• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Luna Bystrzanowska z Tranquilizer: pastylka na uspokojenie

Justyna Michalkiewicz-Waloszek
28 grudnia 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Luna, a właściwie - Paulina Bystrzanowska. Wizytówka zespołu Tranquilizer. Luna, a właściwie - Paulina Bystrzanowska. Wizytówka zespołu Tranquilizer.

Na scenie czaruje. Głosem i silną osobowością. Prywatnie - zdeterminowana, aby dotrzeć do celu. Od 2013 roku, założycielka i wokalistka zespołu Tranquilizer, w którym płynnie porusza się na granicach post-rocka, popu oraz elektroniki. Paulina "Luna" Bystrzanowska. Jaka jest naprawdę?



Justyna Michalkiewicz: Z Warszawy przeniosłaś się do Trójmiasta, gdy miałaś zaledwie 18 lat. To była ciężka decyzja?

Luna Bystrzanowska: W pewien poniedziałek podjęłam decyzje o przeprowadzce, a w środę miałam już rzeczy w mieszkaniu w Trójmieście. Ta decyzja miała nieść samo dobro ze sobą, więc nie było nad czym się zastanawiać. Przyjechałam tu do Konrada, perkusisty mojego zespołu, z którym jesteśmy parą.

Domyślam się, że praca z partnerem nie jest usłana wyłącznie różami.

Bywa ciężko, ponieważ czasami brakuje dystansu. Relacja prywatna potrafi przekładać się na pracę. Gdy pracujesz z kumplem, nie przekroczysz pewnych granic. Z własnym facetem pozwalasz sobie na zdecydowanie więcej. To wymaga samodyscypliny.

Nawet o tym nie śniłam, że będę aż tak na ludzi działać muzyką. A przecież to my jesteśmy dla odbiorców, nie odwrotnie. Chociaż z drugiej strony, artysta często woła o atencję. To jest jak partnerstwo, jak symbioza.
Gdyby nie śpiew, czym chętnie zajęłabyś się zawodowo?

Kiedyś, przez chwilę myślałam o aktorstwie, ale prawdę mówiąc, od małego wiedziałam, że będę śpiewać i nie miałam planu "B". Do czasów Akademii Muzycznej, nigdy nie edukowałam się pod tym kątem. Żyłam w trochę naiwnym świecie, że ktoś mnie odnajdzie i doceni. Dokładnie jak z wizją miłości. Naiwnie wierzymy, że spotkamy księcia na białym koniu. W rzeczywistości wygląda to nieco inaczej, co nie znaczy, że gorzej.

Jako młody zespół, jesteście w stanie utrzymać się z muzyki?

Mamy mini zastrzyki gotówkowe, ale na razie wszystko inwestujemy dalej. Pracujemy nad materiałem do następnej płyty, naszego trzeciego wydawnictwa, a drugiego LP. Chcemy nagrać singiel i zrobić do niego bardzo profesjonalny teledysk. Zespół jest w pewnym sensie jak firma. Na początku musisz inwestować w reklamę, promocję. Jesteśmy na tym etapie. Zwłaszcza, że nie pomaga nam żadna wytwórnia i nie mamy managementu. Następny album chcemy zrobić na bardzo wysokim poziomie. Przede wszystkim - pozwolić sobie na więcej czasu w studio, bo do tej pory wszystko było robione na wariata.

Nie każdy wie, że pierwszego longplaya nagrywałaś z chorym gardłem.

Tak, wszystkie utwory poza "Hello" nagrywałam z zapaleniem gardła. Mieliśmy tylko tydzień w studio i rozchorowałam się. Chyba ze stresu. Nie było nas stać, aby przełożyć termin nagrywania. Cudownie byłoby mieć ten zapas czasowy i spokój. My mieliśmy świadomość, że nie możemy odpuścić.

Brzmisz fantastycznie! Co dopiero ze zdrowym gardłem...
Drażni mnie, gdy patrzę na starsze koleżanki i kolegów, którzy są zbyt poważni, bo uważają, że w tym wieku nie wszystko wypada. Mamy tyle lat na ile się czujemy. Nie stawiajmy sobie blokad.


Dziękuję. Dlatego dobrze wychodzi nam na koncertach (śmiech).

Na koncertach błyszczysz. Jesteś dobrą wizytówką Tranquilizer.

Bez chłopaków Tranquilizer by nie istniał. Zazwyczaj wokalista jest liderem zespołu, ale nie ma wokalisty bez muzyków. Bez chłopaków niczego bym nie zrobiła. Oni pewnie zrobiliby coś beze mnie, ale na pewno nie byłby to Tranquilizer.

Jesteś pomysłodawcą nazwy zespołu. Potrzebowałaś środków uspokajających?

Był taki okres w moim życiu, ale tak naprawdę to Szymborska podsunęła mi ten pomysł. Przechodziłam fascynację teatrem i na egzamin do Akademii Teatralnej przygotowałam wiersz Wisławy Szymborskiej "Prospekt". Zaczyna się słowami - jestem pastylką na uspokojenie.

Chłopaki od razu się zgodzili?

Michał, nasz gitarzysta potrzebował trochę czasu, aby się przekonać.

Bo niepolskie?

Bo trudna nazwa, ciężka do zapamiętania.

Do wymówienia. Myślę, że część osób będzie to wymawiać po swojemu.

Każdy ma prawo do własnej interpretacji (śmiech). Jak trzeba, to poprawiamy. W końcu ludzie się nauczą. Z resztą, nie tworzymy dla ogółu, ale do tych, którzy się naszą muzyką interesują. A mamy nader inteligentnych słuchaczy.


  • "Michał jest bardzo ciepłą i wesołą osobą. Wszystkim poprawia mocno humor. Konrad - tutaj muszę zebrać myśli - jest ostoją spokoju. Ma znacznie większe doświadczenie od nas. Zawsze nas uspokaja i potrafi wszystko ogarnąć. A jeżeli ktoś jest pieprznięty, to stawiałabym na siebie. Jestem dziwna momentami" - Luna Bystrzanowska
  • Nigdy nie chce dorastać. Chciałaby, żeby na zawsze pozostał w niej pierwiastek dziecka.
  • Chociaż Luna Bystrznowska zawsze stoi na pierwszym planie, bez dobrych muzyków zespół nie zaistniałby w takiej formie. Trzonem zespołu są: Luna, Michał i Konrad, ale zespół chętnie zaprasza innych muzyków do współpracy.
  • Na zdjęciu: gitarzysta Michał Banasik, wokalistka Luna Bystrzanowska oraz perkusista Konrad Ciesielski.
  • Co ją przeraża? Śmierć i starość. Ma dopiero 24 lata i jak sama podkreśla - trzydziestka będzie dla niej dramatem.
  • Na zdjęciu: perkusista Konrad Ciesielski, wokalistka Luna Bystrzanowska, gitarzysta Michał Banasik.
  • Nazwa zespołu tłumaczona z języka angielskiego oznacza "środek uspokajający". Jest inspirowana wierszem Wisławy Szymborskiej "Prospekt", który zaczyna się od słów "Jestem pastylką na uspokojenie".

Kim jest wasz słuchacz?

Cholera nie wiem.

A kogo spotykacie na koncertach?


Wszystkich. Starszych i młodszych. Nasi rodzice również lubią naszą muzykę. Zdarzało się, że ktoś podszedł po koncercie, pełen wzruszenia. Nie mogłam się po tym pozbierać. Nawet jak teraz o tym pomyślę, robią mi się mokre oczy. Nawet o tym nie śniłam, że będę aż tak na ludzi działać muzyką. A przecież to my jesteśmy dla odbiorców, nie odwrotnie. Chociaż z drugiej strony, artysta często woła o atencję. To jest jak partnerstwo, jak symbioza.

Tobie też zdarza się wzruszyć na scenie?


Pierwsza płyta była takim wykrzyczeniem tego, co mnie dotąd bolało. To był mój pierwszy wyraz artystyczny, pierwszy twór muzyczny. Wszystkie złe emocje, złe doświadczenia i bolączki umieściłam w Take a Pill. To jest dla mnie bardzo emocjonalny album, jak każde dzieło dla swojego twórcy. Więc tak - zdarza mi się.

To twoje emocje. Ile w tym wszystkim ma do powiedzenia reszta zespołu?

Bardzo dużo. Dają mi energię i melodię. We trójkę stanowimy silny trzon zespołu. Bardzo silną materię. Tranquilizer działa jak kolektyw, często zapraszamy innych muzyków do współpracy.

Jestem ateistką. Wierzę w energię i karmę. Ile dobra wyślesz, tyle do ciebie wróci.
Jaki jest ten trzon zespołu? Kto jest wesołkiem? A kto wulkanem energii?

Michał, Kondar i ja. Michał jest bardzo ciepłą i wesołą osobą. Wszystkim poprawia mocno humor. Konrad - tutaj muszę zebrać myśli - jest ostoją spokoju. Ma znacznie większe doświadczenie od nas. Zawsze nas uspokaja i potrafi wszystko ogarnąć. A jeżeli ktoś jest pieprznięty, to stawiałabym na siebie. Jestem dziwna momentami.

Koktajl emocji?


Jestem emocjonalna, nie zaprzeczę. Czasami powinnam coś przyjąć na spokojnie, ale nie potrafię tego opanować. Jestem nerwowa, chociaż nie lubię się kłócić. Nigdy nie zmieniam zdania, zawsze twardo upieram się przy swoim. Jestem osobą dość introwertyczną. Wiele biorę do siebie. Bywam przewrażliwiona. Czasami czuję jakby sypał mi się cały świat spod nóg, a powodem mogą być małe rzeczy. Ponadto, mam dużo lęków.

Boisz się śmierci?


Gdy masz osiemnaście lat, znasz słowo "śmierć", ale nie zdajesz sobie z jego znaczenia. Myślisz, że jesteś nieśmiertelny. I nagle, w którymś momencie wszystko zaczyna ciebie dotykać. Zaczynasz zdawać sobie sprawę, o co chodzi. Dla mnie ten proces jest przerażający.

Boisz się swojej śmierci czy śmierci bliskich?


Śmierci w ogóle. Śmierć to śmierć.

Ten lęk przyszedł nagle? Dojrzałaś?


Trochę sobie w tym pomogłam, ale na pewno nie jest to kwestia dojrzałości. Jestem dziecinna i nigdy nie mam zamiaru dorastać. Mam nadzieję, że to mnie nigdy nie spotka. Chcę mieć w sobie ten pierwiastek dziecka na zawsze.

Czym jest ta dziecinność? Skaczesz po kałużach czy nieustannie się zakochujesz - oczywiście w tym samym mężczyźnie?

(śmiech) Niesamowite jest to jak dwie osoby mogą mieć różne perspektywy patrzenia. Moim zdaniem zakochiwanie się w tym samym mężczyźnie to oznaka dojrzałości. W tej kwestii czuję się dojrzała. To piękne, gdy masz związek, w którym możesz tego doświadczać. Tylko dojrzała emocjonalnie osoba się o tym przekona.

Czyli nie do końca jesteś dzieckiem.

Nie mogę być tylko infantylna. Ale skakanie po kałużach jest jak najbardziej w moim stylu. Tak samo jak pisanie listów do Mikołaja. Co roku u rodziców wystawiamy buty Konradem i każdy pisze swój list. Święty Mikołaj przynosi prezenty i zabiera listy. Drażni mnie, gdy patrzę na starsze koleżanki i kolegów, którzy są zbyt poważni i uważają, że w tym wieku nie wszystko wypada. Mamy tyle lat na ile się czujemy. Nie stawiajmy sobie blokad.

A na ile lat ty się czujesz?

Jestem jeszcze bardzo młoda, nie zatrzymałam się w czasie, idę do przodu.

Przeraża ciebie starość?

Cholernie.

A co konkretnie? Wygląd czy brak sił?


Zdecydowanie wygląd. To, jak twoje ciało się zmienia. Jestem estetką. Dla mnie dbanie o siebie i wygląd to sprawa bardzo ważna. Z perspektywy kobiety będzie mi bardzo ciężko przebrnąć przez starość. Jeszcze nie mam tylu lat, żeby zacząć się tym przejmować, ale myślę, że trzydziestka to będzie dla mnie jakiś dramat.

To nieuchronne, jak śmierć.

Chyba, że śmierć zapobiegnie temu, żeby się starzeć.

Umrzeć piękną?

Jest to jakaś koncepcja. Nie warto zużywać energii na zastanawianie się nad tym.

Potrafisz żyć teraźniejszością?


Niestety żyję przyszłością. Chciałabym się nauczyć życia tu i teraz. Jestem bardzo drobiazgowa, często demonizuję. Za bardzo myślę o tym, co się stanie, a nie o tym, co jest.

Wasza muzyka jest smutna. Słuchając waszej twórczości, oglądając teledyski można się zawiesić w smutku. To piękne, ale jednak smutne.

Jeżeli ktoś ma smutną stronę duszy tak aktywną, jak ja, ciężko na siłę wykrzesać z siebie wesołe rzeczy. Mam wiele doświadczeń, demonów, które były dla mnie ciężkie. Lubię pisać smutną muzykę, bo to dla mnie terapia. Opowiadanie o emocjach w sposób werbalny jest dla mnie trudne, natomiast muzyka jest przekaźnikiem tych emocji. Oczywiście nie mówię, że nigdy nie stworzymy czegoś pozytywnego. Nawet teraz mam pomysł na numer, który byłby odskocznią. Ewoluujemy, zmieniamy siebie i wizję naszej twórczości. Ważne, żeby nie wyczerpać jednego poletka. Nie jestem zero-jedynkowa. Mam sprzeczne cechy. Dla przykładu, jestem jednocześnie próżna i pokorna. Jestem introwertyczką i ekstrawertyczką. W zależności od dziedziny życia, mam składnie różnych charakterów. Każdy tak ma, ale u mnie jest nadzwyczaj sprzecznie, co potrafi utrudniać życie (śmiech).



Może zakładasz maski?

To byłby bezsens i brak szacunku do drugiego człowieka. Jako osoba sceniczna muszę pokazać prawdziwą siebie z szacunku do słuchacza. To byłoby straszne, gdybym kłamała. Nie jestem w show-biznesie, aby zakładać maski.

A chciałabyś tam być?

Miło byłoby być rozpoznawalną, ale tylko na moich zasadach. Show-biznes wiąże się z dobrymi pieniędzmi, a ja lubię wygodne życie. Jestem hedonistką.

Hedonistką czy materialistką?

Pieniądze wspierają hedonistów. Każdy w jakiejś części jest egoistą i materialistą. Nie ma co udawać. Nie jesteśmy idealni. Jest mniej w nas cech dobrych niż zakładano, gdy tworzono rasę ludzką.

Jestem dziecinna i nigdy nie mam zamiaru dorastać. Mam nadzieję, że to mnie nigdy nie spotka.
A kto nas tworzył?

Nie wiem. Nikt? Może jesteśmy wyrzutkami kosmosu? Jestem ateistką. Wierzę w energię i karmę. Ile dobra wyślesz, tyle do ciebie wróci. Wierzę w energię pozytywnego myślenia i przyciągania. Nie wyznaje żadnej religii, dlatego dokonałam aktu apostazji. Religia to strata czasu na tłumaczenie tego, czego się boimy.

Jak zareagowali bliscy?

Nie do końca przyjęli to do wiadomości. Nie rozumiem - gdy nie pasuje ci bank, w którym jesteś, likwidujesz konto. Nie pasuje ci kościół, wypisujesz się.

Jak myślisz, co dzieje się z energią po śmierci? Ulega samozniszczeniu?

Ostatecznie chyba tak. Nie wiem. Czułam kiedyś, jakbym tam była. Znika ego, energia zostaje. Czasami boję się, że nie pozostanie po mnie żaden trwały ślad.

Zostanie muzyka.

Zostanie. Kiedyś zastanawiałam się, czy to jest powodem dla którego chcę grać, ale doszłam do wniosku, że nie dlatego tworzę muzykę. Ja po prostu muszę ją tworzyć, żeby normalnie funkcjonować. Gdy nie robiłam muzyki, to był najgorszy okres w moim życiu. Nie miałam gdzie ulokować emocji. Nie mogłam znaleźć siebie ani swojego miejsca w świecie.

Gdzie widzisz siebie za pięć i dwadzieścia lat?

Za pięć lat będę tworzyć muzykę. A za dwadzieścia? Nie widzę. Nie chce o tym myśleć. Widzę wyłącznie czarną dziurę.

Opinie (12) 1 zablokowana

  • Bardzo dobry wywiad. Bardziej na granicy psychologii, niż muzyki, ale to i tak jest bardzo dobry wywiad.

    • 10 2

  • Bardzo dobry fragment:
    Drażni mnie, gdy patrzę na starsze koleżanki i kolegów, którzy są zbyt poważni, bo uważają, że w tym wieku nie wszystko wypada. Mamy tyle lat na ile się czujemy. Nie stawiajmy sobie blokad.

    Cały wywiad świetny. Dlaczego? Bo odpowiedzi udzielała inteligentna osoba haha :D
    Bardzo dobrze się czytało.

    • 10 1

  • super jak ktoś ma pasje, marzenia i je odważnie realizuje pomimo trudności :)

    • 6 1

  • .

    Piękna i wrażliwa kobieta, po przeczytaniu od razu sięgnąłem po muzykę Tranquilizer - Cudo.

    • 6 3

  • Tytul artykulu promuje uzywanie narkotykow :)

    Muzyka fajna.

    • 2 2

  • Miłość

    "Naiwnie wierzymy, że spotkamy księcia na białym koniu. W rzeczywistości wygląda to nieco inaczej, co nie znaczy, że gorzej."

    Np. gdy miłość okazuje się być koniem! ;)

    • 10 2

  • Fajny wywiad

    Muzyka też, szczególnie na żywo. Polecam, jak będzie okazja!

    • 4 2

  • Trzydziesta to będzie dla Luny dramat?

    To co ja mam powiedzieć? Mam trzydziestkę!

    • 3 1

  • (2)

    A ja myślałam że Luna ma około 30 lat. Zabawny jest ten fragment że 30 to dramat zwłaszcza że okres między 20 a 30 mija jak z bicza strzelił i zaraz te 30 lat będziesz miała i stwierdzisz że właściwie niewiele się w Tobie zmieniło. Na pewno człowiek pokornieje i jest mniejszym narcyzem, więc polecam ;)

    • 2 0

    • wszystko pieknie (1)

      tylko dla czego Pani Luna nie pochwaliła sie czym sie zajmowała i jakim procederem dalej sie zajmuje ( moze wielu by to za ciekawiło :) )

      • 0 0

      • coś więcej?

        • 0 0

  • Porażka

    Muzyka tej osobniczki to jakieś nieporozumienie wole posłuchać pieśni załobnej.

    • 1 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Targi Rzeczy Ładnych (2 opinie)

(2 opinie)
15 zł
Kup bilet
targi

Wielka Szama na Stadionie - wielkie otwarcie sezonu w Gdańsku! (12 opinii)

(12 opinii)
street food

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (11 opinii)

(11 opinii)
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Basia Ritz to zwyciężczyni pierwszej edycji popularnego programu kulinarnego: