• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dead Saint's Bitch: W każdym gatunku jest coś ciekawego

Patryk Gochniewski
29 stycznia 2019 (artykuł sprzed 5 lat) 
Dead Saint's Bitch: Trzeba dużej otwartości i tolerancji, żeby zrozumieć nasz żart i wytrzymać do pointy. Rozumiemy, że publiczność przyzwyczajoną do konwencjonalnych form, nasz koncept może po prostu męczyć. Dead Saint's Bitch: Trzeba dużej otwartości i tolerancji, żeby zrozumieć nasz żart i wytrzymać do pointy. Rozumiemy, że publiczność przyzwyczajoną do konwencjonalnych form, nasz koncept może po prostu męczyć.

Trzeba przyznać, że Trójmiasto zawsze owocowało sporą liczbą przedstawicieli szeroko pojętej muzyki ekstremalnej. I ten trend się nie zmienia. Jednym z takich zespołów jest Dead Saint's Bitch, który właśnie wydał swój debiutancki album.



Patryk Gochniewski: "Khaas" to wasz pierwszy długogrający album?

Kamila Haas: Tak, długo planowany i tworzony, lecz wreszcie ujrzał światło dzienne. Wcześniej składaliśmy krótkie epki, po pięć utworów. Była nawet wersja koncertowa, lecz już ich nie pokazujemy światu.

Bartek Krzyżyński: Tak naprawdę to pierwsze wydawnictwo "na poważnie". Poprzednie nagrania demo właściwie służyły nam do wewnętrznej oceny i selekcji pomysłów, które miały się znaleźć na tej płycie.

Wojtek Chmielewski: "Khaas" to również rodzaj podsumowania czy - jak to określił jeden z recenzentów - "the best of". Dotychczas do dyspozycji publiczności były tylko kolejne próbki, które próbowaliśmy kolportować w formie CD-R. Niektóre kopie otrzymały nawet specjalne okładki z odręcznymi rysunkami Kamili. Kto wie? - może kiedyś będą bardzo cenne. "Khaas" to właściwie rozwinięcie ostatniej z nich - "Numb3rs". Wielu fanów było zawiedzionych kolejną mini produkcją i domagało się pełnowymiarowego krążka. Pomysł był, materiał był - brakowało tylko funduszy, jednak kiedy je zgromadziliśmy, na horyzoncie zamajaczyły po raz kolejny upiory problemów kadrowych.

Ciężkie brzmienia - koncerty w Trójmieście



Istniejecie już ósmy rok - co wam tyle zajęło?

KH: Głównie rotacje muzyków, konkretniej wokalistów i basistów. Za każdym razem szkolenie nowych członków zabierało kolejne miesiące, które mogły być przeznaczone na dalszą twórczość. Dlatego dopiero teraz wychodzimy i z albumem, i z promocją oraz niedługo z nowymi, szykowanymi już, utworami.

WC: Tak, skompletowanie składu dało nam się we znaki. W nagraniach "Numb3rs" i "Khaas" wsparło nas kolejno dwóch świetnych basistów: Jan Banaś i Dominik Chojnacki. Każdy z nich był jednak mocno zajęty albo innymi projektami muzycznymi, albo po prostu codzienną walką o przetrwanie. Materiał tworzyliśmy jeszcze z Karolem Sassem, jednym z założycieli zespołu, który wobec piętrzących się obowiązków ojcowskich i służbowych był zmuszony, trochę szybciej niż reszta, wydorośleć. Wcześniej, po odejściu pierwszego wokalisty, Krzysztofa "Tytooza" Ośmiałowskiego, przez trzy lata szukaliśmy nowego frontmana. Udało nam się znaleźć trzy tymczasowe zastępstwa, ale żadne z nich nie wyszło poza okres próbny. I wtedy zjawiła się ona (śmiech). Zatem 2011 to bardziej data symboliczna, legendarna, pierwsze próby duetu Bartek i Wojtek. Prawdziwa historia zaczyna się w 2015 pierwszym koncertem z Kamilą.

BK: Powodów jest tak naprawdę mnóstwo. Poza wspomnianymi, kilkukrotnie zmienialiśmy salę prób, a za tym zawsze szła przeprowadzka i remont nowego miejsca. Jesteśmy też ludźmi o wielu zainteresowaniach i zajęciach, i nie chcąc tracić żadnego z nich, czasem skaczemy z kwiatka na kwiatek, zaniedbując pozostałe.

Recenzje nowych płyt z Trójmiasta


Mówicie, że eksplorujecie death metal. Ale ja tu słyszę multum inspiracji. Jest tu dość eklektyczne brzmienie - gdzieś słyszę A7X, gdzieś Sinch, miejscami odniesienia do klasyki hardcore'u czy metalcore'u. Sporo.

KH: Wynika to z naszej ogólnej ciekawości i otwartości na wszelkie gatunki. Lubimy też bawić się metrum, co jest bardziej progresywnym posunięciem. Czasem wstrzelimy gdzieś nawet rapowane kwestie, a czasem klasyczne rockowe granie. W każdym rodzaju muzyki i w każdym stylu jest coś ciekawego, co warto wykorzystać i "zmutować" z innymi gatunkami, a potem tylko patrzeć, co z tego wypełznie. Przynajmniej mi to sprawia największą satysfakcję i uważam, że to głównie nas kształtuje jako wykonawców.

WC: Duże znaczenie ma też spora rozpiętość wiekowa członków zespołu. W 2011, kiedy ja i Bartek zaczęliśmy coś razem kombinować, Kamila liczyła ledwie trzynaście wiosen. Wychowały więc nas zupełnie inne epoki. Nie do końca też twierdzimy, że eksplorujemy death metal, raczej chodzi o jego pogranicza. Typowo deathowych zagrywek jest u nas chyba najmniej. Sporo jest za to żonglowania konwencją. Od surf rocka po latynoskie aranżacje w stylu Santany. Natomiast takie narzędzia z deathowego arsenału, jak growl i łupanie na dwa kopyta, tworzą wspólny mianownik i sklejają całą resztę.


BK: Moim zdaniem, powodem zróżnicowanego brzmienia jest podstawowy filar istnienia tej kapeli, czyli demokracja lub - jak kto woli - kumplostwo. Każdy członek zespołu ma wpływ na powstawanie utworów, a bardzo duża część kompozycji powstaje na próbach, w trakcie improwizowanej burzy mózgów. Na ostateczny kształt piosenek ma wpływ zarówno to, czego słuchają członkowie kapeli, jak i to, co oglądają. Bo inspiracje można znaleźć nawet w najdurniejszych filmikach z YouTube'a.


Jednak mimo tej mnogości brzmień udało się wam zachować spójność. Była obawa, że ten pomysł, który sobie ułożyliście w głowie, nie przyniesie określonego rezultatu?

WC: Miło nam to słyszeć. Pewnie w dużej mierze jest to zasługa Marcina Kotarbińskiego, który pomiksował ten towar w jedną całość. Słyszeliśmy jednak również krytyczne głosy porównujące naszą muzykę do niestrawnej pizzy. Trzeba dużej otwartości i tolerancji, żeby zrozumieć nasz żart i wytrzymać do pointy, odkryć ukryty morał. Rozumiemy, że publiczność przyzwyczajoną do konwencjonalnych form: "tu powinno być przejście, tu refren", nasz koncept może po prostu męczyć. A fani niszowych gatunków jak hardcore, czy death metal dodatkowo jeszcze lustrują brzmienie kapel pod kątem "pozerstwa", "śmieszkowania" i innych branżowych pojęć. My jednak robimy swoje. Wierzymy, że znajdzie się nisza i dla nas. A jeśli nie, to tym gorzej dla niszy.

BK: Bardzo często pomysły nie przynoszą oczekiwanych rezultatów, po prostu mamy ich mnóstwo i wielokrotnie odrzucamy te, które nam się nie podobają. Nagrania z "Khaas" są zaledwie niewielką częścią pomysłów, które przeszły przez zespół w ciągu ostatnich lat.

KH: Jakoś nigdy nie przeszło mi to przez myśl. Zawsze wszystko to wygląda bardzo spontanicznie, ktoś wykłada na stół pomysł, a reszta do niego dogrywa jak chce i tak się to tworzy. Często ktoś wpada też na coś kompletnie odjechanego i wkłada to do kompozycji lub sugeruje zmiany, żeby było coś mniej lub bardziej ekspresyjne. Dochodzimy w końcu do wersji finalnej i już w niej nic nie zmieniamy.

Muzyka teraz wygląda jak wygląda, ale szeroko pojęty hardcore wydaje się przeżywać drugą młodość. Upatrujecie w tym swojej szansy na dotarcie do szerszego grona odbiorców?

KH: To bardzo możliwe, chociaż widzimy w tym głównie zabawę. Ale, jak wiadomo, w momencie kiedy komuś zaczyna się to podobać i wkręca się w nasz klimat, zawsze sprawia to nam jeszcze większą frajdę.

WC: Chyba trochę słabi z nas żeglarze. Mam wrażenie, że zawsze źle ustawiamy się do wiatru i kiedy inni biorą kolejne halsy, my dopiero walczymy z cumą. Naturalnie, hamują nas w tym codzienne obowiązki, brak funduszy, itp. Rock'n'roll to, niestety, piekielnie drogie hobby. Nagrania, promocja, próby, wyjazdy - wszystko to pochłania ogromne ilości czasu i środków. Wymaga sieci kontaktów. Z pewnością przydałby się nam prawdziwy manager na cały etat. Nie zaszkodziłoby też kilku "ambasadorów marki", jak to się obecnie nazywa.

Macie wokalistkę. Skąd pomysł? Nie jest to oczywiste rozwiązanie przy tego rodzaju muzyce.

BK: To nie jest pomysł. Kamila jest po prostu lepsza od wszystkich we wszystkim (śmiech). A tak na poważnie... to nie był żart. Nasz kumpel Tytooz, który śpiewał z nami kilka lat temu, sprowadził na próbę nieletnią koleżankę co podobno fajnie śpiewa. On wyjechał, ona zaśpiewała, a mi się włączyła czerwona lampka w głowie, że ją trzeba kiedyś - przy najbliższej okazji - wcielić podstępem do kapeli.

KH: Nie wyszło to raczej z jakiejś konkretnej selekcji na zasadzie: "wokal, to musi być taka konkretna płeć, by się sprzedawało". Po prostu - chłopakom spodobał się mój wokal, więc postanowili mnie przyjąć.

WC: Może nie jest to oczywiste, ale - jeśli głębiej pogrzebać - dziewczyn, które "drą japę do naprawdę srogiej muzy" jest na świecie coraz więcej. Arch Enemy, OTEP, Jinjer, Once Human, żeby wymienić tylko kilka. Niezależnie od tego, pierwszy show Kamili, który słyszeliśmy, po prostu nas powalił. Jednej i drugiej stronie zajęło co prawda jakieś trzy lata przekonanie się do tego, że Kamila jest brakującym ogniwem DSB, jednak wszelkie wątpliwości prysnęły niemal z dnia na dzień.

Udało wam się nagrać naprawdę porządny materiał - jaki jest ogólny odbiór?

KH: Zazwyczaj się podoba, ale bywa różnie. Bywają i tacy, którym nasze chaotyczne usposobienie nie podchodzi do gustu i wolą słuchać raczej prostszych rytmów, podczas gdy my szalejemy i się nie ograniczamy do niczego. No, może jedynie do mniej lub bardziej mocnego kopnięcia.

WC: Zasięg wydawnictwa jest chyba wciąż zbyt mały, żeby móc wydać miarodajny sąd. Sporo opinii odnosi się do stylistycznego eklektyzmu, który ma oczywiście zwolenników, jak i zajadłych wrogów. Wiadomości, które spływały do studia w czasie premiery radiowej były wręcz szokująco pozytywne. Z drugiej strony nawet przyjaciele, w przypływie szczerości, potrafili oświadczyć, że ta muza "d. im nie urywa". Oczywiście, możliwe że wcale nie jesteśmy tacy fajni. Bierzemy to pod uwagę. Jednak niektórym słuchaczom muzykę musi ktoś polecić, muszą ją skądś znać, jak w słynnym monologu inżyniera Mamonia. Póki co większość kreatorów opinii, którym wysłaliśmy nasz towar, chyba nie znalazło jeszcze czasu na rozpakowanie płyt. Niektórzy nawet sami oświadczyli, że go raczej nie znajdą, o ile w ogóle zdecydowali się cokolwiek odpowiedzieć. No trudno. Z tym nie wygramy.

BK: Odbiór raczej pozytywny, nagrania powstawały z naszej własnej inicjatywy, nikt na nie nie czekał więc teraz musimy je jakoś wcisnąć w to morze wydawnictw, które powstaje w dzisiejszych czasach. Przy okazji pozdrawiam naszego kumpla, Marcina Kotarbińskiego, który nagrywając nas w swoim domowym studiu, poświęcił dużo czasu oraz bardzo się emocjonalnie zaangażował w nasze marzenie o nagraniu płyty.

Dead Saint's Bitch: Dziewczyn, które drą japę do naprawdę srogiej muzy jest na świecie coraz więcej. Arch Enemy, OTEP, Jinjer, Once Human, żeby wymienić tylko kilka. Niezależnie od tego, pierwszy show Kamili, który słyszeliśmy, po prostu nas powalił. Dead Saint's Bitch: Dziewczyn, które drą japę do naprawdę srogiej muzy jest na świecie coraz więcej. Arch Enemy, OTEP, Jinjer, Once Human, żeby wymienić tylko kilka. Niezależnie od tego, pierwszy show Kamili, który słyszeliśmy, po prostu nas powalił.
Teraz trasa czy na razie tylko lokalna promocja?

KH: Jak najbardziej trasa. Mamy za sobą sporo koncertów na północy Polski, a jeszcze trochę nas czeka. Wszelkie informacje o nadchodzących wydarzeniach możecie znaleźć na naszym facebooku.

WC: Aktualnie, jak co roku, jesteśmy w mini trasie po Pomorzu i okolicach. Tym razem udaliśmy się w nią z grupą Carnage, której przy okazji dziękujemy za zaproszenie. Najbliższy koncert zagramy 1 lutego w klubie Sąsiedzi w Elblągu, natomiast do Trójmiasta powrócimy 1 marca na półmetek trasy w klubie Metro.

Wydaje mi się, że teraz jest dla was dobry moment, aby rozwinąć skrzydła - macie może jakiś plan, aby próbować wbić się jako support przed kimś, kto pomoże wam w dalszej drodze?

KH: Póki co koncerty i nowy materiał to nasze priorytety, aczkolwiek przyszłość wszystko pokaże.

BK: To bardzo dobry pomysł, o którym nie raz myślałem. Wojtek już nie jedną noc zarwał, próbując nas wcisnąć przed jakieś gwiazdy, ja też pisałem maile do managerów, knajp, zespołów... ale odzew zdarza się rzadko. Może nie trafiliśmy jeszcze na odpowiedni kontakt?

WC: Próbujemy wszystkiego. Pewnie zabrzmi to naiwnie, ale liczymy na to, że ktoś nas usłyszy, pokocha i da nam szansę. Wielcy, wpływowi ludzie! Czytajcie to! Rozpakujcie przepiękne digipaki, które wam wysłaliśmy! (śmiech) Pewnie czekają w portierniach waszych klubów i redakcji.

Czytaj także: Ratrace: Nie próbujemy nikogo nawracać

Wydarzenia

Carnage / Driller / Dead Saint's Bixxx / Piołun (2 opinie)

(2 opinie)
20 zł
rock / punk

Opinie (31) 4 zablokowane

  • Jak Saint to nie Bitch i na odwrót. (6)

    • 5 16

    • (3)

      A oksymoron to taki mały morski ssak.

      • 11 3

      • a bzdura to taka leśna parafraza (2)

        • 4 3

        • (1)

          Nie.

          • 1 1

          • oczywiscie ze nie bo nazwa zespolu

            • 0 2

    • A Ty kto? Znamienity, rozchwytywany znawca i recenzent sztuki? (1)

      • 2 2

      • tak jak Ty

        • 0 1

  • (4)

    Wojtek zbóju, gdzie są alimenty? Oddawaj samochód i mikrofale, bo twoich dzieci nie mam jak wozić do przedszkola i obiadu gdzie ugrzać. Miej sumienie, porzuć hulanki i zaopiekuj się swoimi dziećmi i żoną.

    • 19 2

    • (2)

      Samochód już na złomie. Wracaliśmy z Vel Trotzkim z imprezy i jakaś wściekła baba wjechała nam w tyłek...

      • 2 1

      • Nie kłam szelmo, tylko oddawaj coś zabrał!

        • 4 0

      • Myślałam, że Pan przejedzie na czerwonym!!!

        • 2 0

    • Mikrofalę możesz sobie kupić nową za 150zł, a w samochodzie możesz głównie postać w korkach frusyrując się jeszcze bardziej.

      Nie mówiąc o kosztach. Dopiero byś miała mikrofalę, do tego z pięć kiecek modnych a i na waciki na rok by wystarczyło. Tak tylko mówię, dalej nie wnikam. Powodzenia.

      • 4 1

  • Biblię czytać! (1)

    A taniec Salome znajo? Jan Chrzciciel to Saint, a Salome to Bitch. Wszystko się zgadza.

    • 4 10

    • zgadza w jakim języku ? biblijnoangielskim ?

      • 2 1

  • Te prochy nasenne dla paralityków to muzyka ekstremalna?? (1)

    • 3 1

    • A brałeś te prochy nasenne?

      Ryją banię aż miło, tylko trzeba zmienić sposób podawania!

      • 3 0

  • Recenzja (6)

    Posluchalem tego utworu i myślę że jeszcze wiele pracy przed wami. Muzycznie cienko, stylistycznie nuda A jeśli wokalistka w studio fałszuje to na żywo boję się posłuchać. Może cała płyta jest ciekawa ale ten utwór nie zachęca do słuchania. To nie mój gatunek więc może wypowie się ktoś kto słucha takiej muzy ?

    • 8 4

    • Słabiutko.... (5)

      Miałam okazję posłuchać na żywo kilku utworów i długo nie zapomnę … Miałam wrażenie, że członkowie zespołu nie dopracowali najważniejszych elementów czyli … umiejętności gry na instrumentach i wokalu. Nie jestem fanką tego typu muzyki, ale kłania się szkoła muzyczna lub chociaż jakieś korepetycje. Image też nie powala i ogólnie nie polecam!!!

      • 6 10

      • Słyszałem nie raz DSB i mam odmienne zdanie , nie wiem na czym opierasz swoją opinie...

        • 7 3

      • (3)

        Ja też raz słyszałem i raczej dobrze grali. Wokal - no cóż. W małych knajpach, bez odsłuchu rzadko kiedy wychodzi to czysto. No ale w takich lajfach chodzi bardziej o energię ze sceny. Po paru piwkach wchodzi bezbłędnie. Polecam.

        • 4 5

        • (2)

          Chodzi o to żeby wchodziło bez piwka również. Poziom zespołu może nie garażowy ale raczej słaby. Poza tym nic nowego. Słyszałem wiele takich zespołów i dlatego twierdzę że nie warty uwagi. Niczym się nie wyróżnia, raczej kopia innych bandow a do tego kiepski warsztat. Jeśli ze studia wychodzą fałsze (gitary i vokal Pani ) to na żywo spodziewać się raczej nie ma czego. Vokal Pana raczej charchot zupełnie niezrozumiały. Dla mnie 3-

          • 5 5

          • Growl (1)

            Tam nie ma żadnego Pana, wszystko śpiewa ta sama dziewczyna.
            Słyszałeś wiele takich zespołów? Szczerze wątpię, jeśli nawet nie wiesz co to jest growl. Możesz podać przykłady?

            • 4 2

            • Grr

              Elizabeth Andrews, Alissa White-Gluz, Angela Gossow, Skumring i Cadaveria - wymieniać dalej?
              A panowie są - na koncertach.

              • 1 2

  • DSB w mainstreamie! Pozdro od DSN!

    • 4 0

  • Łale nazwa

    Proponuję Iron Rectum

    • 5 0

  • Odnoszę wrażenie... (1)

    Że muzycy zespołu DSB są przekonani, że grają oryginalną i ciekawą muzę, ale słuchając materiału mam zupełnie inne wrażenie - nie czuję zupełnie nic, ani to interesujące, ani irytujące. Mnóstwo było, jest i będzie podobnych kapel, która nie wyrastają ponad niskie rejony przeciętności. Ale jak sprawia im przyjemność wspólne muzykowanie i dobra zabawa to spoko, ale niech nie liczą, że znajdą swoich wyznawców. Tak czy inaczej życzę powodzenia.

    • 8 1

    • Nie. To redaktor chyba tak uważa. Przecież to on wymyśla pytania.

      • 4 0

  • (1)

    może i to subiektywnie średnie, słabe, a może dobre. wszystkich krytyków zachęcam do zmierzenia swoich sił z instrumentem, nagraniem tego, publikacji i wystąpienia z materiałem na scenie. może Wam się to spodoba, wtedy jak ktoś Was skrytykuje zrozumiecie, że puste gadanie "średniawa" nie jest sprzyjające rozwojowi :P każdy kiedyś zaczynał. nie każdy robi to pro, są ludzie którzy po prostu chcą się bawić i są tacy, którzy do czegoś takiego przyjdą napić się piwa.

    • 8 1

    • A ja tylko czekam na zgraję modlących się wiernych pod klubami na naszych koncertach jak w przypadku Behemotha patrząc po niektórych komentarzach :P

      Przynajmniej jest śmiesznie, a ci co dają nawet negatywną krytykę mają prawo ją dawać i, chcąc nie chcąc, sprzyja to rozwojowi, bo przynajmniej wiemy nad czym pracować :) Sama wiem, że mamy trochę do szlifowania, ale hej, przynajmniej dobrze się bawimy z tymi, którym się podoba!

      Pozdrawiam!

      • 6 0

  • Każdy ma prawo do swojej opinii dla tego , nie będę wypowiadać się na temat innych tu uwag. Dla mnie to ciekawa muzyka i tyle.Ładnie jest płytka nagrana i ładnie wydana. Osobiście nie znam za wiele zespołów na naszym podwórku z taka ofertą. Życzę powodzenia, jak najwięcej koncertów,to na koncertach kapela się najlepiej może sprzedać ! :) PS który to kawałek po przesłuchaniu zdradzał że wokalistka fałszuje w studio ?

    • 6 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Sea You 2024

159 - 209 zł
Kup bilet
festiwal muzyczny

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (7 opinii)

(7 opinii)
169 zł
Kup bilet
pop

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d."

89 - 129 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Baltic Games to festiwal: