- 1 Ponad 100 miss w Trójmieście (40 opinii)
- 2 6 imprez, których brakuje w Trójmieście (88 opinii)
- 3 Kontrowersyjna gra z Trójmiastem w tle (304 opinie)
- 4 Jak imprezują młodzi rodzice? (66 opinii)
- 5 Epicka apokalipsa na stoczni (20 opinii)
- 6 "John Wick 4": obłędnie dobry! (46 opinii)
Dlaczego imprezy zaczynają się coraz później?
Imprezy zaczynają się coraz później. Dyskoteki otwierają się wprawdzie wcześnie, ale do 22 parkiety świecą pustkami. Dlaczego?
W latach 90. imprezy zaczynały się już o godz. 20. Dzisiaj przed 22 do klubu można wejść ewentualnie po to, by zająć stolik i czekać na gości.
- W większości klubów w Sopocie ruch zaczyna się około godziny 23 - mówił Łukasz Zieliński z klubu Sfinks. - Do nas przychodzą później. Na parkiecie robi się tłok przed godziną pierwszą.
Wiadomo, ten, kto przychodzi na imprezę za wcześnie to (delikatnie mówiąc) ignorant. Widać, że nie zna obowiązujących zwyczajów. Modnie jest przyjść na imprezę późno, bo przecież po drodze było tyle atrakcji. Spotkało się tego i owego, było tu i ówdzie. Na przykład na "biforze".
- "Bifor" to rzecz stara jak świat - śmieje się Michał, 35-letni inżynier. - Na studiach, przed wyjściem na dyskotekę spotykaliśmy się w parku, żeby wypić piwo albo dwa i w ten sposób przygotować się do zabawy, a przy okazji trochę zaoszczędzić.
Stary zwyczaj rozpoczynania imprez w klubie "Pod Chmurką" istnieje do dzisiaj, ale na szczęście powstał też bardziej cywilizowany sposób. Mowa oczywiście o klubach zakąskowych. Tam można za niewielkie pieniądze wrzucić coś na ząb. Nie brakuje też napojów wyskokowych.
Moda na "bifory" w klubach (zamiast w parku) ma oczywiście związek ze wzrostem zamożności. Choć każdy nawykowo narzeka na brak pieniędzy, to jednak społeczeństwo jest coraz bogatsze i coraz więcej pieniędzy wydaje na rozrywkę. Dzięki temu coraz więcej ludzi może sobie pozwolić na wyjście na kolację do restauracji przed planowaną dyskoteką.
- Klub otwieramy w czwartek, piątek i sobotę o godz. 21 - mówi Wojciech Kilkowski z Miasta Aniołów. - W czwartki jest karaoke i parkiet się wypełnia w zasadzie od początku trwania imprezy. Nieco inaczej jest w weekend. Na parkiecie ruch się robi około 22-22:30, a szczyt imprezowy zawsze się rozkręca między północą a godziną pierwszą.
Osobna kategoria klubów to tzw. "afterownie", które kiedyś, za komuny nazywane były dość brzydko "ściekami". Ścieki to takie kluby, do których ściekają ludzie z innych lokali, które już się zamykają. Słynną afterownią sopocką była nieczynna już od lat Klubowa, w której największy ruch zaczynał się około trzeciej. Podobnie było w niedziałającej Faktorii.
W Gdańsku taką funkcję pełni Cafe Absinthe.
- Ostatnio byłam na weselu - mówi Kasia, lat 28, fryzjerka. - Skończyło się normalnie, jak to wesele, około godziny czwartej. Ale impreza była taka fajna, że nie chciało nam się iść spać. Padło hasło: idziemy do Absyntu!
To prawda znana wszystkim imprezowiczom. Do Absyntu "się chodzi" późno, tam nigdy nie zamykają i zawsze można liczyć na spotkanie z innymi nocnymi duchami i ćmami barowymi.
- Ludzie do nas schodzą się koło pierwszej - mówi Karl Kuellmer, właściciel Cafe Absinthe. - W tym sezonie w zasadzie codziennie. A później dochodzą kolejni, w zasadzie przez całą noc, jak zamykają kolejne kluby. Latem kończymy imprezy około siódmej.
Opinie (60)
-
2015-07-30 06:18
Sens życia włóczyć się po klubach i nocnych imprezach, a szariat czyha "tuż za granicą".
- 57 26
-
2015-07-30 06:30
Przed wejściem do klubu trzeba się nachlać i naćpać.
Melanżowanie w knajpie jest za drogie. Dlatego tak późno środowisko się zwala.
- 139 3
-
2015-07-30 06:59
"Bifor" - tylko pod chmurą, zawsze to taniej.
A i do klubu ze dwie setki gorzałki w kieszeni.
Jak zabraknie to wychodzimy na grzdyla do pobliskiego nocnego.
W klubie to tylko można poskakać i ewentualnie wypić otwarty na naszych oczach napój.
Nic więcej.- 84 5
-
2015-07-30 07:11
Moda na "bifory" w klubach (zamiast w parku) ma oczywiście związek ze wzrostem zamożności.
Buahaha, zamożności - a to dobre. xD
- 68 27
-
2015-07-30 07:37
z tego pewnie powodu największe "bifory" są przed meczami Lechii w okolicach torów kolejowych
Szczególnie jak się wchodzi przy bramkach można łatwo wyczuć nosem, że większość była na "biforze". Nie wiedziałem czemu tak jest ale teraz Borys mi wyjaśnił: to efekt wzrostu zamożności
- 28 0
-
2015-07-30 07:46
I pomyśleć, że pięćdziesiąt lat temu wszystkie kluby młodzieżowe: Żak, Rudy Kot, Akwen, Gzyms, Ster, Lastadia, Za Rogiem, Na poddaszu, Sezam, Blaszanka itd., Meduza i studenckie Kwadratowa, Schronik, Artema itp. itd. Imprezy organizowały jednakowo: w sobotę 18-22, niedziela, środa 18-21. W większości sprzedawano najwyżej oranżadę. Po takiej imprezie można było najwyżej pójść na kotlet mielony z kapustą na dworzec główny albo zaprosić dziewczynę na oglądanie kolekcji płyt do domu. Po godz. 22.00 spacerek po mieście kończył się niezmiennie salutowaniem patrolu MO i wpisem do ich notatnika.
- 65 10
-
2015-07-30 07:46
"Społeczeństwo jest coraz bogatsze", a wyspa coraz bardziej zielona?
- 58 12
-
2015-07-30 07:48
Gdzie na after w Sopocie?
Gdzie teraz działa jakieś miejsce na after w Sopocie?
- 7 4
-
2015-07-30 07:55
Pewnie coś jest w tym, że ludzie co raz dłużej pracują. Kiedyś ludzie szli do pracy na 6-7, a dziś pracodawca by chciał żeby siedzieli w robocie do 17-18, więc trzeba mieć czas wrócić do domu i się ogarnąć.
- 40 2
-
2015-07-30 07:55
Żyłem tak za młodu w weekendy - do dziś mam po takim życiu czkawkę i kaca moralnego.
Jaki to ja głupi byłem - zamiast za te pieniądze gdzieś pojechać, coś zobaczyć - nie polecam, młodość jest źle pomyślana, bo człowiek dokonuje wyborów, czasem na całe życie będąc pętakiem i naiwniakiem życiowym...
- 92 8
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.