- 1 Zamknięto jedyną ukraińską dyskotekę (129 opinii)
- 2 Kartonowy Dawid Podsiadło jak żywy (1 opinia)
- 3 Męskie Granie 2024: wykonawcy i bilety (72 opinie)
- 4 Rodzinne atrakcje i parki rozrywki - jakie ceny, ile kosztuje zabawa? (26 opinii)
- 5 Spektakle z Trójmiasta w Teatrze Telewizji (8 opinii)
- 6 Majaland: znamy termin otwarcia i cennik (571 opinii)
Metalowi bogowie z Judas Priest zstąpili do Ergo Areny
Od kilku lat do Trójmiasta regularnie przyjeżdżają zespoły, o których mawia się "legenda", "kult" albo "pionierzy", choć często są to tytuły nadawane na wyrost. Jeżeli chodzi jednak o zespół, który w roku moich narodzin miał na koncie dziesięć albumów, który w istotny sposób przyczynił się do powstania heavy metalu i który wciąż zachwyca formą, żadne z tych określeń nie jest przesadzone. Judas Priest to legendarni pionierzy gatunku, wokół których wyrósł potężny kult.
Wieczór nie rozpoczął się jednak obiecująco. Jedne z drzwi długo pozostawały zamknięte, a gdy grupa około stu osób wreszcie weszła na salę koncertową, polskiemu Scream Maker zostały w repertuarze już tylko trzy utwory. Niby mała strata - lokalny zespół oddelegowany do rozgrzewki powinien wywołać co najwyżej kilka przytupnięć, ale warszawska ekipa wypadła zaskakująco dobrze. Z jednej strony, nie zaprezentowali niczego ponad wzajemnie uzupełniające się gitarowe solówki, krzyki w wysokich rejestrach oraz zagospodarowanie sceny na wzór starszych kolegów po fachu. Z drugiej, czego innego oczekiwać po kapeli występującej w takim gronie?
Scream Maker byli w swojej stylistyce bezbłędni, co zostało przyjęte przez publiczność wzniesionymi pięściami, a nawet jeszcze wyżej wzniesionymi okrzykami. Jedynym, co przeszkadzało w odbiorze były proporcje tonów - zdecydowanie zbyt dużo wysokich i ledwo odczuwalny bas. Występ zakończył się standardowo - dużo gitarowego hałasu, stroboskopy i obowiązkowe uderzenie w crash. Tego wieczoru, wszystkie trzy kapele kończyły dokładnie w ten sam sposób.
Na ten moment słuchaczy zgromadzonych w Ergo Arenie bez trudu można by upchnąć do klubu Parlament. Trybuny świecił pustkami, a płytę i golden circle dzieliła przepaść. UFO ma jednak dla polskiej publiczności szczególne znaczenie - jako jeden z nielicznych zespołów odważyli się przyjechać nad Wisłę na początku lat 80. i do tego wystąpić tutaj aż sześć razy, w tym w Hali Olivii. Jeszcze przed pierwszymi dźwiękami otwierającego występ "Mother Mary" pod sceną zrobiło się gęsto, a skandowanie nazwy "UFO" pojawiało się z regularnością co drugiej gitarowej solówki Vinniego Moore'a. Nie jest to oryginalny członek kapeli, ale swoimi genialnymi popisami kradł niemal całą uwagę. W "Rock Bottom" "szył" na strunach tak spektakularnie, że choć ewidentnie przekroczył normę długości o dwie-trzy minuty, to nie sądzę, żeby kogokolwiek mógł znudzić.
Po raz kolejny jedynym minusem okazało się nagłośnienie. Perkusja brzmiała jak karton i pokrywki od garnków, a Phil Mogg przy wyciąganiu wysokich tonów trzeszczał i seplenił. Na szczęście mógł liczyć na oddanych słuchaczy, którzy z przyjemnością odśpiewali za niego fragment największego przeboju UFO - "Doctot Doctor". Znalazł się nawet jeden zagorzalec, który próbował rzucić wyzwanie Moggowi i zdzierał sobie gardło kilka metrów od sceny. Jak pokazuje historia z filmu "Gwiazda Rocka", czasami warto zaryzykować na koncercie. Historia, która została zresztą zainspirowana przez główną atrakcję tego wieczoru.
Judas Priest przejęli kontrolę nad Ergo Areną już podczas puszczanego z taśmy, jako intro "War Pigs" Black Sabbath. Trybuny wprawdzie do końca nie zostały wypełnione, ale ściśnięty tłum chóralnie akompaniował Ozzy'emu Osbourne'owi. Kiedy kurtyna opadła, a nagłośnienie uwolniło pierwsze nuty "Dragonaut", można było odetchnąć z ulgą - tym razem zespół brzmiał bez zarzutu. Oprawa wizualna mogła wprawdzie nieco śmieszyć "metalową cepelią", czyli kiczowatymi płomieniami, paskudnym smokiem albo wyświetlaniem okładek w marnej rozdzielczości, ale już prezencja samego zespołu pozostawała - jak zawsze - bez zarzutu. W końcu Rob Halford zapisał się w historii nie tylko jako posiadacz wrzynającego się w mózgi falsetu, ale także jako osoba wyznaczająca trendy w metalowej modzie. Na wczorajszym koncercie przez jego barki przewinęło się kilkanaście płaszczów, w tym coś tak absurdalnego, jak dżinsowa katana z "telewizorem" na plecach i niezliczonymi mniejszymi naszywkami sięgająca kostek. Mało tego, ten ponad sześćdziesięcioletni facet postanowił w pewnym momencie wjechać na scenę na motorze i odśpiewał z jego grzbietu "Hell Bent For Leather".
"Metalowi Bogowie" są w doskonałej formie, ale czasu nikt nie oszuka. Przy każdym instrumentalnym momencie Halford łapał oddech poza sceną, a na froncie, w roli instruktora kulturalno-oświatowego występował najmłodszy w składzie - gitarzysta Richie Faulkner. Zespół zdecydował się też złamać odwieczne prawo i zagrali swój największy przebój - "Breaking the Law" w secie podstawowym. Kiedy jednak przyszła pora na bis, a perkusista Scott Travis zapytał publiczność, jaki chciałaby usłyszeć kawałek, wątpliwości nie było - jednogłośnie zażądaliśmy niegdyś nominowanego do nagrody Grammy "Painkiller".
Koncerty zespołów o tak dużym stażu i tak kolosalnym znaczeniu dla rozwoju muzyki zawsze wzbudzają wiele emocji, tym bardziej, że blisko siedemdziesięcioletni muzycy są u schyłku swoich karier i nigdy nie wiadomo, czy nie wraca się właśnie z ich ostatniego występu w Polsce. Judas Priest na chwilę obecną emerytura raczej nie grozi, a najlepszym podsumowaniem wczorajszego wieczoru był widok spoconego, wymęczonego młodzieńca, który łapiąc oddech, wykrzyknął: "O taki heavy metal walczyłem!".
Wydarzenia
Miejsca
Zobacz także
Opinie (57) 1 zablokowana
-
2015-12-11 11:12
Super koncert
Koncert rewelacyjny. Jeszcze mi dzwoni w uszach.
- 7 1
-
2015-12-11 11:59
nie do końca "u progu" (1)
"blisko siedemdziesięcioletni muzycy są u progu swoich karier" - no już raczej niestety nie. Tak się mówi o tych, którzy zaczynają :)
Odpowiedź redakcji:
Dziękujemy za sugestię. Treść została poprawiona.
- 7 0
-
2015-12-12 11:53
a może być u progu końca swoich karier?
początek, początek końca,
ziemia stoi w miejscu,
obraca się słońce- 0 1
-
2015-12-11 12:08
(2)
Zastanawiam się, czy fani zespołu wiedzą, że słynna okładka płyty z monstrualna żyletką (która pojawiła się na ekranie podczas koncertu) to dzieło [polskiego fotografika (i autora tej okładki) Rosława Szaybo? Mamy dwóch klasyków "okładkowych" z czasów czarnych płyt - włąsnie Rozsława Szaybo i Marka Karewicza. warto byłoby wspomnieć o tym polskim akcencie przy okazji koncertu Judas Priest.
- 20 0
-
2015-12-11 18:19
jest on również autorem
okładki płyty Scream Makera, który grał wczoraj jako pierwszy
- 0 0
-
2015-12-12 00:30
Naprawdę nie wiedziałem , ale ty jesteś światły!
- 1 1
-
2015-12-11 13:03
Ile było luda?
..
- 1 0
-
2015-12-11 13:16
kiepski artykuł (3)
Z tego co pamiętam, to Halford pytał publiczność o to jaki utwór chce, a nie Travis. Mam wrażenie, że pan redaktor nie do końca czuje klimaty, ja jego opinie wyrażone w artykule są poniżej krytyki. Paskudny smok? Płomieni nie było wcale dużo i nie sprawiało to wrażenia kiczu. Według mnie oprawa była bardzo dobra, jak na warunki hali. I bardziej absurdalna jest, z całym szacunkiem, pańska grzywka, niż rzeczony płaszcz.
- 8 15
-
2015-12-11 15:50
Autor tekstu bredzi jak pijak po spożyciu zbyt dużej dawki wódy... Wizualizacje były świetne i fajnie korespondowały z warstwą muzyczną. Moment, w którym Rob Halford ukazał się na ekranie w płomieniach śpiewający te swoje demoniczne wokale przy wtórze ostrych, dzikich, opętanych metalowych dźwięków był naprawdę złowieszczy i sugestywny.
- 6 5
-
2015-12-11 16:11
to chyba za bardzo wpatrywałeś się w te ognie rodem z commodore64, bo Halforda nie było wtedy nawet na scenie i to Travis chwycił za mikrofon. Zresztą nie trzeba było nawet patrzeć - kolo całą noc śpiewa, a ty nawet nie rozpoznajesz jego głosu? żenada. trochę dystansu, nawet Halford ma świadomość, że ich styl to zabawa.
- 7 1
-
2015-12-11 17:15
tak cię krytykowanie tego marnego smoka uraziło?
słucham tylko metalu i od dawna, a dowiedziałem się z tego artykułu ciekawych rzeczy - np. że jest film nawiązujący do historii Judas albo że UFO grało w Hali Olivii. poza tym facet napisał "jednogłośnie zażądaliśmy", więc czuje się częścią tego wszystkiego, a że ma grzywkę i nie podobały mu się kanciaste grafiki (serio to się mogło komuś podobać?)... nie o to chodziło w tym koncercie. w tym tekście jest napisane, że UFO i Judas wciąż dają radę, że jest całkiem niezły zespół z Polski, że nagłośnienie w Ergo wciąż liche, że było niezłe show, a JP to bogowie metalu. przestań marudzić, bo to jest dopiero absurdalne.
- 7 1
-
2015-12-11 13:19
podobno Mieczyslaw Fogg mial byc na saport
- 0 10
-
2015-12-11 15:09
Heavy Metal
Pełną gębą, Rob Halford, Glent Tipton, Ian Hill, Scott Tasvis i Richie Faulkner dali czadu na 10000000W, oby częściej.; UFO też było super. };.)
- 13 1
-
2015-12-11 19:09
Okultyzm prowadzi do nikad (4)
A nawet do czeluści
- 0 13
-
2015-12-11 19:31
To powiedz to swojemu staremu. Po co piszesz komentarze nie na temat?
- 6 0
-
2015-12-12 03:02
(1)
no tak bo każdy po koncercie pił krew dziewicy i podrzynał kozie gardło
- 1 0
-
2015-12-12 08:23
Albo na odwrót
- 0 0
-
2015-12-13 00:52
katolicyzm?
nie, dziękuję!
- 0 0
-
2015-12-12 16:09
Późno (1)
Szkoda że nie 30 lat temu, ale było dobrze, marzenie z młodości spełnione :|)
- 5 0
-
2015-12-14 13:25
A ja chciałbym zobaczyć Judas Priest w 1990 na trasie promującej Painkiller. Supportowala ich wtedy Pantera i Annihilator.
- 0 0
-
2015-12-12 18:42
Judas Priest by Tarakum Photography / Top Guitar - Pierwsze Zdjęcia, Pełna Relacja wkrótce.
Kilka zdjęć z tego koncertu znajdziecie również u mnie na fanpage Tarakum Photography.Kilka najlepszych zdjęć z fenomenalnego koncertu Judas Priest już na fanpage Tarakum Photography, zapraszam...!! \m/ Pełna relacja już wkrótce na fanpage Top Guitar oraz na stronie internetowej w postaci fotogallerii, sporo jak na mnie zdjęć fanów, tym razem lepiej Was potraktowałem. Wbijajcie i oceniajcie sami...!!
https://www.facebook.com/TarakumPhotography/photos/a.251531888327637.1073741841.212329692247857/572772639536892/?type=3&theater- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.