- 1 Zamknięto jedyną ukraińską dyskotekę (134 opinie)
- 2 Kartonowy Dawid Podsiadło jak żywy (6 opinii)
- 3 Rodzinne atrakcje i parki rozrywki - jakie ceny, ile kosztuje zabawa? (29 opinii)
- 4 Spektakle z Trójmiasta w Teatrze Telewizji (9 opinii)
- 5 Męskie Granie 2024: wykonawcy i bilety (72 opinie)
- 6 Majaland: znamy termin otwarcia i cennik (571 opinii)
Matt Dusk oczarował publiczność piosenkami Sinatry
- Tym koncertem chcemy oddać hołd człowiekowi, którego szklanka zawsze była pełna. Nigdy pusta! - żartował Matt Dusk, rozpoczynając swój energetyczny, środowy koncert w Filharmonii Bałtyckiej. Publiczność natychmiast domyśliła się, że miał na myśli Franka Sinatrę, którego piosenki od lat tak brawurowo interpretuje. W programie znalazły się m.in. przeboje z jego najnowszej płyty "Sinatra with Matt Dusk Vol. 2" i choć na scenie kanadyjskiemu artyście nie towarzyszyli polscy wokaliści, których zaprosił do nagrania krążka, publiczność, która wypełniła salę do ostatniego miejsca, była oczarowana jego występem, charyzmą i osobowością.
Najbliższe koncerty w Trójmieście - kalendarz imprez
Pochodzący z Kanady Matt Dusk to doświadczony wokalista, muzyk i kompozytor, a także twórca oryginalnych projektów z pogranicza jazzu, swingu i popu. Światową sławę przyniosły mu jednak brawurowe interpretacje piosenek z repertuaru Franka Sinatry.
Artysta sprzedał ponad milion albumów na całym świecie, ma na swoim koncie cztery złote i sześć platynowych albumów, a także liczne nagrody i nominacje. Tempa jednak nie zwalnia, nieustannie koncertuje i wydaje nowe krążki, wchodząc w kooperację z artystami z całego świata.
Matt Dusk i wątek polski
Polskę upodobał sobie szczególnie. W wywiadach często podkreśla, że traktuje nasz kraj jak drugą ojczyznę. Łatwo można się domyślić, że to umiłowanie polskości może wynikać z faktu, że od lat dzieli życie z Polką. Powodów możemy doszukać się sporo również w życiu zawodowym - Matt Dusk ma znakomite relacje z polskimi artystami i chętnie zaprasza ich do współpracy. Dzielił już scenę m.in. z Edytą Górniak, Margaret czy z Agą Zaryan (przypominamy wspaniały koncert świąteczny w Starym Maneżu), a do udziału w nagraniach płytowych, również tym najnowszym, które promował w środę w Gdańsku, zapraszał m.in. królową polskiego jazzy Ewę Bem, Natalię Kukulską, Piaska czy Kubę Badacha (niestety, żadna z tych gwiazd nie wystąpiła podczas gdańskiej promocji krążka).
Ta miłość do Polski jest w pełni odwzajemniona - bilety na środowy koncert Matta Duska w Filharmonii Bałtyckiej zostały wyprzedane na długo przed imprezą (zanim ktoś mi zarzuci, że wolne krzesełka jednak były, wyjaśnię, że biletów na boczne miejsca, z których widoczność jest ograniczona, nie było w sprzedaży). Artysta podczas swojego występu wyznał, że obecna trasa koncertowa ma dla niego szczególne znaczenie. Z powodu pandemii wiele występów musiał odwołać bądź przełożyć, a na spotkanie z polską publicznością przyszło mu czekać aż dwa lata.
- Wyłączmy się na chwilę na wszystkie przykre rzeczy. Nie zapominajmy o nich, tylko się wyłączmy. I cieszmy muzyką - mówił rozpoczynając swój występ.
Nasze konkursy - do wygrania m.in. bilety na koncerty
Show perfekcyjne pod każdym względem
Publiczności zachęcać nie było trzeba, bo wierni fani artysty byli tak podekscytowani spotkaniem ze swoim idolem, że nie mogli się doczekać wysłuchania na żywo przebojów z jego najnowszej płyty "Sinatra with Matt Dusk Vol. 2".
Kanadyjski artysta zaprezentował energetyczne, pełne przebojów show, pokazując, że nie jest jednym z wielu naśladowców Sinatry, tylko jego wybitnym interpretatorem. Jego muzyka bardzo mocno nawiązuje do pierwowzoru, ale nie jest kopią, czego najlepszym przykładem było chociażby wykonanie "Cry Me a River".
Sukces środowego koncertu Matta Duska był też zasługą towarzyszących mu muzyków oraz specjalistów od nagłośnienia i oświetlenia - wszystko było dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. Jako ciekawostkę dodam, że na scenie mogliśmy zobaczyć lampy gdyńskiej firmy Portman Lights, w przeszłości wykorzystane podczas koncertów innych wielkich gwiazd, jak np. Bon Jovi, Ed Sheeran, Miley Cyrus, The Prodigy czy Slayer.
Gdyńskie lampy rozświetliły galę Grammy
Matt Dusk - "Smile" akustycznie (bez mikrofonu)
Piosenki, wspomnienia, refleksje i anegdoty
Brzmienie, szczególnie zespołu, choć dobrze zbalansowane, mogło się wydawać zbyt potężne jak na salę filharmoniczną. Artysta jednak postanowił wykorzystać fakt, że występuje w tak niecodziennym miejscu i jedną z piosenek - "Smile" z repertuaru Nat King Cole'a, zaśpiewał unplugged. Dosłownie! Bez mikrofonu, wyłącznie przy akompaniamencie fortepianu.
Spotkanie z publicznością Matt Dusk wykorzystał też do podzielenia się nie tylko anegdotami czy wspomnieniami, ale i refleksjami. I tak, mieliśmy okazję dowiedzieć się, że Frank Sinatra był człowiekiem, którego szklanka nigdy nie była pusta. Zawsze pełna! Że kiedy przed 25 laty Matt Dusk występował w kanadyjskim klubie dla raptem dwóch słuchaczy, połowa publiczności, nieusatysfakcjonowana tą prezentacją, wyszła przed końcem.
"New York, New York" na bis
Podwojony dochód z płyt na pomoc Ukrainie
Kanadyjski artysta przyznał też, że jest pod wrażeniem tego, w jaki sposób Polacy pomagają ukraińskim uchodźcom, co miał okazję osobiście zaobserwować podczas wizyty w Warszawie. Sam również zdecydował się włączyć w pomoc Ukrainie, przekazując na ten cel podwojony dochód ze sprzedaży podpisanych przez siebie longplayów, które sprzedawał przy okazji koncertu.
Swój występ, tradycyjnie, zakończył piosenką "My Way" podkreślając, że jest to dla niego utwór szczególnie ważny, bo zawiera się w nim wszystko to, co w danej chwili czuje, przeżywa czy doświadcza. Dlatego każde kolejne wykonanie różni się od wcześniejszych.
To nostalgiczne zakończenie dotyczyło oficjalnej części koncertu, bo artysta za tak serdeczne przyjęcie i gromkie owacje odwdzięczył się bogatym pakietem energetycznych bisów. Wiele osób poderwało się z miejsc, włączało do wspólnego śpiewania, a nawet tańczyło, bo przy dźwiękach takich hitów, jak np. "New York, New York" czy "Copacabana", w dodatku w tak brawurowym wykonaniu, ciężko było spokojnie wysiedzieć.
Matt Dusk i jego "Copacabana" na bis
Wydarzenia
Miejsca
Zobacz także
Opinie (6) 7 zablokowanych
-
2022-03-17 07:25
Opinia wyróżniona
Świetny koncert!
Od pierwszej do ostatniej minuty na pełnym gazie. Muzycznie i technicznie świetnie. No i jaka gaduła. Takich emocji nie zapewni najlepsza płyta.
- 23 2
Wszystkie opinie
-
2022-03-17 07:25
Opinia wyróżniona
Świetny koncert!
Od pierwszej do ostatniej minuty na pełnym gazie. Muzycznie i technicznie świetnie. No i jaka gaduła. Takich emocji nie zapewni najlepsza płyta.
- 23 2
-
2022-03-17 07:55
Prawie jak Fred Dust:)
- 2 0
-
2022-03-17 09:30
Prawie jak Tomasz Kamel :)
- 9 1
-
2022-03-17 09:32
Rozumiem, zrobić jeden cover w ramach swojego repertuaru, ale nie występ karaoke.
- 2 13
-
2022-03-17 13:48
Kilkanaście tysięcy zakażeń, ale koncerty w najlepsze.
- 1 5
-
2022-03-19 08:22
Przeciętność
Tak śpiewa wielu. Poza tym Coppacabana to piosenka Barry Manilow a nie Sinatry.
- 0 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.