• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

IX Ladies Jazz Festival nie dla audiofilów

Ewa Palińska
14 lipca 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
Występ Dionne Warwick w Hali Gdynia był największą atrakcją IX Ladies Jazz Festival. Występ Dionne Warwick w Hali Gdynia był największą atrakcją IX Ladies Jazz Festival.

Trzeba przyznać, że organizatorzy Ladies Jazz Festival mają wyczucie do gwiazd. Zrozumiałe jest zatem, że skoro udaje im się zaprosić tak znakomite wokalistki, jak Stacey Kent czy Dionne Warwick, chcą je zaprezentować jak najliczniejszej publiczności. Niestety, zorganizowanie koncertów w większych salach znacznie wpłynęło na spadek jakości brzmienia. Festiwal zakończy występ japońskiej wokalistki Akiko dziś o godz. 20 w Klubie Ucho.



Stacey Kent, której występ zainaugurował IX Ladies Jazz Festival, wulkanem energii nie jest. Kiedy pojawiła się na scenie sprawiała raczej wrażenie surowej pensjonarki. Choć w stosunku do publiczności była bardzo serdeczna, to jednak dawało się wyczuć pewien dystans. Śpiewała za to fenomenalnie. Zachwycająca była nie tylko jej ciepła barwa głosu, ale również perfekcja, z jaką wykonywała każdy dźwięk. Niezwykła była również interpretacja wykonywanych utworów, ponieważ dokonywała się na dwóch płaszczyznach: muzycznej i literackiej (artystka śpiewała bardzo wyraźnie, jakby recytowała każdy tekst). Stacey Kent towarzyszył czteroosobowy zespół, w którym dominującą rolę odgrywał saksofonista Jim Tomlinson. Choć partia saksofonu była kluczowa i stanowiła kontrapunkt dla wokalu, z powodu złego nagłośnienia zamiast nastrojowego piano publiczność słyszała bulgotanie śliny i szum wdmuchiwanego powietrza.

Stacey Kent wykonała zarówno swoje starsze piosenki, jak np. "So nice", nieco nowsze, pochodzące z wydanej w 2010 r. francuskojęzycznej płyty "Racontre-moi" oraz utwory z albumu "The Changing Lights", którego premiera nastąpi jesienią (m.in. "One Note Samba"). Zarówno Stacey Kent, jak i towarzyszący jej muzycy wystąpili znakomicie, niestety zawiodło nagłośnienie (lub akustyk). Najbardziej dotkliwie odczuli to zapewne ci, którzy siedzieli na krzesłach dostawionych za filarami zasłaniającymi im scenę. Ani widu, ani słychu...

Jak oceniasz IX Ladies Jazz Festival?

Myślę, że Akiko, której występ odbędzie się dziś o godz. 20 w Klubie Ucho zobacz na mapie Gdyni, wybaczy mi, jeżeli już teraz największą gwiazdą tegorocznej edycji Ladies Jazz Festival ogłoszę Dionne Warwick. Takiego występu po 72-letniej artystce chyba nikt się nie spodziewał!

Dionne Warwick wkroczyła dumnie na scenę, serdecznie przywitała się z publicznością, po czym wykonała słynne "Walk On By". W pierwszej części koncertu znalazły się również takie hity jak "I'll Never Fall in Love Again", czy "Alfie" . W wykonaniu duetu "I Say A Little Prayer" nie przeszkodził jej nawet brak scenicznego partnera - duet zaśpiewała sama przypominając, jak świetną jest improwizatorką. Do wspólnego śpiewania zmusiła również publiczność - kiedy ta niewystarczająco włączyła się w wykonanie piosenki "Heartbreaker" przerwała swój występ i tak długo "męczyła" słuchaczy, aż udało jej się osiągnąć zamierzony efekt.

Mimo że koncert odbywał się w Hali Gdynia, Dionne Warwick miała wspaniały kontakt z publicznością. Wykazała się również dużą cierpliwością oraz poczuciem humoru. Spóźnianie się na koncert nie jest w dobrym tonie, a chodzenie po sali w poszukiwaniu własnych miejsc (szczególnie, jeżeli są to miejsca w pierwszych rzędach) w trakcie trwania koncertu, to już zwyczajne chamstwo i brak szacunku dla wykonawcy. Podczas tego koncertu spóźnialskich było sporo, byli również tacy, którzy spóźnili się niemalże godzinę. Podczas wykonywania "I Say A Little Prayer" Dionne Warwick przerwała śpiew i z uśmiechem czekała, aż sytuacja się uspokoi, choć wyraźnie nie było jej do śmiechu.

Dionne Warwick nie tylko przypomniała swoje największe przeboje, ale wykonała je w zupełnie nowych aranżacjach. Do programu włączyła również nowe piosenki, które znalazły się na płycie wydanej z okazji pięćdziesięciolecia jej działalności artystycznej. Śpiewała bez wytchnienia jedną piosenkę po drugiej, nie dając publiczności czasu na długie oklaski.

Pod względem wokalnym pierwsza część wydawała się nieco gorsza, wydaje mi się jednak, że mogło być to odczucie subiektywne. W pierwszej części znalazły się po prostu utwory, które doskonale znamy z nagrań dokonanych przez Dionne Warwick przed kilkudziesięcioma laty, kiedy była w szczytowej formie. Druga część koncertu była znacznie bardziej swobodna, wykonywane utwory mniej osłuchane. Wychodząc z koncertu usłyszałam, jak jedna z pań powiedziała "Warwick nadal ma głos jak dzwoneczek". "Tylko, że ten dzwoneczek nie dźwięczy już tak, jak trzydzieści lat temu" - odpowiedział pani jej towarzysz. I to było bardzo trafne podsumowanie koncertu.

Nagłośnienie niestety było dramatyczne. Dźwięk z głośników znajdujących się z tyłu sali dochodził z opóźnieniem, przez co odnosiło się wrażenie, jakby przez cały koncert ktoś złośliwie zakłócał koncert grając na zestawie perkusyjnym.

Organizatorzy Ladies Jazz Festival zaprosili znakomite wokalistki. Powinni jednak jasno określić profil imprezy. Albo robi się festiwal komercyjny, zaprasza wielkie gwiazdy i organizuje koncerty w dużych salach dla szerokiej publiczności, albo nastawia na wysoką jakość odbioru i elitarność imprezy, nawet kosztem wyższych cen biletów. Ci, którzy po tegorocznej edycji festiwalu spodziewali się wysokiej jakości brzmienia musieli obejść się smakiem.

Fragment koncertu Stacey Kent

Fragment koncertu Donnie Warwick

Wydarzenia

Ladies' Jazz Festival 2013 (7 opinii)

(7 opinii)
jazz, festiwal muzyczny

Wydarzenia

Zobacz także

Opinie (27)

  • Pani Ewo, niezrozumienie sytuacji jakim się pani wykazuje w tym artykule świadczy o tym, że powinna pani dobrze przemyśleć swoją działalnośc jako recenzentki. Jeżeli kokieteryjność wokalistki w postaci zawieszenia głosu a potem pociagnięcia dzwięków aby zaprezentować swoje możliwości interpretuje pani jako "przerwała śpiew i z uśmiechem czekała, aż sytuacja się uspokoi, choć wyraźnie nie było jej do śmiechu", to naprawdę proszę się zastanowić.
    Dodatkowo nie sądzę aby wokalistka na swoim koncercie spodziewała się bezruch i ciszy, tak wiec kilka przemykających osób na pewno nie stanowiło problemu, tym bardziej że nie byl to kameralny koncercik dla 'kilku' osób. A muzyka raczej zaczecala do poderwania się z fotela niż na bierne słuchanie i oglądanie.
    Życzę powodzenia przy kolejnych recenzjach.

    • 4 7

  • Gdzie jest sala koncertowa w Gdyni.

    Wybuduj Szczurze w końcu Salę Koncertową a nie Forum Romanum czy jak je tam zwał gdzie nie będzie sali do koncertów. Kto to kur..... wymyślił. Centrum Kultury to powinna być przede wszystkim sala koncertowa a nie jakieś mediateki, filmoteki i inne d*poteki. Popatrz sobie na wioski takie jak Wejherowo czy Tczew.
    Szczurze nic i nikt nie jest wieczne, na szczęscie !!!

    • 5 3

  • trzeba było ich na stadion wsadzic tam mieli by akustyke poco ma stac pusty?

    • 1 0

  • nad ostatnimi rzędami buczały wentylatory

    mówię o koncercie Stacey więc jeśli TAK powinno być to ja nie wiem po co te bzdury czytam...

    • 1 1

  • Wentylatory na koncercie Stacey Kent

    Sala portu Gdynia to porażka siedziałem na środku sali i wentylatory byczały non stop , koncert nie należał do dynamicznych i ta uciążliwość dyskwalifikuje salę na przyszłość a do tego duszno pod koniec bardzo duszno .

    • 2 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Targi Rzeczy Ładnych (1 opinia)

(1 opinia)
15 zł
Kup bilet
targi

Wielka Szama na Stadionie - wielkie otwarcie sezonu w Gdańsku! (12 opinii)

(12 opinii)
street food

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (8 opinii)

(8 opinii)
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Ciabatta to: