Fląder Festiwal 2020 w Brzeźnie:
To, że na Fląder Festiwalu są trzy sceny, to już nikogo nie dziwi, bo m.in. z tego ta impreza słynie. Ale że jedna z nich pływa wzdłuż brzegu i znajduje się na statku, było nie lada zaskoczeniem. Podczas siedemnastej edycji festiwalu łącznie działały w Brzeźnie trzy sceny: jedna na molo, druga na plaży przy wejściu nr 52 w klubie La Playa, a trzecia na wspomnianym statlu Comandor. Pogoda, która też lubi płatać Flądrowi figle, również szczęśliwie dopisała.
Fląder to jeden z najdłużej działających festiwali w Trójmieście i zarazem najbardziej... pechowych. Jego kilkunastoletnia historia pełna jest momentów, które zapisały się w pamięci fanów i organizatorów. Tak było choćby w 2016 roku, gdy wichura, wspomagana przez ulewny deszcz, kładła namioty rozstawione przy dużej scenie (przeczytaj naszą relację i zobacz zdjęcia). Tego dnia trzeba było festiwal po prostu przerwać.
W tym roku, pełnym przecież wyzwań dla organizatorów wydarzeń masowych, Fląder okazał się łaskawy. Nie tylko udało się go zorganizować, choć wyjątkowo skrócono z dwóch dni do jednego, to jeszcze pojawiła się pływająca scena. Dowiedzieliśmy się jednak o niej dopiero po godz. 18, gdy zaczął się pierwszy występ.
- Specjalnie nie informowaliśmy uczestników o trzeciej pływającej scenie, ponieważ chcieliśmy zrobić im niespodziankę i całkowicie zaskoczyć. To właśnie na pokładzie Comandora zaplanowaliśmy dodatkowe koncerty. Oprócz tego tradycyjnie koncerty odbywają się na jeszcze dwóch oddalonych od siebie scenach: jednej na Molo w Brzeźnie, a drugiej na plaży - powiedział Piotr Łatyszew, organizator Fląder Festiwalu.
Najbliższe koncerty w Trójmieście
Nowością Fląder Festiwalu była nowa, trzecia scena, która mieściła się na statku Comandor.
fot. Maciej Czarniak/Trojmiasto.pl
Koncerty odbywały się w tym samym czasie na trzech scenach. Bez problemu można było usłyszeć występy na molo i w klubie La Playa, które były dobrze nagłośnione i chwilami się wręcz zlewały w jedno wielkie granie, które niosło się po okolicy, to jednak pływająca scena była słyszalna dopiero, gdy odeszło się kilkaset metrów w stronę Nowego Portu. Słuchania koncertów z Comandora nie ułatwiał też dość silny wiatr, który niósł dźwięki w różnych kierunkach.
To ważna wiadomość dla organizatorów, bo jest szansa, że Comandor stanie się stałym punktem Flądra (oby!), warto więc tak go ustawić, by był nie tylko pływającą ciekawostką, ale też spełnił oczekiwania słuchaczy - a tych było w tym roku sporo. Przy molo i klubie La Playa zgromadziła się liczna, podzielona na małe, kilkuosobowe grupki, widownia. Wiele osób usiadło na piasku, inne kursowały między scenami i wybierały z bogatego muzycznego menu akurat to, co im w danym momencie najbardziej przypadło do gustu.
Utarło się, że Fląder to festiwal dla określonego słuchacza, który przyciąga co roku wiernych fanów, jednak wśród publiczności wielu było też spacerowiczów i turystów, którzy podążając za muzyką, dotarli na koncerty i zostali na dłużej, ciesząc się dużą imprezą na świeżym powietrzu oraz pięknym zachodem słońca.
Piękny zachód słońca w Brzeźnie podczas Fląder Festiwalu: