• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Koncert bez telefonów. Jack White rozpalił Gdynia Arenę

Patryk Gochniewski
7 października 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 
Koncert wyglądał jak improwizacja, która porwała fanów. Koncert wyglądał jak improwizacja, która porwała fanów.

Jack White to absolut. Nie ma obecnie na świecie wprawniejszego gitarzysty oraz kompozytora. Jest to król Midas nie tylko rocka, ale i muzyki w ogóle. Czego nie tknie, zamienia w złoto. Tak też było w sobotę w Gdyni. Ale ten występ miał jeszcze jedną ważną rzecz - odbywał się bez telefonów publiczności i czegokolwiek innego, co mogłoby zakłócać odbiór.



Robisz zdjęcia i filmy podczas koncertów?

Elektronika stała się prawdziwą plagą podczas koncertów. Z roku na rok przybywało tabletów, aparatów, smartfonów. Bo trzeba było pokazać znajomym, albo pochwalić się w mediach społecznościowych. Znak czasów, można powiedzieć. Ale to też przejaw braku kultury wobec współuczestników imprezy, a przede wszystkim samego artysty.

Ciesz się koncertem, nie telefonem



Od dłuższego czasu niektórzy wykonawcy głośno mówili o tym, że im to przeszkadza. Że chcą, aby ludzie skupiali się na występach, a nie na ekranach. Wielokrotnie prosili o elektroniczną wstrzemięźliwość ze sceny. Bez skutku. Tym, który najbardziej walczył o to, aby koncert ponownie był koncertem, był właśnie Jack White. Uznał jednak, że jeśli nie po dobroci, to siłą. Na trwającej trasie, która zawitała m.in. do Gdyni, telefony i wszystko inne, co może rejestrować obraz lub dźwięk, należy schować do futerału.

Kieszonka o nazwie Yondr działa na podobnej zasadzie co klipsy przy ubraniach. Aby je otworzyć, należy je przyłożyć do specjalnego akcesorium. To dzieje się jednak dopiero przy opuszczaniu obiektu. Była wprawdzie strefa, gdzie w razie czego można było wyjść, aby skorzystać ze swojego urządzenia, ale mało kto z niej korzystał. To tylko pokazuje, że tak naprawdę nie potrzebujemy telefonów. Ten koncert udowodnił to dobitnie.

Zobacz także: Komórki na koncertach. Zmora czy znak czasów?

Nikt nie narzekał przy bramkach, że co to za pomysł, nikt nie próbował przemycić zapasowego telefonu, aby nagrać film. Mało tego, chowanie smartfonów do futerałów niczego nie opóźniało. Wszystko działo się szybko i sprawnie. I wydaje się, że tego typu rozwiązania będą coraz częściej wprowadzane, a może nawet pojawią się na stałe. To byłby bardzo dobry ruch, bo znów moglibyśmy cieszyć się tym, co na koncertach najważniejsze. Muzyką i artystą.

Kochasz mocniejsze brzmienia? Zobacz rockowe koncerty w Trójmieście w październiku


Trupa Trupa z nowymi utworami



Wieczór w Gdynia Arenie rozpoczął gdański zespół Trupa Trupa. Po ogromnym paśmie sukcesów, które spotkały ich w tym roku, supportowanie Jacka White'a wydaje się tego pięknym ukoronowaniem. Organizatorzy trafili w dziesiątkę. Psychodeliczny hałas, ale zarazem spora dawka melodii, świetnie spisały się jako rozgrzewka przed główną gwiazdą wieczoru. Trupa Trupa bardzo dobrze współgrała z ostatnią płytą White'a, na której dużo jest właśnie hałasu oraz eksperymentów. Poza tym gdańszczanie zaprezentowali zupełnie nowe nagrania, które pokazały kierunek, w którym tym razem najprawdopodobniej podążą.

I wtedy na scenie pojawił się Jack White. Nazwisko idealnie pasujące do jego wyglądu, ale nie charyzmy. Trupioblady muzyk zagrał porywający, półtoragodzinny koncert złożony z piosenek nowych, jak i swoich największych hitów. Zarówno z albumów solowych, jak i tych z czasów The White Stripes czy The Raconteurs.

Zobacz także: Oko-uchem. Niekulturalne przeszkadzałki

Na taki koncert trzeba iść przynajmniej raz w życiu



Koncert rozpoczął się od mocnego tąpnięcia. Od razu obuchem - "Over and Over and Over". Później "Corporation" i dużo z czasów Stripesów - m.in. "Hotel Yorba", "Fell in Love With a Girl", "Catch Hell Blues" czy "We're Going to be Friends". W międzyczasie "Lazaretto", "Blunderbuss" z poprzednich solowych płyt czy "Connected by Love" z najnowszej. Nie mogło także zabraknąć "Steady as She Goes" oraz "Seven Nation Army" na sam koniec.

White tym koncertem udowodnił, że nie bez powodu jest uważany za najwybitniejszego muzyka rockowego XXI wieku. Słuchanie i oglądanie takich artystów to czysta przyjemność. Każdy występ jest za krótki. Jego umiejętność grania na gitarze, którą wykorzystuje nawet do śpiewu przy pomocy strun, to coś niemal nie do opisania. Mogą żałować ci, którzy nie poszli na ten koncert. Bo jest to jedna z tych rzeczy, którą przynajmniej raz w życiu trzeba zrobić - zobaczyć Jacka White'a na żywo.

Ten koncert, mimo że na pewno przygotowany, sprawiał wrażenie improwizowanego. Zespół towarzyszący White'owi cały czas czuwał, czekając na jego gesty i polecenia. Bo nigdy nie wiadomo, co mu wpadnie do głowy. Co zechce zmienić. Był to w pewnym sensie występ dyrygenta z orkiestrą.

Z ogromną satysfakcją się tego słuchało. Tym bardziej, że muzyk sporo rzeczy przearanżował. Utwory jak "Steady as She Goes", "Lazaretto" czy "Seven Nation Army" dostały drugie życie namaszczone nową płytą. Ta eksperymentalność "Boarding House Reach" bardzo dobrze zrobiła wszystkim utworom, które wybrzmiały. Odświeżyła je i osadziła we współczesnej odsłonie Jacka White'a i jego wizji muzyki.

Powtórzę - to była czysta przyjemność. Tym bardziej, że dopiero po raz drugi nie widzieliśmy wykonawcy w warunkach festiwalowych, a na autorskim koncercie. I, chociaż te ogromne koncerty robiły wrażenie, nie miały w sobie tej magii, którą oferuje właśnie występ w dużo mniejszej przestrzeni.

Miejsca

Wydarzenia

Zobacz także

Opinie (73) 2 zablokowane

  • Zachwycona Whitem (2)

    Jack White kolejny raz udowodnił że jest świetny!!!
    Niestety support totalny gniot... jeden wielki hałas. Nie dało się tego słuchać.

    • 24 2

    • Popieram. Trupa trupa grała jakiś festiwal niedokończonych piosenek.

      • 5 1

    • Zgadzam się w 100%. A ta energia!!! I tylko skupienie na muzyce!

      • 2 0

  • Connected by Love

    nie jest z poprzedniej płyty, tylko z najnowszej.
    koncert petarda, i super bez komórki.

    • 8 0

  • Dzekus (2)

    To nie pierwszy koncert Jacka na ktorym bylismy, i owszem, Jack, jego ekipa a w szczegolnosci perkusistka trzymaly poziom, ale, albo kwestia miejaca, albo obsugi dzwiekowej polozyly calosc.

    • 9 1

    • Dokładnie. Czy tylko ja miałam poczucie, że zamiast wokalu słychać było belkot? Mikrofony chyba były źle ustawione, w przypadku występu Trupy Trupy też nie rozumiałam co śpiewają a stałam blisko sceny.

      • 1 1

    • To trochę przesada, że położyły całość ale faktycznie, przy pierwszym kawałku wokal był niemalże niesłyszalny, zresztą White dawał znaki dźwiękowcom, że jest niesłyszalny. Poprawili to chyba dopiero po drugim utworze. Chociaż podczas przygotowań sceny dźwiękowcy zespołu kilkakrotnie starali się ustawić mikrofony ale widocznie coś nie zagrało. Co do reszty instrumentów nie było problemu. W końcu wokal również był OK.

      • 0 0

  • :(

    Słuchanie Jacka to czysta przyjemność, co innego czytanie tych wypocin - prawdziwe tąpnięcie...

    • 5 3

  • Jest jeszcze jedna sprawa obok używania tel. komórkowych - rozmowy podczas koncertów... (1)

    • 8 1

    • Dobrze że papierosów nie palą

      jak na imprezach plenerowych. Tam stoisz w tłumie i zawsze znajdzie się jakiś cham co musi co 10 minut zapalić kolejnego..

      • 7 0

  • Trupa trupa - tragiczna pomylka (1)

    Cały ten "występ " spędziłam zamknięta w toalecie. Nigdy nie słyszałam czegoś tak okropnego, a dawanie takiego supportu przed taką gwiazdą, to nieporozumienie.

    • 12 2

    • Nie blokować WC!

      Anna, to przez Ciebie była taka kolejka do damskiej toalety!

      • 6 0

  • Uczta!

    Jack jak zawsze swietny, swietnie sie slucha i oglada!

    • 2 0

  • Zaplanowany koncert (1)

    Chciałbym podkreślić, że Jack z zespołem nie planują lub nie aranżują swoich koncertów, ponieważ nigdy nie mają przygotowanej setlisty koncertowej na każdy występ. Jack dobiera utwory na bieżąco patrząc na reakcje publiczności.

    • 1 0

    • To akurat nieprawda, koncert mia; setlistę ogłoszoną dużo wcześniej

      Ten koncert był/jest częścią europejskiej trasy Whita (Berlin, Moskwa etc.).

      • 1 0

  • Poprawka (1)

    Pan autor pisze o pierwszym koncercie nie festiwalowym w Polsce? Poprawka, dwa koncerty 12.11.2014 klub" Stara zajezdnia" w Krakowie. Byłem.

    • 3 0

    • Też byłam w Zajezdni!
      Ale autor miał na myśli chyba koncerty w Gdyni a nie w PL w ogóle.

      • 0 0

  • Po co iść na koncert, skoro nie można się tym później pochwlaić? (3)

    • 1 8

    • Halyna ty nie masz pojęcia o logistyce

      • 1 0

    • Mały - parking, Halina - strażnicy!

      • 0 0

    • Po to żeby pokazać, że się nie jest głąbem, na przykład.

      • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d."

89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years!

159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Konkursy

Konkursy KWINTesencje

KWINTesencje

3 podwójne zaproszenia

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Festiwal Kultur Świata, który odbywa się w Gdyni to: