• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Michał Chaciński: Polskie kino cierpi przez kiepskie scenariusze

Borys Kossakowski
4 maja 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat GFF 2012: Kreacje gwiazd na czerwonym dywanie
Michał Chaciński: - Festiwal będzie dbał o poziom przyszłych polskich filmów. Michał Chaciński: - Festiwal będzie dbał o poziom przyszłych polskich filmów.

Scenariusz to największa bolączka polskich filmów, choć samo pisanie jest przecież najmniej kosztownym etapem tworzenia filmu. Z kiepskiego scenariusza nie da się nakręcić dobrego filmu - mówi Michał Chaciński, dyrektor artystyczny Gdynia Film Festival w rozmowie z Borysem Kossakowskim.



Czy oglądasz polskie filmy?

Borys Kossakowski: Polskie kino wzbudza skrajne emocje. Po takich filmach jak np. "Kac Wawa" czy "Wyjazd integracyjny" widz wychodzi załamany. Z drugiej strony mamy np. "W ciemności" czy "Essential killing". Lubisz polskie filmy?

Michał Chaciński: "Polskie kino" to kilkadziesiąt filmów rocznie, lepszych i gorszych. Trudno je wrzucić do jednego worka. W skrócie mogę powiedzieć, że lubię dobre polskie filmy. Lubię sposób, w jaki najlepsi polscy twórcy opowiadają swoje historie. U nas używa się zupełnie innego języka niż za granicą. I nie chodzi tu tylko o język mówiony, ale także język ciała. Cały kod komunikacyjny jest inny. Dlatego takie filmy jak "Róża" mogą być trudne w odbiorze dla obcokrajowców.

Ten polski kod często bywa oceniany przez nas samych jako przaśny, nieudolnie kopiujący wzorce z Zachodu. Tak jest także w przypadku polskiego rocka czy hip-hopu.

Zwróć uwagę, że są tacy, u których nie czuć żadnego fałszu. Hip-hopowa Paktofonika wypracowała swój własny język, w którym nie ma mowy o podrabianiu. Jak za "kopiowanie" zachodnich wzorców bierze się np. taki mistrz jak Machulski, efekt jest przyzwoity. Częściej jednak wyniki są żenujące. Tak jak w przypadku licznych polskich komedii, których poziom od kilku lat jest fatalny. Polski kod nie sprawdza się w tym przypadku.

A gdzie się sprawdza?

Mam takie prywatne określenie, na pierwszy rzut oka może lekko pejoratywne. To "Polski Snuj" - bohater filmowy, który walczy ze swoim rozmemłaniem, z rozterkami. Nie jest amerykańskim typem sprężyny, wręcz przeciwnie, trudno mu się zabrać do działania. Znamy ten model już z Kina Moralnego Niepokoju, a ostatnio świetnym przykładem jest "Wymyk" z Robertem Więckiewiczem.

Sam przymiotnik "polski" bywa w tym kontekście odbierany negatywnie.

Jak np. "polski Brad Pitt"? To prawda, choć bardzo tego nie lubię. Mamy swoje specjalności i powinniśmy być z nich dumni, a nie tylko patrzeć na innych z zazdrością. Zresztą liczba widzów na produkcjach krajowych systematycznie rośnie i osiągnęła poziom nieosiągalny dla wielu krajów europejskich. Polskie filmy ogląda 30% widzów (to niemal 12 milionów ludzi). Oglądają nie tylko głupie komedie. "W ciemności" czy "Sala samobójców" miały milion widzów. Smarzowski prawie pół miliona.

Nasze filmy bardzo rzadko pojawiają się na światowych festiwalach. Zdrowy rozsądek podpowiada, że Polska to filmowa prowincja, a Gdynia (nic jej nie ujmując) do metropolii też nie należy. Czy to dobre miejsce na narodowy festiwal? Z dala od siedzib firm, producentów, ministerstw?

Bardzo dobry. W Cannes też się nie produkuje filmów. Gdynia jest niezbyt duża, przez co całe miasto żyje festiwalem. Poza tym wszyscy są razem, w jednym miejscu, nie rozchodzą się po mieście. Po trzecie - Gdynia jest na tyle daleko od Warszawy, że nie da się wyskoczyć tu na popołudnie i rano wrócić do domu. Ludzie przyjeżdżają tu na cały tydzień, na czym zyskuje festiwalowa atmosfera.

Czujesz się odpowiedzialny za polskie kino?

Tak. Gdynia Film Festival to jedyny festiwal narodowy, jedyny którego priorytetem jest dbać o jakość polskich filmów i ich wizerunek w kraju i za granicą. Między innymi dlatego ścięliśmy liczbę filmów konkursowych. Chcemy żeby poziom był bardziej wyrównany. Prawdopodobieństwo, że obejrzy się coś strasznego jest obecnie niewielkie (śmiech). Druga rzecz to międzynarodowe jury, którego członkowie po festiwalu wracają do swoich krajów i opowiadają, co widzieli. Robert McMinn, juror z zeszłego roku, doskonale znał filmy Wajdy, Hasa czy Kawalerowicza, ale nic nie wiedział o współczesnym polskim kinie. Zachwycił się nim tak mocno, że w tym roku także postanowił przyjechać na własny koszt. Festiwal zaczyna też dbać  o poziom przyszłych filmów - wyselekcjonowani scenarzyści będą mogli w tym roku skorzystać z usług Christophera Voglera, renomowanego script doctora, który poprawi z nimi scenariusze.

Dlaczego akurat scenarzyści?

Bo scenariusz to największa bolączka polskich filmów, choć samo pisanie jest przecież najmniej kosztownym etapem tworzenia filmu. Chcemy zasygnalizować producentom, że warto inwestować w dobrych konsultantów scenariuszowych, specjalistów od konstrukcji postaci, dialogów. Z kiepskiego scenariusza nie da się nakręcić dobrego filmu.

Opinie (46)

  • (2)

    A no tak te nasze komedio-gnioty są paskudne, pomyśleć, że na tym jeszcze da się zarobić;I.

    • 26 1

    • (1)

      TO PO CO NA NIE CHODZICIE? CHODZĄC NA NIE MIMO TEGO ZE SĄ KIEPSKIE DAJECIE ZARABIAĆ TYM PSEUDO FILMĄ.

      • 3 0

      • Bo, nie ocenia się książki po okładce.

        • 0 1

  • I wciąż Ci sami aktorzy (3)

    Szyc, Adamczyk, Karolak, Kot. To wspaniali aktorzy, ale w dużych ilościach, to jak z cukierkami, po prostu juz nie mozesz na nie patrzec.

    • 43 0

    • Z damskich ról (1)

      Stenka, Żmuda-Trzebiatowska, Kuna, Różczka, Dereszowska, Zielińska. Ble. A szkoda...

      • 5 1

      • Dereszowska albo Żmuda-T. "ble" ???

        Jesteś gejem ?

        • 1 0

    • tak i te dialogi kiepskiej jakosci, nagrywane w studiach dubbingowych, nie rozumiem tego czemu nie mozna nagrać porządnej sciezki dzwiekowej w plenerze - a potem slychac sztucznosc glosu nierealnosc dialogu i czuc ze jest w pomieszczeniu... mnie to najbardziej meczy.
      to nie kreskowki!!!
      a ja juz nie wiem czy to kolejny film czy nastepny odcinek serialu na wzor mody na sukces - kazdy z kazdymi ;)

      • 2 0

  • nie "impreza" tylko "wyjazd jak już

    jw

    Odpowiedź redakcji:

    Dziękujemy za zwrócenie uwagi. Treść została poprawiona.

    • 6 0

  • Podobnie ze scenariuszem filmu "Wałęsa" jest

    no, ale nie ma podobno ambicji trwania przy prawdzie historycznej,
    więc jako film-pomnik pewnie spełnia normy

    • 12 2

  • PARANOJA (5)

    TE KOMEDIE OD KILKU LAT ,CI SAMI AKTORZYNY MIZERNE WSZĘDZIE CI SAMI ,,ROBIMY NAJLEPSZE GRY A NIEPOTRAFIMY ZROBIĆ ŻADNEGO FILMU SKANDAL AKTORZY ZARABIAJĄ PO 10 000 DNIÓWKI SKANDAL PARONAJA WSTYD ,DEBILIZM ,,WSTYD MI ŻE JESTEM POLAKIEM ,PRZEZ WAS AKTORZYNY

    • 10 15

    • Karol 2 chyba nie do końca rozumie słowo "paranoja"

      • 10 0

    • A ty nie powinieneś dzisiaj (1)

      pisać matury z polskiego ?

      • 11 1

      • Sądząc po błędach i fatalnej interpunkcji (o zaciętym CapsLocku nie wspominając)

        to do matury ma bardzo daleko

        • 3 0

    • nie podniecaj sie kole i tak 99 procent wafli da ci minusa to nie ten portal to nie ci ludzie,powodzenia, rozumiem cie pozdro

      • 2 5

    • koko koko euro spoko

      damy rade !!

      • 4 2

  • Jaka publiczność, takie scenariusze.
    Czy trzeba jeszcze coś dodawać?

    • 10 8

  • (1)

    "pisanie scenariusza jest najmniej kosztownym etapet tworzenia filmu", skoro tak, to pewno dlatego powstają kiepskie filmy, gdyby zatrudnić dobrego pisarza/felietonistę/intelektualistę do napisania scenariusza i odpowiednio dużo mu zapłacić, to pewno by sie to zwróciło, bo powstałby wartościowy film

    • 9 2

    • Nie, bo wartościowy film się nie sprzeda tak jak komedie produkowane w Polsce przez filie amerykańskich koncernów filmowych. Ktoś mający pojęcie o filmie ponarzeka na scenariusze, przeciętny widz za to pójdzie do kina na pierwszą lepszą komedię. Po co więc inwestować w dobry scenariusz skoro wyniki sprzedaży są dobre? Na siłę się tego nie zrobi, widocznie brakuje u nas ambitnych scenarzystów albo może bardziej producentów gotowych wspierać produkcje mniej nastawione na zarabianie pieniędzy (bardziej druga opcja). I tak na samym końcu o wszystkim zdecydujemy my, czyli wyniki sprzedaży. Tak jest w przypadku muzyki i każdej innej rozrywki masowo trafiającej do ludzi. To jest biznes, to jest właśnie ten "entertejnment" którego tak wszyscy chcieli:)

      • 2 0

  • Problemem polskiego kina są przede wszystkich pseudo aktorzy i niedouczeni aktorzy z przerośniętym ego (1)

    Vide Borys Szyc - żałosna gwiazda jednego ekranu. Ileż można się śmiać z puszczania bąków w towarzystwie?

    • 26 3

    • Aktor robi to, co mu każą

      chyba nie sądzisz, że on te bąki dodaje "od siebie", żeby było śmieszniej?

      • 1 0

  • Idealnym bohaterem polskiego filmu byłby redaktor prowadzący ten wywiad

    ..."walczy ze swoim rozmemłaniem, z rozterkami. Nie jest amerykańskim typem sprężyny, wręcz przeciwnie, trudno mu się zabrać do działania"... no i oczywiście przymiotnik "polski" kojarzy mu się pejoratywnie...

    • 8 4

  • NIC DZIWNEGO

    kiedy scenarzyści wzorują się na "filmach" wyświetlanych na Polsacie i TVN.
    Brak filmów europejskich, chociaż jakoby jesteśmy członkami UE, nawet w TP1 i TP2 powoduje, że rosnie nam takie pokolenie i oferuje takie gnioty

    • 21 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Sea You 2024

159 - 209 zł
Kup bilet
festiwal muzyczny

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (7 opinii)

(7 opinii)
169 zł
Kup bilet
pop

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d."

89 - 129 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Mikołaj Trzaska, muzyk jazzowy pochodzący z Gdańska, od kilku lat komponuje muzykę filmową dla: