupy. Często zachęca mnie konkretne wydanie, poszukuję rzadkich dystrybutorów, lubię pirackie wydania. Nie wiem, jak to jest zagranicą, wydaje mi się, że bootlegowe wydania nie są tam aż tak bardzo poszukiwane.

Istnieją właściwie dwa rodzaje pirackich kaset, bo z jednej strony są te, które prawie każdy miał w domu, zawierające zazwyczaj dwa tytuły na jednej taśmie, ale też te okładkowe z lektorem dogrywanym w domowych warunkach.

Nie zawsze odbywało się to w domu, czasami były to całkiem profesjonalne firmy. Często zaczynały jako biura tłumaczeń, do których można było przynieść swoją kasetę z filmem nagranym z satelity albo przywiezionym z zagranicy, tłumaczono ją ze słuchu, a następnie nagrywano ścieżkę z lektorem właśnie na tę kasetę. Później można było oczywiście taką kasetę wielokrotnie kopiować i zarabiać na tym. Te biura często ewoluowały w kierunku dystrybucji - najpierw była to dystrybucja piracka, a później część z tych firm przeobraziła się w zupełnie legalny biznes. Wielu zaczynało od piratowania, ale należy też zaznaczyć, że było to inne piratowanie niż teraz.

Nie było właściwie żadnych regulacji prawnych.

I nie było też możliwości, żeby te filmy mogły się legalnie ukazać na naszym rynku. Szukano różnych dróg, niektórzy zwracali się do ZAiKSu, który jak wiadomo jest bardzo chętny do współpracy nawet wówczas, gdy tak naprawdę do czegoś nie ma praw [śmiech]. Są na rynku takie kasety, na których umieszczono naklejkę z napisem "uiszczono właściwą opłatę ZAiKS", co dystrybutora ze Stanów pewnie niespecjalnie pociesza [śmiech].

Wielu z tych dystrybutorów miało siedziby na Pomorzu, miałeś okazję poznać ich osobiście?

Tak, w ramach projektu VHS Hell wciąż poszukuję osób, które były pionierami na polskim rynku wideo. Jeżeli chodzi o Trójmiasto, to parę lat temu udało mi się trafić na prawdziwą żyłę złota. Kolega kupił na rynku - w obecnych czasach - tak zwaną "stadionówkę", czyli dwa tytuły na jednej kasecie. Pod koniec jednego z tych filmów lektor się przedstawił, podał adres swojego studia na ulicy Traugutta, nazwę firmy i tak dalej. To były jeszcze lata 80., więc nie obawiał się żadnych konsekwencji. Znalazłem tę osobę na facebooku, okazało się, że jest to już starszy pan, który mieszka w Austrii. Wysłałem do niego chyba z pięć wiadomości, aż w końcu odpowiedział i nawiązaliśmy kontakt, skierował mnie do kolejnych osób. Dostałem kilka telefonów i adresów do sprawdzenia, ruszyłem tym tropem i odnalazłem osobę o bardzo barwnym życiorysie - w latach 80. był didżejem na Kubie, dużo podróżował i przywoził do Polski płyty oraz kasety. W końcu zaczął wraz z kolegami zajmować się dogrywaniem ścieżek lektorskich i to w niezwykle profesjonalny sposób, ponieważ zatrudniali aktorów z Teatru Muzycznego w Gdyni. Nikt z ówczesnych piratów właściwie się tym nie przejmował, a tutaj były świetne tłumaczenia i świetna jakość obrazu. Jak twierdzi ten pan, rozprowadzali to wśród swoich znajomych [śmiech], ale zachował tę kolekcję - jakieś trzysta kaset, czyli sześćset filmów - które w jakimś momencie przekazał mi. Są tam rzeczy niesamowite, na przykład Monty Python przetłumaczony jeszcze przed Beksińskim i jest to naprawdę dobre tłumaczenie. Filmy te często były zgrywane z laserdisców, były świetnie przechowywane, więc wciąż mają świetną jakość. Historia ma zresztą ciąg dalszy - poznałem kolegów tego pana, a wielu z nich miało świetne historie do opowiedziana. Jedna z tych osób była ścigana przez ubecję już nie tyle za piratowanie czy sprowadzanie kaset, co przede wszystkim za rozpowszechnianie filmów o antykomunistycznych treściach, a były to takie tytuły, jak "Park Gorky'ego" [śmiech].

Żeby to chociaż był "Rocky IV" [śmiech].

Myślę, że też mógł być na tej liście. Dla mnie jest to świetna kopalnia informacji i anegdot, mam nadzieję wykorzystać je kiedyś w jakiejś publikacji.

Kolekcja w pełnej krasie Kolekcja w pełnej krasie
Dla wielu rok 1996 jest rokiem granicznym, a wydane później kasety nie mają już właściwie żadnej wartości.

Wydaje mi się, że nawet trochę wcześniej - stawiam sobie cezurę gdzieś na początku 1994 roku. Jeżeli chodzi o polski rynek wideo, to był on bardzo dynamiczny, wszystko strasznie szybko się tu potoczyło. Przez moment były w tym naprawdę duże pieniądze, ale trwało to dosłownie kilka lat. W drugiej połowie lat 90. sytuacja zaczęła się normalizować, zaczęło to wyglądać tak, jak w innych cywilizowanych krajach i jednocześnie straciło swój "romantyzm", polski sznyt wczesnego kapitalizmu. To jest coś, z czego często się śmiejemy, ale potrafi być niezwykle czarujące i efektowne. Nawet jeżeli porównasz okładki z tych czasów, to widać wyraźną zmianę.

Sama kaseta stała się też lżejsza, taniej wykonana.

Tak, dokładnie. Wcześniej kasety były uznawane nawet za towar luksusowy, potrafiły kosztować sto-dwieście dolarów, a później stało się to zwykłą technologią użytkową, na horyzoncie były coraz lepsze rzeczy - bardziej rozwinięte komputery, zaczęło się pojawiać DVD.

Istnieje jednak dość duża grupa osób, które nie znają tego wszystkiego z autopsji, nigdy nie były w wypożyczalni kaset wideo, bo są po prostu za młode, a jednak także dały się oczarować VHSom.

Tak, to jest niesamowite. W zeszłym roku odwiedziłem ostatnią działającą wypożyczalnię w Gdańsku, chciałem namówić właściciela na wywiad, na co niestety nie zgodził się. To starszy pan, prowadzi tę wypożyczalnię z rozpędu i po prostu nie ma niczego lepszego do roboty. Lubi swoich sąsiadów, a większość osób, które do niego przychodzą to znajomi. Kiedyś grał na perkusji na promach pływających do Szwecji, a wypożyczalnię prowadzi już ze dwadzieścia lat. Powiedział mi świetną rzecz - od kilku lat przychodzą do niego dzieciaki, wypożyczają mnóstwo kaset i robią domówki z tymi filmami. Mają po osiemnaście-dziewiętnaście lat. Nie wiem, czy jest to zasługa naszych pokazów, ale fajnie by było, gdyby to rzeczywiście miało taki wpływ. O to nam przecież chodzi - o wspólne oglądanie, komentowanie, o wspólną zabawę. Taki typ projekcji najbardziej mi odpowiada, jeżeli chodzi o filmy klasy B.

Bodajże rok temu wyprodukowano ostatni magnetowid, zastanawiam się, czy nie była to decyzja przedwczesna. Może zaraz będziemy mieli podobną sytuację, jak z winylami i ludzie zaczną do kaset powracać? Oczywiście "Avatar" czy "Blade Runner 2049" chociażby ze względu na jakość nie mogłyby się ukazać na VHSie, ale może horrory z popularnego teraz nurtu arthouse'owego? Na przykład "Uciekaj!" albo "Babadook".

Wydaje mi się, że nie jest to możliwe, aby kaseta przeżyła renesans. Magnetowidów faktycznie już się nie produkuje, co więcej, te które powstały w ostatnich latach, są dużo gorszej jakości od sprzętu z początku lat 90. Filmy natomiast jeszcze czasami wychodzą na kasetach, ale to są zazwyczaj dokumenty traktujące o epoce VHSów albo niskobudżetowe slashery wydawane dla fanów w nakładzie około dwustu egzemplarzy. Ponadto raczej nic więcej się nie wydarzy. Chyba zresztą nie wyobrażam sobie oglądania nowych filmów na kasecie wideo. Wolę wracać do starszych rzeczy.

Dużo masz tego w swojej kolekcji?

Trochę się już pogubiłem [śmiech]. Niedawno się przeprowadziłem i część mam w rodzinnym domu, a część u siebie... Wydaje mi się, że około trzech tysięcy egzemplarzy.

Jak z tego wszystkiego wybierasz te dwa filmy, które polecą podczas projekcji VHS Hell?

To nie jest prosta sprawa. Mam swoje słabości jako kinoman i podejrzewam, że to, co sam najbardziej lubię oglądać nie byłoby tak strawne dla publiczności. Wybór tych filmów nie jest łatwy, pewnie sam wiesz, że takich naprawdę rozrywkowych produkcji, które mogłyby się spodobać szerszej publiczności nie ma aż tak dużo. Wideomaniacy oglądają dużo rzeczy dla pojedynczych smaczków, dla atmosfery czy różnych innych elementów, ale jeżeli kilkaset osób ma wytrzymać dwa filmy z rzędu, to nie można wyświetlić "Człowieka-szczura" [śmiech].



Współczesne kino cię interesuje?

Tak, jak najbardziej. Nie jestem jakimś psycholem, który cały czas ogląda kasety [śmiech].

Właśnie chciałem to ustalić [śmiech].

Bardzo lubię chodzić do kina. Przestawienie się na "normalny" odbiór filmu nie sprawia mi kłopotu. Nawet potrafię powstrzymać się od głupich komentarzy w trakcie seansu [śmiech].

Nie wszyscy rozumieją tę konwencję. Bodajże na poprzednim pokazie w B90 doszło nawet do spięć - jedni żartowali, inni ich uciszali.

Tak, ale to zawsze się zdarza. VHS Hell jest chyba na to skazane, że część publiczności wychodzi zdegustowana, nie rozumie, jak można się tak zachowywać. Jakiś czas temu mieliśmy podobną sytuację na festiwalu Nowe Horyzonty. Organizatorzy przygotowali całą sekcję, która nawiązywała do VHSów i lat 80., my przyjechaliśmy dzień wcześniej i poszliśmy na film "Czarna lalka z piekła rodem" - bardzo obskurna produkcja z niezbyt skomplikowaną fabułą. Zaczęliśmy komentować ten film z ostatniego rzędu i nagradzać co lepsze sceny brawami, ale w pewnym momencie odwróciła się do nas dziewczyna i powiedziała, żebyśmy się zamknęli, bo nie nadąża za fabułą [śmiech]. W przedmowie przed naszymi pokazami nawiązałem do tej sytuacji, poprosiłem, żeby pozbyć się swoich przyzwyczajeń kinowych, bo tego typu filmy zupełnie inaczej się ogląda.

Na pokazy na Zachodzie ludzie przychodzą wręcz przygotowani. Na przykład na projekcje "The Room" zabierają ze sobą łyżeczki i rzucają nimi w umówionym momencie.

Dokładnie. To jest kolektywne przeżycie, super energia, super zabawa. Jeszcze na domówkach, które poprzedziły powstanie VHS Hell świetnie to nam wychodziło i uważam, że właśnie o tę frajdę chodzi. Kiedy idziesz teraz do kina czy ściągasz film z Internetu, nie przeżywasz tego aż tak mocno.

Zainteresowanie tego typu projekcjami jest równe w całej Polsce czy to bardziej pomorska specjalność?

Bywa bardzo różnie zarówno z frekwencją, jak i z odbiorem, co zawsze dodaje dreszczyku emocji [śmiech]. Publiczność na Nowych Horyzontach świetnie nas przyjęła, naprawdę doskonale się bawili, a jeden z programerów festiwalu, którego podejrzewałem o totalną drętwotę, naprawdę bardzo miło mnie zaskoczył - był chyba najbardziej entuzjastycznym widzem na sali. Zdarzają się też wpadki frekwencyjne, ale to nie ma znaczenia, dopóki nasi widzowie dobrze się bawią. Fajnie jest robić pokaz dla pięciuset osób, ale te kameralne są dla nas równie ważne.

Zdarza się, że sami też wybieracie niełatwe miejsca, które mają ciekawą historię, ale trudną lokalizację, na przykład ostatnio w Jastarni.

Tak, jeżeli dostajemy propozycję pokazu, to jednym z kluczowych czynników przy podejmowaniu decyzji jest miejsce. Kiedy pojawiła się propozycja z ostatniego kina studyjnego na Półwyspie Helskim, stwierdziłem, że super byłoby zrobić tam pokaz przede wszystkim dla własnej frajdy.

Gdańskie pokazy VHS Hell zawsze cieszą się ogromną popularnością. Bilety trzeba kupować z dużym wyprzedzeniem. Gdańskie pokazy VHS Hell zawsze cieszą się ogromną popularnością. Bilety trzeba kupować z dużym wyprzedzeniem.
A gdyby padła propozycja ze strony Multikina?

Nie wiem... Z jednej strony miałbym ochotę powiedzieć stanowcze "nie", ale w Gdańsku mamy poważny problem, bo jest mało kin studyjnych. Mamy Kino Żak i malutki Kinoport, i to jest wszystko. Fajnie jest puszczać filmy w kinie, nie jestem też wrogiem multipleksów. Póki co jednak chcemy działać w przestrzeniach nieoczywistych i w przestrzeniach retro. Z B90 współpracuje nam się bardzo dobrze, a brak pokazów kameralnych, takich jak kiedyś w Teatrze w Oknie czy w sopockim Ukrytym Miejscu, rekompensujemy sobie na wyjazdach.

Przy tak dużej kolekcji kaset możesz jeszcze znaleźć jakieś interesujące tytuły?

Oczywiście, to jest najbardziej fascynujące - niezależnie od tego, jak długo zajmujesz się kolekcjonowaniem, zawsze pojawiają się tytuły, o których istnieniu nie miałeś pojęcia. Są też takie filmy, które istnieją tylko w jednym egzemplarzu. Kolekcjonerzy wiedzą, że dana osoba go ma i trwają poszukiwania drugiego egzemplarza. Są także filmy, o których wiem, że istnieją, ale nikt ich nie posiada. To jest w tym najbardziej niesamowite i uzależniające. Kiedy jedzie się do jakiejś nieczynnej od lat wypożyczalni, to nigdy nie wiadomo, co się tam znajdzie.

A gdyby ktoś chciał kupić to wszystko od ciebie? Istnieje kwota, za którą pozbyłbyś się kolekcji?

Nie ma takiej opcji na tę chwilę. Gdybym musiał zbierać na przeszczep albo coś podobnego, to wtedy bym się zastanowił [śmiech], ale na razie mam małe potrzeby życiowe i na szczęście nie muszę pozbywać się kolekcji. Nie chcę być kolekcjonerem, który jest tak śmiertelnie przywiązany do swojej kolekcji, że nie widzi poza nią świata.

VHS Hell to cykliczne pokazy filmów klasy B organizowane w Trójmieście od 2010 roku, a zarazem nostalgiczny hołd dla amerykańskiego kina grindhouse spod znaku double feature i polskiej rzeczywistości doby transformacji ustrojowej, jaka zaszła na przełomie lat 80. i 90. Jeżeli chcecie wesprzeć kolektyw zalegającymi na waszych strychach czy w waszych piwnicach kasetami wideo, napiszcie pod vhshell.o@gmail.com. Najbliższy pokaz już dzisiaj, we wtorek w klubie B90, ale nie liczcie na bilety, wszystkie wyprzedały się dawno temu.

Opinie (90)

  • Może pora wydorośleć:)? (10)

    • 22 100

    • Bo? (1)

      Niby dlaczego?

      • 31 6

      • wspaniały artykuł

        Super.
        Pokolenie 1985+ nie zrozumie.

        • 18 5

    • A może pora....

      ........zacząć kumać bazę i przestać oceniać pod siebie !

      • 37 6

    • Moze pora przestac zabijac swoja radosc? (1)

      • 13 3

      • dziecieca radosc?

        to nic, ze zebra mowi..

        • 2 0

    • nie nadążam za fabula (1)

      • 2 3

      • bos tłuk

        • 2 1

    • i kim zostac?

      Takim jak Ty?

      • 8 4

    • a co Ci to szkodzi?

      • 1 2

    • Może pora dalej patrzeć w smartfona, a nie zajmować się przeszłością innych.

      • 3 2

  • Zbieranie filmów klasy B (1)

    to ciekawa sprawa. Ale oglądanie ich w dużych ilościach to już naprawdę odwaga :-)

    • 61 1

    • Dla współczesnego fana technlogii format zapisu Super2000 czy Beta to kosmiczne odległości, a nawet w internetach tego nie widział

      • 4 2

  • (2)

    Piszą o filmach klasy "B" a na ścianie plakaty: "Predator", "Rambo"! Toż to klasyka, arcydzieła kina akcji w najlepszym wydaniu! Że też Arnold i Sylwek nie dostali oskara, to to jest skandal i kompromitacja!

    • 43 5

    • Racja. Sylvester to mój ulubiony aktor od wczesnych lat 80. Zasłużył na te nagrodę bardzo.

      • 6 0

    • i jeszcze karolak. ten to zasługuje na Oskara i panią roze

      • 5 0

  • Chyba mam jeszcze gdzieś kaseciaka i kilka VHSów (3)

    Trzeba zejść do piwnicy i poszukać, bo to faktycznie sentyment :)

    • 16 5

    • Krystian, A miales kiedys katalog kaset vhs zamawiany z Warszawy? na jego podstawie mozna bylo zamawiac kasety vhs bezposrednio (1)

      • 1 1

      • mnie odwiedzal raz w tygodniu pan z wielką torbą

        • 2 1

    • Mam kasety ale odtwarzacz jest uszkodzony :/

      • 1 2

  • wideonarkomania

    • 10 4

  • Fajne hobby

    • 12 4

  • Absolutnie super odjechany (4)

    VHS GEEK! Super sprawa, swietny artykul. Szkoda, ze nie podales adresu gdzie wysylac Tobie stare VHSy ;-)

    • 19 4

    • znasz imię i nazwisko kolegi (3)

      znajdziesz na fejsbuku albo osobiscie na jakims pokazie

      • 7 1

      • a gdzie wyslac pismo prokuratora w zwiazku z procedcerem? (2)

        • 1 11

        • W d*pe sobie wyslij

          • 8 3

        • do ziobry

          kapusiu

          • 0 1

  • (4)

    Wierzyć wprost się nie chce ile mechaniki: kólek, pasków, dźwigni, silników, transformatorów, cięgieł, drucików, przewodów o łącznej wadze paru kilogramów trzeba było złożyć by nagrać a potem odtworzyć film z kasety w jakości , którą dziś przewyższa najtańszy smartfon. To samo z muzyką, pamiętam jak nosiłem na ramieniu kaseciaka z kilkunastoma utworami na kasecie. Dziś w kieszeni noszę ich ponad dwa tysiące, dostępnych bez przewijania. Co postęp to postęp.

    • 26 3

    • I baterie, szły jak woda. Dzisiaj wystarczy podładować co jakiś czas akumulatorek.

      • 2 2

    • milion utworów i nie ma czego sluchac

      A

      • 8 2

    • bez korzeni i przede wszystkim idei jaka za tym stala (1)

      nie mialbys dzis niczego. bo kosmici by ci raczej nie przywiezli ;)

      Kazda galez wyrasta z korzeni.

      • 3 0

      • Kosmici nie musieli, bo kamerę przywiozła teściowa z chameryki. Niestety była NTSC więc radości była połowa.

        • 1 0

  • (1)

    Pytanie do Pana Krystiana. Czy ma Pan może film "Madame X" z lat 60?! Pozdrawiam.

    • 3 2

    • jest na necie do sciagniecia, ale bez tlumaczenia

      • 1 1

  • lektorzy (4)

    Tłumaczenia filmów przez lektorów z tamtych lat bezcenne.
    Akademia Policyjna czy lody na patyku zrywały boki.
    Wydania telewizyjne już tłumaczone inaczej.

    • 25 1

    • Yhy! Było dwóch,trzech którzy mieli taki głos,że film miał zupełnie inny "oddzwięk".

      • 7 0

    • Ja uwielbiam tłumaczenia porno......tam były teksty i ten głos lektora (2)

      • 4 1

      • a ja muzyke do nich (1)

        jestem kustoszem tego rodzaju.

        • 2 0

        • Między innymi muzyka Klausa Schulze - "Body love" ;)

          • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (1 opinia)

(1 opinia)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years!

159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Która z wymienionych polskich komedii sensacyjnych kręcona była w dużej mierze w Trójmieście?