- 1 Majaland: znamy termin otwarcia i cennik (251 opinii)
- 2 Czy marihuana powinna być legalna? (174 opinie)
- 3 Po 30 latach Kaliber 44 wciąż zachwyca (39 opinii)
- 4 Afera o kolekcjonerską monsterę (60 opinii)
- 5 Skecz o urokach jazdy obwodnicą (63 opinie)
- 6 Planuj Tydzień: koncerty i wiosenne targi (13 opinii)
Gadecki: Nie chcę żyć pod dyktando państwa
29 maja 2016 (artykuł sprzed 7 lat)
- Niedługo będziemy musieli się przeżegnać, żeby przejść na światłach. Inaczej nas laser zabije. Dla mnie najważniejsza jest wolność. Chcę mieć wpływ na to, jak wygląda moje życie. Nie chcę żyć pod dyktando państwa - mówi Tomasz Gadecki, jeden z najbardziej zapracowanych trójmiejskich muzyków. Niedługo będziemy mieli okazję zobaczyć go na koncertach zespołów Olbrzym i Kurdupel (5.06, Ucho) oraz Lonker See (25.06, Ucho).
Tomasz Gadecki: W swojej drodze artystycznej w ogóle nie brałem pod uwagę tego, czy to będzie się to podobało. Nie pracuję też na swoje nazwisko. Stawiam więc raczej na sukces artystyczny, który kojarzy mi się z czymś nieuchwytnym, niewymiernym. Dla mnie sukces jest wtedy, jak człowiek się spełnia. Ja się spełniam w swojej muzyce, czuję radość na koncertach. A jeśli jeszcze ktoś zechce nas posłuchać, kupić płytę, to już w ogóle super. Kiedyś na koncercie Olbrzyma i Kurdupla pojawił się pewien rolnik. On odczytał nasz koncert, jak opowieść. Mówił tak: "zaczęło się trudno, tak jak trudno jest w poniedziałek. Później był wtorek i było trochę lżej." I tak dalej dzień po dniu. To było piękne. Więc jak rolnikom się podoba, to jest sukces (śmiech).
Twój partner muzyczny - Marcin Bożek - powiedział, że ostatecznie wszystko się sprowadza do pytania: chcesz czy nie chcesz grać? Podpisujesz się pod tym?
Oczywiście. Gdybyśmy to robili tylko ze względu na pieniądze, powinniśmy skończyć dawno temu (śmiech). To jest tak jak w reklamie - za wszystko inne zapłacisz kartą, ale za radość i satysfakcję związaną z graniem - nie. A ja kocham grać i ćwiczyć. Więc to robię.
Jesteś niezwykle zapracowany. Choć grasz koncerty praktycznie przez cały maj i czerwiec. Jak Podsiadło czy Hey.
Jest takie środowisko ludzi, którzy jakoś mnie kojarzą. Gramy koncerty i jeździmy po Polsce od 10 lat. Tam, gdzie już raz się pojawiliśmy, zazwyczaj zapraszają nas ponownie. Pomagają nam koledzy - muzycy, znajomi. I tak to się kręci. Pracy jest dużo i mam nadzieję, że będzie jeszcze więcej.
Opowiedz o projektach artystycznych, w których bierzesz udział, bo jest tego sporo.
Olbrzym i Kurdupel to duet z Marcinem Bożkiem, z którym gramy już dziesięć lat. Wydaliśmy cztery płyty, a kolejne dwie już czekają na wydanie. Band A to nowy zespół, który stworzyliśmy z Michałem Gosem, Maćkiem Szkudlarkiem i Krzyśkiem Stachurą - gramy koncerty raz na miesiąc, ale oprócz tego w ogóle się nie spotykamy (śmiech). Z Karolem Schwarzem gram w zespole 7 faz, który będzie reprezentował Trójmiasto we Wrocławiu w ramach Europejskiej Stolicy Kultury. Z Bartkiem Borowskim zaś gram w zespole Lonker See, z którym właśnie skończyliśmy dość długą trasę. Sambar to duet, który stworzyłem z Pauliną Owczarek, która prowadzi Krakowską Orkiestrę Improwizowaną. 250 kg to projekt, który stworzyliśmy ze Sławkiem Levym. Mam też nowy duet z Bartkiem Kapsą z Contemporary Noise Quintet.
Często ludzie reagują na muzykę free mówiąc: "przecież oni w ogóle nie potrafią grać"! Nawet Mikołajowi Trzasce się obrywało.
Mikołaj jest niebywale konsekwentny, ma spójną i wyrazistą koncepcję swojej muzyki, dzięki temu ma teraz status gwiazdy. A do tego zrobił przez lata ogromny postęp, więc nie można powiedzieć, że on nie potrafi grać. Mam ogromny szacunek do niego. Z drugiej strony, są muzycy, którzy są świetnymi instrumentalistami, a trudno ich szanować. Ostatnio byłem na koncercie innego muzyka, który był zupełnie pijany i obrażał publiczność, a także swoich muzyków na scenie. Przykro było na to patrzeć. A co do umiejętności grania - ja w sali prób w ogóle nie gram improwizacji, ale etiudy, które pozwalają mi opanować mój instrument. Cel jest taki, żeby instrument był przezroczysty, nie przeszkadzał muzykowi.
W latach 60-tych jazz był muzyką społecznie zaangażowaną. Dzisiaj raczej to rozrywka, a jazzmani często mają tyle samo do powiedzenia, co kandydatki na miss: że najważniejsza jest miłość i pokój na świecie. Wy z jednej strony promujecie słuchanie muzyki dla samej muzyki (jak w "Six philosophical games") z drugiej - angażujecie się w ekologię, sadząc drzewa w takiej ilości, która pozwoli na absorpcję dwutlenku węgla wydanego do atmosfery przy produkcji płyty.
Tak było, znaleźliśmy taki kalkulator w sieci, który pozwolił sprawdzić ile dwutlenku węgla wyemitowaliśmy do atmosfery podczas nagrywania płyty i ile trzeba posadzić drzew, żeby to zbalansować. Wyszło orientacyjnie około pięciu drzew. Posadziliśmy więc dziesięć, na wszelki wypadek (śmiech).
Co do polityki, jestem wzburzony tym, co się dzieje w Polsce. Niedługo będziemy musieli się przeżegnać, żeby przejść na światłach. Inaczej nas laser zabije. Muzyka free, jaką gram, daje poczucie wolności. I ta wolność jest dla mnie najważniejsza. Chcę mieć wpływ na to, jak wygląda moje życie. Nie chcę żyć pod dyktando państwa. Nasza muzyka nie niesie konkretnych treści, bo to nie piosenki, ale jest to w pewnym sensie muzyka buntu. Buntu, bo nasze państwo powinno być już dalej w rozwoju. Powinniśmy się zastanawiać, jak pomagać innym, a nie jak udupić Trybunał Konstytucyjny.
Czy muzyka może to zmienić?
Może to banał, ale muzyka łagodzi obyczaje. Nawet na festiwalach, które są krytykowane, bo niby na nich młodzież pije alkohol i źle się prowadzi. Każda muzyka sprawia, że świat jest lepszym miejscem: jazz, reggae czy rock.
Saksofon to instrument kojarzony z jazzem. Ale ty nie grasz jazzu, choć jest to muzyka improwizowana.
Jestem Europejczykiem i szukam w swoich korzeniach. Improwizacja zawsze mi była bliska, ale nie mam frazy jazzowej. Mamy Mozarta, Bacha, Beethovena i to są nasze korzenie. Polscy muzycy, którzy chcą czerpać z jazzu, trochę na tym tracą, bo my mamy słowiańską duszę i to jest najcenniejsza rzecz, jaką możemy dać światu. Fajnie jest jak ludzie grają "z siebie", a nie tak, jak trzeba to zagrać, żeby było "zajebiście". Ja nie wiem jak to jest "zajebiście", więc gram tak jak czuję.
Wydarzenia
Wywiady
Miejsca
Zobacz także
7 czerwca 2016
(10 opinii)