• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Muzyczne Lato w Sopocie - dobry początek, słabe zakończenie

Justyna Michalkiewicz
22 sierpnia 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Występ zespołu LemON był jedną z największych atrakcji piątkowego koncertu. Poza tym było wiele potknięć... Występ zespołu LemON był jedną z największych atrakcji piątkowego koncertu. Poza tym było wiele potknięć...

Miało być przynajmniej tak dobrze, jak na jednej z najbardziej rozpoznawalnych imprez w Polsce - Sopot Festival, której w tym roku nie udało się zorganizować. Na szybko stworzono namiastkę tej imprezy, czyli Muzyczne Lato w Sopocie. Lekki, przyjemny na wakacje program z piosenkami Sinatry, perfekcyjnie trafił w gusta odbiorców szukających niewyrafinowanej rozrywki. Niestety, opóźnienia czasowe sprawiły, że chociaż ci przybyli tłumnie, przed północą zaczęli szybko znikać.



Miasto liczyło, że w ostatniej chwili uda się porozumieć z Polsatem, ale z uwagi na organizowany już przez stację Sopot Hit Festival okazało się, że realizacja drugiego, tak dużego festiwalu jest niemożliwa. Chociaż widzowie Muzycznego Lata dopisali, to jednak formuła festiwalu, zwłaszcza w drugiej połowie, rozczarowała.

Czytaj więcej: Sopot Festival 2016 z nowym partnerem telewizyjnym

Muzyczne Lato w Sopocie podzielono na dwie części. Do pierwszej zaproszono gwiazdy polskiej sceny muzycznej: Sylwię Grzeszczak, Mroza, Sound'n'GraceLemON. Każda z nich wykonała kilka utworów z zaplanowanym już wcześniej bisem. Najtrudniejsze zadanie przypadło Sylwii Grzeszczak, która musiała rozruszać publiczność. A ta, z każdym kolejnym utworem bawiła się coraz lepiej (jak się potem okazało, tylko do czasu). Największe wrażenie zrobił Igor Herbut z zespołem LemON. Charyzmatyczny wokalista z zachrypniętym głosem wzruszył dużą część publiczności.

Zobacz skrót filmowy Muzycznego Lata w Sopocie:



Niestety, były też potknięcia i średniej jakości atrakcje. W przerwach podczas pierwszej części odbył się nawiązujący do ostatnich wydarzeń na polskich plażach konkurs, w którym można było wygrać... parawan.

Czytaj więcej: Turyści robią prywatną plażę z parawanów

Druga część festiwalu została poświęcona utworom Franka Sinatry, który w tym roku obchodziłby setną rocznicę urodzin. Podejrzewam, że miała to być wisienka na torcie całej imprezy. I nic nie stało na przeszkodzie, ponieważ sam pomysł był dobry, a aranżacje i wykonania utworów - na przyzwoitym poziomie. Niestety chłód wieczora i nieuchronnie zbliżająca się północ, w połączeniu z nastrojowymi, wręcz sennymi balladami Sinatry spowodowały wielkie poruszenie wśród publiczności. W stronę wyjścia. Odniosłam wrażenie, że gdyby nie humorystyczne wejścia prowadzącego - Piotra Bałtroczyka, część publiczności zasnęłaby na siedząco.

Gwiazdom tej części wieczoru (Kasia Cerekwicka, Kasia Wilk, Łukasz Zagrobelny, Weronika Korthals, Sławek Uniatowski, Mariusz Totoszko i Mateusz Krautwurst) nie można nic zarzucić. Chapeau bas również dla Orkiestry pod dyrekcją Daniela Nosewicza. Szkoda jedynie, że przez rozciągniętą w czasie formułę imprezy, muzycy nie mieli szansy zagrać bisu dla najwytrwalszej widowni, która chociaż została do końca, po wykonaniu finałowego utworu "New York, New York" przez Kasię Wilk, szybko udała się w stronę parkingu.

Sylwia Grzeszczak podczas Muzycznego Lata w Sopocie:

Justyna Michalkiewicz

Wydarzenia

Muzyczne Lato w Sopocie (5 opinii)

(5 opinii)
40 - 250 zł
festiwal muzyczny, pop

Miejsca

Zobacz także

Opinie (46)

  • Byłem. Sylwia Grzeszczak miała najlepszy występ.

    Księżniczka na bis, wcześniej równie udane kompozycje. Na samą Sylwie warto było sie wybrać.

    • 1 3

  • wielkie brawa (1)

    dla administratorów opery lesnej ergo areny i pge areny jesteście najgorsi w Polsce z tą biegunką możecie jechać na półwysep.

    • 1 3

    • pytanie

      A o co ci chodzi właściwie ?

      • 1 0

  • Koncert był bardzo udany, gdyż różnorodny brzmieniowo i stylowo, choć trochę szwankowało czasami nagłośnienie. Każdy na pewno znalazł tam coś dla siebie. O mało co straciłabym jednak szansę obejrzenia go przez niewyrozumiałego kierownika tej imprezy. Jako turystka miałam bowiem ze sobą aparat fotograficzny i statyw. Chciałam więc zdeponować te rzeczy, bo nie zamierzałam tracić przez to biletu, ale okazało się, że nie ma tam takiej możliwości (swoją drogą Sopot jest miastem turystycznym, więc powinna być tam taka możliwość). Kierownik potraktował mnie jak jakiegoś bandytę i nakazał ochroniarzom, by nie wpuścili mnie na teren opery. Poczułam się jak w jakimś obozie koncentracyjnym pośród SS-manów. Na szczęście w pobliskim hotelu "Opera" w recepcji był przemiły człowiek, u którego mogłam pozostawić te rzeczy na czas koncertu i tylko dzięki niemu mogłam uczestniczyć w tym koncercie. Nie ma się czemu dziwić, że kultura w Polsce jest w stanie niemal całkowitego upadku, skoro ludzie, którzy mają ją tworzyć (np. ten kierownik artystyczny imprezy), sami są jej kompletnie pozbawieni.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Wielka Szama na Stadionie - wielkie otwarcie sezonu w Gdańsku! (12 opinii)

(12 opinii)
street food

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (8 opinii)

(8 opinii)
pop

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d."

89 - 129 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Jaki utwór zaśpiewał Krzysztof Krawczyk podczas XVI Międzynarodowego Festiwalu Piosenki w Operze Leśnej w Sopocie, po którym nastąpił przełom w jego solowej karierze?