• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ludzie Trójmiasta: kawiarnia jest ich drugim domem

Weronika Pochylska
7 czerwca 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
- Gdynię uwielbiamy za wszystko: czas płynie tu wolniej, jest czym oddychać, nie ma wielkich skupisk biurowców. A ludzie? Są otwarci, uśmiechnięci, dobrzy i po prostu... nasi - mówią właściciele kawiarni, Basia i Leszek. - Gdynię uwielbiamy za wszystko: czas płynie tu wolniej, jest czym oddychać, nie ma wielkich skupisk biurowców. A ludzie? Są otwarci, uśmiechnięci, dobrzy i po prostu... nasi - mówią właściciele kawiarni, Basia i Leszek.

Są ze sobą od pierwszego wymienionego "cześć", które wydłużyło się do 8 lat. Na równi kochają ludzi, Gdynię i sztukę parzenia kawy, która scala te elementy w całość. O Basi Szparagowskiej i Leszku Jędrasiku piszemy w ramach kolejnego reportażu z cyklu "Ludzie Trójmiasta". Miesiąc temu pisaliśmy o Agnieszce NarlochPomorskiego Hospicjum dla Dzieci, a kolejną bohaterką będzie Halina Dmochowska - była operatorka suwnicy w Stoczni Gdańskiej, obecnie aktywna działaczka kulturalna, współtwórczyni projektu "Stocznia jest kobietą".



Bezczelnie zdolny, bezczelnie skromny

"No, gdzie jest ten słynny barista?" - tak, z nieskrywaną pogardą w głosie, przywitał się kiedyś pan będący pierwszy raz w kawiarni Black&White. Innym razem, przy okazji popularnego festiwalu muzycznego, do lokalu weszli modnie ubrani goście, by skwitować, że wychodzą, bo barista nie ma brody, więc nie umie parzyć kawy. Życie przy kawiarnianym barze już nieraz zaskoczyło Leszka.

11 lat i 10 kilogramów temu pracował na budowie i nie miał siły wydawać zarobionych pieniędzy. Koleżanka pomogła mu znaleźć pracę w jednej z kawiarnianych sieciówek, gdzie nauczył się pracować szybko i czysto. Później było już tylko lepiej - Leszek ma na swoim koncie Mistrzostwo Polski Brewers Cup 2013 i 2015, dwukrotne IV miejsce na Mistrzostwach Świata Latte Art w Nicei (2013) i Seulu (2012), Trzykrotne Mistrzostwo Polski w Latte Art i kilkanaście innych nagród. W zeszłym roku został zaproszony do udziału w jednym z odcinków "Kuchni Lidla", gdzie wystąpił u boku Doroty Wellman i Karola Okrasy. I nadal, jak mówią stali klienci i starzy znajomi, "jest tym samym Leszkiem", którego charakteryzuje pogoda ducha, ciągły rozwój i autentyczność.

Szef, którego najczęściej spotkacie za barem, kreatywny umysł, który na poczekaniu tworzy dla jednego z gości urodzinowe tzw. latte art. Prawdopodobnie posiadacz najbardziej rozwiniętego zmysłu węchu w Trójmieście. Z tajemniczej skrytki wyciąga jeden ze swoich największych skarbów - zestaw ponad 100 aromatów do kalibracji, które przyleciały prosto ze Stanów Zjednoczonych. Pokazuje, jak rozpoznać w kawie takie nuty jak ryż basmati, świeża malina, gorzka pomarańcza, pieprz czy... ziemniak. Ma też aromat z elementem sera, czyli taki, dzięki któremu poznamy starą, zjełczałą kawę. Musiał nauczyć się ich wszystkich, by zdać niełatwy egzamin z sensoryki.

Lubi dosiadać się do gości z drewnianą kostką do gry, na której zamiast cyfr widnieją wzory na kawie latte - na ich oczach tworzy mlecznego kota, kwiaty czy rozety. Nie tylko na tłustym, tradycyjnym mleku, ale również na napojach orkiszowych - tak, by każdy mógł czerpać taką samą chwilę radości i zaskoczenia. W wolnym czasie ciągle uczy się nowych wzorów. Żeby goście mogli łatwiej przyswoić wiedzę, którą chętnie się dzieli - zawiesił w kawiarni koła smaków, aromatów i kalendarz zbiorów.

- To pomaga mi w komunikacji. Klienci jak na obrazku widzą, co obecnie smakuje najlepiej. Zaczynają przyjeżdżać do nas najlepsze świeże kawy z Kostaryki i Nikaragui, dlatego nie tylko słowami zachęcam gości do sezonowych wyborów - mówi Leszek Jędrasik.
Chcesz się podzielić z nami swoją historią? A może znasz kogoś, o kim powinniśmy napisać? Czekamy na maile: ludzietrojmiasta@trojmiasto.pl


  • Leszek na ich oczach tworzy mlecznego kota, kwiaty czy rozety. Nie tylko na tłustym, tradycyjnym mleku, ale również na napojach orkiszowych - tak, by każdy mógł czerpać taką samą chwilę radości i zaskoczenia.
  • Wzory na kawie.
  • Psy również są tu mile widziane.
  • Basia wyłącznie tradycyjnie piekła do momentu, w którym Asia - jedna z klientek, zaproponowała podzielenie się sprawdzonymi, wegańskimi przepisami "bo może jest szansa na coś dla wegan?".
  • Są ze sobą od pierwszego wymienionego "cześć", które wydłużyło się do 8 lat.
  • Żeby goście mogli łatwiej przyswoić wiedzę, którą Leszek chętnie się dzieli - zawiesił w kawiarni koła smaków, aromatów i kalendarz zbiorów.
  • Kawiarnia to drugi dom Basi i Leszka.
Idealną okazją do spróbowania nieodkrytych, kawowych nut smakowych są tzw. cuppingi, które Leszek cyklicznie prowadzi w Black&White.

- Cupping, w wielkim skrócie, to ocena i degustacja zarazem. Jeśli go organizujemy, to swoisty alarm, że mamy coś ciekawego do pokazania gościom. Dotychczas były to m.in. kawy z mistrzostw świata, Stanów Zjednoczonych i konkursów lub nasze nowe kompozycje, które chcieliśmy skonfrontować ze szczerą opinią klientów - tłumaczy Leszek, chwilę później dodając, że chodzi głównie o dobrą zabawę i poszerzanie spektrum doświadczania smaku kawy.
Przykład? Na jedno z takich spotkań przyszła dziewczyna z ukształtowaną, skrajnie negatywną opinią o kawach "Costa Rica". Ostatecznie okazało się, że zawartość tej filiżanki, którą oceniła najwyżej, pochodziła dokładnie stamtąd. Właśnie dlatego każda degustacja odbywa się "w ciemno", by oceniać niestereotypowo.

Któregoś razu zaprzyjaźniony Damian przywiózł na spotkanie jedną z najdroższych kaw świata. "Sok wieloowocowy zamknięty w kraftowym piwie, będący kawą" - tak wspólnie określili ją uczestnicy. Rekord cuppingowej frekwencji to 40 osób, z których żadna nie narzekała na ścisk, cierpliwie czekając na to, co tym razem Leszek wyczaruje zza lady. O tym wszystkim opowiada mi, przygotowując autorską kawę z sorbetem tonikowym, podwójnym espresso, pomarańczą i kostkami lodu. Smakuje jak najlepsze wakacje.

"Ten słynny barista" ma w sobie tyle luzu, że od niedawna przygotowuje codzienny "suchar dnia", opowiadany w trakcie parzenia kawy. Z dumą w głosie mówi o Borysie, Adamie, Maćku i mnóstwie innych osób, które przez ostatnie miesiące niebywale rozwinęły własne umiejętności z zakresu sensoryki. Niezależnie od tego, czy przychodzi się do niego po żarty, dawkę wiedzy czy nowe odkrycia smakowe - Leszek przyjmuje gości tak, jak domowników.

