• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Mazolewski znów to zrobił - gwiazdozbiór w Filharmonii

Patryk Gochniewski
5 marca 2023 (artykuł sprzed 1 roku) 
Opinie (10)

W muzyce lubię i cenię rzeczy nieoczywiste. Często bowiem świadczą one o otwartym umyśle twórców, chęci przekraczania granic i wychodzeniu ze swojej twórczej strefy komfortu. To zrobił Wojtek Mazolewski ze swoim kwintetem. Ponownie. Wrócił z gośćmi do Filharmonii Bałtyckiej i znów zaczarował. Magami, którzy mu w tym pomogli, byli Komoszyńska, Rojek, Spięty i Fisz.





Czy chciał(a)byś zobaczyć kolejne koncerty WMQ i goście?

Kiedy w październiku odbył się pierwszy koncert, podczas którego gośćmi byli Kwiat Jabłoni, Fisz i Krzysztof Zalewski, okazało się, że jazz jest fantastycznym spoiwem wszystkich gatunków. Naprawdę - wszyscy wykonawcy kapitalnie odnaleźli się w tej dźwiękowej przestrzeni, którą zaprojektował kwintet Mazolewskiego. Teraz było podobnie.

Wojtek Mazolewski Quintet wciąż promuje swoją ostatnią płytę "Spirit to All", której zawartość ma podnosić na duchu w tych dziwnych i trudnych czasach. Jednak sposób promocji tego albumu jest niezwykle oryginalny. Otóż samych kompozycji z krążka zbyt wiele nie usłyszymy. Są one jedynie dodatkiem, spoiwem całości. Reszta to szerokie spectrum jazzowego grania, urozmaiconego hip-hopem, popem, rockiem czy muzyką alternatywną.

Jestem pod dużym wrażeniem tego, jak to wszystko udało się posklejać. Ale też dobór wykonawców nie jest przypadkowy. Z wieloma z nich Mazolewski współpracował kiedyś lub obecnie. Sobotni koncert na Ołowiance rozpoczął się od bujającego, lekko rozmarzonego "My Heart" z ostatniej płyty kwintetu. To było naprawdę eleganckie wprowadzenie publiczności w ten wieczór pełen niespodzianek.

Pierwszym z gości, który pojawił się na scenie, był owacyjnie przywitany Artur Rojek. Mam jednak mieszane odczucia względem jego występu. On zawsze był nieco apatyczny, wycofany, jednak tutaj chyba aż za bardzo. Poza tym nie do końca wyszło mu wykonanie "100 Years" skomponowane przez Komedę. Szczęśliwie "Nim wstanie dzień" wyszło już dużo lepiej. Rojek sprawiał wrażenie, jakby na scenie był trochę z przymusu, jakby nie do końca odpowiadała mu ta konwencja. Nie zdziwię się, jeśli wiele osób zapomni o jego obecności na scenie.

Później było już tylko lepiej. Najpierw Bela Komoszyńska dała popis swoich wokalnych umiejętności, kiedy wraz z Mazolewskim wykonała dwa utwory zapowiadające kontynuację albumu "Yugen". Była to spora niespodzianka, przede wszystkim brzmieniowa, ponieważ nie można tu już mówić o jazzie, a o... pop-rocku. Zaskakująca wolta, jednak pokazująca, że Mazolewski wciąż świetnie czuje się z gitarą w ręce.

No i wyszedł on. Cały na... czarno. Spięty, czyli Hubert Dobaczewski, niegdyś lider Lao Che, dziś działający solowo. To był zdecydowanie najlepszy moment całego wieczoru, który rozruszał całą publiczność. Panowie przypomnieli, że w 2016 roku był projekt, który nazywał się Jazzombie, czyli połączone siły Pink Freud i Lao Che. Szkoda, że wydali tylko jedną płytę, bo było to jedno z ciekawszych przedsięwzięć w polskiej muzyce w XXI wieku. Ale energia pozostała. Spięty z kwintetem Mazolewskiego stworzyli świetne widowisko i jeszcze bardziej pokazali, że muzyka nie zna granic. Wykonując chociażby ludową piosenkę "Dwa serduszka, cztery oczy" w nieco reggae'owym klimacie.

Na sam koniec na scenie pojawił się Fisz, który wykonał dokładnie te same utwory, które publiczność mogła usłyszeć podczas październikowego koncertu. Szkoda, bo twórczość Bartosza Waglewskiego jest na tyle bogata, że można było się pokusić o inne utwory. Chociażby uwielbianą przez wielu "Czerwoną sukienkę". Może nie było na to czasu? Nie wiadomo. Może innym razem.

Niemniej Fisz i Wojtek Mazolewski Quintet to połączenie idealne. Obie strony rozumieją się doskonale. Dla jazzmanów reinterpretacja hip-hopu jest czystą frajdą, a dla Fisza to przestrzeń, w której odnajduje się nad wyraz dobrze. Na scenie sprawia wrażenie, jakby to była droga, którą chciałby obrać w przyszłości. W końcu już od jakiegoś czasu romansuje z awangardą.

Myślę, że to nie było ostatnie spotkanie z kwintetem Wojtka Mazolewskiego i ich gośćmi. Widać, jak duże jest zainteresowanie tymi koncertami, jak bardzo publiczność chce ich doświadczać. Ale też widać, jak dobrze w tej konwencji czują się sami muzycy. Zresztą Mazolewski zażartował ze sceny, że można by było zrobić z tego festiwal, ponieważ każdy z gości mógłby zagrać z nimi pełnowymiarowe koncerty.

Jazz jest jednym z tych gatunków, który wydaje się nie znać granic. Jest nieoczywisty, zawsze potrafi wyrwać się z określonych ram. Lubi eksperymentować i poszukiwać nowych rozwiązań. Muzycy są wciąż głodni tego, aby odkrywać nowe brzmieniowe tereny. I dobrze, bo dzięki temu możemy uczestniczyć w tak udanych i przemyślanych przedsięwzięciach jak te, które zapewnił nam w Gdańsku Wojtek Mazloewski Quintet.

Wydarzenia

Wojtek Mazolewski Quintet - Fisz/ Artur Rojek/ Bela Komoszyńska/ Spięty (6 opinii)

(6 opinii)
jazz

Miejsca

Wydarzenia

Opinie (10) 4 zablokowane

Wszystkie opinie

  • Opinia wyróżniona

    Jack

    Bardzo ciekawy koncert. Wypełniony dobra energia. Bardzo pozytywne i bogate doświadczenie. Ja występ Rojka nie oceniam tak negatywnie. Rojek ma taka wrażliwość, jest w tym sobą i jest szczery. Mi się podobało. Nie przypadł mi za to do gustu występ Beli Komoszynskiej. To nie moja estetyka. Podzielam pogląd ze Spięty był gwiazda wieczoru. Wspaniałe interpretacje i emocje. Fish fajnie, ale dla mnie nie jest to tekściarz np. z polki Swietlickiego. Kompozycyjnie jest napewno świetny. Podsumowując bardzo dobry koncert, każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Mi zostało piękne wrażenie ze dobre rzeczy wciąż mogą poruszać. Nikt się na koncercie nie darł, nie kręcił tyłkami, nie wywołał skandalu. Działa się za to magia profesjonalizmu, szczerych emocji i pasji jaka prezentowali występujący muzycy. Pianista, trąbka, perkusista byli niesamowici. Może ten świat ma jednak jeszcze szanse. Taka emocja została mi po koncercie ;)

    • 31 4

  • 1 opinia dostepna / 3 zablokowane. Chyba jednak nie było tak fajnie jak wynika z artykułu.

    Kiedyś to była fajna kapela, teraz komerchą leci na maksa.

    • 19 6

  • Rojek to teraz biznesmen, nie artysta, stąd pewnie to wrażenie

    • 11 8

  • Sądząc po treści model biznesowy

    jest prosty: zgromadzić możliwie wielu wykonawców znanych pokoleniu zamożniejszych 40-latków, zapewnić, że jazz i jeszcze zorganizować koncert w Filharmonii.

    • 6 3

  • Apropos gwiazd?

    Co robia te dwa drony nad rumia co dzien? To jakis sprzet USA do monitorningu zatoki, czy cwiczenia sa?

    • 1 1

  • Zakopower też grał w sobotę. W Starym Maneżu. Pierwszy koncert na trasie nowej płyty. Prosimy o relację.

    • 4 5

  • Zmam osobe ktora go wypromował

    Teraz to nie są artyści

    • 1 0

  • muzyka i tak lepsza niz popelina serwowana przez radio. Pech jednak stanow,i ze ze ego Twórcy wyprzedza jego dokonania o lata świetlne. słucha sie tego takse, oglada jeszcze trudniej. Wojtku, wróc do korzeni, nie fisiuj, po prostu bądź, chciej. Przecież nic nie musisz!!! Poki co to na koncercie meczaco było i tak jakos rozczarowująco

    • 1 0

  • Słabiutko

    Bardzo słaby koncert, panowie jakby wczorajsi, jedynie Fisz na poziomie jak zawsze. Miało się wrażenie, ze to na szybko stworzone interpretacje a nie przygotowany koncert, Rojek mnie zawiódł totalnie. Bilety były drogie, oczekiwania duże , raczej stracone 1.5 godz niestety

    • 1 1

  • Ile kosztuja bilety?

    Na takie występy?

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d."

89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years!

159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Konkursy

Konkursy KWINTesencje

KWINTesencje

3 podwójne zaproszenia

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

10. edycja Gdańskiego Festiwalu Tańca odbyła się w roku: