• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Emocjonujące "przekazanie batuty" w Filharmonii Bałtyckiej

Ewa Palińska
18 marca 2017 (artykuł sprzed 7 lat) 
W piątek 17 marca George Cziczinadze po raz pierwszy poprowadził Orkiestrę Filharmonii Bałtyckiej jako jej dyrektor artystyczny. W piątek 17 marca George Cziczinadze po raz pierwszy poprowadził Orkiestrę Filharmonii Bałtyckiej jako jej dyrektor artystyczny.

W piątkowy wieczór w Filharmonii Bałtyckiej odbył się koncert, podczas którego z Orkiestrą PFB pożegnał się jej dotychczasowy dyrektor artystyczny, Ernst van Tiel. Zanim jednak zabrzmiała finałowa kompozycja pod jego dyrekcją, orkiestra zagrała pod batutą swojego nowego szefa, gruzińskiego dyrygenta George'a Cziczinadze.



Ernst van Tiel decyzję o rezygnacji z funkcji dyrektora artystycznego Orkiestry PFB podjął już w czerwcu ubiegłego roku, jednak zgodził się pokierować orkiestrą do czasu, aż uda się wyłonić jego następcę. Poszukiwania nowego dyrektora zajęły pół roku - nazwisko następcy Holendra poznaliśmy dopiero w grudniu.

W piątek, 17 marca w Filharmonii Bałtyckiej, odbyło się oficjalne pożegnanie dotychczasowego i powitanie nowego dyrektora. Nie było to jednak typowe przekazanie pałeczki/batuty, ponieważ koncert rozpoczął się od kompozycji prowadzonych przez George'a Cziczinadze, rozpoczynającego tym samym pracę na stanowisku dyrektora artystycznego Orkiestry PFB.

George Cziczinadze poprowadził Orkiestrę PFB w pierwszej części koncertu, dyrygując kompozycjami Mozarta i Beethovena. George Cziczinadze poprowadził Orkiestrę PFB w pierwszej części koncertu, dyrygując kompozycjami Mozarta i Beethovena.
Cóż to było za wejście! George Cziczinadze niemal wbiegł na podest i natychmiast, energicznie i spektakularnie, rozpoczął wykonanie uwertury "Coriolan" Ludwiga van Beethovena. "Ma charyzmę" - słusznie zauważyła jedna z oczarowanych słuchaczek. Faktem jest, gruzińskiemu dyrygentowi nie można odmówić umiejętności - orkiestra była wpatrzona w niego jak w obrazek i precyzyjnie realizowała najdrobniejsze wskazówki. Zachwycona była również publiczność, bo charyzmatyczny był nie tylko dyrygent, ale i jego interpretacja. Takiego Beethovena jeszcze chyba w Filharmonii Bałtyckiej nie wykonywano! Gwałtowna, porywająca, energiczna muzyka skradła serca niejednego słuchacza i to od pierwszej chwili. Chwilami wydawało się, że z urtekstu "Coriolana" ktoś wymazał zapisy dotyczące dynamiki i agogiki i przepisał w to miejsce analogiczne wskazówki z Requiem Giuseppe Verdiego.

Równie spektakularne (choć nie zawsze równe) było wykonanie Symfonii nr 36 C-dur KV425 Wolfganga Amadeusza Mozarta. W moim odczuciu tej interpretacji było jednak bliżej do Uwertury z "Wesela Figara", niż do Verdiego. A tym bardziej do stylowego wykonania symfonii Mozarta.

Czy było to wykonanie udane? Niepodważalny jest kunszt dyrygenta. Mój stosunek do interpretacji jest jednak ambiwalentny. Z jednej strony nie da się zaprzeczyć, że takie wykonania trafiły do serca słuchaczy, bo muzyka ma przecież działać na emocje, a tutaj tych emocji i energii było aż w nadmiarze. Z drugiej - jest to powrót do tradycji wykonawczych sprzed kilkudziesięciu lat, co dla orkiestry oznacza regres. Jednym stylistyczny anarchizm odpowiada, inni wolą wierność tradycji wykonawczej. I obie grupy słuchaczy zapewne mają swoje racje. Czas pokaże, po której stronie opowiedzą się gdańscy melomani.

 Gruzińskiego dyrygenta przywitali na nowym stanowisku Roman Perucki, dyrektor naczelny Polskiej Filharmonii Bałtyckiej, Władysław Zawistowski, dyrektor Departamentu Kultury w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Pomorskiego oraz Natalia Walewska, koncertmistrz Orkiestry PFB.  Gruzińskiego dyrygenta przywitali na nowym stanowisku Roman Perucki, dyrektor naczelny Polskiej Filharmonii Bałtyckiej, Władysław Zawistowski, dyrektor Departamentu Kultury w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Pomorskiego oraz Natalia Walewska, koncertmistrz Orkiestry PFB.
W drugiej części, na pożegnanie, Orkiestra PFB pod dyr. Ernsta van Tiela wykonała Symfonię nr 5 e-moll op. 64 Piotra Czajkowskiego. Holenderski dyrygent nie jest showmanem, dlatego jego interpretacja była znacznie spokojniejsza, a przy tym utrzymana w stylistyce romantycznej. Piękne frazowanie, ekspozycja kolejnych tematów, stopniowanie tempa i dynamiki oraz finałowa kulminacja, zwieńczona brawurowymi efektami, bez wątpienia przypadły do gustu publiczności, która w dowód uznania poderwała się z miejsc i nagrodziła wykonawców, w szczególności dotychczasowego dyrektora artystycznego, gromkimi, niekończącymi się brawami.

Ernst van Tiel pełnił funkcję dyrektora artystycznego Orkiestry PFB od września 2012 r. Obejmując stanowisko przyznał, że jego głównym celem jest dotarcie do jak najliczniejszej grupy odbiorców. Zależało mu również na tym, aby konstruować programy koncertów w sposób bardziej przystępny dla słuchaczy, a więc łączyć dzieła łatwe w odbiorze z tymi nieco bardziej wymagającymi, czy też zwiększyć liczbę koncertów muzyki filmowej. Ernstowi van Tielowi zależało po prostu na tym, aby wyjście do filharmonii było dla całej rodziny czystą przyjemnością, a Ołowianka stała się miejscem tętniącym życiem kulturalnym. Niestety, nie wszystkie postulaty udało mu się zrealizować.

Ernst van Tiel poprowadził wykonanie V Symfonii Piotra Czajkowskiego. Ernst van Tiel poprowadził wykonanie V Symfonii Piotra Czajkowskiego.
Pamiętam, że program koncertu wieńczącego pierwszy sezon pod wodzą van Tiela, potraktowałam jako obiecującą zapowiedź zmian. Van Tiel sięgnął wówczas po ulubione kompozycje bywalców brytyjskim Promsów. Wisienką na torcie było wykonanie Marsza nr 1 "Pomp and Circumstance" Edwarda Elgara. Podczas bisu miałam łzy w oczach, bo przypomniały mi się wszystkie finałowe koncerty BBC Proms. Pomyślałam, że jest szansa na wielkie zmiany i zrealizowanie podobnych wydarzeń u nas. Niestety - tak emocjonalnie zareagowałam chyba tylko ja. Polskiej publiczności bliżej bowiem do niemieckich operetek niż amerykańskich musicali, wolą dobrze znanych Bacha czy Mozarta, niż brytyjskiego Elgara. To wtedy po raz pierwszy pomyślałam, że choć van Tiel objął kierunek słuszny, to jego wizji nie uda się zrealizować na polskim gruncie, bo tu panują po prostu zupełnie inne realia.

Pierwsze dwa sezony pod wodzą van Tiela wydawały się najciekawsze, ponieważ wówczas dyrektor artystyczny zaczął wdrażać swoje pomysły. W repertuarze znalazły się ciekawe koncerty edukacyjne, monograficzne, czy okolicznościowe. Dyrektorowi udało się również zrealizować to największe, dotyczące spektakularnego zakończenia sezonu - w Gdańsku przywrócono tradycję koncertów promenadowych, tzw. promsów.

W późniejszym czasie Ernst van Tiel zaczął ograniczać swoją działalność, a takie inicjatywy, jak np.transmisje z Metropolitan Opera, stanowiły rzadkość.

Nie brakowało oczywiście sukcesów, jak np. chińskie czy amerykańskie tournee Orkiestry PFB. Za udany uważam również sezon jubileuszowy, a szczególnie cykl "Filharmonicy gdańscy na swój jubileusz", bo skoro Filharmonia Bałtycka zatrudnia tak genialnych i wszechstronnych muzyków, to dlaczego by nie pozwolić im zaprezentować się (i dorobić do pensji) podczas koncertów kameralnych? Skoro już mowa o sukcesach, to nie można pominąć występu podczas sztokholmskiego Baltic Sea Festival, a także koncertów laureatów konkursów chopinowskiego czy Henryka Wieniawskiego.

W trzecim sezonie Ernst van Tiel zaczął się wycofywać z realizacji swoich postulatów. Ograniczył również liczbę prowadzonych przez siebie koncertów. Dlaczego tak się stało? Odpowiedzi na te pytania może udzielić tylko sam maestro van Tiel.

Miejsca

Wydarzenia

Zobacz także

Opinie (27) 2 zablokowane

  • Emocjonujace...

    Powinno byc ujete w cudzyslowie.

    • 6 1

  • I matko (3)

    Chyba pani nie wie co pisze. Trzeba tekst przed wysłaniem do redakcji przeczytać że zrozumieniem. Charyzmatyczny dyrygent który niea pojecia o podstawowej sprawie czyli stylistyce kompozytora I utworu. Czyli swietnie skacze po estradzie ale o muzyce nie ma pojecia. Czyli znakomity tylko ze do pupy. A moze tak napisac skad Perucki wyszukuje tych dziwakow? I po co mu kolejny dyrygencina z zagranicy?

    • 10 9

    • Eufemizm (2)

      Wiesz co to jest?

      • 0 1

      • Eufemizm? (1)

        Wiem co to eufemizm. I nadal twierdzę że charyzmatyczny dyrygent to taki który porywa publiczność i orkiestrę muzykalnoscia techniką i interpretacją a nie biegiem przez estrade i robieniem z Beethovena Brahm a z Mozarta Berlioza. Ktoś taki to hosztapler.

        • 0 0

        • hosztapler czy hochsztapler?

          -padają mocne słowa i oceny. .
          Zawsze śmieszą mnie takie komentarze typu -to nie był Mozart, to nie był Beethoven,to nie Brahms,nie Mahler,to nie ten styl..
          Jednak najbardziej rozbawiają mnie biegi po estradzie, które to niby mają udowodnić co? energię, młodość, temperament?..
          Dyrygenci, soliści! Robicie z siebie pajaców!
          Może by tak chociaż raz cała orkiestra filharmonii wbiegła na scenę? To by dopiero był cyrk!Czekam na tę chwilę.

          • 0 0

  • Witam z nadzieją na lepsze czasy (1)

    Pępkiem świata to FBI nie jest. Prowincjonalizm zmieni zmiana dyrektora. Artystyczny jest tylko pochodną problemu. Rozumiem zasługi, ale gdy nie ma większych sponsorów to nie ma znaczących wydarzeń. Czyli na naszą miarę jest ok. Nowy artystyczny powinien nieść nadzieję na nowe, także kontakty. Thiel był delikatnie mówiąc nieobecny w tej sferze. Brak godnych uwagi wydarzeń o prowincjonalnym zasięgu nie zmienia wiele. Wspomniane wczoraj Promsy to naprawdę inna liga. FB nie ma żadnej promocji i to też część składowa problemu. Słowem te same zadowolone z siebie twarze, te same problemy i wierna garstka starzejącech sie słuchaczy, generalnie postawa sala oraz brak pomysłu na przyszłość. Bez urazy.

    • 18 3

    • Nadzieja?

      Podobno nadzieja umiera ostatnia?
      -Wesołego Alleluja! chociaż jeszcze miesiączek pozostał!

      • 0 0

  • oni jakoś nie strajkują a tym z opery ciągle źle. (1)

    • 8 6

    • DOBRZE?

      a tym z filharmonii ciągle dobrze?

      • 0 0

  • ??? (1)

    Genialni i wszechstronni muzycy???? Jak rozumiem to sarkazm i żart? Liczę na dobrą zmianę ale cudów się nie spodziewam bo sukces filharmonii to nie tylko dobry dyrygent i poprawnie grająca orkiestra ale także dyrekcja która chce zmian a tego tu najbardziej brakuje.

    • 24 3

    • Dodaj do tego finanse jakimi dysponuje zarzad orkiestry.

      Bo bez tego to wielkich zmian na lepsze nie mozna tak szybko sie spodziewac.

      • 3 0

  • Za nim zacznie sie krytykowac kazdego odchodzacego i (4)

    takze nastepnego dyrygenta to nalezy dokladnie zapoznac sie z bardzo bogata literatura dotyczaca zyciorysow najbardziej znanych dyrygentow z przeszlosci. Tych postaci o ktorych dzis sie mowi ze byli to najwieksi dyrygenci orkiestr ktorzy ustanowili wspolczesny model orkiestry jako zespol muzyczny jak i tez calej organizacji administracyjnej. Po prostu o tych ktorzy zupelnie zreformowali sztuke wykonawcza od tej z wieku XIX na nowy wiek XX. Zapoznalem sie dokladnie z biografiami takich slaw jak Artur Nikisch, Gustav Mahler (dyrygent-kompozytor), Toscanini, Leopold Stokowski, Fritz Reiner, Artur Rodzinski, George Szell, Dimitri Mitropoulos, Sergei Kussewicki, Wilhelm Furtwangler czy Bruno Walter. Kazdy z nich przeszedl bardzo trudna szkole zycia jako czlowiek walczac o najwyzszy poziom wykonania przeciwko zastojalymi managementami administracyjnymi orkiestr. Wymienieni dyrygenci z momentem objecia stanowisk bardzo szybko potrafili (musieli) zwolnic do czasem 30% muzykow z orkiestr poniewaz ich poziom nie gwarantowal jakosci wykonania. Reiner bedac tymczasowo tylko dyrektorem orkiestry w Cincinnati zwolnil w ciagu jednego roku az polowe ludzi i wymienil na nowych. Pamietam jak w 1965 roku slynna orkiestra z Cleveland pod dyrekcja Georga Szella przyjechala na tournee do Europy. Orkietra grala miedzy innymi w Moskwie i w Warszawie. Nasz znakomity redaktor Jerzy Waldorf zagadnal wtedy Szella w ten sposob. Wiesz ze gdyby nie kiks jednego a twoich flecistow to moglem pomyslec ze twoja orkiestra to bezbledna maszyna. Szell mu odpowiedzial ze kazdy muzyk w orkiestrze ma prawo tylko trzy razy sie pomylic. Zadna wytwornia plyt nie da orkiestrze szans na dokonywanie nagran plytowych jesli jej poziom jest slaby i co tez jest wazne opinie krytykow gazetach sa negatywne. Nawet Toscanini miewal negatywne recenzje w New York Times'ie. Bez mozliwosci dokonywania nagran orkiestra nie uzupelni swoich finansow. Z nagran i ich sprzedazy dochod finansowy jest najwiekszy. Dyrygent zawsze musial walczyc z administracja o dobrych muzykow zdolnych do takiej gry aby zadawalala dyrygenta. Dyrekcje zawsze skarzyly sie ze wymagania dyrygenta sa przesadzone. Wiekszosc w administracji na muzyce sie nie znala. Dlatego ci wyzej wymienieni mistrzowie batuty byli tymi ktorzy utorowali droge nastepnym pokoleniom jak muzyka powinna byc przekazywana publicznosci. W naszych obecnych czasach nie spotyka sie juz tak drastycznych posuniec ze strony szefa orkiestry w stosunku do czlonkow zespolu. Prawo inne i zwiazki zawodowe nie pozwalaja aby dyrygent zniewalal/(zniewazal) niektorych muzykow. Dzisiaj dyscyplina wprowadzona kiedys utrzymuje sie i muzycy wiedza jaka top odpowiedzialnosc wystepowac publicznie ze swiadomoscia ze kazdy wystep moze byc nawet w sekrecie nagrywany aby kiedys ujrzal swiatlo dzienne.

    • 11 0

    • (2)

      Czy Pan nie powinien pisać artykułów do prasy?

      • 4 0

      • za długie (1)

        kto chciałby to czytać ;)

        • 0 5

        • Są tacy co jednak czytają?

          Chociażby pani!Proszę zaprzeczyć!Nie?

          • 0 0

    • taka mała kontra - od kuchni, inne spojrzenie na problem

      Jak widzę w tej opinii cały sukces zależeć ma rzekomo od mocnego, autorytarnego dyrygenta, a w szczególności jego zdolności do zdyscyplinowania, czy też wręcz zastraszenia muzyków w takim stopniu, aby stworzyć "bezbłędną maszynę". Świetnie, ale gdzie w tym sztuka? Ten system to przeżytek, sprawdzał się do czasów Karajana, może jeszcze chwilę dłużej, ale nie uniknął wypaczeń. Symfonie Mozarta grane przez 100 osobową orkiestrę, operującą całkowicie inaczej brzmiącymi instrumentami na sterydach, frazująca wg postromantycznych (kiepsko pojętych) reguł estetycznych? To coś jak Mona Lisa namalowana żarówiastymi farbami w sprayu na ścianie bloku - karykatura to też może i sztuka w jakimś sensie, ale zdecydowanie wolę oryginał. Pruski dryl może owszem stworzyć skutecznie działający organizm, będzie on jednak miał poważne ograniczenia jeśli chodzi o produkowanie muzyki prawdziwej, wartościowej także emocjonalnie i intelektualnie, a nie tylko technicznie. To już mieliśmy i wystarczy. No ale - przynajmniej wtedy muzycy relatywnie dobrze zarabiali (choć i tak pewnie ledwie marny ułamek tego co dyrygenci). Czasy się niestety zmieniły i nagrania płytowe wcale nie gwarantują już wielkim zespołom dochodów takich jak kiedyś, nawet te najwyższej jakości... Raczej się do tego dokłada. Z drugiej strony życie pełnoetatowego muzyka w filharmonii po pewnym czasie przestaje dostarczać paliwa dla podtrzymywania pasji. Chyba że ktoś jest całkowicie uodporniony na realia, nie ceni wysoko swoich specjalistycznych umiejętności nabywanych przez całe dekady treningu, a takie sprawy jak utrzymanie rodziny na jakimś przywoitym poziomie go nie obchodzą. Kto rozsądny będzie miał dość entuzjazmu by praktycznie anonimowo całe życie za skromne pieniążki błyszczeć solówkami na koncertach (lub chociaż zapewniać wysokiej jakości tło i oprawę dla zapraszanych gwiazd), nie mając wpływu na repertuar, terminy (częsta praca w święta i weekendy - oprócz zwykłych dni roboczych), sposób organizacji swej pracy i w ogóle prawie na nic - za wyjątkiem swojej partii nutowej (a i tu narzuca się nieraz spore ograniczenia). Jeśli masz ambicję - a musisz ją mieć by stać się dobrym muzykiem, bo nawet do słabej orkiestry bardzo trudno się dostać a jeszcze trudniej utrzymać - ten system ją niszczy. Zawód filharmonika ma swoje piękne strony, ale też gorzko rozczarowuje - konieczny poziom zaangażowania jest bardzo wysoki a zarobki nieadekwatne, w dzisiejszych realiach niestosowne względem oczekiwanego poziomu wiedzy, umiejętności dyscypliny i dyspozycyjności. To tu jest moim zdaniem bardziej aktualny problem i wyzwanie dla każdego managementu zajmującego się prowadzeniem orkiestry.

      • 5 0

  • Nie wiem ile w tym prawdy.... (4)

    ...ale podobno, Polacy też mają dyrygentów? Może się mylę?

    • 3 1

    • Mają! (2)

      Chociażby Krzysztof Urbański! To tylko namiastka tych, których Polacy mają.

      • 1 0

      • Polscy dyrygenci (1)

        Są, są ale tzw. dyrektorzy wolą mieć zagranicznych artystycznych bo wtedy niepodskoczą. Im słabszy naczelny tym chętniej otacza się jakąś niby sławą z zachodu albo wschodu:) bo takim łatwiej kierować na własne kopyto. A że sława sięga tylko granic gminy to inna sprawa. Casus Peruckiego, Nazarowej z Nospru, nieudacznika Toszy z Krakowa.... A dyrygentôw godnych zainteresowania kilku w Polsce jest- wspomina Urbanski niezainteresowany bo hula po świecie, ale Dworzynski, Borowicz...

        • 1 0

        • Możliwości i talent

          Jeśli ma się możliwości i talent, to sięga się po najwyższe szczyty i wybiera Nowy Jork, Londyn, Tokio ,Warszawę, Katowice itp.
          Jednak, co tu dużo mówić,Gdańsk,to tylko morze! nie tylko w dosłownym tego słowa znaczeniu.Powinniśmy się z tym pogodzić!?

          • 0 0

    • Jak sobie kupią, to mają...

      • 0 0

  • POWITANIE NOWEGO DYREKTORA ARTYSTYCZNEGO ORKIESTRY ....

    Zachęcam tych, którzy jeszcze nie przeczytali i in.do zapoznania się z tym powitaniem umieszczonym na stronie internetowej gdańskiej filharmonii-filharmonia.gda.pl-
    jak i zachęcam do zapamiętania tych planów.
    Cztery lata szybko miną, więc zobaczymy i podsumujemy ich realizacje,wówczas okaże się , czy ta bajka zakończy się słowami"i żyli długo i szczęśliwie "
    P.S.-melomani oczekują na w.w.stronie filharmonii umieszczenia realnego,dokładnego,prawdziwego repertuaru na najbliższe 4 sezony art.słownie cztery!
    Możliwe?

    • 2 0

  • Do redakcji (4)

    Droga redakcjo, w tak rozbudowanym i wnikliwym artykule nie znalazła się żadna wzmianka o osobie która w spektakularny sposób przeszkodziła w koncercie dając możliwość odsłuchania swojego dzwonka w telefonie?!
    Czy to coś rażącego lub nietakt by na forum zwracać uwagę na takie sprawy? Osoba ta powinna się spalić ze wstydu, zostać wyprowadzona, i nigdy więcej nie wpuszczona na koncert. Incydent ten miał miejsce w jednym z najbardziej lirycznych fragmentów 5 Symfonii, podczas solówki waltornisty - na prawdę zepsuło to cały urok tej części :(
    Nie jestem w stanie zrozumieć jak można przyjść na koncert celem słuchania, i nie usłyszeć komunikatu w dwóch językach z prośbą o wyłączenie telefonów komórkowych, pomijając to że powinno być to oczywiste...

    • 4 0

    • Jaka była to melodia?

      Waltornia i komórka,to dopiero ciekawy duet. Dobrze współgrali?
      Czy dyrygent uhonorował ten ich wspólny występ? Ukłonili się razem? Otrzymali od dyrektora kwiaty?

      • 1 1

    • Wariacje na temat Czajkowskiego

      no to usłyszeliśmy wariacje na temat 5-tej symfonii Piotra Czajkowskiego. Fajnie!
      Z pewnością dzwonił sam Czajkowski ,aby nanieść jakieś poprawki i żeby jego utwór był bardziej jazzowy i współczesny zgodnie z XXI wiekiem .Bardzo mnie to bawi,naprawdę bawi!

      • 1 0

    • Złej baletnicy przeszkadza nawet rąbek (u)spódnicy?

      Zacytuję tylko fragment z odezwy do redakcji:
      "Osoba ta powinna się spalić ze wstydu,zostać wyprowadzona,
      i nigdy więcej nie wpuszczona na koncert"

      ? -a może spalona na stosie, pobita.. .
      Proszę melomanki, więcej uśmiechu i dobroci! Takie złości szkodzą nie tylko zdrowiu i urodzie, ale również muzyce.
      Waltornia, czy też inni powinni już być przygotowani na takie okoliczności towarzyszące podczas koncertów w PFB,słuchacze również!Dzieje się tak już od wielu lat i żadne panie boże nie pomoże.

      • 1 1

    • Melomanie calkowicie zgadzam sie.

      Czasem zastanawiam sie czy nie bylo by dobrze any pare minut przed podniesieniem kurtyny nie powinien ukazac sie napis swietlny przy pomocy rzutnika ze wszystkie telefony ustawic na pozycje "OFF". Nikt wtedy nie bedzie mial usprawiedliwienia ze musial wykonac rozmowe telefoniczna. To sie zdarza nagminnie i wszedzie. W kosciele takze. No i nie podpisuj sie moim nickiem bo to grzech. Ja takze jestem

      • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Sea You 2024

159 - 209 zł
Kup bilet
festiwal muzyczny

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (8 opinii)

(8 opinii)
169 zł
Kup bilet
pop

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d."

89 - 129 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Co oznacza, kiedy swędzi nas lewa strona nosa?