• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

ŁYKO: Czujemy wielką satysfakcję

Patryk Gochniewski
24 maja 2018 (artykuł sprzed 6 lat) 
ŁYKO: Zawsze staraliśmy się, żeby nasze brzmienie i numery były naturalne i niewymuszone. Aranżacyjnie i wykonawczo jesteśmy minimalistami. Przede wszystkim zależy nam na przekazaniu energii w dźwiękach, zatrzymaniu się na tekście. ŁYKO: Zawsze staraliśmy się, żeby nasze brzmienie i numery były naturalne i niewymuszone. Aranżacyjnie i wykonawczo jesteśmy minimalistami. Przede wszystkim zależy nam na przekazaniu energii w dźwiękach, zatrzymaniu się na tekście.

Są takie zespoły, które nie kombinują i nie szukają wydumanych słów, by powiedzieć to, co chcą. Jednym z nich jest Łyko, które mimo tego, że już trochę czasu istnieje, a jego członkowie od lat tworzą muzykę, dopiero teraz szykuje się do wydania debiutanckiego albumu.



Patryk Gochniewski: Łyko, jako słowo, nie kojarzy się miło. Wiecie, to nieprzyjemne uczucie kiedy jecie fasolkę szparagową. Skąd pomysł, aby właśnie tak nazwać zespół?

Kamil Mataczyński: (śmiech) Widocznie mamy inne skojarzenia. Choć teraz możliwe, że ta fasolka szparagowa będzie mnie prześladować przed każdym koncertem... A wracając do pytania, to nazwę wymyślił Bartosz, gitarzysta, i chodziło głównie o to, że słowo "łyko" kojarzy nam się z czymś naturalnym i organicznym.

Ola Łapa: Zawsze staraliśmy się, żeby takie było nasze brzmienie i numery - naturalne i niewymuszone. Aranżacyjnie i wykonawczo jesteśmy minimalistami. Przede wszystkim zależy nam na przekazaniu energii w dźwiękach, zatrzymaniu się na tekście. Łyko w roślinie pełni funkcję swego rodzaju przekaźnika, a my przekazujemy dalej swoje refleksje i emocje opakowane w dźwięki i słowa.


Jesteście po wydaniu drugiego singla. Do debiutanckiej płyty coraz bliżej - czujecie ekscytację?

K.M.: Przede wszystkim czujemy wielką satysfakcję, że cała nasza praca wreszcie będzie usłyszana i spełnia się nasze ogromne marzenie. Wiemy, że jeszcze sporo pracy przed nami, bo wydanie płyty jest nieco trudniejsze niż myśleliśmy, ale z każdym kolejnym singlem jesteśmy coraz bardziej nakręceni.

O.Ł.: Pewien rodzaj ekscytacji towarzyszył nam zarówno przy pierwszym singlu, jak i teraz. Zawsze jest też jakaś obawa o to, z jakim odbiorem spotkają się nasze piosenki, ale raczej jest to takie pozytywne napięcie.

W czym tkwi wasza siła? Bo niewiele nowych zespołów może pochwalić się takim koncertowym dorobkiem. Radiowa Czwórka, Radio Gdańsk, Open'er. Przez przypadek się tam nie trafia.

K.M.: Pierwsze słowo, jakie przychodzi mi na myśl, to wytrwałość. Ale po zastanowieniu się, ważniejsze od wytrwałości są nasze piosenki.

O.Ł.: Na pewno wytrwałość jest tutaj ogromnie ważna. Zaczęliśmy razem grać już kilka lat temu i ciągle czekamy na moment wydania debiutanckiej płyty. Na co dzień mamy mnóstwo zwyczajnych obowiązków i nie mamy na granie aż tak dużo czasu, ile chcielibyśmy mieć. Myślę też, że bardzo ważny jest klimat naszych utworów i może też trochę to, że piszemy numery po polsku.

Może pomogło wam też to, że mimo debiutu z Łykiem, nie jesteście wcale takimi żółtodziobami.

K.M.: To prawda, żółtodziobami nie jesteśmy, chociaż obecny skład jest wciąż dość świeży. Ola, Bartosz i Filip grają razem już dość długo, choć nieco inne klimaty. Nie da się ukryć, że oni właśnie są głównym filarem zespołu i moim zdaniem to słychać, przez to nasza muzyka jest jaka jest.

Są oczywiście pewne nawiązania i inspiracje, ale chyba ciężko zestawić nas z jakimś innym zespołem. Jeśli chodzi o Krzyśka, to grał z wieloma świetnymi muzykami i teraz też czasem zdarzy mu się skok w bok. Na przykład po teatrach muzycznych. Ja na tym tle wypadam najsłabiej, ale miałem swoje momenty w paru toruńskich składach.

S.P. Records to chyba w tej chwili najbardziej uznana polska wytwórnia. Jak udało nawiązać się współpracę?

K.M.: Kiedy skończyliśmy etap nagrań, zaczęliśmy się rozglądać za wytwórnią. To przypominało trochę wysyłanie CV. Wiesz, skontaktujemy się z wybranymi kandydatami i tak dalej. Kiedy wysłaliśmy materiał do S.P., niemal natychmiast dostaliśmy odpowiedź. Następnego dnia była rozmowa telefoniczna, a tydzień później mieliśmy podpisany kontrakt.

Domyślam się, że niezależność twórcza jest dla was jednym z priorytetów. To oznacza, że gdyby odezwał się do was któryś z majorsów, odmówilibyście od razu?

K.M.: Cóż, trudno powiedzieć, co by było gdyby. W dobie jednakowej popowej papki, słuchacz zaczyna szukać muzyki bardziej charakternej. Jednocześnie rynek ma swoje prawa i na przykład na singla radiowego nie nada się piętnastominutowa suita na pile. Cały czas uczymy się tego muzycznego świata i staramy się go zrozumieć, ale nie zapominamy przy tym, kim jesteśmy i po co w ogóle gramy. Jeśli jakaś duża wytwórnia potrafiłaby to uszanować, to nie widzę powodu, żeby odmawiać, tylko dlatego, że to nie "niezal".

ŁYKO ŁYKO
W waszej muzyce mocno mieszacie stylami. Mimo tego, że macie wspólne rockowe korzenie, to jednak słychać mnogość inspiracji. Często się kłóciliście przy nagrywaniu premierowego materiału?

O.Ł.: Przy nagrywaniu materiału nie było już czasu na kłótnie, natomiast zawsze na etapie powstawania utworów zdarzają nam się burzliwe dyskusje i ogromne różnice zdań. Jakoś to wszystko musimy wyśrodkować i każdy z nas ma okazję, aby potrenować swoją elastyczność. Mimo różnych inspiracji jest też wiele punktów wspólnych, wielu artystów i wiele płyt, którymi wspólnie i niezmiennie się zachwycamy.

K.M.: Najczęściej kłócimy się na próbach (śmiech). Kiedy jest na to czas i miejsce. W studio byliśmy przygotowani i skupieni na tym, co nagrywaliśmy. Każdy wiedział co ma robić i jak to zrobić. Dużo pomogły osoby zaangażowane w realizację nagrań oraz miks płyty. Zawsze dobrze jest mieć obok siebie kogoś, kto nie zna tych wszystkich piosenek na wylot i może zasugerować jakieś odświeżające pomysły. Mieliśmy też różnice zdań, niektóre dość głośne, na etapie miksów, ale kiedy w zespole jest więcej niż jedna osoba, jest to całkiem normalne.

Wielu wykonawców sili się teraz na niemal poetyckie tyrady w swoich piosenkach. Wy poszliście w innym kierunku. Dominuje tu prostota.

K.M.: Zgadza się, a to dlatego, że nasze piosenki nie są dla bytów astralnych i uczonych w piśmie. Są dla nas i dla ludzi naokoło nas. Przekazujemy w nich jakieś swoje przemyślenia i problemy, które mamy na co dzień. Weźmy nowy singiel. Można by oczywiście napisać meandryczny poemat o tym jaki mamy zapieprz w pracy i w życiu, ale skutek byłby absurdalny, bo temu słuchaczowi, który też ma taką sytuację, dokładalibyśmy tej pracy jeszcze więcej, żeby w ogóle zrozumiał o czym jest piosenka.

Nie neguję oczywiście złożonych tekstów, z wieloma warstwami interpretacji i skomplikowanych w budowie. Po prostu taka rozbudowana forma nie pasuje do nas i do naszej wizji muzyki. My wolimy prościej.

O.Ł.: Kiedy piszę teksty, z góry zakładam, że to nie będą jakieś wymyślne, skomplikowane formy. Staram się unikać tego, czego sama nie lubię, czyli zadęcia i patosu. Jeśli biorę na warsztat jakiś ciężki temat, to zazwyczaj chcę, żeby było lekko i z dystansem.

Jakie macie plany na najbliższe miesiące - szykuje się konkretna trasa?

K.M.: Premiera drugiego singla za nami, zabieramy się więc do singla trzeciego. Roboty będzie sporo i to na pewno zajmie nam najbliższe miesiące. W międzyczasie zagramy kilka koncertów, ale z tym planujemy ruszyć ostro do przodu po ukazaniu się płyty. Wszystko wskazuje na to, że koncert premierowy odbędzie się w studiu Radia Gdańsk.

O.Ł.: O dokładnych datach zbliżających się koncertów będziemy na bieżąco informować na naszym profilu facebookowym. Póki co, tak jak wspomniał Kamil, planujemy rzucić się w wir pracy nad kolejnym singlem. Pod koniec czerwca będzie okazja, żeby usłyszeć nas akustycznie - zapraszamy do bliżej w Gdyni, gdzie mieliśmy okazję realizować nagrania do ostatniego klipu i gdzie właśnie 29 czerwca zagramy najbliższy koncert.

Miejsca

Opinie (11)

  • ....

    Ależ energia! Ciekawy tekst.

    • 8 1

  • Coś Nowego

    Bardzo ciekawe podejście do muzyki. Pamiętam Was z zamierzchłych czasów z koncertu w Blues Clubie. Muza teraz nieco lżejsza i skład się chyba zmienił. Życzę powodzenia. Aaa i moja ulubiona knajpka w klipie:*

    • 5 0

  • Kibicuję trójmiejskim zespołom

    Wiele z nich wydaje płyty (często rewelacyjne, na światowym poziomie), grają super koncerty klubowe, ale jakoś nie potrafią wyjść dalej. Trzymam kciuki, żeby nie było tak w tym przypadku. Powodzenia!

    • 5 0

  • Fajne

    Trochę dziwne granie, ale wpada w ucho :)
    Powodzenia!

    • 2 0

  • Uwielbiam :)

    • 2 0

  • :)

    Bardzo ciekawy zespół! Świetna muza i rewelacyjne teksty! Z niecierpliwością czekam na płytkę :)

    • 4 0

  • Determinacja

    Determinacja zespołu godna podziwu.Życzę wiele sukcesów!

    • 2 0

  • Nie moja bajka

    • 0 0

  • Nie zna

    • 0 0

  • Świetna, ambitna muzyka. Polecam.

    • 1 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d."

89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years!

159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

W tekście piosenki Czerwonych Gitar “Historia jednej znajomości” jest mowa o nieistniejącym już tytule prasowym. Jakim?