• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Czas na piknik. Anna Włodarczyk o kulinarnych inspiracjach

Anna Włodarczyk
7 maja 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
Jedzenie na świeżym powietrzu ma tę zaletę, że wszystko wydaje się tu pyszniejsze niż zjadane w czterech ścianach. Słońce i wiatr to najlepsze przyprawy. Jedzenie na świeżym powietrzu ma tę zaletę, że wszystko wydaje się tu pyszniejsze niż zjadane w czterech ścianach. Słońce i wiatr to najlepsze przyprawy.

Pogoda zrobiła się dla nas łaskawa, drzewa i krzewy okryły się zielonymi liśćmi, ptaki rozśpiewały, a w Ogrodzie Oliwskim kwitnie magnolia... To może oznaczać tylko jedno: nadchodzi czas pikników! W kolejnym odcinku cyklu "Trójmiejskie historie kulinarne" Ania Włodarczyk zaprasza nas na piknik. W poprzednim oprowadziła nas po swoich ulubionych miejscach w Trójmieście.



Kiedy na zewnątrz robi się na tyle ciepło, by zrzucić zimowe kurtki, wydobywam z czeluści szafy mój wiklinowy kosz piknikowy. To takie symboliczne otwarcie nowego sezonu jedzenia na świeżym powietrzu. Często dzieje się to w drugiej połowie kwietnia, czasem odrobinę później, choć bywały lata, że startowałam już w marcu.

Pierwszy jest zawsze piknik na plaży. Wiem, że nie każdy jest fanem jedzenia nad brzegiem morza, bo - przy niekorzystnych wiatrach - wiąże się to z ryzykiem spożycia pewnej ilości piasku. Ale nie zważam na te drobne niedogodności i pierwszego cieplejszego dnia pędzę z kocem na plażę z koszem wypełnionym jedzeniem. Moje ulubione miejscówki to sam koniec Brzeźna i sopocka plaża za Monciakiem (w stronę Orłowa), bo w tych miejscach jest najmniej ludzi, ale uwaga: od maja trzeba już rozważniej wybierać miejsca do uczty, by nic nie zakłóciło nam przyjemności piknikowania.

  • Wszystkie piknikowe potrawy cechuje prostota. Nie ma tu miejsca na skomplikowane dania z dwudziestoma warstwami, z sosami, kremami, bo tego rodzaju jedzenie nie przetrwałoby podróży tramwajem (rowerem lub autem).
  • Gdy robi się cieplej, piknik łączę z plażowaniem. W moim wiklinowym koszu nie może wówczas zabraknąć domowej roboty lemoniady, pokrojonego w kostkę arbuza i kulek ze świeżego melona; każdy z tych produktów świetnie gasi pragnienie.
  • Przy układaniu piknikowego menu warto też wziąć pod uwagę temperaturę, bo nie każda potrawa zachowa swe właściwości podczas upalnego dnia.
  • Nie każdy jest fanem jedzenia nad brzegiem morza, bo - przy niekorzystnych wiatrach - wiąże się to z ryzykiem spożycia pewnej ilości piasku. Ale nie zważam na te drobne niedogodności i pierwszego cieplejszego dnia pędzę z kocem na plażę z koszem wypełnionym jedzeniem.
  • Moje ulubione miejscówki to sam koniec Brzeźna i sopocka plaża za Monciakiem (w stronę Orłowa), bo w tych miejscach jest najmniej ludzi.
Piknikowi nowicjusze mogą zacząć od śniadania na trawie

Jedzenie na świeżym powietrzu ma tę zaletę, że wszystko wydaje się tu pyszniejsze niż zjadane w czterech ścianach. Słońce i wiatr to najlepsze przyprawy. Dlatego też nie trzeba nic wymyślnego, by przeżyć małą ucztę na zewnątrz. Jeśli jesteście piknikowymi nowicjuszami, polecam zacząć od śniadania.

Menu jest proste: ulubiony rodzaj pieczywa (ja zwykle stawiam na świeżutką bagietkę), kilka jędrnych chrupiących ogórków, dojrzałe słodkie pomidory, a jeśli jeszcze nie ma na nie sezonu, to pomidorki koktajlowe, rzodkiewki, kawałek sera pleśniowego, kilka plasterków szynki parmeńskiej lub innej wędliny tego typu (więcej niż kilka to już zbytek i przesada), niekiedy również kawałek wędzonej ryby kupionej "od rybaka". Wiosną do picia najlepiej nadaje się herbata z termosu (to chyba również zasługa świeżego powietrza, ale uwielbiam pić herbatę z termosu, powolne siorbanie gorącego płynu z plastikowego kubeczka to zupełnie inny rodzaj przyjemności niż spijane hektolitrami domowe herbaty w ulubionych kubkach).

Odrobinę bardziej zaawansowanym w sztuce kulinarnej polecam proste pasty śniadaniowe: jajeczną (do ugotowanych na twardo jajek dodajcie majonez i curry w proszku), serową (starty żółty ser, trochę majonezu i - dla odważnych - zmiażdżony kawałek czosnku) albo bijący rekordy popularności hummus czy jego polską wersję, pastę z gotowanej fasoli.

Gdy robi się cieplej, piknik łączę z plażowaniem. W moim wiklinowym koszu nie może wówczas zabraknąć domowej roboty lemoniady, pokrojonego w kostkę arbuza i kulek ze świeżego melona; każdy z tych produktów świetnie gasi pragnienie. Na kocyku w kratkę pojawiają się też plastry marynowanej w oliwie i ziołach cukinii (uprzednio zgrillowanej), pomidory z mozzarellą i czosnkowe podudzia kurczaka przygotowywane według receptury mojej mamy (piekę je w prodiżu, wówczas są najbardziej soczyste). Piknikowym hitem jest wytrawny keks z dodatkiem lazura, orzechów włoskich i brokułów. Na deser serwuję najprostszy placek z sezonowymi owocami albo tartę owocową, okraszoną kruszonką (najbardziej lubię ciasta z kwaskowatymi dodatkami - porzeczkami, jeżynami, wiśniami czy rabarbarem, który choć owocem nie jest, to jednak doskonale pasuje do słodkich wypieków). Kiedy mam więcej czasu, piekę ciasteczka z masłem orzechowym lub tahiną (czyli pastą sezamową, która nadaje wypiekom cudny chałwowy posmak).

W prostocie siła

Zauważcie, że wszystkie piknikowe potrawy cechuje prostota. Nie ma tu miejsca na skomplikowane dania z dwudziestoma warstwami, z sosami, kremami, bo tego rodzaju jedzenie nie przetrwałoby podróży tramwajem (rowerem lub autem). Przy układaniu piknikowego menu warto też wziąć pod uwagę temperaturę, bo nie każda potrawa zachowa swe właściwości podczas upalnego dnia. Rzeczy, które mają być zimne, najpierw mocno chłodzę w lodówce, a potem transportuję zamknięte w torbie termicznej.

O piknikach mogłabym napisać książkę, ale że jestem związana gabarytami felietonu, to muszę ograniczyć się do tych kilku akapitów, które właśnie przeczytaliście. Dlatego pozostawiam was z garścią inspiracji licząc na to, że pewnego ciepłego dnia nasze koce zastawione smakołykami będą ze sobą sąsiadować.

O autorze

autor

Anna Włodarczyk

miłośniczka dobrego jedzenia, autorka bloga Strawberriesfrompoland oraz książek "Zapach truskawek. Rodzinne opowieści" i "Retro kuchnia". Od lat zakochana w Trójmieście. W swoim cyklu "Trójmiejskie historie kulinarne" oprowadza nas po swoich ulubionych smakach i miejscach.

Opinie (30)

  • Uruchomił się apetyt:-) dzisiaj idealna pogoda na piknik... (2)

    W herbacie z termosu faktycznie jest cos magicznego, w szczegolnosci gdy jest to termos ktory ma juz jakas historie:-)

    • 21 6

    • (1)

      ja w swoim trzymalem urynę do analizy... później ktos na aledrogo kupił

      • 3 6

      • Jak długo ją trzymałeś? I czy była szczelnie zamknięta?

        • 0 0

  • Jak jedzenie to tylko wegańskie. (6)

    Takie jedzenie jest zdrowe i zgodne z otaczającą naturą.

    • 7 31

    • (1)

      ja gryluje mlecze, jako podpalka służą mi wysuszone psie kupy- tak jest dopiero naturalnie i eko

      • 10 6

      • oj byś się zdziwił, jaki pyszny miód czy nalewkę można zrobić z mlecza

        • 5 3

    • Również w zgodzie z naturą drapieżniki zjadają inne zwierzęta. (2)

      • 7 0

      • (1)

        Człowiek to taki drapieżnik jak z koziej d*py trąbka... Nawet nasze kły wyglądają groteskowo. Jedynie jest w nas pragnienie ciągłego chłeptania krwi innych...

        • 0 3

        • Inne gatunki wszystkożerne mają takie uzębienie jak my a zdobywanie mięsa idzie im całkiem nieźle.

          Ogólnie to gdybyśmy nie nadawali się na konsumentów mięsa, to byśmy go nie konsumowali.

          • 0 0

    • świnia, cielaczek, jagnie

      aż ślina cieknie na grillowane ich części ciała. Normalny facet nie jest wegetarianinem. A wegan, co to za mutant? Chodzą czasem tacy po Gdyni: szarzy, wychudzeni, oczy rozbiegane, na głodzie są...

      • 1 1

  • ja na piknik na plaży xabieram 6bpuw

    I nic wiecej.najlepszy piknik jak dla mnie.

    • 7 5

  • Bez urazy, ale trendy są inne (1)

    Światowcy i Europejczycy wybierają przekąski carpaccio z mathiasa holenderskiego, piklowane rzodkiewki, kawior z anchois, kawior z łososia, tatara, carpaccio z mlecznej jagnięciny oraz grilowany kozi ser.
    Do policzków, ogonów wołowych i ośmiorniczek najlepiej pasuje sześć wódeczek.
    By żyło się lepiej.

    • 19 5

    • ufff..., dobrze, że nie carpaccio z dzika

      • 3 0

  • a przed tym tłusty lolek w plenerze...polecam

    • 17 1

  • (1)

    Dzisiaj taki grubas rozpalil grilla na plaży. Strasznie żałosny typ, żarcia dla około 10 osób a on był tylko z kobietą, dwie dwu litrowe koła i kilkanaście piw. Pochlanial i popijal, straszne.

    • 7 5

    • dlatego nie chodzi się na popularne plaże latem pełne kretynów... to gwałt na zmysłach

      • 14 0

  • Piknik pani Ani bardzo drogi

    mozna taniej i smaczniej nie podpowiem doradztwo kosztuje

    • 6 6

  • I zacznie się nasze, kochane ,tradycyjne ,polskie pozostawianie

    śmieci po sobie ,bo jak nie nasze to można robić wysypisko ,szlak człowieka trafia.

    • 9 2

  • skąd wziąć 500 tys. na piknik?

    • 9 1

  • uwielbiam pikniki - ale zjada się tam dwa razy tyle co normalnie :( no i jeszcze zawsze chociaż po kawałku domowej drożdżówki albo babki do kawki albo herbatki z termosu.

    • 2 4

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Targi Rzeczy Ładnych

15 zł
Kup bilet
targi

Wielka Szama na Stadionie - wielkie otwarcie sezonu w Gdańsku! (12 opinii)

(12 opinii)
street food

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (8 opinii)

(8 opinii)
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Kiedy odbyło się pożegnanie klubu Galaxy?