• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Lato w środku jesieni - relacja z koncertu Julii Pietruchy w B90

Jarosław Kowal
30 października 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 

Julia Pietrucha w B90:

Dwa koncerty jednego dnia i żadnych biletów w sprzedaży od kilku tygodni - tak wyglądało pierwsze spotkanie Julii Pietruchy z trójmiejską publicznością i coś mi mówi, że podobnie będą wyglądać wszystkie kolejne.



Robert Zimmerman, David Jones, James Osterberg - nazwiska, które prawie nikomu nic nie mówią, a mimo tego należą do geniuszy współczesnej muzyki. W Stanach czy na Wyspach posługiwanie się pseudonimem jest do tego stopnia naturalne, że chociażby wspomniany Zimmerman dzisiaj już urzędowo nazywany jest Bobem Dylanem. W Polsce zwyczaj mamy inny. Brodka, Podsiadło, Makowiecki - nie brzmią jak marketingowe produkty, ale czy to źle? Julia Pietrucha w pierwszych słowach wczorajszego koncertu pokazała, że nie ma to żadnego znaczenia. Przedstawiając siebie i swój "warzywniak", błyskawicznie skróciła dystans z trójmiejską publicznością, a jednocześnie pokazała, jak wiele ma go do własnej osoby.

W podobnej - luźnej i swojskiej - atmosferze minęło kolejne półtorej godziny, na co wpłynęło kilka czynników. Przede wszystkim koncert odbywał się pod szyldem cyklu Stoczniuj/Leżakuj/Dokuj, w ramach którego główna scena B90 zostaje wyłączona z użytku, a zespół zostaje ulokowany w samym centrum klubu, gdzie z czterech stron otaczają go leżaki. W tym wypadku dodatkowo wyprzedano je co do ostatniej sztuki. Po drugie Pietrucha występowała u siebie. Wokalistka pochodzi z Warszawy, ale od jakiegoś czasu mieszka nad morzem i - jak sama podkreślała - na występ w Gdańsku czekała z dużą niecierpliwością. Trzecim, niezwykle istotnym elementem był skrzypek Joachim Łuczak, zwracający się do Julii per "koleżanka z pracy" i sypiący subtelnymi żartami niemal za każdym razem, gdy zapadała cisza.

Publiczność nie stawiała oporu przed magią utworów z debiutanckiego albumu "Parsley". Wystarczyło odegranie otwierającego wydawnictwo "Living on the island", aby posypały się gromkie oklaski. Szybko okazało się jednak, że Pietrucha w studiu i Pietrucha na scenie nie są jednym i tym samym. Z jednej strony obecność zespołu w każdej z kompozycji momentami odbierała muzyce jej pierwotną kameralność, z drugiej na przykład "Swing Boy" (zagrany dwukrotnie, także na bis wraz z chórem zgromadzonych słuchaczy) czy "Ship of Fools" zyskały na dynamice, sprawiły, że wielu osobom trudno było spokojnie usiedzieć na leżaku.

Julia Pietrucha oczarowała publiczność wykonaniem swojego znakomitego, debiutanckiego albumu. Julia Pietrucha oczarowała publiczność wykonaniem swojego znakomitego, debiutanckiego albumu.
Twórczość Julii Pietruchy nie jest zaskakująca, nie zabiera odbiorców w dźwiękowe rewiry, jakich nigdy wcześniej nie zwiedzali. Czasami pojawiały się skojarzenia z na przykład Amandą Palmer, która również potrafi swobodnie wyrażać osobiste teksty, zarówno korzystając z samego ukulele, jak i w towarzystwie dużej liczby instrumentów. Nie zawsze jednak oryginalność stanowi najistotniejsze kryterium w odbiorze muzyki. U Julii Pietruchy ważniejsze są szczere emocje, które mimo prostej formy (a może właśnie dzięki niej) natychmiast stają się emocjami współdzielonymi ze słuchaczami. Najintensywniej dało się to odczuć podczas wykonania utworu "Mom", któremu nagle zaczęło towarzyszyć szlochanie dziecka gdzieś na widowni. Prawie w każdych innych okolicznościach coś podobnego mogłoby rozjuszyć siedzących wokół ludzi, ale tutaj stworzyło sytuacyjny kontekst wzmacniający treść przekazywaną ze sceny.

Nie widziałem ani jednego serialu i ani jednego filmu, w których wystąpiła Julia Pietrucha. W mojej świadomości pojawiła się dopiero jako wokalistka i mam wrażenie, że nie znalazłbym lepszej roli w jej dorobku. Nie wiem, co wydarzyło się podczas jej półrocznej podróży po Azji, ale jeżeli tego trzeba, aby zacząć tworzyć szczerą, chwytliwą muzykę, to Ministerstwo Kultury powinno wykupić bilety lotnicze dla wielu przedstawicieli naszej branży rozrywkowej. Gdyby tak brzmiała muzyka grana w radiu, świat stałby się bardziej przystępnym miejscem.

Wydarzenia

Stoczniuj / Leżakuj / Dokuj - Julia Pietrucha

Miejsca

  • B90 Gdańsk, Elektryków

Opinie (41) 1 zablokowana

  • Ładna kobieta, piękny głos ale te ich żarty ... Takie wymuszone, opowiadane zapewne na każdym koncercie.

    • 0 3

  • Hey

    Arek znowu górą. Brawo

    • 0 1

  • Mela Koteluk bije ja na glosy...zero komercji!

    Brawo Mela...
    Twoj glos az chce sie sluchac...
    za to Julia...graj sobie na tej mini gitarce

    • 0 3

  • Opinia do filmu

    Zobacz film Julia Pietrucha - Stoczniuj/Leżakuj/Dokuj

    Koncert rewelka, klimatyczny, super głos noii urrrooodaa :d

    Co za dziewczyna!!! Mamy takie utalentowane i piękne Polki... !! Brawo!

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Targi Rzeczy Ładnych

15 zł
Kup bilet
targi

Wielka Szama na Stadionie - wielkie otwarcie sezonu w Gdańsku! (12 opinii)

(12 opinii)
street food

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (8 opinii)

(8 opinii)
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Która z wielkich gwiazd dała koncert w Trójmieście w 2010 roku?