• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Mazolewski/Porter: podróż przez amerykańskie brzmienia

Patryk Gochniewski
1 listopada 2019 (artykuł sprzed 4 lat) 
Wojtek Mazolewski i John Porter wykonali kawał dobrej roboty. Pokazali, że oklepane schematy mogą zyskać drugie życie. Wystarczy tylko mieć pomysł i nie robić niczego na siłę. Udowodnili to na płycie "Philosophia" oraz na żywo w Starym Maneżu. Wojtek Mazolewski i John Porter wykonali kawał dobrej roboty. Pokazali, że oklepane schematy mogą zyskać drugie życie. Wystarczy tylko mieć pomysł i nie robić niczego na siłę. Udowodnili to na płycie "Philosophia" oraz na żywo w Starym Maneżu.

Czwartkowy koncert duetu Mazolewski/Porter w Starym Maneżu był podróżą gdzieś w okolice południa i zachodu Stanów Zjednoczonych. Połączenie jazzu Wojtka i blues-rockowej wizji Johna to jedno z najciekawszych muzycznych wydawnictw mijającego roku. Prochu tym nie wymyślili, ale też z drugiej strony potrafili nadać znanym dźwiękom trochę świeżego spojrzenia.



Panowie po raz pierwszy grali razem na początku zeszłego roku. Jeden z koncertów odbył się m.in. w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim. Było to bardzo interesujące połączenie skrajnych temperamentów - dzikiego momentami Wojciecha Mazolewskiego i melancholijnego, nonszalanckiego Portera. Zagrali wtedy kilka wspólnie napisanych utworów, ale o ile mnie pamięć nie myli, żaden z nich nie znalazł się na ich debiutanckiej płycie "Philosophia".

Blues: koncerty w Trójmieście


John Porter tak naprawdę nie musiał specjalnie się wysilać przy projekcie z gdańskim jazzmanem. Wcześniej, z innym gdańszczaninem, Adamem "Nergalem" Darskim, tworzył duet Me and That Man , który bazował na podobnych kanonach. Tutaj jednak wydaje się, że świeżość muzycznego umysłu Mazolewskiego otworzyła Walijczykowi drzwi do szerszego spektrum fascynacji.

Mazolewski/Porter w Starym Maneżu:


"Philosophia" to połączenie jazzowej otwartości, gdzie basowa linia stanowi łącznik całego materiału, z szerokim pasmem rockowego grania. Od przebojowego radiowego singla "Don't Ask Me Questions!", przez lekko swingujące ballady - "Broken Heart Sutra" i "1, 2, 3 and..." - czy podszyte mocno cavewowskimi inspiracjami "Strangers", po hałaśliwe (momentami psychodeliczne) "Life Story" czy nawet przywołujące od razu na myśl Sonic Youth "Driver".

I ten cały wachlarz brzmień, fascynacji, energii, ale i depresyjnej melancholii można było właśnie wysłuchać i zobaczyć w Starym Maneżu. Polsko-walijski duet na żywo zyskuje jeszcze więcej niż w nagraniach studyjnych. Nie tylko słychać, ale i widać chemię, która połączyła Mazolewskiego i Portera. To w ogóle połączenie wybuchowe i niemal idealne. Gdański jazzman może w jednym projekcie połączyć swoje klasyczne umiejętności z dzikością prezentowaną w Pink Freud, natomiast Brytyjczyk wydaje się w końcu wyzwolony z okowów dotychczasowych współtowarzyszy.

W Mazolewski/Porter nie widać żadnych kajdanów. Tutaj wszyscy muzycy są wolni - mogą tworzyć i robić to, co chcą. Widać, że wszyscy czerpią od siebie wzajemnie i darzą dużym szacunkiem. Ta naturalność powoduje, że koncert nie sprawia wrażenia wymuszonego czy wyreżyserowanego. To jest tak, jak by ponownie spotkali się w studiu i chłonąc się wzajemnie, zatracali w kolejnych dźwiękach.

Oczywiście, to jest muzyka bardzo dobra. Jak na realia obecnej kondycji rynku muzycznego - zwłaszcza nad Wisłą - wręcz topowa. Ale też, mimo tych wszystkich ciepłych słów, trzeba zaznaczyć, że nie jest to nic odkrywczego. Wszak ponoć w muzyce wszystko już zostało zagrane. I faktycznie, w piosenkach, które można było usłyszeć we wrzeszczańskim klubie, przewijało się wiele motywów, które już gdzieś kiedyś słyszeliśmy.

John Porter i Wojtek Mazolewski w Starym Maneżu:


Umiejętnością jest jednak połączenie tych znanych dźwięków w sposób ciekawy, momentami nieoczywisty, ale też niespecjalnie radykalny. Tak, aby trafić do szerokiego grona odbiorców, a nie wyłącznie ultra-alternatywnych melomanów.

Skoro jednak już o masach mowa, to trzeba zauważyć, że tych na występie szczególnie wielu nie było. Owszem, jak spojrzeć z końca sali, można było odnieść wrażenie, że ta jest dość szczelnie wypełniona. Było to jednak spowodowane sporymi odstępami między kolejnymi rzędami słuchaczy. Gdyby wszyscy zrobili krok do przodu, wypełniliby najwyżej połowę kubatury sali. Nie ukrywam, że to spore zdziwienie, ponieważ na scenie były niezwykle ciekawe, ważne i popularne dwie osobowości polskiej sceny.

Nie zmienia to jednak faktu, że Wojtek Mazolewski z Johnem Porterem wykonali kawał dobrej roboty. Pokazali, że oklepane schematy mogą zyskać drugie życie. Wystarczy tylko mieć pomysł i nie robić niczego na siłę. Udowodnili to na płycie "Philosophia" oraz na żywo w Starym Maneżu.

Miejsca

Wydarzenia

Zobacz także

Opinie (23) 6 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • Ten Stary Maneż to niezły jest co? (1)

    • 16 4

    • jest w porząsiu. miejsce dobre, pracujący tam ludzie konkretni i znający się na tym co robią. przede wszystkim nagłośnienie jest niczego sobie. chyba że organizator ma co innego do powiedzenia, to już różnie się kończy.

      • 0 1

  • (1)

    Dzięki za fajną relację, jedna tylko uwaga: Gdyby wszyscy zrobili krok do przodu to nadal by zajmowali tyle samo miejsca, a nie połowę klubu;)

    • 9 6

    • ???

      No właśnie. Jak to z tymi krokami trzeba by było zrobić?... Bo pierwszy rząd nie mógł bo była bariera... Jakby drugi zrobił krok, to trzeci musiałby zrobić dwa.... A jakby drugi by nie mógł bo pierwszy by był zbyt blisko.... Ech....

      • 1 0

  • (1)

    Nie było ludzi bo nie było info o koncercie. Większość ludzi nie przegląda codziennie tysiąca stron i ogłoszeń

    • 6 10

    • Info o koncercie było, ale...

      ...tych dwóch nie jest w stanie przyciągnąć tyle ludzi co KULT, to tacy sezonowi grajkowie

      • 4 5

  • nie chodzę tam

    Drogie bilety a na balkonie piją i przeszkadzają

    • 12 5

  • Opinia wyróżniona

    bez gwiazdorzenia (2)

    Panowie potrafili stworzyć super atmosferę. Brawa za bezdyskusyjny poziom całej czwórki na scenie. A publiczności akurat w sam raz.

    • 17 2

    • NIE znasz się! Jaki tam Porter, kto o nim słyszał! Kortez się liczy bo ma fajne teledyski i profil na insta! (1)

      Ja się znam lepiej na muzyce bo mam netfixa i slucham muzyki z you tuba. Wiadomo że najwyższy poziom trzyma Podsiadło i reszta wirtuozów youtubowego "rocka" z pe***skim wąsikiem dziewiczym;)

      Podpisano:
      kociara korpo 30 lat;)

      • 1 2

      • to była satyra;)

        • 1 0

  • Już dawno powinni zmienić nazwę na : Old Manage.

    • 5 9

  • Szacun dla Portera za lata grania w Metallice (4)

    • 7 7

    • A on nie grał czasami w Guns n Roses (1)

      • 2 1

      • Pamiętam go z Defekt Muzgo

        • 2 0

    • nah, to zdecydowanie był Danzing

      • 0 1

    • No nie przesadzaj!.

      • 1 0

  • kocia muzyka

    • 5 13

  • Brak info o dobrych koncertach w Trójmieście to chyba już norma , Jak przyjeżdza jakieś g*wno z zagranicy to trąbio rok wcześn

    • 8 6

  • Nie ma darmowego żarcia i popcorna (1)

    to plebs nie chodzi , ci co chcieli być to wiedzieli że jest koncert , ci co jęczą na forum i tak by nie poszli ;-)

    • 10 3

    • dokładnie, kto chciał ten wiedział

      nie jest problemem zweryfikowania sobie kalendarza koncertowego w maneżu co jakiś czas. nie ma co się opierać głównie na jednym źródle informacji :)

      • 1 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d."

89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years!

159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Konkursy

Konkursy KWINTesencje

KWINTesencje

3 podwójne zaproszenia

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

W 1979 roku zespół Boney M na festiwalu w Sopocie zaśpiewali zakazaną piosenkę. O jaki utwór chodzi?