Kochana znaczy konkretna

Szeroki, szczery uśmiech, zdecydowanie, dobra rada - Basia. Obrany cel - prowadzić Black&White tak, by ludzie chcieli tu wracać. Manufaktura najlepszych, domowych ciast w jednej osobie, alergiczka pełna zrozumienia dla wszystkich, którzy unikają kilku konkretnych produktów. To dla nich zawsze dedykowana jest najwyższa półka słodkiej witryny.

Wyłącznie tradycyjnie piekła do momentu, w którym Asia - jedna z klientek, zaproponowała podzielenie się sprawdzonymi, wegańskimi przepisami "bo może jest szansa na coś dla wegan?". Szansa okazała się na tyle duża, że Leszek pobiegł do księgarni i wykupił wszystkie roślinne książki kucharskie. Basia sprawdzała różne źródła i ciągle doskonaliła się w tej dziedzinie cukiernictwa. Teraz codziennie jedno z ciast jest wegańskie:

- Z początku była to dla mnie czarna magia, ale nie wyobrażałam sobie, żebym mogła zignorować gościa, który wyciąga do mnie rękę - tłumaczy Barbara Szparagowska.
Mimo 12-16 godzin pracy, z uśmiechem wstaje skoro świt, by znowu zaskoczyć gości inną wersją ich ulubionego wypieku. Podczas naszej dwugodzinnej rozmowy ciągle wchodzą nowi goście, którzy serdecznie witają się z nią i Leszkiem. Z błyskiem w oczach opowiada związane z nimi historie.

Emilia - trenerka personalna - popija orkiszowe latte, a przy jej nodze siedzi spokojna, uratowana z pseudohodowli buldożka - Bajka. Piotr, którego Basia i Leszek zeswatali z inną klientką - Martą, promienieje szczęściem popijając flat white. Jest też Adam - architekt, który bezinteresownie zorganizował wydruki kół smaków i aromatów, które teraz dumnie wiszą przy wejściu.

  • Basia: Nie mieszczą mi się w głowie "żarty" ortodoksyjnych baristów, którzy niecenzuralnymi nadrukami na koszulkach obrażają fanów mlecznej kawy, albo w odpowiedzi na zamówione latte, potrafią przynieść do stolika szklankę mleka i odejść.
  • Po pracy Basia studiuje książki kucharskie i ćwiczy trudną sztukę prawidłowego, relaksującego oddechu. Leszek gra w ukochanego bilarda i szlifuje angielski.
  • Leszek z tajemniczej skrytki wyciąga jeden ze swoich największych skarbów - zestaw ponad 100 aromatów do kalibracji, które przyleciały prosto ze Stanów Zjednoczonych.
  • Kawa to pasja i sposób na życie.
  • Miłe pamiątki od przyjaciół.
  • O kawie Leszek może mówić godzinami...
  • Czworonożni goście Basi i Leszka.
- Najbardziej w tej pracy lubię ludzi. Cieszę się ich szczęściem, każdym sukcesem, zdanym egzaminem i wakacjami na drugim końcu świata. Oni otwierają się przed nami, a to działa też w drugą stronę. Pomagamy sobie wzajemnie, bo takie właśnie miało być to miejsce - integracyjne, sąsiedzkie, dla każdego - doświadczonego kawosza i zupełnego laika - tłumaczy Basia, chwilę później dodając, że nazwa "Black&White" miała sygnalizować kluczowy komunikat:

- Wiemy, jak modne są alternatywne sposoby parzenia kawy, ale nigdy nie przyszło nam do głowy dyskryminować klienta tylko dlatego, że uwielbia pić klasyczne latte. Oboje szkolimy się i startowaliśmy zarówno w zawodach dedykowanych latte art, jak i alternatywom. Nie mieszczą mi się w głowie "żarty" ortodoksyjnych baristów, którzy niecenzuralnymi nadrukami na koszulkach obrażają fanów mlecznej kawy, albo w odpowiedzi na zamówione latte, potrafią przynieść do stolika szklankę mleka i odejść. Jeśli naprawdę kochasz ten zawód, powinieneś starać się łączyć, a nie bezsensownie dzielić i wmawiać komuś, że robi coś złego.

Jest wicemistrzynią Polski Coffee In Good Spirits 2012 i 2013, zdobywczynią II miejsca na Pucharze Polski Latte Art 2012 i pięciu innych prestiżowych nagród z dziedziny baristyki. Broniła pracy dyplomowej o niematerialnych systemach motywacji w kawiarni, a dziś z radością przekuwa wiedzę w praktykę.

Basia zdecydowanie mówi o tym, że każdy, kto wchodzi do jej kawiarni, z góry dostaje szacunek, ale wspólnie z Leszkiem w zamian oczekują tego samego:

- Czasy, w których właściciel bał się zwrócić uwagę klientowi, mijają. Ani ja, ani Leszek nigdy nie spuścimy głowy słysząc w kawiarni słowa "to ja mam pieniądze, więc to ja będę tu rządził". Nikt nie ma prawa mówić tak do drugiego człowieka, niezależnie na jakiej płaszczyźnie prowadzi się rozmowę. Z gastronomią jesteśmy związani od dawna i wiemy, że zawsze znajdzie się ktoś, kto przyjdzie tylko po to, by zepsuć nam humor. Nie ma szans, że się uda, nawet wtedy, gdy w nocy ktoś kradnie nam kwiaty z ogródka...
31 metrów szczęścia w Gdyni

Za namową Basi i Leszka, czworo gości otworzyło swoje własne firmy.

- Skoro nam się udało, namawiamy do tego wszystkich, którzy nie mogą znaleźć wymarzonej pracy. My zaprojektowaliśmy sobie marzenie, które od dwóch lat spełniamy. Teraz mocno kibicujemy innym - opowiada Basia.
Po pracy Basia studiuje książki kucharskie i ćwiczy trudną sztukę prawidłowego, relaksującego oddechu. Leszek gra w ukochanego bilarda i szlifuje angielski. Oboje pochodzą z Gdyni i mówią o niej jak o swoim jedynym miejscu na Ziemi:

- Uwielbiamy ją za wszystko: czas płynie tu wolniej, jest czym oddychać, nie ma wielkich skupisk biurowców. A ludzie? Są otwarci, uśmiechnięci, dobrzy i po prostu... nasi.

Miejsca

Opinie (74) 2 zablokowane

  • .. (1)

    A ja tez jestem baristka bez brody i na brak klientow nie narzekam! ;-) uwielbiam sprawiac ludziom przyjemnosc poprzez zaparzenie im kawki ;-)

    • 5 1

    • A ja ogolić się nie dam!

      • 0 2

  • Trzeba skupic sie na produkcji i eksporcie zeby sie dorobic (2)

    uslugami wewnetrznymi nie dojdziemy do zachodu. Trzeba produkowac i gonic zagr. cokolwiek. ALe produkowac. i gonic.

    • 6 3

    • a Ty co produkujesz?

      • 1 0

    • a kto chce dojść do Zachodu ? Ja dochodzę do tego co zaplanowałam, powoli, łyżeczką, bez gonitwy

      Nie planowałam zbyt dużo, bo cenię tzw. święty spokój.

      • 0 0

  • z uśmiechem

    Nie byłam w tym miejscu. Teraz muszę iść! Super, że ktoś pokazuje Trójmiasto od strony dobrych ludzi!

    • 8 3

  • Nie ma brody?!

    Tym chetniej wpadne tam na kawe!

    • 9 2

  • Podziękowania dla p.redaktor

    za interesującą notatkę. Byłam w tej kafejce dwukrotnie i w 100% potwierdzam treść artykułu. Właścicielom-baristom życzę wielu klientów no i może nieco większego lokalu, aczkolwiek ten obecny jest przytulny i ma dobrą aurę

    • 8 2

  • Moje miejsce (3)

    Do Basi i Leszka trafilam w pierwszych dniach stycznia 2016 i ...zostałam do dziś . Weszłam jako człowiek pijący tylko kawy mleczne,nieznoszący 'owocowej' nuty w kawie ,a teraz potrafię wskazać swoje ulubione gatunki ,oczywiscie mocno oeocowych kaw parzonych alternatywnie.O ciastach Basi mogę tylko powiedzieć,że rozwalają system.I tylko wspomnę o tym,ze jak dotąd to jedyne miejsce,w ktorym kazde ciasto ma opisany dokladny sklad.Dla porownania zdarzylo mi sie ,w bardzo znanej z alternatywnych metod parzenia kawy - gdańskiej kawiarni na Starym Mieście usłyszeć ,ze Pani za barem nie ma pojęcia z czego zrobione jest ciasto i wlasciwie to nie wie co to za ciasto ...Basia poza swoimi autorskimi recepturami ogromną wagę przywiązuje do ograniczeń uzycua cukru ,do tego stopnia ze podaje juz kilkanascie ciast pieczonych bez uzycia cukru bialego i innych syntet.zamiennikow. Polecam kazdemu to super miejsce !!

    • 9 3

    • zamiast cukru piasek z sahary :) tez zdrowy i dietetyczny, bez kalorii....

      • 1 5

    • mieszka w barze? gratuluję, niektórzy muszą pracować, żyć, zarabiać....

      • 1 2

    • cukier biały czy brązowy- kalorie takie same ( cukier to nie syntetyk ! )

      popieram tę inicjatywę- tę kawiarnię ,
      ale dodam, że są w tzw.3mieście inne miejsca, gdzie jest podany skład ciasta.

      • 2 0

  • Gdynię uwielbiamy bo nie ma wielkich skupisk biurowców. Zgadzam sie niestety w Gdańsku juz są. (1)

    • 1 6

    • pracujemy nad tym....

      • 0 1

  • barista brodysta brudny fuj zarost jak dziary prawie, szpanerbroder... rzyg (1)

    kiedyś ludzie mieli zarost, brody wąsy - dziś to pośmiewisko.
    Nie rób koleś brody :)

    • 2 5

    • o fuj, zwróciłem kolację

      będę musiał zjeść jeszcze raz. Dobrze, że zwróciłem na talerz....

      • 0 1

  • (3)

    Świetny artykuł o świetnych ludziach! Pamiętam jak przyszłam pierwszy raz do ich kawiarni i Leszek zaczął tworzyć wzorki na mojej latte, kucając przy moim stoliku. Nie wiedziałam jak się zachować! To było inne, nowe, dziwne ale fajne! Od tamtej pory uwielbiam to miejsce i tych ludzi i polecam szczerze jako laik który lubi raz w tygodniu wypić pyszną kawę i zjeść obłędne ciasto. I ogromny plus, że dają kawałki ciacha na wynos! ❤

    • 5 2

    • ile trzeba mieć czasu i snobizmu by takie coś napisać :) (2)

      kucając oczywiście i robiąc wzorki.... a kawałki chacha na wynos - brzmi po prostu bosko! wcześniej okruszki ukradkiem wynosiłam niczym chomik ... teraz na legalu mogę to, co kupiłam. o szok.

      • 2 8

      • Fakt, wypowiedź Abi, choć autorka pewnie miała dobre pobudki,

        to mega egzaltowana....

        • 0 0

      • ileż trzeba mieć wolnego czasu i jadu w sobie

        ...żeby napisać taki komentarz... lepiej byś się dobrej kawy napił.

        • 1 0

  • Moja ulubiona kawiarnia w Trójmieście

    Obowiązkowo raz w tygodniu pojawiam się w "Black & White Coffee", aby nacieszyć się przepysznym ciastem i pyszną kawą z niesamowitym malunkiem. A właściciele są naprawdę fantastyczni! Stworzyli miejsce z ciepłą, życzliwą atmosferą i są przede wszystkim autentyczni w tym, co robią. Widać, że to ich pasja i widać, że uwielbiają kontakt z klientem. Od wejścia mam od razu uśmiech od ucha do ucha i wychodzę naładowana pozytywną energią. Polecam!

    • 7 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Targi Rzeczy Ładnych (2 opinie)

(2 opinie)
15 zł
Kup bilet
targi

Wielka Szama na Stadionie - wielkie otwarcie sezonu w Gdańsku! (12 opinii)

(12 opinii)
street food

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (11 opinii)

(11 opinii)
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Festiwal jazzowy, który odbywa się co roku w Sopocie, nosi nazwę: