• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jedenaście tysięcy dziewic w Gdańsku. Wywiad z Joanną Marat

Borys Kossakowski
3 czerwca 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 

- Historia Gdańska była zakłamywana. Z tego, co uczono w szkole, można było wywnioskować, że Gdańsk zawsze był polski. Dopiero jak tu przyjechałam, przekonałam się, że to miasto wielokulturowe, że mieszają się tu wpływy niemieckie, pruskie, flamandzkie, słowiańskie. Symbolem tego jest Cmentarz Nieistniejących Cmentarzy - mówi Joanna Marat, autorka powieści "Jedenaście tysięcy dziewic", wydanej niedawno przez Prószyński i S-ka.



"Jedenaście tysięcy dziewic" ukazało się nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka. "Jedenaście tysięcy dziewic" ukazało się nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka.
Borys Kossakowski: Kaplica Jedenastu Tysięcy Dziewic zlokalizowana jest w kościele Mariackim. Nazwa jest zadziwiająca, ale nawet rodowici gdańszczanie mało o niej wiedzą. Musiała przyjechać pisarka z Warszawy, żeby ją odkryć dla rodzimej literatury.

Joanna Marat: Pierwszym miejscem, jakie zapamiętałam z wycieczki do Gdańska, był właśnie kościół Mariacki. Miałam trzynaście lat i pamiętam to piorunujące wrażenie, jakie na mnie wywarł. Lubię ceglany gotyk, a także zachodnioeuropejskie gotyckie kościoły - te z kamienia, z wielkimi rozetami, ale to miejsce zawsze było dla mnie szczególne. Trudno jednak powiedzieć, jak to się przerodziło w pomysł literacki. Najpierw pojawiły się postaci, potem historia. Od początku chciałam, żeby była to powieść o rodzinie, o tym, jak trudno w niej o miłość, zgodę, o zrozumienie. A przede wszystkim, żeby to była powieść o kobietach.

Warszawianka i gdańszczanka. Debiutowała w 2011 roku powieścią obyczajową "Grzechy Joanny". W ubiegłym roku ukazał się jej pierwszy kryminał zatytułowany "Monogram". "Jedenaście tysięcy dziewic" jest jej trzecią powieścią. Warszawianka i gdańszczanka. Debiutowała w 2011 roku powieścią obyczajową "Grzechy Joanny". W ubiegłym roku ukazał się jej pierwszy kryminał zatytułowany "Monogram". "Jedenaście tysięcy dziewic" jest jej trzecią powieścią.
Te kobiety są w pani książce mocno doświadczone przez los. W kaplicy Jedenastu Tysięcy Dziewic skrót XIMV został błędnie przetłumaczony. Przez wieki wydawało się, że M to łacińska cyfra tysiąc. Jak się okazuje M jest od "męczennica". Jedenaście męczennic dziewic. Pani bohaterki to też męczennice.

Każdy czasem bywa męczennikiem. Przeżywamy męki na fotelu dentystycznym albo bojąc się tego, czego się bać nie trzeba. Pokolenie, o którym piszę w książce, pamięta jeszcze wojnę. Zresztą widmo wojny znów pojawiło się na naszym horyzoncie, więc to wszystko, o czym piszę, nabrało nowego znaczenia.

"Jedenaście tysięcy dziewic" zaczyna się od gwałtu, potem jest kolejno: nowotwór, rozwód, śmierć (dwóch żon Svena). Nie mają lekko pani bohaterowie.

Ludzie w życiu często nie mają lekko, tylko nikt o tym nie wie. Rzadko mamy okazję o tym powiedzieć, tak szczerze. Ci, którzy mówią o swoich cierpieniach, to przeważnie hipochondrycy albo histerycy. Spotykam w życiu wielu ludzi, po których nie widać, że cierpią. Nie mówią o tym i to jest pewnie dobra strategia życiowa. Ale w książce jest też dużo ironii, nie wszyscy są pogrążeni w smutku (śmiech).

Powieść jest wielowątkowa i skomplikowana. Jak wyglądały przygotowania do pisania?

Rodzin w powieści jest w sumie sześć. Zamieściłam więc na końcu spis postaci, który pomaga czytelnikowi rozeznać się, kto jest kim w powieści. Jak pisałam, miałam wszystko w głowie. Lubię dać sobie swobodę, przynajmniej na początku. Jednak w pewnym momencie zrobiłam coś w rodzaju planu - nazywam to mapą postaci. To takie narzędzie porządkujące.

