• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Made in Poland: Za niczym nie gonimy

Patryk Gochniewski
16 października 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 
Piotr Pawłowski (drugi od lewej): "Ciemna gawiedź w rękach smutnych psychopatów" - to mi pasuje do naszych czasów, choć Gałczyński pisał tak o Polsce już w latach 30. U nas rzadko ceni się prawdziwe cnoty. Piotr Pawłowski (drugi od lewej): "Ciemna gawiedź w rękach smutnych psychopatów" - to mi pasuje do naszych czasów, choć Gałczyński pisał tak o Polsce już w latach 30. U nas rzadko ceni się prawdziwe cnoty.

Zespół Made in Poland ma obecnie bardzo silny związek z Trójmiastem. O zimnej fali, nowej płycie i reaktywacji formacji rozmawiamy z jednym z jej założycieli, Piotrem Pawłowskim.



Patryk Gochniewski: Nie ukrywam, że trochę zdębiałem w pierwszej chwili. Bo wasz nowy album to "Kult". A niedawny album Kultu to... "Made in Poland".

Piotr Pawłowski: Ta nazwa bardzo mi pasowała do tematyki naszej płyty. Przekonałem więc kolegów do tego pomysłu. Nie sądzę, żeby ktoś mógł te płyty pomylić - przecież nasze stylistyki są zupełnie różne i nie mam tu na myśli wyłącznie muzyki.

W ogóle ten tytuł idealnie wpisuje się w rzeczywistość, w której żyjemy. Bo nie ukrywajmy - to jest rodzaj kultu.

Tak, Polska jest obecnie krajem, w którym chamstwo, ignorancja i głupota stały się uświęcone, a więc otoczone kultem. "Ciemna gawiedź w rękach smutnych psychopatów" - to mi pasuje do naszych czasów, choć Gałczyński pisał tak o Polsce już w latach 30. U nas rzadko ceni się prawdziwe cnoty. Chodzenie na msze wystarcza.

Zobacz wszystkie rockowe koncerty w październiku


A czym dla was jest tytułowy kult?

Lubię to słowo, dobrze brzmi, choć jest nadużywane. Mamy wysyp "kultowych" rzeczy i zjawisk, które w rzeczywistości nimi nie są. Kultowy bar mleczny, kultowy autobus z czasów PRL, długo by wymieniać.

W ogóle to słowo bardzo często się pojawia w odniesieniu do Made in Poland: że zespół kultowy, legendarny. Jak ty, człowiek, który jest w składzie od początku, podchodzisz do tych określeń?

Podchodzę z dużym dystansem, zresztą mam dystans do samego siebie i ci, którzy mnie dobrze znają wiedzą, że tak jest. Nie wiem, dlaczego mielibyśmy być "kultowi" albo "legendarni". My po prostu jesteśmy twórcami mało popularnych utworów, które wykonujemy z pasją i zaangażowaniem. Nie umiemy inaczej. Mogę tak chyba powiedzieć też za kolegów. W przeciwnym razie sztuka nie ma sensu, jeśli samemu nie wchodzi się w nią na sto procent.

Zobacz także: Adam Kalinowski - Starałem się nie podejmować radykalnych decyzji


Nowe Made in Poland to tak naprawdę... The Shipyard plus Artur Hajdasz, który też był w pierwszym składzie. Od kogo wyszedł pomysł, aby właśnie tak to rozegrać?

The Shipyard to całkowicie odrębny byt. I pomimo, w pewnym sensie, unii personalnej nie łączyłbym tych tematów. Obecna edycja Made in Poland zaczęła się od tego, że wytwórnia Antena Krzyku postanowiła wydać "Martwy Kabaret" na winylu. W ślad za tym przyszło zaproszenie do zagrania tego archiwalnego materiału na ubiegłorocznym Off Festival. Wiedziałem, że Artur raczej wolałby zagrać te utwory na perkusji niż je śpiewać. Trzeba więc było pomyśleć o wokaliście, który by temu podołał.

I padło na Rafała Jurewicza.

Tak. Rafał Jurewicz wydał mi się od razu najlepszym możliwym wyborem. Pozostało tylko go do tego przekonać. Wiele rzeczy musiało się tu zgodzić, bo materiał był trudny, a czasu mało. A jeśli Rafał miał śpiewać, to Michał "Goran" MiegońMichał Młyniec dołączyli do tego projektu w sposób niejako naturalny. Dobrze się złożyło, że obaj się do tego idealnie nadawali. Goran, bo jest świetnym gitarzystą, równie innowacyjnym co Krzysztof Grażyński - nasz pierwszy gitarzysta, który zmarł tragicznie kilka lat temu. I potrafi śpiewać. Nawet po niemiecku.

A co powiesz o Młyńcu?

Bardzo przydała się jego wszechstronność, bo w MiP gra aż na trzech instrumentach. Uważam ten skład za najlepszy koncertowo w historii zespołu, dlatego też nasz występ na Offie został bardzo dobrze przyjęty, były następne propozycje koncertowe. Pojawił się też pomysł nagrania płyty studyjnej, którą od razu zainteresowała się Antena Krzyku. Nawiasem mówiąc, najlepiej rozpoznawana w świecie muzyki niezależnej polska oficyna wydawnicza. I tym sposobem opowiedziałem już chyba wszystko.

Zobacz także: ŁYKO - Czujemy wielką satysfakcję

Można powiedzieć, że znacie się jak łyse konie - łatwiej się w ten sposób pracuje?

Artur i ja gramy ze sobą z przerwami już naprawdę bardzo długo, ale ciągle siebie zaskakujemy. Myślę, że sporo sobie nawzajem zawdzięczamy. Dzięki setkom wspólnych prób i rozmów o muzyce mamy własny styl jako sekcja rytmiczna, raczej ciężko nas podrobić (śmiech). Natomiast z Arturem nigdy nie pracuje się łatwo. I tak było i tym razem. A z chłopakami z The Shipyard mam też już wiele wspólnych doświadczeń i to na pewno procentuje. Bardzo to sobie cenię. Można powiedzieć, że muzyka jest takim medium, które potrafi połączyć nawet bardzo odległe światy każdego z nas.



Zimna fala w Polsce, Made in Poland, to zawsze były zjawiska niszowe. A tu proszę - radiowa lista przebojów. Zaskoczenie? Czy wzrost zainteresowania nurtem nad Wisłą?

Tak, to dla nas spore zaskoczenie, nigdy nie myśleliśmy o listach przebojów. Nie wiązałbym tego jednak ze wzrostem zainteresowania zimną falą nad Wisłą. Dla mnie "zimna fala" jest tylko hasłem, ja w ogóle nie słucham muzyki "po gatunkach". Myślę, że całość naszego przekazu z płyty "Kult" mogła zrobić wrażenie na słuchaczach. Niewielu jest artystów, którzy bez ogródek śpiewają po polsku o tym, co tu i teraz, a tak są odbierane nasze teksty - pomimo swojego uniwersalizmu. Cieszę się, że ktoś to docenił.

Zawsze podkreślałeś, że gracie przede wszystkim dla własnej satysfakcji, że muzyka daje wam szczęście, ale jednocześnie nie ukrywałeś, że nie obraziłbyś się na popularność. Czy właśnie częstsze wizyty na falach radiowych mogą wam to zapewnić? To zapewne będzie się też wiązać z większą liczbą koncertów.

Nic się nie zmieniło, my za niczym nie gonimy. Być może fajnie jest być popularnym. Ja osobiście chciałbym jednak, żeby to nasza muzyka znalazła nowych słuchaczy. Muzyk ma kontrolę nad swoim dziełem tylko na etapie tworzenia - później zaczyna ono żyć własnym życiem. Chciałbym mieć jak najwięcej okazji do jej zaprezentowania, bardzo lubię grać koncerty. Natomiast żeby nasza muzyka dobrze zabrzmiała, muszą być spełnione określone warunki, a z tym bywa różnie.

Zobacz także: MaJLo - Zaczynam czuć większą przyjemność niż stres

Wracając do przerywanej historii zespołu - co zadecydowało o reaktywacji, która nastąpiła kilka lat temu?

Made in Poland istnieje wtedy, kiedy Artur i ja mamy na to ochotę w tym samym momencie. I ten moment raz na jakiś czas się zdarza. Nie istnieje żaden inny czynnik. Oczywiście, jeśli MiP już działa, to wkład innych osób w to, co powstaje może być bardzo duży. Bo ja zawsze jestem za demokracją w zespole.

Jak powstawał "Kult"? To zupełnie nowe kompozycje czy jest może tu coś, co nie weszło na "Future Time"?

Płytę nagrywaliśmy w dwóch studiach w Gdyni i jednym w Londynie, gdzie mieszka Artur. Następnie Piotr Pawlak pracował nad miksami, dokładając więcej przestrzeni, czasami proponując nowe rozwiązania konstrukcyjne. Nie ma tu żadnych pomysłów z "Future Time", są natomiast pomysły z lat 80., które nigdy nie miały swojej szansy być zrealizowane w studio. Nie jest to jednak rekonstrukcja historyczna, to w zasadzie zupełnie nowe podejście.

Nie chcę być niesprawiedliwy w stosunku do pozostałych członków, ale patrząc na twoje anegdoty na Facebooku, to robiłeś w życiu wiele rzeczy, doświadczyłeś wielu sytuacji, które spokojnie można by było spisać w formie książki.

Ta książka jest już w tak zwanym opracowaniu redakcyjnym. Jest tam jednak bardzo niewiele o Made in Poland. Ten zespół wymaga osobnej publikacji, na razie nie jestem na to gotowy (śmiech). Ale lubię pisać, ciągle to robię, więc z pewnością jeszcze coś o muzyce popełnię.

To były inne czasy, ale nigdy muzyka nie była w stanie zapewnić odpowiednich warunków egzystencji?

Nigdy nie chciałem być wyłącznie muzykiem. Jakoś tak się składało, że łączyłem to najpierw z nauką, a potem pracą. Jeżeli kiedyś żyłem wyłącznie z muzyki, to na studiach właśnie. Nie da się jednak utrzymać z tego rodziny, wie o tym każdy, kto interesuje się tak zwaną sceną niezależną. Od lat zajmuję się więc zupełnie innymi rzeczami, które nie są związane z muzyką - i to też mnie rozwija. A dla mnie to bardzo ważne. Nie jestem też ani wystarczająco dobry, ani zainteresowany graniem muzyki innych artystów.

Zobacz także: Kiev Office - Kosmopolityzm kontrolowany, dźwięki nieokiełznane

Czy Made in Poland wróciło na dobre, czy jak ta zimna fala - będzie przypływać i odpływać?

Nie wiem. Kompletnie się nad tym nie zastanawiam. W ogóle to wszyscy powinniśmy raczej myśleć, jak zmniejszyć zawartość dwutlenku węgla w atmosferze ziemskiej, żebyśmy my i nasze dzieci mieli gdzie żyć za kilkadziesiąt lat. Gdybym miał teraz dwadzieścia lat, właśnie o tym pisałbym piosenki.

Opinie (13) 2 zablokowane

  • Bardzo fajna płyta, polecam (1)

    Tylko wiedziałem, gdzie szukać. Spróbujcie wpisać w dowolną wyszukiwarkę Kult Made in Poland i zobaczycie, Panowie z zespołu, jaką płytę znajdziecie :)

    • 7 2

    • Antena Krzyku, tam najlepiej szukać

      • 6 0

  • Ciemna gawiedź

    I wywiad z jej najprzedniejszym przedstawicielem

    • 6 13

  • Ześlij, zepchnij, Aniele Boży / Noc Długich Noży (2)

    "sutenerzy poezji (...) zepchnęli ją, Euterpe w cień swej synagogi"
    "tylko słowa i talmudyczny, kabalistyczny kult słowa, straszącej izraelickiej abstrakcji"
    "Któż wy jesteście? Ćwierćludzie? Półludzie? Rośliny, zwierzęta? Jesteście nikt. W was nie ma nawet natury."
    Tak w latach 30 pisał Gałczyński.

    Artysta Pawłowski o tym wiedział i świadomie cytował poetę z tego okresu?
    Czy też nie jest aż tak oświecony, jak mu się wydawało?

    • 3 8

    • (1)

      gauczynski przed wojna faszysta po wojnie komunista a piosenkarz jak widac ignorant, oportunista

      • 5 6

      • Córka Gałczyńskiego, Kira, tłumaczy przedwojenne: antysemickie, faszyzujące publikacje ojca i powojenne wychwalające stalinizm, naiwnością poety. Gałczyński rzeczywiście najpierw pisał w "Prosto z Mostu" powyższe okropieństwa a potem błagał o wybaczenie Tuwima czy Słonimskiego.

        Co ciekawe, Pan Pawłowski cytuje utwór dokładnie z tego samego okresu, czyli 1937 roku, zapewne dlatego, że jakiś czas temu opublikowała go "Gazeta Wyborcza" – pismo, wydawałoby się, stroniące od cytowania poetów sympatyzujących z ONR-em.

        • 3 4

  • Nowej nie słuchałem ale stare kawałki bardzo fajne

    • 5 0

  • słowo o Gałczyńskim (1)

    A to cały wiersz Gałczyńskiego, jego literackie credo, z którego pochodzi przywołany tu cytat -

    Horacjusza wydania weneckie
    I trochę czarnej kawy po obiedzie,
    Lepszego tytoniu szczypta, bzy tureckie
    I dobry duży księżyc, który wzejdzie:
    Oto wszystko, co mi może zniszczyć polska "rewolucja",
    Ciemna gawiedź w rękach smutnych psychopatów.

    Nawiasem mówiąc Gałczyński był alkoholikiem, pisał wiersze na polityczne zamówienie, zdradzał żonę i proponował małżeństwo trzem kochankom w tym samym czasie. Nie był jednak ani faszystą, ani antysemitą, ani komunistą. Był geniuszem, który żył w szalonej epoce, kiedy "świat wyszedł z posad". Została po nim jego wspaniała poezja - a ta przetrwa wiecznie.

    • 4 7

    • Anna Arno w swojej książce o Gałczyńskim pisze, że w tym samym numerze "Ateneum", gdzie ukazał się ten wiersz, w liście do redakcji poeta zgadza się na "terror w dobrej sprawie".

      "Podobno nerwowy pedagog Orbiliusz walił młodocianego poetę batem w tyłek, w ten nieco faszystowski sposób miłość w młode serce do Autorów wpajając. Czy wolno bić? Wielki święty Augustyn, biskup Hippony, pochwala terror w dobrym"

      I dalej: "gdyby się ci na gwałt potrzebni Orbiliusze już byli wcześniej pojawili, już cztery lata temu nie byłoby w Polszcze śladu po pseudopoezji obcoplemieńców".

      Nie trzeba chyba tłumaczyć, kogo określał Gałczyński mianem "obcoplemieńców"...

      • 1 0

  • Może i muzyka w porządku, ale łartysta

    och co za wielki wizjoner. Wokół kłębi mu się ciemna gawiedź. Oczywiście on do niej nie należy. On jest lepszy. To megalomania, czy odjazd?

    • 4 7

  • głos z zaświatów (2)

    Drodzy Państwo, jako komentarz do tej budującej i arcyciekawej dyskusji o mojej osobie polecam zapoznanie się z utworem "Dwaj Polacy" z Teatrzyku Zielona Gęś. Utwór z roku 1946.

    Konstanty Ildefons Gałczyński

    • 4 3

    • Z powojennej Pańskiej twórczości cenię wersy o Stalinie (1)

      Do pół zwieszona flaga
      flagę wiatr przedwiosenny targa
      To nie wiatr, to szloch na wszystkich kontynentach i archipelagach.
      Umarł Stalin.
      Jakby nagły grad zboża pogiął
      Jakby w biały dzień noc w okno.
      Dzisiaj słońce jest żałobną chorągwią.
      Umarł Stalin

      Płaczą ludzie na ulicach. Ciężko.

      • 1 0

      • Błagam o litość. Mam swoje ulice w każdym polskim mieście i jestem w podręcznikach - co bardzo mi się podoba, bo już za życia lubiłem popularność. Ale może faktycznie ta ignorantka Zalewska, choć wiersz powszechnie znany, o tym nie wie, przeczyta ten wpis i się dowie ?! Także proszę o dyskrecję, bo jak ta sprawa ze Stalinem wypłynie, to jeszcze mnie wykreślą...ale Tuwim siedzi tu obok ( trochę się kumplowaliśmy za życia i tak zostało ) i mi podpowiada,że jednak nie, nie mogą, bo by im się historia literatury beze mnie nie zgadzała. Także pisz pan o mnie co chcesz, byle bez błędów w nazwisku !

        • 5 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Targi Rzeczy Ładnych (1 opinia)

(1 opinia)
15 zł
Kup bilet
targi

Wielka Szama na Stadionie - wielkie otwarcie sezonu w Gdańsku! (12 opinii)

(12 opinii)
street food

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (8 opinii)

(8 opinii)
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Na dachu, którego gdańskiego teatru, w okresie letnim odbywa się cykl pokazów kina plenerowego?