- 1 Planuj Tydzień: imprezy i majówka (5 opinii)
- 2 Kartonowy Dawid Podsiadło jak żywy (17 opinii)
- 3 Zamknięto jedyną ukraińską dyskotekę (143 opinie)
- 4 Spektakle z Trójmiasta w Teatrze Telewizji (9 opinii)
- 5 Męskie Granie 2024: wykonawcy i bilety (72 opinie)
- 6 Majaland: znamy termin otwarcia i cennik (571 opinii)
Dlaczego imprezy zaczynają się coraz później?
Imprezy zaczynają się coraz później. Dyskoteki otwierają się wprawdzie wcześnie, ale do 22 parkiety świecą pustkami. Dlaczego?
W latach 90. imprezy zaczynały się już o godz. 20. Dzisiaj przed 22 do klubu można wejść ewentualnie po to, by zająć stolik i czekać na gości.
- W większości klubów w Sopocie ruch zaczyna się około godziny 23 - mówił Łukasz Zieliński z klubu Sfinks. - Do nas przychodzą później. Na parkiecie robi się tłok przed godziną pierwszą.
Wiadomo, ten, kto przychodzi na imprezę za wcześnie to (delikatnie mówiąc) ignorant. Widać, że nie zna obowiązujących zwyczajów. Modnie jest przyjść na imprezę późno, bo przecież po drodze było tyle atrakcji. Spotkało się tego i owego, było tu i ówdzie. Na przykład na "biforze".
- "Bifor" to rzecz stara jak świat - śmieje się Michał, 35-letni inżynier. - Na studiach, przed wyjściem na dyskotekę spotykaliśmy się w parku, żeby wypić piwo albo dwa i w ten sposób przygotować się do zabawy, a przy okazji trochę zaoszczędzić.
Stary zwyczaj rozpoczynania imprez w klubie "Pod Chmurką" istnieje do dzisiaj, ale na szczęście powstał też bardziej cywilizowany sposób. Mowa oczywiście o klubach zakąskowych. Tam można za niewielkie pieniądze wrzucić coś na ząb. Nie brakuje też napojów wyskokowych.
Moda na "bifory" w klubach (zamiast w parku) ma oczywiście związek ze wzrostem zamożności. Choć każdy nawykowo narzeka na brak pieniędzy, to jednak społeczeństwo jest coraz bogatsze i coraz więcej pieniędzy wydaje na rozrywkę. Dzięki temu coraz więcej ludzi może sobie pozwolić na wyjście na kolację do restauracji przed planowaną dyskoteką.
- Klub otwieramy w czwartek, piątek i sobotę o godz. 21 - mówi Wojciech Kilkowski z Miasta Aniołów. - W czwartki jest karaoke i parkiet się wypełnia w zasadzie od początku trwania imprezy. Nieco inaczej jest w weekend. Na parkiecie ruch się robi około 22-22:30, a szczyt imprezowy zawsze się rozkręca między północą a godziną pierwszą.
Osobna kategoria klubów to tzw. "afterownie", które kiedyś, za komuny nazywane były dość brzydko "ściekami". Ścieki to takie kluby, do których ściekają ludzie z innych lokali, które już się zamykają. Słynną afterownią sopocką była nieczynna już od lat Klubowa, w której największy ruch zaczynał się około trzeciej. Podobnie było w niedziałającej Faktorii.
W Gdańsku taką funkcję pełni Cafe Absinthe.
- Ostatnio byłam na weselu - mówi Kasia, lat 28, fryzjerka. - Skończyło się normalnie, jak to wesele, około godziny czwartej. Ale impreza była taka fajna, że nie chciało nam się iść spać. Padło hasło: idziemy do Absyntu!
To prawda znana wszystkim imprezowiczom. Do Absyntu "się chodzi" późno, tam nigdy nie zamykają i zawsze można liczyć na spotkanie z innymi nocnymi duchami i ćmami barowymi.
- Ludzie do nas schodzą się koło pierwszej - mówi Karl Kuellmer, właściciel Cafe Absinthe. - W tym sezonie w zasadzie codziennie. A później dochodzą kolejni, w zasadzie przez całą noc, jak zamykają kolejne kluby. Latem kończymy imprezy około siódmej.
Opinie (60)
-
2015-07-30 09:09
temat z d..y
co to w ogóle za problem ????
- 9 2
-
2015-07-30 06:30
Przed wejściem do klubu trzeba się nachlać i naćpać. (1)
Melanżowanie w knajpie jest za drogie. Dlatego tak późno środowisko się zwala.
- 139 3
-
2015-07-30 08:52
nie stać cię - nie wychodź
proste
- 4 20
-
2015-07-30 08:16
Bo mocarz działa dłużej
Bo mocarz jest dostępny po 21.00
- 9 3
-
2015-07-30 08:02
Był sobie Sopot...
W Sopocie teraz kluby muszą być zamykane o 05:00.
:(- 13 5
-
2015-07-30 07:55
Pewnie coś jest w tym, że ludzie co raz dłużej pracują. Kiedyś ludzie szli do pracy na 6-7, a dziś pracodawca by chciał żeby siedzieli w robocie do 17-18, więc trzeba mieć czas wrócić do domu i się ogarnąć.
- 40 2
-
2015-07-30 06:59
"Bifor" - tylko pod chmurą, zawsze to taniej.
A i do klubu ze dwie setki gorzałki w kieszeni.
Jak zabraknie to wychodzimy na grzdyla do pobliskiego nocnego.
W klubie to tylko można poskakać i ewentualnie wypić otwarty na naszych oczach napój.
Nic więcej.- 84 5
-
2015-07-30 06:18
Sens życia włóczyć się po klubach i nocnych imprezach, a szariat czyha "tuż za granicą".
- 57 26
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.