Sprawdzała pani miejsca, o których pisze, czytała o nich?

Research to najciekawsza część pracy nad książką! Miejsca, o których piszę, odwiedzałam wielokrotnie (wirtualnie i realnie). Zawsze to robię, nawet jak piszę o dobrze znanych okolicach lub sprawach. Zdobywam dzięki temu dużo informacji, choć mam poczucie, że to i tak bardzo niewiele. Z drugiej strony, czytelnika nie można zamęczać szczegółami, więc trzeba dużo wiedzieć, ale korzystać z tej wiedzy z umiarem.

Czy Gdańsk to jest dobre miejsce na akcję powieści?

Gdańsk znakomicie niósł moją powieść. Podobnie jak Wrocław, jest miastem z duszą. Choć trzeba do niej dotrzeć. Tak jak napisałam w pierwszym zdaniu mojej powieści - to miasto jest jak palimpsest [rękopis spisany na używanym już wcześniej materiale piśmiennym, z którego usunięto poprzedni tekst, najczęściej w celu zmniejszenia kosztów nowego materiału - przyp. red.], to, co najważniejsze, jest "pod spodem". Historia Gdańska była zakłamywana. Z tego, co uczono w szkole, można było wywnioskować, że Gdańsk zawsze był polski. Dopiero jak tu przyjechałam, przekonałam się, że to miasto wielokulturowe, że mieszają się tu wpływy niemieckie, pruskie, flamandzkie, słowiańskie. Symbolem tego jest Cmentarz Nieistniejących Cmentarzy. Ileż cmentarzy w Gdańsku zostało zapomnianych, zlikwidowanych? Powstały na ich miejscu parki i tereny rekreacyjne. Ale nie widać, żeby ludzie z nich korzystali. Być może przechodnie wyczuwają, że to miejsce spoczynku zmarłych?

Kilkanaście lat temu przeprowadziła się pani z Warszawy do Gdańska. Jak się tu pani mieszka?

Zdążyłam się już zakorzenić. Choć czasami jeszcze tracę orientację. Nazwa "Traugutta" kojarzy mi się z zupełnie inną ulicą, tą warszawską (śmiech). Jak każdy przyjezdny, zachowałam jednak dystans i widzę, jak fascynujące jest to miasto.

Opinie (44) 1 zablokowana

  • No a co z 11000 dziewic panie redaktorze? (7)

    Niedouczeni pisarze, dziennikarze. Co za czasy?
    Pisarka a dopiero jak przyjechała do Gdańska to dowiedziała się, że to nie słowiańskie miasto. Tyle wie ile w szkole ją uczyli i co sama zobaczyła. To już druga osoba po naszym nobliście co jedną książkę w życiu przeczytał za to kilka napisał.

    • 51 18

    • Tak Cie to boli?

      to idz na terapię :)

      • 0 13

    • (5)

      heh trafne uwagi :)
      "odwieczna polskość Gdańska" to jeszcze mały Miki. Najlepsze jest gdy w szkołach bajdurzą o odwiecznej polskości Koszalina i Szczecina... miast który przypadły Polsce wyłącznie dzięki fanaberii Stalina w Jałcie

      • 6 4

      • jeśli chodzi o Gdańsk - miasto założone w VII wieku (4)

        osadnictwo niemieckie zaczęło się na dobre w XIV wieku od rzezi Gdańskiej, Słowianie (Pomorzanie, Kaszubi, Polacy) byli w Gdańsku zawsze, Germanie byli tu tylko 600 lat.
        Jeśli chodzi o Szczecin i Koszalin to nie są to jedyne miasta założone przez słowian, które były poddawane długotrwałej germanizacji. Słowiańskie były takie miasta jak Lubeka, Berlin, czy Rostok (a właściwie Bukowiec, Bralin i Roztoka).
        Poczytajcie sobie o słowianach połabskich. Od 70 lat jest to wiedza politycznie niepoprawna i nie uczą o tym w szkołach

        • 14 2

        • dokladnie - od zawsze (3)

          archeolodzy odkrywaja typowo slowianskie skamieliny przytulajace sie do dinozurow.

          Przed nami byli tu Goci, Celtowie i inne plemiona. Wedrowki ludow. Germanie byli tu przed nami, ale pozniej ich przepedzili wczesni slowianie za Labe. Ci jednak zaczeli pozniej ponownie tu wracac.

          Teraz juz germanie na wymarciu. Slowianie podazaja tez ta droga. Niedlugo tereny te zasiedla Turcy, Syryjczycy czy Iranczycy.

          • 3 2

          • Celtów na północy Polski nigdy nie było

            Goci byli na terenie Polski równocześnie z przedstawicielami innyc kultur. Goci to jedyne germańsie plemię, którego obecność na ziemiach Polskich jest pewna. Przypisywanie "germańskości" innym kulturom obecnym w przeszłości w odro-wiślu to bismarcko-nazistowska propaganda

            • 2 1

          • lol (1)

            "Turcy, Syryjczycy czy Iranczycy"...
            od ktorych i tak pochodzimy i my, i reszta narodowosci europejskich. wstepnie stwierdzono, ze pierwsze wedrowki z tych regionow mozna datowac na 6k przed chrystusem.

            • 0 0

            • co to jest 6k? kilogramów? pisz po polsku, albo wcale.

              • 1 0

  • Zmyłka.. (1)

    ..myślałem, że będą jakieś adresy lub telefony.

    • 92 3

    • ee tam

      Z dziewicami to żadna zabawa. Tylko stresy i jakieś niepewne ruchy. Doświadczenie to prawdziwy atut! :P

      • 1 1

  • A już myślałem... (1)

    A już myślałem, że jeszcze można spotkać dziewice... Wyginęły razem z normalnymi facetami...

    • 37 10

    • Facet (inaczej mydłek, mamisynalek) to taki pięcioprocentowy mężczyzna, to taki jeleń na rykowisku...

      A gdzie te kobiety na miarę czasów, szanujące siebie i innych, gdzie te baby!? Nie ma? Same facetki???

      • 11 2

  • Gdańsk był i jest miastem polskim! (8)

    Z lekcji historii - na przełomie XIX/XX w., mimo silnej presji germanizacyjnej, Gdańsk jest silnym ośrodkiem polskości!
    Gdańsk to tysiącletnia historia. Charakterystyczne, że to nasze miasto najbardziej rozwijało się w tych latach, kiedy należało do Rzeczpospolitej. W latach zaborów i okupacji obumierało. Nawet w czasach PRL-u był rozwój miasta - stocznie, porty i inne zakłady. Teraz rządzą ludzie, dla których "polskość to nienormalność", "prusacy" dla których Gdańsk mógłby być niemiecki i znowu tego rozwoju mamy zastój.
    A dlaczego "oni" nie chcą Polski Wielkiej jak Gdańsk kiedyś był wielki?

    • 46 28

    • Drobna uwaga (3)

      Nie żeby coś, ale, według sporządzonego w 1910 roku na ziemiach wcielonych osiem lat później do Wolnego Miasta plebistytu jako język ojczysty jedynie 3,4% (!) ogółu obrało język polski lub kaszubski.
      Można rzecz jasna stwierdzić, że powyższe dane zostały zaniżone - i nie zaprzeczam, że to możliwe. Prawdą jest jednak, że obecnie uznaje się, iż w granicach Wolnego Miasta liczba Polaków, rdzennych lub napływowych, oraz polskich Kaszubów wahała się w granicach od 10% do 15% populacji.

      Polskość Gdańska przed czasami zaborów również jest kwestią dyskusyjną - wystarczy chociażby zajżeć w tę wspomnianą "tysiącletnią historię"... Niemniej, faktem jest, że miasto jest związane z Polską nierozerwalnie, choć po krótkim przekartkowaniu 1000 lat historii Gdańska śmiem twierdzić, że najlepiej wiodło mu się jednak, gdy cieszył się szeregiem ulg i przywilejów stawiających go niemal na równi z innymi organizmami państwowymi.

      • 11 0

      • Naszą polską przeszłość nie dlatego chwalimy, bo i tak nie da się jej poprawić

        'W latach 50. X wieku ziemie nad Zatoką Gdańską zostały zajęte przez niewiele wcześniej powstałe i okrzepłe w obecnej Wielkopolsce państwo Polan. Dokonał tego albo książę Siemomysł, albo jego syn Mieszko I. Atak Polan wynikał z oczywistych dążeń każdego większego organizmu państwowego do panowania nad ważnymi szlakami komunikacyjnymi, do partycypowania w uzyskiwanych z nich dochodach, w tym wypadku poprzez wykorzystanie emporium puckiego. W trakcie zaciętych walk port pucki uległ zniszczeniu (spalony), podobnie jak centrum dotychczasowego plemienia na Kępie Oksywskiej, została zniszczona także większość grodów pogranicza. W połączeniu z powszechnie stosowaną przez Polan polityką wobec podbitych ziem, czyli przenoszeniem centrów administracyjnych z dawnych głównych ośrodków do ośrodków wcześniej peryferyjnych, spowodowało to wysunięcie Gdańska na czoło głównych ośrodków Pomorza Wschodniego. Z punktu widzenia rządzących w Gnieźnie i Poznaniu władców Polan, Gdańsk leżał bliżej - niż Oksywie czy Puck - morza, co wobec konieczności odbudowy nadmorskiego portu dawało wybór, czy będzie to Gdańsk czy okolice Pucka. Przewaga Gdańska polegała także na jego położeniu nad Wisłą. Stopniowe włączanie przez Polan do ich państwa ziem nadwiślańskich spowodowało, że w konsekwencji rzeka ta w całości znalazła się pod ich panowaniem, nabierając tym samym ogromnego znaczenia gospodarczego. Wyniesienie Gdańska w połowie X wieku do roli czołowego ośrodka regionu w ramach państwa polańskiego (następnie polskiego) nie zmieniło jego wcześniejszej topografii. W grodzie na Grodzisku urzędował odtąd polański namiestnik (spotykane niekiedy opinie, że Gdańskiem rządził lokalny książę podporządkowany Mieszkowi I i następnie Bolesławowi Chrobremu nie mają racji bytu; żywoty św. Wojciecha). Gród ten i osada na Kępie Dominikańskiej były miejscem chrztu gdańszczan przez św. Wojciecha w roku 997, a opisująca to wzmianka zawarta w Żywocie I (998/999), autorstwa Jana Kanapariusza przynosi pierwszy źródłowy zapis nazwy Gdańsk.'

        • 8 2

      • Kiedyś Berlin był słowiański... Słowianie stanowili 100% ludności Berlina.

        Niemieccy osadnicy już od czasu Świętopełka II w roku 1238 zaczęli osiedlać się w Gdańsku, to prawda. Prawdą jest i to, że złoty wiek Gdańska przypadał na okres, kiedy Gdańsk był pod panowaniem Polski (1454-1793). Panowanie niemieckie to dla Gdańska zastój - przykładowo pierwszych kilkadziesiąt lat panowania pruskiego. Gdańsk odcięty od Polski przestał być w XIX w. wielkim portem handlowym, a w Niemczech nie odgrywał pod tym względem żadnej roli, zepchnięty w tył, przez Hamburg, Bremę, Lubekę i Szczecin. Zaznaczyło się to i w wyglądzie miasta, które w swym rozwoju stanęło na czas dłuższy tam, gdzie je zostawiły polskie rządy XVIII w. Zupełny zastój Gdańska trwał do r. 1860. Gdańsk był wówczas zwykłym miastem powiatowym podporządkowanym administracyjnie Królewcowi, pozbawionym szkół wyższych, pozbawionym kolei...

        • 12 3

      • Nie Prusy miały armię, tylko armia miała Prusy

        Tak samo w państwie sowieckim, z którego i wielu rosyjskojęzycznych uciekło jeśli mieli okazję.
        A po rozbiorach wielu niemieckojęzycznych gdańszczan - nawet radnych miasta - do końca swojego życia pragnęło powrotu Gdańska do Rzeczpospolitej widząc, czym są Prusy.

        • 6 3

    • Gdańsk był kaszubski, był niemiecki, a jest polski (1)

      ale to czysta polityka etniczna. Kto ma bagnety, ten ma miasta. Bo niby Pomorzanie się sami, dobrowolnie germanizowali lub polonizowali???

      • 2 1

      • Gdańsk był kaszubski???

        • 3 0

    • O polskości Gdańska świadczy jego polska architektura. Na przykład falowce...

      • 7 2

    • Gdańsk był i jest Polski ! Pisał o tym teść Joanny Zbierskiej - prof. Andrzej Zbierski a mąż Joanny historyk z wykształcenia

      • 0 1

  • Czego to się nie zrobi, żeby udowodnić modną wielokulturowość.

    Ale rynek na postępowców się raczej kończy.

    • 25 14

  • Dziewica w dzisiejszych czasach.... (5)

    Prawiczek czy dziewica wśród dzisiejszej młodzieży to dosyć wstydliwi temat. Przez takie artykuły pana Borysa ten temat staje się jeszcze bardziej drażliwy i stresujący.

    • 13 10

    • majac 23 lata ciezko przyznac sie do prawictwa..

      • 7 8

    • Męskość to odpowiedzialność i obowiązkowość; tak było, jest i będzie! (3)

      Negacja równej godności ich obojga jest negacją ich (w Polsce częściej jego) suwerennej substancjalności, czyli negacją ich (jego) człowieczeństwa w samej istocie. Mnie to nie dziwi, że w epoce olbrzymiego wpływu lewackich mediów na współczesnych Polaków wielu /zwłaszcza/ mężczyzn nie podejmuje powołania do odpowiedzialności i obowiązkowości, do małżeństwa i ojcostwa. "Po owocach poznacie" - jeśli ulegnie się takiemu ideologicznemu zakłamaniu, to nie można postawić na takie "nienowoczesne" wartości jak wierność, wstrzemięźliwość, seksualna, obowiązkowość itp., itd., nie można iść drogą człowieczeństwa.

      • 4 1

      • Co ty pleciesz M? (2)

        Jeśli masz problemy z wiernością to ciężkie życie twoje :( Jestem kobietą i wiem że większość z nas, ma dziwną tendencję do użalania się nad sobą. Obraz współczesnej kobiety TAK NAPRAWDĘ jest żałosny. Mam wrażenie że wiele zagubionych dziewczyn chciało by się odciąć od ludzkości i założyć nową rasę "współczesnych kobiet" Trwały i długi związek jest niekończącą się pracą i nie oczekuj tylko daj coś od siebie. To zawsze działa w dwie strony.

        • 5 1

        • Mężczyzna zawsze dotrzymuje ślubów, dotrzymuje słowa, jest odważny, wierny i uczciwy (1)

          Kobiety często twierdzą, że "to my kobiety myślimy sercem"... kobieto, jak to stwierdzenie ma się do faktu, że przez długi czas oszukiwałaś i zdradzałaś swojego męża nie bacząc na swoje mu miłość ślubowanie, na jego psychikę, samopoczucie, na jego serce?

          Powyższe to taka moja kpiarska riposta. A teraz przeczytaj jeszcze raz mój post po tym teraz jednoznacznym stwierdzeniu, że ja nie mam problemów z wiernością,

          • 7 1

          • niestety taki to jeden na milion.... :-(

            • 1 0

  • 11 tyś fetyszystek to w oas się kłaniam! Ale dziewic to nie dzięki ! Pfff co za szajs.

    • 2 8

  • 11 tysięcy dziewic...

    ... tyle roboty mnie jeszcze czeka... :)

    • 15 7

  • ?

    Według jednej z legend była rzymsko-brytyjską księżniczką, która na prośbę swojego ojca, króla Donauta z Kornwalii, wyruszyła w podróż do swojego przyszłego męża, pogańskiego królewicza Conana Meriadoca z Armorici w Bretanii. Towarzyszyło jej rzekomo jedenaście tysięcy (?) służek-dziewic. W czasie podróży tajemniczy sztorm zniósł ją do portu galijskiego nad Renem. Orszak św. Urszuli wraz z 11 tys.(?) dziewic została napadnięty przez oddział (ok. 20 ludzi) Hunów w Kolonii, którzy to najpierw zgwałciło owych 11 tys. dziewic, a później je zamordowali. Ostatni stwierdzono, że owi Hunowie mogli je "poużywać", ale nie ma takiej siły żeby je mogli pozabijać w tak krótkim czasie (ok. kilku dni)!

    • 8 0

  • Nie chciałabym miec takiej przyjaciółki.

    "Ci, którzy mówią o swoich cierpieniach, to przeważnie hipochondrycy albo histerycy". Przy takiej strach powiedzieć coś innego, niż: "miłego dnia! Jest cudownie! Wszystko ok! Cudownie! Wspaniale!" - bo nazwie histeryczką albo hipohondryczką, jak źle się poczujesz.

    • 20 3

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Targi Rzeczy Ładnych

15 zł
Kup bilet
targi

Wielka Szama na Stadionie - wielkie otwarcie sezonu w Gdańsku! (12 opinii)

(12 opinii)
street food

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (8 opinii)

(8 opinii)
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Mama Muminka nie wychodzi z domu bez: