Odstawiony w musztardowy garnitur gwiazdor telewizji staje przed wiejskim ołtarzem u boku przystrojonej w śnieżną biel nauczycielki. Trzecia część "Planety Singli", podobnie jak niecodzienny widok młodej pary, pełna jest kontrastów, niemodnych połączeń i niedopasowanych rozwiązań. Nie ma to jednak większego znaczenia, bo Ania i Tomek w towarzystwie starych znajomych i nowych postaci bawią i wzruszają równie mocno, jak podczas pierwszych wspólnych randek. Właśnie dlatego na ich weselu tak wielu (kinowych) gości bawić się będzie do białego rana i raczej nie zaśnie pod stołem.
Producenci "Planety Singli" podjęli się niemal karkołomnej misji, decydując o wypuszczeniu do kin obu części na przestrzeni zaledwie trzech miesięcy. Oczywiście zadanie było nieco ułatwione, gdyż ekipa filmowa już kilka tygodni po zakończeniu zdjęć do "dwójki" wróciła na plan, by pracować nad kontynuacją. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy do czynienia z ewenementem w polskim kinie. Równie sporą odwagą wykazali się dwaj reżyserzy, a zarazem scenarzyści, którzy w trzeciej odsłonie przygód Ani i Tomka postanowili nieco złamać schemat.
Tak oceniliśmy pierwszą część "Planety Singli 2"
Sam Akina i Michał Chaciński więcej pola do popisu dali pobocznym postaciom, a w luźną konwencję komedii romantycznej wlali niemało goryczy i rodzinnych dramatów. Oprócz tego poeksperymentowali solidnie z humorem. Pokerowe zagrywki twórców "Planety Singli" nie okazały się marnym blefem. Najpopularniejsza komedia ostatnich lat znów zgarnie pełną pulę, a przy tym stole - co udowodnił niedawno trzeci "Kogel-mogel" - póki co nie ma z kim grać, a już na pewno z kim przegrać.
Nasza recenzja "Planety Singli 2"
Tomek (Maciej Stuhr) nie jest już zdziecinniałym i zadufanym w sobie lowelasem, a Ania (Agnieszka Więdłocha) sprawia wrażenie kobiety o znacznie większej przebojowości i pewności siebie. Oboje wiedzą, czego chcą, choć droga do ołtarza okaże się znacznie dłuższa niż podróż ze stolicy na Mazury. Na kolejny etap związku wskakują Ola (Weronika Książkiewicz) i Bogdan (Tomasz Karolak), którzy próbują odkopać swoje uczucie spod sterty pieluch nowego członka rodziny. Pojawiają się również nowe postaci - będąca uosobieniem domowego ogniska mama Tomka (Maria Pakulnis), szorstki w obyciu i skrywający urazę brat (Borys Szyc) z nieco zbzikowaną żoną (Anna Smołowik) czy w końcu ojciec marnotrawny, rozjeżdżający się po świecie hipis (Bogusław Linda), z którym Tomkowi szczególnie trudno będzie się dogadać.
Wybuchowa mieszanka charakterów gwarantuje, że na nudę narzekać nie można. I rzeczywiście w trzeciej części "Planety Singli" zwrotów akcji nie brakuje, tempo jest zawrotne, a żart goni żart. Z tym jednak jest różnie, a sami scenarzyści chyba nie do końca wiedzieli, na co się zdecydować. Obok kiczowatych slapstickowych gagów (scena z koniem) funkcjonuje humor wręcz makabryczny. Dość prymitywne żarty orbitujące wokół seksu (dialog Tomka i Ani w samochodzie) sąsiadują z abstrakcyjnym poczuciem humoru (świetna scena z dębem). Pozbawione kreatywności i dobrego smaku zagrywki (choćby fragment z trefnym prezentem) funkcjonują wraz z komediowymi perełkami (doskonała scena spowiedzi).
Właściwie rękoma świetnych aktorów, bo trudno w filmie wskazać słabszy punkt obsady. O tym jak perfekcyjnie zestawionym aktorsko jest duet Więdłocha - Stuhr nie ma już sensu nawet pisać. Na weselu (i to takim!) Ani i Tomka chciałby się znaleźć, jestem tego pewien, niejeden widz. Kolejny raz świetnie w role wczuwają się Książkiewicz, Karolak i Głowacki. Linda w komediowym wydaniu wydaje się wariantem mocno niepewnym, ale i tu radzi sobie bez większych problemów (krótki dialog z wnuczkiem na pewno do zapamiętania). Błyszczy przede wszystkim znakomita Maria Pakulnis, bryluje Borys Szyc, choć dostaje zbyt mało czasu, a jego wątek "niespełnionego Lewandowskiego" nagle się urywa, nieźle wypada Jakub Józefowicz (najmłodszy brat Tomka), szczególnie w duecie z Joanną Jarmołowicz.
Uroku dostarczają dodatkowo piękne wiejskie plenery w kadrach Mikołaja Łebkowskiego urozmaicone świetną scenografią (chapeau bas za pokój Tomka!) i energiczną ścieżką dźwiękową. Niestety, kolejny raz filmowcy ze stolicy w pokraczny nieco sposób postrzegają polską wieś - odciętą od internetu, umorusaną w kompleksach i stereotypach. Jak impreza to w remizie, jak wesele to obowiązkowo z bijatyką i stosem kiełbas oraz hektolitrami bimbru. Nie jest to na szczęście tak archaiczny obraz wsi jak w "Twarzy" Szumowskiej, ani tak przerysowany i odrealniony jak w "Koglu-moglu". Bardziej przypomina optymistyczną i podkoloryzowaną wizję prowincji z "Cichej nocy" Domalewskiego. Drodzy filmowcy, warto jednak na polską wieś wybrać się zanim napiszecie scenariusz.
Znajdą się oczywiście tacy, którzy będą ciskać gromy: bo przecież komedia romantyczna, bo Karolak, bo brak ambicji, bo ciągle to samo. Otóż planetarna seria udowadnia, że na niewdzięcznym polu polskiej komedii można zasiać ziarno, z którego da się zebrać plony raz i drugi, a każdorazowo towarzyszyć temu będą inne, ale jednakowo szczere emocje. Komedia romantyczna a i owszem, ale drugiej tak udanej raczej ze świecą szukać. A Karolak? Choć biega bez spodni i gada z drzewami, to i tak bawi lepiej niż 90 proc. kolegów i koleżanek po fachu. W natłoku przyziemnych spraw czasami warto wyłączyć na chwilę grawitację i odlecieć hen daleko. Kurs na "Planetę Singli" wciąż jest dobrym celem podróży.
OCENA: 6,5/10