• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Metropolia wciąż jest Okey. Relacja

Borys Kossakowski, Łukasz Rudziński, Łukasz Stafiej
31 grudnia 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
LiPali w niedzielę w Parlamencie świętował 10. urodziny. LiPali w niedzielę w Parlamencie świętował 10. urodziny.

Powoli, ale konsekwentnie rozwija się podsumowujący rok w trójmiejskiej kulturze festiwal Metropolia jest Okey. Świadczą o tym nie tylko udane występy artystów, ale również tłumy widzów, którzy zapełniali do ostatniego miejsca kluby każdego dnia imprezy.



Mikołaj Trzaska wystąpił razem z post-metalowym zespołem Ampacity w sobotę w klubie Ucho. Mikołaj Trzaska wystąpił razem z post-metalowym zespołem Ampacity w sobotę w klubie Ucho.
Podczas każdego festiwalowego dnia kluby były zapełnione do ostatniego miejsca. Podczas każdego festiwalowego dnia kluby były zapełnione do ostatniego miejsca.

Energetyczny występ Williama Malcolma w czwartek w klubie Ucho.

Orkiestra ska Pomorska 68 zagrała w czwartek w Uchu.

Krzysztof "Leon" Dziemaszkiewicz oraz Anna Steller zaprezentowali najodważniejszy spektakl podczas Dnia Tańca na Metropolia jest Okey. Krzysztof "Leon" Dziemaszkiewicz oraz Anna Steller zaprezentowali najodważniejszy spektakl podczas Dnia Tańca na Metropolia jest Okey.
Ciekawy i najlepiej przyjęty przez publiczność spektakl "7.2" w wykonaniu DzikiegoStylu Company odbył się z dwugodzinnym opóźnieniem. Organizatorzy wybrali wartościowe propozycje i mieli nadkomplet publiczności, ale ponieśli organizacyjną klapę. Ciekawy i najlepiej przyjęty przez publiczność spektakl "7.2" w wykonaniu DzikiegoStylu Company odbył się z dwugodzinnym opóźnieniem. Organizatorzy wybrali wartościowe propozycje i mieli nadkomplet publiczności, ale ponieśli organizacyjną klapę.
Festiwal co roku daje dużo miejsca dla młodych muzyków i nowych zespołów. Dzięki temu mogą zaprezentować się młode wilki, jak na przykład zespoły The Esthetics czy Little Lava, które wystąpiły w piątek w Sfinks700. Zwłaszcza ten drugi zasługuje na szczególną uwagę, choćby ze względu na skład, w którym odnajdziemy członków The Sunlit Earth, wspomnianego już The Esthetics oraz Joannę Kuźmę, znaną z projektu Asia i Koty. Little Lava zaprezentował wpadające w ucho kompozycje, w których była zarówno synth-popowa, naiwna delikatność, jak i zimnofalowy, gitarowy pazur. Szkoda, że występ był nieco niedopracowany, ale wszystko jeszcze przed nimi.

Dwa najbardziej energetyczne show piątkowego wieczora dały zespoły Pedal Distrosionador i Funkloopy. Ci pierwsi to prawdziwy kij włożony w mrowisko dyskusji o tzw. "ideologii gender". Wyzywająca stylizacja zarówno androgynicznego wokalisty, jak i pozostałych członków zespołu połączona z oryginalnym brzmieniem własnoręcznie zbudowanego syntezatora dały niezwykle ciekawy efekt. Jeśli tylko Voyt Su bardziej popracuje nad partiami wokalnymi, Pedal Distrosionador będzie mógł śmiało reprezentować Trójmiasto na dużych rockowych festiwalach. Funkloopy to zaś piękny przykład na to, że gdańska Akademia Muzyczna wreszcie zaczęła kształcić wszechstronnych muzyków, których można spotkać na promie, ale w klubie i to w hiphopowo-funkowym repertuarze. Energetyczny set dziesięcioosobowego składu z Tomasiną na froncie wywarł piorunujące wrażenie na publiczności.

Ciekawych debiutantów można było obejrzeć również pierwszego dnia festiwalu, w czwartek w klubie Ucho. Na pewno nie stracił ten, kto pojawił się punktualnie na pierwszy koncert i posłuchał piosenek Natalii Grzebały. Wokalistka i pianistka wzięła na warsztat poezję gdańskiej poetki Barbary Piórkowskiej i podała ją w pomysłowych aranżacjach, w których eksperymenty z elektroniką łączyły się z klasyczną popową piosenką. Grzebale blisko do dokonań choćby Gaby Kulki i warto śledzić jej karierę. Porządny pop - którego wciąż brakuje na trójmiejskiej scenie - wymieszany z jazzem i soulem zaprezentowały również bliźniaczki Kinga i Karolina Pruś.

Jednak najbardziej szalony koncert tego dnia dał Pink Freud. Wojtek Mazolewski nie od dziś udowadnia, że jego muzyka jazzowa ma więcej energii niż niejeden metalowy zespół. Tym razem było podobnie - zespół porwał do szaleństw całe Ucho. Podobnie jak przebojowe reggae zespołu Majestic czy punk Williama Malcolma, utalentowanego artysty, o którym z całą pewnością powinno być zdecydowanie głośniej i to nie tylko na trójmiejskiej scenie.

Najważniejszy koncert, przynajmniej jeśli chodzi o rozwój festiwalu i poszukiwanie nowego, odbył się w sobotę. W klubie Ucho można było usłyszeć pięć stworzonych specjalnie na tę okazję projektów, które zagrały premierowy materiał. Pomysł w swej prostocie był genialny - oto kilku trójmiejskich muzyków łączy swoje siły i na festiwal prezentujący przekrój trójmiejskiej muzyki przygotowuje nigdy wcześniej nie grany w takim składzie materiał. To właśnie w tę stronę - kreatywności i solidarności lokalnej sceny - festiwal Metropolia jest Okey powinien się jeszcze wyraźniej rozwijać.

Niestety wykonanie tego oryginalnego przedsięwzięcia nie w pełnym wymiarze się udało. Były oczywiście perełki, jak połączenie ciężkich riffów Ampacity i saksofonowych improwizacji Mikołaja Trzaski. Podczas tego występu świetnie było widać porozumienie artystyczne na scenie. Podobnie, jak w przypadku występu pop-rockowego zespołu Popsysze, który zaprosił m.in. Guzika z Homosapiens. Formuła nie do końca sprawdziła się natomiast w przypadku dwóch duetów: kontrabasisty jazzowego Ola Walickiego oraz producenta elektroniki Wilka oraz dwóch gitarzystów: eksperymentatora Marcina Dymitera i bluesmana Romka Puchowskiego. Ich występy mogłyby się odbyć równie dobrze solo - pomiędzy artystami zabrakło muzycznej chemii, która uczyniłaby z ich współpracy coś więcej niż tylko odegranie własnych partii. Największy potencjał na kontynuację spośród sobotnich premier ma projekt zespołu Enchanted Hunters i Etamskiego, którzy z niezwykłą swobodą zaprezentowali ciekawe połączenie melodyjnych piosenek z alternatywną elektroniką.

Najważniejszym wydarzeniem niedzielnego koncertu w Parlamencie był jubileuszowy występ zespołu LiPaLi, który święcił dziesiątą rocznicę powstania. Tomek Lipnicki i spółka podeszli do tematu na luzie, zamiast prężyć muskuły i pokazywać liczne tatuaże, postanowili przyodziać swe ciała w mało poważne kostiumy: tygryska (Lipa), wilka (Qlos) i goryla (Luc). LiPaLi zagrał mocny set zawierający największe przeboje z całego okresu działalności zespołu, do którego dorzucili m.in. "Białą flagę" Republiki. Koncert był transmitowany przez Radio Gdańsk, a zespół (w końcu to urodziny) otrzymał od fanów i od radia prezenty. A fanów nie brakowało - każdego koncertowego dnia na festiwalu kluby zapełniały się do ostatniego miejsca.

Widzów nie zabrakło również w piątek podczas Dnia Tańca. Tłum chętnych zajmował niemal każdą wolną przestrzeń Teatru na Plaży. W dużej mierze składająca się z młodych ludzi widownia musiała się wykazać wielką wyrozumiałością, bo Dzień Tańca okazał się wyjątkowo rozwleczoną w czasie imprezą, kończącą się prawie trzy godziny później niż planowano.

Nie dość, że przerwy pomiędzy kolejnymi spektaklami były dłuższe niż same spektakle, to w trakcie pokazów w Klubie Atelier (gdzie mieści się Teatr na Plaży - miejsce pokazów) odbywała się regularna klubowa impreza, więc artystom na scenie towarzyszyła głośna muzyka "zza ściany" i okrzyki rozochoconych klubowiczów. Ta kuriozalna sytuacja oczywiście pozbawiła spektakle skupienia i scenicznej ciszy, niezwykle istotnej choćby w ostatnim z pokazów - intymnym solo "2" w wykonaniu Katarzyny Pastuszak.

Na wysokości zadania w niecodziennych warunkach stanęli artyści. Największe wrażenie zrobił na widzach jednak spektakl grupy DzikiStyl Company, której taniec ma wiele wspólnego z breakdance i opiera się w dużej mierze na przekładaniu rękami nóg (breakmodental). Dość banalna opowieść w spektaklu "7.2" o grzesznym życiu (inspirowana Piekłem z "Boskiej Komedii" Dantego) opowiedziana jest bardzo wymagającymi układami ciała, momentami układanego niemal z cyrkową precyzją. DzikiStyl to powiew świeżości na trójmiejskiej scenie tanecznej.

Wydarzenia

Zobacz także

Opinie (29)

  • podobno największym wydarzeniem muzycznym to były

    jakieś genderowe cioty poprzebierane w sukienki

    • 13 4

  • za rok juz tylko striptiz

    Krzysztof "Leon" Dziemaszkiewicz oraz Anna Steller zaprezentowali najodważniejszy spektakl podczas Dnia Tańca na Metropolia jest Okey.

    za rok wystarczy zwykły striptiz. ot szczyt sztuki! DUMA ROZPIERA , brrr... dobrze ze mnie tam nie było

    • 8 3

  • Na impro było najlepiej a ratusz wygrał (1)

    Szkoda że najlepsza rozrywka na najwyższym poziomie jest konsekwentnie przemilczana przez krytykę. Tak samo jak fakt, że Cudowna Grzebała ma problem z intonacją (no dobra fałszuje) , Piórkowska ma problem z pisaniem i zmierza w rejony grafomanii, a Prusiowe barwę 13 letnich dziewczynek. Malcolm - miły , wesoły, przyjazny, z bardzo płaskim głosem, słabymi kompozycjami i tekstami - szału nie ma. Mazolewski od 10 lat gra to samo. Że hejtuję? Wszyscy wyżej wspomniani to profesjonaliści z porządnym wykształceniem muzycznym/literackim a nie zespoły garażowe. Można pozwolić sobie na krytykę. Poziom między opisanymi wydarzeniami a tymi ominiętymi był jak ziemia i niebo. W św. Janie i Ratuszu widownia była nastawiona na odbiór, a nie chlanie piwska i towarzyskie przebywanie w przegłośnionym miejscu. Poziom artystyczny bez względu na przedsięwzięcie wysoki i równy,. Jan Konop Big Band - mimo wpadek, doskonały, swingujący jazz . Jedyny taki zespół w trójmieście na poziomie profesjonalnym, mógłby być wizytówką na skalę ogólnopolską. Impro dżem - prześmieszny , zgromadził tłumy i po raz kolejny wystawił świadectwo o niezwykłej inteligencji i refleksji członków postkompanów. Rozumiem że prawdziwa sztuka ma się bronić sama. I obroniła się. Szkoda jedynie, że miejskie dotacje na przedsięwzięcia artystyczne uzależnione są później od tego ile razy wspomniano o artyście na trójmiasto.pl . Jeśli nie piszą - dla urzędnika znaczy że słaby.

    • 8 2

    • Jan Konop Big Band

      Faktycznie, byłem na koncercie big bandu i muszę powiedzieć, że byłem pod ogromnym wrażeniem! Tylko jakoś tych wpadek nie słyszałem...
      Szkoda, że nikt nie promuje tego typu aktywności trójmiejskich muzyków...
      Zgadzam się z autorem - to powinna być wizytówka miasta albo całego regionu!

      • 4 0

  • Metropolia wciąż jest Okey?

    Metropolia wciąż jest WIOCHĄ !!! To jedyna metropolia w której psy d....mi szczekają, a niedaleko Ratusza jest tabliczka z napisem "Koniec świata 3 km"
    Dajcie sobie spokój z tą metropolią. Rozumiem kompleksy, luki w wykształceniu, ale nawet to nie usprawiedliwia bezsensownego używania tego słowa. Jeszcze trochę a w sklepach pojawi się kaszanka metropolitalna. Wciskanie wszędzie słowa "metropolitalny" jest po prostu żałosne - sami wystawiacie się na kpiny (oczywiście metropolitalne).

    • 2 3

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Targi Rzeczy Ładnych (2 opinie)

(2 opinie)
15 zł
Kup bilet
targi

Wielka Szama na Stadionie - wielkie otwarcie sezonu w Gdańsku! (12 opinii)

(12 opinii)
street food

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (11 opinii)

(11 opinii)
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym roku odbyła się pierwsza edycja festiwalu Metropolia Jest Okey?