- 1 Rammstein w Filharmonii Bałtyckiej (46 opinii)
- 2 Recenzja "Godzilla i Kong: Nowe imperium" (2 opinie)
- 3 Ty też nie czujesz atmosfery świąt? (163 opinie)
- 4 Jakie atrakcje na Wielkanoc z dziećmi?
- 5 Planuj Tydzień: Wielkanoc w Trójmieście (6 opinii)
- 6 Czemu już nie ma takich imprez? (68 opinii)
Mariza - królowa fado - podbiła serca gdańskiej publiczności
Mariza jest jedną z najpopularniejszych ambasadorek fado na świecie, dlatego liczna frekwencja podczas jej czwartkowego koncertu w Filharmonii Bałtyckiej nie była żadnym zaskoczeniem. Królowa "portugalskiego bluesa", podobnie jak podczas swoich wcześniejszych występów w Trójmieście, oczarowała słuchaczy nie tylko swoim potężnym głosem i pełnymi emocji piosenkami, ale też opowieściami o tym, jak wyglądała jej droga na artystyczny szczyt.
Koncerty w Trójmieście - kalendarz imprez
"Bywa nazywane "portugalskim bluesem". Może być śpiewane tylko po portugalsku. Śpiewacy noszą obowiązkowo czarne stroje, kobiety okrywają ramiona czarnym szalem; mężczyźni narzucają pelerynę" - tak definiowano fado jeszcze do niedawna. Obecnie panuje znacznie większy liberalizm, a artyści parający się tym gatunkiem pozwalają sobie na liczne odstępstwa od tych twardych reguł.
Mariaż fado z popkulturą
Za to samo, czyli wychodzenie z fado poza wąski krąg purystów, Marizę pokochała natomiast szeroka publiczność na całym świecie. Dzięki wprowadzanym przez nią innowacjom fado, które w tej pierwotnej, rdzennej postaci słuchaczom spoza Portugalii mogło wydawać się monotonne i męczące, a czasem nawet zbyt przytłaczające, stało się znacznie bardziej przystępne. Krąg odbiorców rozszerzył się nie tylko na Europę, ale i na cały świat, a Mariza zaczęła pojawiać się na scenie u boku takich gwiazd, jak np. Sting.
Nasze konkursy - do wygrania m.in. bilety na koncerty
Trójmiasto rozkochane w fado
Mariza rozkochała w fado również trójmiejską publiczność. Czwartkowy koncert w Filharmonii Bałtyckiej, podobnie jak wcześniejsze w Gdańsku czy Gdyni, został wyprzedany. Inna była też świadomość słuchaczy zasiadających na widowni - na przestrzeni lat dobrze poznali fado i stali się jego wielkimi fanami.
- Kiedy słyszałem Marizę po raz pierwszy, w kwietniu 2015 r. w ramach Siesta Festivalu, nie miałem pojęcia, kim jest ta artystka i co wykonuje - wspominał Marcin, który wraz z rodziną i przyjaciółmi przyjechał na czwartkowy koncert z Łodzi. - Zresztą Siesta była taką imprezą, na którą jeździliśmy raczej po to, żeby poznać to, czego nie znamy, bezrefleksyjnie pobawić się przy czymś skocznym, bo często występowali tam wykonawcy dobrzy, ale jednak niszowi, którzy karierę poza Afryką dopiero rozkręcali. Mariza okazała się jednak gwiazdą z ugruntowaną pozycją i fascynującym dorobkiem. Niezwłocznie po koncercie, na festiwalowym stoisku, obkupiłem się w jej płyty, a później im lepiej je poznawałem, tym większym stawałem się fanem Marizy. Zaraziłem też tą swoją pasją żonę oraz znajomych i dzisiaj przyjechaliśmy na koncert w 10 osób.
Tę znajomość nie tylko Marizy, ale i jej repertuaru dało się zauważyć już od pierwszych minut. Publiczność rozpoznawała piosenki po pierwszych dźwiękach i żywiołowo reagowała na te najpopularniejsze, niejednokrotnie nucąc je pod nosem (pani siedząca obok mnie prześpiewała tak cały koncert, nie kryjąc zachwytu i poruszenia, jakie wywołało spotkanie z idolką).
Dwie godziny w lizbońskiej tawernie
Mariza przez cały swój występ podsycała emocje rozentuzjazmowanych słuchaczy. Zabawiała ich rozmową, anegdotami, pozostawała w nieustannym kontakcie. Choć na widowni znajdowało się przeszło tysiąc osób, każdy ze słuchaczy mógł odnieść wrażenie, że artystka śpiewa konkretnie dla niego. Zresztą sama Mariza podkreślała, że swój przekaz, zarówno słowny, jak i muzyczny, kieruje do każdego słuchacza z osobna.
Nie ma co się czarować - Filharmonia Bałtycka to nie lizbońska tawerna, gdzie słuchanie fado jest najbardziej klimatyczne. Artystka robiła jednak, co w jej mocy, aby przemycić namiastkę tej unikatowej atmosfery i udawało jej się to z niezłym skutkiem.
Zdarzały się momenty, w których przeszywający głos Marizy poruszał bez reszty. Gdy na moment zapalały się światła, na twarzach niektórych słuchaczy można było dostrzec łzy wzruszenia. Choć fado to muzyka stworzona ze smutku, Mariza nie zamierzała zanadto "dołować" swoich fanów, najbardziej przejmujące fragmenty występu przełamując zabawną i niewymuszoną konferansjerką.
Intymność w tłumie
W programie koncertu znalazły się piosenki pochodzące ze wszystkich płyt, jakie Mariza ma na swoim koncie, w tym z najnowszej - "Canta Amalia" - nagranej w Brazylii, w hołdzie Amálii Rodrigues - uznawanej za najwybitniejszą śpiewaczkę fado w historii.
Choć koncert trwał blisko dwie godziny bez przerwy, składał się z trzech wyraźnie zaznaczonych części. Pierwsza, wprowadzająca, była dość energetyczna i miała za zadanie rozkręcić publiczność, a artystka śpiewała przy akompaniamencie gitar, perkusji i akordeonu. W części drugiej Mariza odesłała swoich muzyków za kulisy, zostając na scenie wyłącznie z gitarzystą. Rozpoczął się set piosenek tak przejmujących i intymnych, że wierzyć się nie chciało, że dało się tak wielki stopień intymności uzyskać w tak dużej sali koncertowej, pełnej - jakby nie patrzeć - przypadkowych osób.
Portugalska artystka siedziała niemal wciśnięta w swojego gitarzystę i podczas śpiewania sprawiała wrażenie zamkniętej w tej swojej muzycznej skorupie, słuchacze zdawali się współodczuwać wszystko to, o czym śpiewała. Po kilku piosenkach do dwojga artystów dołączył trzeci, grający na guitarra portuguesa (gitara portugalska). Nawet jeśli w interpretacjach Marizy pojawiało się nieco radości, intymny charakter tej prezentacji, mimo poszerzenia obsady, został zachowany.
Zobacz, jak Mariza śpiewa razem z publicznością, a po koncercie odbiera kwiaty od wiernych fanów.
Owacje na stojąco, kwiaty i bisy
W części trzeciej Mariza wstała z krzesełka, zaprosiła na scenę resztę muzyków i zaprezentowała swoje najbardziej energetyczne piosenki. Dużo też opowiadała o swoim życiu, o przeprowadzce z Mozambiku do Portugalii, o trudnym starcie w nurcie fado. Na koniec - tradycyjnie - zaprosiła do wspólnego śpiewania, a po zakończeniu koncertu odebrała kwiaty od fanów.
Za gromkie brawa i owacje na stojąco odwdzięczyła się pakietem bisów, wśród których znalazły się zarówno piosenki "pod nóżkę", jak i "Insensatez" - przepiękna i nastrojowa bosa nova Antônia Carlosa Jobima.
Serwis kino - repertuar, recenzje, zakup biletów
Pełny pakiet atrakcji tylko dla znających język angielski
Fani Marizy, nieco zmęczeni powtarzalnością wcześniejszych programów, mają mnóstwo powodów do zadowolenia - artystka była w znakomitej formie wokalnej, koncert wypełniły jej największe przeboje, w tym te najnowsze, a całość zdecydowanie różniła się od wcześniejszych występów portugalskiej artystki w Trójmieście.
Gorzej mieli ci, którzy nie władają językiem angielskim. Z zasady nie tłumaczy się tego, co mówią podczas swoich koncertów zagraniczni artyści. Zresztą często nie ma takiej możliwości bądź nie robi się tego, bo znacznie wydłużyłoby to imprezę. Nie da się jednak ukryć, że ci, którzy nie rozumieli słów Marizy, stracili wiele, bo te opowieści były równie fascynujące, co muzyka, i stanowiły jej istotne dopełnienie.
Wydarzenia
Miejsca
Zobacz także
Opinie wybrane
-
2022-03-25 08:11
faktycznie koncert był fantastyczny (1)
faktycznie koncert był fantastyczny, niestety ciała dali ci którzy ustawiali światła - na początku oświetlono Jej plecy, potem oślepiano co jakiś czas widzów siedzących w bocznych trybunach. Przyznam że część przyjemności w ten sposób odebrano.
- 3 5
-
2022-03-27 09:04
Pełna zgoda
Mariza wspaniała, piękna, posągowa, znakomity koncert. Natomiast oświetlenie ustawione fatalnie, siedziałam w bocznym rzędzie i ogarniała mnie wściekłość, ponieważ przez pół koncertu musiałam odwracać wzrok z powodu reflektora świecącego wprost w oczy. Jak można tak ustawić światła, brak szacunku do widza i artysty.
- 0 0
-
2022-03-25 14:34
Oczywista oczywistość (3)
Ta osoba pewnie lepiej śpiewa niż Cichopek lub Lewandowska.
- 0 0
-
2022-03-26 12:07
ta osoba to królowa stylu fado
nie ma w tej chwili lepszej
- 0 0
-
2022-03-25 15:03
Na Cichopek to ja zawsze patrze okiem mezczyzny a nie melomana. (1)
I mysle ze Kasia byla by usatysfakcjonowana moja opinia. A Lewandowskiej nie znam.
- 1 1
-
2022-03-26 12:06
hehe, no w sumie
atrakcyjna dziewczyna, ma czym oddychać
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.