• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Czy imprezy powinny kończyć się o 23? Tyle że... miasto musi żyć

Patryk Gochniewski
19 sierpnia 2022 (artykuł sprzed 1 roku) 
W Trójmieście powstaje coraz więcej plenerowych miejsc, które są jednocześnie przestrzeniami imprezowymi, gastronomicznymi, kulturalnymi czy relaksu. Cieszą się ogromnym powodzeniem, ale ludzie, którzy mieszkają nieopodal, narzekają na hałas. Czy słusznie? W Trójmieście powstaje coraz więcej plenerowych miejsc, które są jednocześnie przestrzeniami imprezowymi, gastronomicznymi, kulturalnymi czy relaksu. Cieszą się ogromnym powodzeniem, ale ludzie, którzy mieszkają nieopodal, narzekają na hałas. Czy słusznie?

"Za głośno". "Nie można spać". "Nie można odpocząć" - po niemal każdej imprezie plenerowej można znaleźć wiele tego rodzaju uwag ze strony mieszkańców. Pewnie mają trochę racji, ale w kilkusettysięcznym mieście trzeba pogodzić interesy wielu osób, nie tylko tych, którzy jedyne, czego pragną, to cisza i spokój przez całą dobę. Każdy powinien mieć prawo do swojej formy wypoczynku. W tej kwestii, jak w wielu innych, potrzebny jest kompromis.



Najbliższe imprezy plenerowe w Trójmieście



Hałas czy też uciążliwe dźwięki mają to do siebie, że ich nie analizujemy, tylko czekamy, aż się skończą. Nie zastanawiamy się, czy to, co słyszymy, ma do zaoferowania coś ciekawego. Nie - nie podoba nam się i chcemy, żeby zniknęło.

Wielu naukowców podkreśla, że nasze odczuwanie hałasu czy innych głośniejszych dźwięków zależy od nastawienia. Jeśli od razu będziemy na "nie", trudno będzie to zmienić.

Czy w mieście powinna być zgoda na głośniejsze imprezy?

I chyba właśnie na tym polega problem, który jest nierozwiązywalny od wielu już lat na linii mieszkańcy - organizatorzy i uczestnicy imprez plenerowych. Czy jest jakakolwiek możliwość jego rozwiązania? Raczej nie. Załagodzenia - tak. Ale do tego potrzeba otwartych głów i chęci. A o to czasami jest trudno.

W tym tekście w ogóle nie biorę pod uwagę imprez jednorazowych, takich jak koncert. Po pierwsze - wiadomo o nich od dłuższego czasu, po drugie - trwają krótko, po trzecie zaś - można tę chwilę hałasu przetrwać. Wystarczy zamknąć okna. Co więcej - one niemal zawsze odbywają się z dala od ośrodków mieszkaniowych.

Wbijam kij w mrowisko, oczywiście. Należy jednak pamiętać, że miasto jest dla wszystkich jego mieszkańców. Miasto - przede wszystkim - jest głośne. Nierzadko całą dobę. Zwłaszcza centrum. Trójmiasto to niezwykle atrakcyjna lokalizacja i aby przyciągnąć jeszcze większe grono turystów - nie tylko latem - musi oferować coś innego niż spacery i muzea. Musi oferować rozrywkę.

I tę rozrywkę od kilku lat mieszkańcy i goście otrzymują. Zaczęło się adaptacji terenów stoczniowych na miejsce kulturalno-rozrywkowe. Dawno temu Kazamaty i CSG. Następne szlaki przetarło B90, później Ulica Elektryków, następnie 100cznia. Później gdyńskie Podwórko.art czy ostatnio Planty przy Hali Olivia. Tego typu rozwiązania wpisują się we współczesny trend adaptacji przestrzeni miejskiej na potrzeby mieszkańców oraz odwiedzających. Imprezy, sztuka, gastronomia. To wszystko jest atrakcyjne dla ludzi.

To także świetna opcja rewitalizacji poszczególnych miejsc. W ten sposób chroni się wspaniałe budowle przed zniszczeniem czy wyburzeniem. Dostają one nowe życie. Na świecie, szczególnie w Europie Zachodniej, takie rozwiązania są na porządku dziennym. Stare hale, budynki, świątynie, wszelkiego rodzaju nieużytki, które można ocalić, zamienia się właśnie w przestrzenie relaksu. Praga, Wiedeń, Paryż - niemal każde miasto z tego korzysta.

Adaptacja przestrzeni, które stoją odłogiem na potrzeby rozrywkowe to trend, który w Europie jest normalnością. U nas to wciąż nowa sytuacja i dla wielu nie do pomyślenia, żeby robić imprezownie pod gołym niebem w centrum miasta. Jednak trzeba się do tego przyzwyczaić - takie rozwiązania wpisują się we współczesny trend adaptacji przestrzeni miejskiej na potrzeby mieszkańców oraz odwiedzających. Adaptacja przestrzeni, które stoją odłogiem na potrzeby rozrywkowe to trend, który w Europie jest normalnością. U nas to wciąż nowa sytuacja i dla wielu nie do pomyślenia, żeby robić imprezownie pod gołym niebem w centrum miasta. Jednak trzeba się do tego przyzwyczaić - takie rozwiązania wpisują się we współczesny trend adaptacji przestrzeni miejskiej na potrzeby mieszkańców oraz odwiedzających.
Należy jednak pamiętać, że są pewne normy hałasu, których nie można przekraczać. I wszystkie przestrzenie, które powstały w ostatnich latach, wraz z miastami prowadzą badania dotyczące jego natężenia. Wynik? Wszystko jest w normie. Jasne, ludziom to przeszkadza, ponieważ przez wiele lat było cicho. A teraz nagle tłumy ludzi, imprezy, nie da się spać. Da się - trzeba się tylko przyzwyczaić. Jak do wszystkiego.

Tyle że rozumiem też mieszkańców. Wracają do domu po pracy, chcą odpocząć. Szczególnie w weekend. Nie mogą jednak zachowywać się jak władcy danego terenu. Tu nie działa prawo ziemi - jesteśmy dłużej i to my dyktujemy warunki. Niestety. A może stety. Dzięki temu nie mamy Dzikiego Zachodu.

Na złość sąsiadowi odmrożę sobie uszy



Tu potrzebny jest dialog. I ten dialog chcą prowadzić przestrzenie rozrywkowe czy lokale gastronomiczne, które mają ogródki. Przecież zarówno Miasto Aniołów, Red Light, Pułapka czy miejscówki przy ul. Garbary Mapka też swego czasu miały dość ogniste spory z "lokalsami". Gorzej z mieszkańcami, którzy są nierzadko - mówiąc bardzo delikatnie - niemili w przedstawianiu swoich żądań. Przecież zdarzały się nawet sytuacje, kiedy pod adresem właścicieli gastrobiznesów wysyłano groźby karalne. To nierówna - momentami absurdalna wręcz - walka, ale jednak pewien rodzaj kompromisu jest możliwy.

Zwłaszcza w przypadku przestrzeni plenerowych, które dysponują również obiektami zamkniętymi. Wiemy, że normy hałasu nie są przekraczane, więc cisza nocna nie jest zakłócona. Niemniej dla wielu to wciąż może być uciążliwe. A gdyby tak upiec dwie pieczenie na jednym ogniu? Tak, aby zadowolone były obie strony?

Możliwe jest rozwiązanie, aby po godz. 23 wyciszać głośniki, które są wystawione na zewnątrz i przenieść imprezy do przestrzeni zamkniętych. Wciąż oczywiście niósłby się gwar, jednak to inny rodzaj dźwięku niż uporczywe dudnienie muzyki. Zwłaszcza niskich tonów.

Ustawa antyhałasowa - jak radzą sobie lokale gastronomiczne?



To są pewne luźne przemyślenia i propozycje rozwiązania tej toczącej się od lat walki. Tylko że tak jak organizatorzy imprez - w większości - biorą pod uwagę głosy mieszkańców, tak ci drudzy nie chcą ustąpić. Szkoda. Bo miasto musi żyć. Zwłaszcza w sezonie letnim. Poza tym - nie oszukujmy się - to nie dzieje się codziennie. Imprezy są w weekendy. Czy naprawdę nie można tego zrozumieć przez dwa miesiące, zamiast chcieć powrotu do czasów, kiedy Trójmiasto było całkowicie martwe, a największą atrakcją były koncerty w trakcie Jarmarku?

Czy mieszkańcy i miejsca rozrywkowe pod chmurką oraz normalne knajpy z ogródkami dojdą kiedyś do porozumienia? To bardzo trudna sytuacja. Najpewniej wszystko zmieni się dopiero po pełnej zmianie pokoleniowej. Czy mieszkańcy i miejsca rozrywkowe pod chmurką oraz normalne knajpy z ogródkami dojdą kiedyś do porozumienia? To bardzo trudna sytuacja. Najpewniej wszystko zmieni się dopiero po pełnej zmianie pokoleniowej.
Zaraz mi ktoś wytknie, że nie mam pojęcia, o czym mówię, i że zaprasza mnie do siebie, żebym się przekonał. Otóż mieszkałem w kilku lokalizacjach Trójmiasta. Zarówno w centrum miast, jak i w tzw. sypialniach. I zdecydowanie mniej uciążliwe jest miejskie życie nocne od domówek i ujadających psów. Naprawdę. Bo życie nocne toczy się głównie w weekendy, a inne uciążliwości, które sami sobie sprawiamy, dzieją się na co dzień. Tyle że do nich jesteśmy przyzwyczajeni lub szybko się przyzwyczajamy. Podobnie można zrobić w przypadku innych odgłosów.

Miejsca

Opinie (236) ponad 20 zablokowanych

  • I bardzo dobrze, że gra muzyka! W każdej dzielnicy powinna być scena i przestrzeń dla młodych!

    • 18 58

  • Miasto powinno żyć (5)

    Kiedyś wynająłem apartament na Ul. Piwnej i jakoś mi nic nie przeszkadzało w nocy mimo hałasu turystów etc.
    Nawet teraz jak sąsiedzi nawalają muzyką w weekend (na jakąś uroczystość) to mi to nie przeszkadza...
    Dajcie się młodym wybawić, to że wy nie mogliście nie znaczy że oni nie mogą. Kiedyś też tego doświadczą więc karma "wróci"

    • 24 87

    • Nie wszystkim odpowiada zycie nocne mlodych ludzi jesli inni nie moga odpoczac. (4)

      Mało ludzi bierze pod uwagę ze ktos moze miec wymagajaca prace i wstaje bardzo wczesnie np o 4 a do 2 nie śpi z powodu imprezy.Chcielibyście zeby ktos was operowal kto jest niewyspany i ma przez to obnizona koncentracje?

      • 44 9

      • (2)

        Dlatego mieszkanie w centrum nie jest obowiązkiem. Zawsze można sprzedać i kupić sobie domek pod miastem.

        • 14 37

        • imprezowanie bez umiaru też nie jest obowiązkiem

          • 17 1

        • Jakie centrum? Problem braku poszanowania ciszy nocnej jest wszędzie

          Nie mieszkam w centrum, ale też nie na obrzeżach. Mam sąsiadów, którzy od lat uprzykrzają życie latem. Co weekend impreza na tarasie, co najmniej do 3.00. W Boże Ciało, czyli w czwartek, obowiązkowo pijackie zawodzenie i śpiew do rana. Nieliczenie się z nikim. Nieprzytomna ze zmęczenia szłam w piątek do pracy. Przez lata tylko raz, o 3.00 w nocy, poprosiłam o trochę ciszy. Nie jest to żadna patologia, wykształceni ludzie. Wydaje mi się jednak, że ktoś w końcu postanowił interweniować, bo w tym roku jest wyjątkowo spokojnie. W głowie się nie mieści jak ludzie nie mają szacunku do innych.

          • 1 0

      • Proponuje w tej sytuacji albo kupic zatyczki do uszu, albo sie wyprowadzic.

        • 6 34

  • ok niech się bawią

    Tylko darujcie sobie te fajerwerki o 23-ciej.

    • 18 17

  • (4)

    Gdańsk gdzieś do 2014 roku: hurr durr, u nas nuda, nic się nie dzieje po 22, przyjeżdżają sami emeryci niemieccy, jest za grzecznie, gdzie imprezy!!??
    Gdańsk dziś: bójki, hałas, chlanie i darcie japy, Śródmieście stało się niebezpieczną, wyludniającą się żabkowo-bookingową pustynią na łeekendowe imprezy w stylu Kac Vegas.
    --------------------
    Wolę dawne czasy. Do tego było mniej irytującej lanserki;)

    • 89 8

    • (1)

      Sporo racji. Mniej więcej w tamtym czasie może trochę wcześniej zaczął się kończyć Gdańsk. Coś się wydarzyło. Ja wiem co to spowodowało, ale jak napisze to zostanę zbesztany, że nie szanuje...

      • 25 2

      • Punktem zwrotnym było euro. Co prawda, projekt był ambitny, nadrobiliśmy w dużym stopniu zacofanie infrastrukturalne, ale potem poszliśmy w złą stonę stronę, patoturystykę, drożyznę i niekontrolowaną suburbanizację(skutek pośredni).

        • 30 4

    • I nie pasuje. A jak w Gdyni cicho, to też nie pasuje.

      Czyli czy głośno czy cicho dla hejterow zawsze źle.

      • 0 15

    • Co do Śródmieścia, pełna zgoda. Upadek tej okolicy jest porażający. Ale inne dzielnice Gdańska nie tak źle.

      • 9 1

  • Większość imprez zaczyna się po 23

    • 34 9

  • mieszkałam w różnych miejscach i zawsze coś komuś nie będzie się podobało (3)

    ludzie po prostu lubią narzekać.
    głośne imprezy zdarzają się raz na jakiś czas - da się to wytrzymać.
    a jak się mieszka w centrum miasta, to trzeba się liczyć, że będzie gwarno.
    jeśli coś komuś nie nie podoba to niech idzie mieszkać na jakimś Jasieniu, gdzie codziennie będą go dobiegać wrzaski dzieciaków i ujadanie psów. albo niech się wyniesie za obwodnicę, żeby słuchać szumu aut.
    wszędzie zdarzą się momenty, że jest głośno i coś nam przeszkadza.

    gdyby wszyscy wyluzowali żyłoby się lepiej. bez tego wstrętnego jadu.

    • 33 57

    • Bez jadu

      "jeśli coś komuś nie nie podoba to niech idzie mieszkać na jakimś Jasieniu"
      Faktycznie, wypowiedź zupełnie bez jadu.

      • 11 1

    • Z tym, że głośne imprezy nie zdarzają się raz na jakiś czas. Po 22-ej powinny być wyciszone, nie powinno być głośników na (1)

      Po 22-ej drugiej imprezowicze mogą się bawić wewnątrz. Ludzie chodzą do pracy w systemie zmianowym, muszą mieć prawo wypocząć. A argumenty typu miasto żyje nie mogą dotyczyć wiecznych burd nocnych.

      • 5 0

      • Ale rozumiesz, że miasto jest dla setek tysięcy ludzi?
        10 osób niezadowolonych ze stoczniowych imprez - wyprowadzcie się.
        ze 100 000 się tam bawiło i jest zadowolona. Sorry, ale to trochę więcej. No i jeszcze pytanie, czy te 100 000 ludzi ma jechać za miasto się bawić, czy jak?

        Sorry, ale to tereny industrialne, stoczniowe. Od zawsze był tam hałas.

        • 2 5

  • (4)

    Ok 21 to się często na miasto dopiero zjeżdża... Kurcze co to się dzieje. Kiedyś tyle imprez było w srodmiesciu. Kilka naprawdę na sporo osób. Puby be, imprezy be... Pogrzało co niektórych. Trzeba tylko i wyłącznie więcej nocnych patroli. No i mandaciki za darcie papy czy grupowe popijawy na podwórkach kamienic. Zaraz byłby spokój.

    • 48 11

    • Chłopcze biedny, nie wiesz co to impreza (2)

      • 2 12

      • (1)

        Haha. Odbijam piłeczkę. Ty nie wiesz co to jest impreza. W twoim mniemaniu to pewnie koszulka tommyego, łycha z biedry na biforze i tania bajera na wywloke.

        • 6 0

        • każdy mierzy swoją miarą...

          • 1 3

    • Policja ma bardzo duże braki kadrowe, a komisariat Gdańsk Śródmieście jest prawie na Przeróbce. Nie ma żadnego posterunku ani komisariatu w obrębie Centrum.

      • 5 0

  • Cisza nocna obowiązuje od 22:00 do 6:00 (27)

    Mieszkańcy mają prawo do wypoczynku. Dla chcących balować całą noc proszę postawić jakąś mordownię/remizę za pustkowiu, gdzie nie będą przeszkadzać mieszkańcom.

    • 112 42

    • Taka już jest.

      Nazywa się Sopot ;)

      • 24 2

    • Nie ma czegoś (22)

      takiego jak cisza nocna, prosze mieszkać na pustkowiu gdzie nie będą przeszkadzać młodzi ludzie, którzy będą pracować na twoją emeryturę

      • 22 52

      • (4)

        Wypraszam sobie takie głupie teksty. Na moją emeryturę nikt nie pracuje gdyż dostaję ją z pieniędzy od rządu, a nie z cudzych.

        • 12 25

        • a skąd rząd ma pieniądze? (2)

          swoich nie posiada.

          • 23 10

          • Jest coś takiego jak składki emerytalne, nie wiem czy słyszałeś/ aś. (1)

            • 1 2

            • Odkładana równowartość $5 miesięcznie

              • 0 0

        • widzę, że mamy eksperta od finansów publicznych. odstaw TVP.

          • 15 4

      • (11)

        Bardziej i**otycznego tekstu wymyślic nie można? Każdy sam pracuje i odkłada na swoją emeryturę!

        • 18 8

        • (3)

          skoczylem studia 5 lat temu i mam juz odlozone 400 tys oszczednosci na swoja emeryture, nikt oprocz mnie samego nie pracuje a cwiercmozgow dla ktorych zabawa to narkotyki chlanie i darcie ryja w nocy mysle ze nalezaloby utylizowac albo do lagrow wysylac na przymusowa prace.

          • 27 10

          • O kurde. Czyli jesteś zapewne około trzydziestki i wypruwasz sobie żyły, żeby odłożyć na emeryturę? Nie chcę krakać, ale przez taki tryb życia Twoje szanse na dożycie do tej emerytury nie są zbyt duże. Czasami warto się zachlać, czyści mózg, polecam.

            • 13 13

          • Odłożyć 80 000 zł rocznie zaraz po studiach ? Coś nie tak z tym rachunkiem. (1)

            • 9 1

            • 400k, ale kredytu ma odłożone, nie oszczędności;)

              • 5 1

        • o, serio? (6)

          ciekawe ile odłożyli ci pracujący w latach 70-80, którzy zarabiali po 2 dolary miesięcznie? Na pewno nie tyle, żeby dzisiaj dostawać po 500 dolarów emerytury. ZUS dostaje dziesiątki miliardów z budżetu, bo nie wyrabia. Właśnie z pieniędzy tych młodych, którzy pracują i których nie stać na mieszkanie, bo musza dokładać do starych dziadów.

          • 8 16

          • Ta osoba, która naopowiadała Tobie o zarobkach w tamtych latach, kłamała. (1)

            Ja ukończyłem zawodówkę dla pracujących w 1966 roku, a moje zarobki były w wysokości 2600 zł(praca w akordzie). Dolar kosztował 70 zł, a bon 65. Czyli to są te 2 dolary? Po grudniu 70 musiałem się zwolnić, ale tam gdzie poszedłem zarabiałem 3400 {dniówka zadaniowa}.

            • 4 3

            • Ma rację. Ile wynosiła składka?

              Skoro $1 wart był 70 zł to znaczy, że zarabiałeś jakieś $37. Nie wiem jakie wtedy były składki, ale - powiedzmy - 5% składki to byłoby właśnie dwa dolary. 10% składki to byłyby niecałe $4.

              • 0 0

          • Dwa dolary to mieli czarni w afrykańskich portach, ale na dwa dni.

            • 2 0

          • Dziecko, a któż cię tak ukrzywdził, że nadal w bajki wierzysz? Niska pensja w latach 60-tych to może było 15 dolarów

            Równowartość oczywiście. Ale niezła to 3 tysiące zł. Kierownik w instytucie badawczym. Połowa lat 60-tych. Pani na poczcie w okienku niewiele zarabiała, bo pewnie nie miała matury, ale miała wykształcenie średnie. I z 15-17 USD pensji. Lata 70-80 to średnia pensja była 26-28 USD, a niezła 24-25. Natomiast, dziecko, nie wiesz nawet, że wartość nabywcza dolara 50 lat temu była znacznie, znacznie wyższa niż teraz. Zresztą rzecz praktycznie nieznana: wiadomo, co niejaki Oswald zrobił wobec Kennedy'ego za pomocą pewnego przedmiotu kupionego w sprzedaży wysyłkowej w USA. I tu uwaga: "przedmiot" Carcano kosztował (z wysyłką) w USA tak niewiele, że nieźle pracujący robotnik z polskiego przemysłu ciężkiego by sobie go mógł kupić za swą jedną pensję ! I jeszcze by na czynsz zostało ! Tylko Oswald za pensję by kupił takich, nie wiem, z siedem? No, po opłaceniu czynszu - niekoniecznie.

            • 6 1

          • A chwilę wcześniej z podatków seniorów ci młodzi mieli edukację, ochronę zdrowia i dopłaty do kredytów. (1)

            • 2 1

            • Ale on jest zbyt ograniczony, żeby to zrozumieć

              • 0 0

      • Nie ma ciszy nocnej, ale jest zakłócanie spokoju

        i to o każdej porze

        • 21 0

      • Póki co finansuje twoje studia, darmowa służbę zdrowia oraz zniżkę na przejazdy heh

        • 4 2

      • Jest za to coś takiego jak zakłócanie miru i odpoczynku nocnego.

        Ludzie mają prawo odpocząć, przecież następnego dnia będą wam świadczyć usługi. Np. zszywać wam rany w szpitaly, sprzedawać bilety itd itp.

        • 8 0

      • Jest ..

        Kultura osobista i empatia. Ciekawe czy tacy młodzi ludzie jak ty przy tej potrzebie imprezowania w ogóle ma czas na zarobię nie na własną emeryturę a co dopiero na cudzą, He,he.

        • 5 0

      • W istocie nie ma czegoś takiego jak cisza nocna. Mamy prawo do spokoju całą dobę zgodnie z art. 51 kodeksu wykroczeń

        • 1 0

    • Cisza nocna

      Jest dla emerytów i rencistów i wyborców wiadomej parti

      • 1 17

    • Bredzisz. Nie ma w polskim prawie żadnej ciszy nocnej.

      • 1 3

    • Nie ma czegoś takiego, jak "cisza nocna"

      • 1 2

  • Może mi ktoś wyjaśnić (9)

    Czemu ulicy elektryków nie obowiązuje cisza nocna skoro czasem ich muzykę słychać nawet na aniołkach?

    • 70 18

    • Mieszkam na Aniołkach (1)

      Słyszę muzykę z Elektryków w weekendy, w niczym mi ona nie przeszkadza, śpię przy otwartym oknie. Cieszę się, że mam tak blisko do fajnych miejsc, gdzie mogę wyjść z żoną lub znajomymi, nawet jeśli nie zostajemy tam do godzin nocnych.

      • 11 27

      • przeprowadz się na elektryków

        • 17 4

    • hahaha na aniołkach

      • 0 4

    • Bo w polskim prawie nie ma czegoś takiego jak "cisza nocna".

      • 9 8

    • (3)

      Ja bym chciał żeby mi ktoś wyjaśnił jak ludzie o oczkach jak pieciozlotowki wciągający jakiś proszek przez rurkę są niewidzialni dla policji. Ja nie byłem na żadnym specjalistycznym szkoleniu, a wciąż takich widuję w okolicach stoczni. Czyżby służby odwracaly głowę, bo nie wierzę że są aż tak niekompletne. Ciekawe, na czyje polecenie.

      • 12 1

      • Są niewidzialni

        Bo nie wciągają na ulicy. A bycie naćpanym w miejscu publicznym, póki co zabronione nie jest.

        • 4 2

      • (1)

        Ale wiesz, że nie wszystkie narkotyki są nielegalne? Mefedron ma sporo legalnych analogów. Zajmij się swoim życiem i legalnym alkoholem, twardym narkotykiem stojącym tuż obok heroiny.

        • 0 4

        • Wg mnie wszelkie narkotyki powinny byc legalne dla doroslych ludzi. Z tym zastrzezeniem, ze ani jedna zlotowka nie powinna byc wydawana na leczenie skutkow ich zazywania. Jak ktos sobie rozwali leb na haju, albo zniszczy watrobe wodka to niech sam placi za leczenie.

          • 1 0

    • Może dlatego, że żadna cisza nocna nie istnieje, za zakłócanie przez tzw. szczególną uciążliwość należy się mandat, który tak duża imprezownia z chęcia pewnie zapłaci. A ty możesz się wyprowadzić jeżeli będzie to nieskuteczne - takie powinno być, tak duża imprezownia to pewnie setki tysięcy miesięcznie do budżetu miasta i pareset miejsc pracy.

      • 0 4

  • Pewnie są jakieś schrony, kaponiery i inne budowle podziemne (6)

    Gdzie po 22 można by się hucznie zabawić, a tak to jak to bywa w cywilizowanych krajach 21.30 koniec imprezy, tak było przynajmniej przed ubogaceniem kulturowym

    • 49 13

    • powinno być do 20:00

      potem kolacja, paciorek i spac

      • 11 9

    • (4)

      W jakich "cywilizowanych krajach" tak jest/było?

      • 4 6

      • Iran ,Korea Północna czy choćby San Escobar

        • 6 3

      • W Szwajcarii nawet WC nie można w nocy spłukać (1)

        • 9 0

        • Na północy Włoch w niektórych miastach Lombardii też tak jest, im bliżej granicy ze Szwajcarią tym więcej obostrzeń.

          Nie można też używać prysznica po 22.

          • 4 0

      • Francji, Włoszech i UK.

        Głośnie imprezy nocne nie odbywają się w dzielnicach mieszkalnych, tzw. residential areas.

        • 5 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d."

89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years!

159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Klub będący miejscem spotkań sopockiej bohemy w latach 50. XX w. to: