• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Festiwal filmowy powinien być dłuższy!

Waldemar Gabis
13 czerwca 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 
Kadr z filmu "Essential Killing" Jerzego Skolimowskiego, zwycięzcy Złotych Lwów. Kadr z filmu "Essential Killing" Jerzego Skolimowskiego, zwycięzcy Złotych Lwów.

Więcej projekcji, więcej spotkań, więcej dni festiwalowych - to najważniejsze zmiany, które trzeba wprowadzić przy organizacji kolejnego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.



W sobotę poznaliśmy najlepszy film 36. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. Jury pod przewodnictwem Pawła Pawlikowskiego wybrało "Essential Killing" Jerzego Skolimowskiego, film, który otrzymał także cztery dodatkowe nagrody indywidualne: za reżyserię, muzykę, montaż i zdjęcia.

Gdy odczytano werdykt, w Teatrze Muzycznym dało się słyszeć pomruk niezadowolenia. Wszyscy - a przynajmniej większość festiwalowych gości - spodziewała się przyznania "Złotych Lwów" filmowi "Róża" w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego, który dzień wcześniej odebrał nagrody od publiczności i dziennikarzy. Czy werdykt jury był niesprawiedliwy? Nie, bo "Essential Killing" to kawał dobrego kina, trzymający w napięciu, pokazujący człowieka w ekstremalnych warunkach. No i jest zrozumiały na całym świecie. A tego właśnie brakuje "Róży".

Poza tym festiwal jest po to, by nagradzać najlepsze filmy. Jeśli jury wybrało "Essential Killing", to trzeba ten werdykt z pokorą przyjąć. Moim faworytem była "Sala samobójców", ale nie złorzeczę na międzynarodowe gremium, które filmowi Jana Komasy dało tylko drugą nagrodę, czyli "Srebrne Lwy", które zresztą mogą być dla tego reżysera i samego filmu przepustką do międzynarodowej kariery.

Po 36. FPFF jest ważniejsza rzecz do przedyskutowania niż werdykt jury. Co zrobić, by polskie kino zaistniało ponownie na świecie?

Po pierwsze: filmowcy muszą robić rzeczy na wysokim poziomie realizacyjnym oraz uniwersalne (brak historycznej przejrzystości - to największy problem "Róży"). Pod tym względem w Gdyni w tym roku było nieźle, bo oprócz "Essential Killing" i "Sali samobójców" broniły się choćby "Wymyk" Grega Zglińskiego i "Lęk wysokości" Bartosza Konopki.

Po drugie: festiwal musi być dłuższy. Pięć dni to zdecydowanie za mało, by pokazać światu nasze filmowe dokonania, dać możliwość porozmawiania z twórcami czy dystrybutorami.

Do Gdyni przyjechali selekcjonerzy kilkunastu zagranicznych festiwali. Nie obejrzeli wszystkich filmów, bo nie zdążyli. Jeden z jurorów Konkursu Głównego - Robert McMinn - powiedział wprost: "Było mało czasu. Wielu ciekawych rzeczy nie obejrzałem, bo nie miałem kiedy".

Czasu na obejrzenie wszystkich ciekawych rzeczy nie mieli też widzowie, dla których w gdyńskim Multikinie przygotowano ledwie po dwie projekcje (trzecia była dla mediów, czwarta w Teatrze Muzycznym dla zaproszonych gości). Musieli wybierać między filmami konkursowymi, projekcjami z dodatkowych przeglądów oraz bardzo ciekawymi spotkaniami z reżyserami. Rzadko udawało się to wszystko pogodzić. 8-dniowy festiwal służyłby lepiej wszystkim.

Widzowie mieliby więcej okazji, by zobaczyć to, co sobie zaplanowali (często odchodzili z kasy bez biletu wstępu). Goście z zagranicy zobaczyliby więcej polskich filmów (także tych spoza Konkursu Głównego), co skutkować mogłoby podpisaniem umów dystrybucyjnych czy produkcyjnych. Twórcy mieliby więcej czasu na promocję swoich filmów i ewentualną sprzedaż praw do innych krajów lub znalezienie zagranicznego dofinansowania na nowy projekt.

Ściągajmy ważniaków ze świata filmu do siebie, ale dajmy im też czas na poznanie tego, co w naszym kinie wartościowe. Pięć dni może nie wystarczyć. Osiem może być w sam raz.

Wydarzenia

36. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni

festiwal teatralny, festiwal filmowy, projekcje filmowe, spotkanie

Opinie (21) 2 zablokowane

  • Pokazy prasowe dla widzów! (2)

    Mam nadzieję, że ktoś z dyrekcji Festiwalu przeczyta ten komentarz.

    To był mój trzeci festiwal i po raz pierwszy posiadacze karnetów mieli tak ogromne problemy z dostaniem się na pokaz prasowy. Wypracowana do tej pory praktyka była jasna: na pokaz prasowy wchodzi przede wszystkim prasa (ludzie z zielonymi i czerwonymi plakietkami), a 'karneciarze' gromadzą się pod salą w kolejce i sa wpuszczani przez obsługę gdy na sali są wciąż wolne miejsca. W poprzednich dwóch latach nie było z tym żadnego problemu. W tym roku miejsc kilkakrotnie zabrakło nawet dla wszystkich przedstawicieli prasy, a karneciarze niejednokrotnie odchodzili zawiedzeni. Sala nr 3 w Multikinie okazała się po prostu zbyt mała.

    Dziennikarze woleli chodzić na pokazy prasowe do multikina (choć tego samego dnia w godzinach popołudniowych był dla nich również seans tego samego filmu w teatrze Muzycznym), żeby szybko uwinąć się z pracą i wieczorem 'wyskoczyć na miasto'. Natomiast dla 'zwykłych widzów', tych z karnetami, pokazy prasowe też ciesża się ogromną popularnością, bo można bezpośrednio po filmie pójść na konferencję prasową, spotkać się z twórcami... No o to właśnie chodzi na festiwalu! Ludzie biorą urlopy, przyjeżdzają z całej Polski, kupują karnety, żeby mieć szansę obejrzenia polskich filmów i posłuchania, co mają o nich do powiedzenia także twórcy. Stąd na sali tłok, przed salą kolejki, jacys obrazeni dziennikarze skarżyli się, że nie mogą wejść na seans bo obsługa wpuściła 'zwykłych widzów' (no, jak ktoś się na film spóźnia 30-40 minut, to nic dziwnego,że nie ma miejsca...) itp.

    Tymczasem wielokrotnie większa sala nr 7 zapełniała się na projekcjach w tym samym czasie ledwie w 1/3, 1/2. Rozumiem, że w trakcie festiwalu nie dało rady tego zmienić, ale na przyszłość KONIECZNIE trzeba pokazy prasowe robić w 'siódemce', bo chętnych na nie będzie coraz więcej. Będzie i więcej dziennikarzy, i więcej widzów z karnetami, dla których to właśnie pokazy prasowe są najbardziej atrakcyjne. Tylko na tych pokazach, i na konferencjach po nich, zwykły widz, który nie ma zaproszenia do Muzycznego, może się spotkać z aktorami, reżyserami, ekipą... NIE MOŻNA MU TEGO ZABIERAĆ!

    Warto też chyba pomyśleć, aby pierwszy pokaz danego filmu odbywał się w Teatrze Muzycznym, a prasowy w multikinie następnego dnia rano. Dzieki temu przynajmniej część dziennikarzy skusi się na 'premierę' w muzycznym, odpuszczając następnego dnia poranny pokaz (przez co będzie więcej miejsca dla karneciarzy).

    • 28 4

    • trzeba bylo podpisac lojale partyjna

      jak pan Wajda to bys wszedl.

      • 6 1

    • Raf, masz rację.
      Festiwal powinien być otwarty na publiczność, być bardziej dla publiczności, a nie tylko dla twórców i dziennikarzy. Co do sal na których odbywały się projekcje.. Niestety Multikino ma politykę taką, jaką ma i nie dało całego kina pod festiwal a jedynie 6 sal. Mało! Do tego w piątek, kiedy było najwięcej widzów obie największe sale były niedostępne (regularne repertuarowe seanse musiały tam wrócić -kpina, bo sal nei wypełnialy). Jestem pewna, że gdyby róża leciała na 7 to i tak sala byłaby pełna!

      • 7 1

  • to trzeba cos wziacjak ma byc dluzszy.

    • 3 0

  • festiwal we wrześniu! (4)

    1. festiwal powinien być dłuższy o 2 dni co najmniej
    2. w poprzednich latach było więcej projekcji w multikinie we wszystkich salach - w tym roku w części sal były "normalne" projekcje filmów, które aktualnie sa w kinach. Teraz ostatnie projekcje były o 21, w latach ubiegłych były jeszcze później. Jak jest festiwal to całe kino powinno być do dyspozycji zwłaszcza, że wielu filmów później nie ma szansy obejrzeć w kinach bo ich po prostu sie nie gra. Wbrew temu co mówił pan chaciński festiwal był o wiele mniej otwarty na widów "z ulicy" niż w latach ubiegłych.
    3. powrócić festiwal na wrzesień! teraz wszyscy myśleli o plaży! taka pogoda nie sprzyja siedzeniu w kinie.

    • 9 4

    • Co do jednego się zgodzę - Multikino się nie sprawdziło jako partner festiwalu. Dało mało sal, obsługa nie potrafiła zapanować nad widzami, brakowało miejsc dla dziennikarzy.

      Drogie Multikino - chcieliście się promować na festiwalu, a zrobiliście sobie antyreklamę.

      • 8 0

    • z punktem 3 się nie zgodzę.

      • 2 3

    • nie zgodzę się tylko z punktem 3...

      Dzięki temu, że "wszyscy" myślą o plaży, mniej na festiwalu trafiło się osób z przypadku... tylko raz zdazyło mi się, że ktoś zakłucał spokój gadając. Na szczęście po upomnieniu przez kilka osób - wyszli i można było obejżeć film w spokoju.

      • 3 3

    • zgadzam się z punktem 3

      to beznadziejny pomysł, że przeniesiono festiwal z września na czerwiec.
      Atmosfera takiego festiwalu bardziej pasuje do okresu wczesno-jesiennego.
      Bardziej chce się spędzać czas w kinie itp.
      Sam praktycznie codziennie byłem na seansach, a teraz?
      taka pogoda to komu się chce siedzieć w kinie...

      • 0 0

  • kto to wybierał? (2)

    Essential Killing to najgorszy film jaki widziałem w tym roku.... jak można mówić że to w ogóle zasługuje na kasetę VHS nie mówiąc o kinie. film beznadziejny ale oczywicie ktoś tu widzi jakiś ukryty przekaz... tak tak, pomysł skolimowskiemu na ten film skonczył się po puszczeniu pierwszych napisów.....

    • 11 10

    • nie widziałem pozostałych, o których się mówiło że wygrają.. Ale Essential oglądałem ... Że coś takiego nagrody otrzymuje, to chyba tylko za "poprawność polityczną". Szkoda kasy na takie wyroby, szkoda czasu na oglądanie. Ani treści ani wartości, ani przekazu.Ech...

      • 9 1

    • Essential Killing

      Ogladajac to mialem nadzieje na cos dobrego ale... niestety nawet nie zasluguje to na miano "kolejnej polskiej produkcji". Film slabo zagrany, zle zsynchronizowane dzwieki z obrazem (scena z kobieta z malenstwem na rowerze), bezmyslnie poukladane sceny zastepujace scenariusz, ogladajac mialem wrazenie, ze rezyser improwizowal.
      Glowna postac prawdopodobnie miala wzbudzac w widzu jesli nie sympatie to litosc, zamiast tego wzbudza narastajaca irytacje.
      Reasumujac: ten film to kompletna strata czasu i pieniedzy. Czemu zostal nagrodzony - nie mam pojecia. Czemu wygral - to przechodzi moje pojecie :]
      pozdr

      • 5 1

  • Festiwal wraca do Gdańska (4)

    • 4 15

    • Za komuny zdecydowano festiwal do Gdyni (1)

      a teraz w ramach wolnego rynku niech powróci do Gdańska. Wystarczy porozmawiać z twórcami, którzy bywali w Gdańsku co sądzą o obecnej lokalizacji.

      • 3 8

      • Ależ przecież... Gdańsk ma za przeproszeniem w d.... festiwal. Tak samo jak inne imprezy kulturalne, na które żałuje kasy. Bo prezydent Adamowicz woli dofinansować koncert szanty i festiwal ogórka kiszonego. Wystarczy popatrzeć co zrobił z docfilmfestival, by wiedzieć, że FPFF z Gdyni do Gdańska nie wróci, póki u steru będzie Adamowicz i jego ekipa.

        • 4 0

    • Nie wróci. Nie bój się.

      • 5 2

    • do Gdańska?

      A gdzie w Gdańsku jest duża sala w typie kino-teatru (jak w Teatrze Muzycznym), która spełniałaby wymagania gali otwarcia i zamknięcia? W Multikinie? W Krewetce? W Teatrze Wybrzeże? W filharmonii? Nie ma. Festiwal zaczynał w NOT - sala była od samego początku za mała.

      • 1 1

  • A po co ma być dłuższy ?

    Wystarczy badziewia na kilka dni.

    • 6 10

  • Pokazy Gdańsk Sopot

    Dlaczego w oficjalnym harmonogramie nie było uwzględnionych pokazów w Gdańsku i w Sopocie ?
    Czy ktoś był na tych pokazach i czy też tam był tłok ?

    • 0 0

  • Uwagi do seansów w Multikinie

    Zgadzam się z opiniami większości użytkowników na tym forum co do zastrzeżeń organizacji pokazów dla publiczności w Multikinie.

    1. Zacznę od sprawy, która pojawiła się na samym końcu festiwalu ale wydaje się najbardziej bulwersująca. Multikino zmieniło zasady gry i umożliwiło zakup biletów na seanse filmowe na następny dzień. Właściciele karnetów, którzy zapłacili za nie pierwszego dnia takiej możliwości nie mieli i musieli odbierać wejściówki na seanse rano tego samego dnia. Doszło do takiej sytuacji w piątek, że w puli zostało kilkadziesiąt biletów dla karneciarzy, bo wszystkie bilety zostały wykupione na pokaz "Róży". Multikino stwierdziło zatem, że na osobach, które kupiły bilety już zarobiło i chcą wycisnąć jak najwięcej jednocześnie odbierając im możliwość obejrzenia seansów. W poprzednich latach zasady były takie same - można było kupić i odebrać karnetowe wejściówki tylko w danym dniu, nigdy z wyprzedzeniem.

    2. Osoby wpuszczające widzów na seanse (ochrona i kontrolerzy) nie były w stanie poradzić sobie z tym zadaniem. Zamiast tłoczyć wszystkich ludzi na poszczególne sytuacje w jednej kolejce, w której panowało ogólne zamieszanie bo nie wiadomo, na który seans akurat wpuszczają widzów, należałoby zrobić na wejściu wstępną selekcję, czy ludzie posiadają bilety, następnie pod poszczególnymi salami powinno się dalej sprawdzać i kontrolować wejścia widzów. Z resztą taka praktyka już była stosowana, choćby w zeszłym roku i nie było takich problemów.

    3. Do tej pory w czasie festiwalu nie było seansów komercyjnych. Teraz priorytety Multikina się pozmieniały, co skutkowało w konsekwencji samymi negatywnymi opiniami widzów jeśli chodzi o pokazy dla publiczności w Multikinie.

    Podejście Multikina do widzów najlepiej obrazuje kartka informacyjna, w której do widzów organizatorzy zwracają się w formie "Klienci Festiwalu". I takie też było podejście do publiczności, nie jak do widzów jak do tej pory ale jak do klientów, którzy mają zostawić pieniądze, a niekoniecznie w zamian dostaną możliwość normalnego jak do tej pory uczestnistwa w festiwalu filmów

    • 3 0

  • aha

    Co za dyrdymały.

    • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Targi Rzeczy Ładnych (2 opinie)

(2 opinie)
15 zł
Kup bilet
targi

Wielka Szama na Stadionie - wielkie otwarcie sezonu w Gdańsku! (12 opinii)

(12 opinii)
street food

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (11 opinii)

(11 opinii)
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Która znana blogerka modowa otworzyła w lutym 2020 r. butik w Galerii Bałtyckiej?