- 1 Złowe Lwy dla filmu "Kos". Mamy zwycięzcę 48. FPFF w Gdyni (43 opinie)
- 2 Kos: Więckiewicz i Braciak odlecieli w kosmos (53 opinie)
- 3 Recenzja filmu "Zielona granica" (788 opinii)
- 4 Kreacje z gdyńskiego czerwonego dywanu (6 opinii)
- 5 Rozpoczęły się Dary Ziemi w parku Kolibki (51 opinii)
- 6 Kto wygra Złote Lwy? Typujemy (39 opinii)
Najdłuższy, najpóźniejszy i niezwykle udany koncert Riverside na Górze Gradowej
Zobacz naszą relację z United Arts Festivalu
- To był nasz najdłuższy i najpóźniejszy koncert w dwudziestoletniej historii zespołu - żartowali ze sceny muzycy Riverside, kończąc - grubo po północy - swój dwuipółgodzinny występ na Górze Gradowej, odbywający się w ramach United Arts Festivalu. Znakomicie zaprezentowali się też artyści występujący przed gwiazdą wieczoru, już od godzin popołudniowych, co daje podstawy przypuszczać, że równie interesujące mogą być dwa kolejne festiwalowe dni. A bilety na sobotę i niedzielę są jeszcze w sprzedaży.
- W naszym zespole są muzycy, melomani, teatromani - artyści i odbiorcy kultury - wszyscy jesteśmy jednak wyczuleni na każdy rodzaj sztuki. I dzięki temu różnice albo odmienne gusta (wierzcie, czasami nawet bardzo odmienne) ostatecznie nie mają znaczenia - tłumaczyli w materiałach zapowiadających imprezę jej organizatorzy. - Po to właśnie to robimy - żeby doświadczać nowego, skonfrontować się z czymś nieznanym, dać się do czegoś przekonać, zostać czymś zainspirowanym. To przecież właśnie nowe odkrycia rodzą wspomnienia i emocje najbardziej żywe.
Sekcja teatralna, wraz z wystawami sztuk wizualnych, odbywa się w Europejskim Centrum Solidarności. Na Górze Gradowej przygotowano natomiast część koncertową.
Festiwal United Arts potrwa do niedzieli - zobacz szczegółowy program
Koncerty na Górze Gradowej
Koncerty rozpoczęły się po godz. 15 (gdańszczanie mogli posłuchać muzyki nawet wcześniej, bo dźwięk z prób, odbywających się około południa, niósł się aż po Główne Miasto). Aby zachować płynność prezentacji, przed Hevelianum ustawiono dwie sceny, na których zespoły występowały naprzemiennie (kiedy jeden zespół kończył występ i musiał się "zwinąć", następny, na drugiej scenie, był już rozstawiony i mógł zacząć grać).
Na tyłach przygotowano sporą strefę foodtracków, a że pogoda dopisała, to festiwalowicze przenosili się z konsumpcją zakupionego jedzenia na trawnik przed scenami. Chwilami atmosfera na widowni była tak sielska, że gdyby nie głośna i ciężka muzyka, można by pomyśleć, że to impreza familijna - fani ciężkich brzmień zjawili się na Górze Gradowej całymi rodzinami, a dzieci bawiły się równie znakomicie, jak dorośli.
O tym, że przed Hevelianum odbywała się impreza rockowo-metalowa, przypominały też koszulki festiwalowiczów - widniały na nich nie tylko nazwy zespołów, które zasilają line-up United Arts Fetivalu, ale też te, które są im w jakiś sposób bliskie, m.in. Marillon, Farben Lehre, Guns'n'Roses, Rotting Christ, Trauma, Five Finger Death Punch, no i oczywiście Riverside.
Riverside gwiazdą pierwszego dnia United Arts Festivalu
Co do tego, że to występ Riverside był największą atrakcją pierwszego dnia festiwalu, chyba nikt nie miał wątpliwości. Potwierdza to również frekwencja - w ciągu dnia rotacja publiczności pod sceną była spora, natomiast zagęściło się dopiero przed godz. 22. Ci, którzy zjawili się wcześniej, mogli załapać się na fenomenalny występ Steve Rothery Band. Gitarzysta Marillion tak rozgrzał publiczność, że Riverside musiał już tylko ten ogień podtrzymać - polski zespół nie miał z tym oczywiście najmniejszego problemu.
Koncerty w Trójmieście - kalendarz imprez
Ekscytacja była ogromna po obu stronach sceny, bo tak samo jak fani wyczekiwali swoich idoli, tak i oni wyczekiwali kontaktu z publicznością.
- Ten występ jest pierwszym po półtorarocznej przerwie spowodowanej pandemią. Dlatego zagramy dużo i będziemy grali długo - krzyczał ze sceny Mariusz Duda - wokalista i basista Riverside.
Bardzo długi i późny koncert
Jak obiecali, tak zrobili - koncert trwał 2,5 godziny, zakończył się pół godziny po północy, a w programie znalazły się nie tylko te najważniejsze przeboje w dwudziestoletnim dorobku Riverside, ale też i pewna nowość. Tak świeża, że jeszcze nie wymyślono dla niej tytułu.
Słuchacze bawili się tak, jak było im wygodnie. Ci pod sceną skakali przez większość koncertu z rękami wyciągniętymi w górę. Ci, zajmujący miejsca nieco z tyłu, zamiast skakać woleli reagować entuzjastycznie na swój sposób, np. śpiewając pełnym głosem razem z wokalistą. Na trawnikach po obu stronach widowni porozkładały się rodziny z dziećmi, również bardzo małymi. Niektóre maluchy były tak zrelaksowane muzyką Riverside, że zapadły w głęboki sen. Nie brakowało też biernych obserwatorów, którzy Riverside nie znali, ale np. dostali bilety bądź mieszkają w sąsiedztwie i wpadli w ciekawości.
"Sto lat" od publiczności z okazji dwudziestolecia
W końcowej fazie koncertu na scenę wkroczyli przedstawiciele fanclubu Riverside, aby złożyć członkom zespołu życzenia z okazji przypadającego w tym roku dwudziestolecia działalności. Publiczność niezwłocznie się przyłączyła, odśpiewując artystom "Sto lat".
O zejściu ze sceny po zakończeniu tak udanego koncertu nie było mowy - publiczność długimi owacjami doprosiła się bisu.
- To był nasz najdłuższy i najpóźniejszy koncert w dwudziestoletniej historii zespołu - śmiał się frontman zespołu, zapowiadając bisy.
Po pierwszym dniu United Arts Festival można śmiało stwierdzić, że jest to impreza adresowana do bardzo szerokiego grona odbiorców. Choć line-up wydawał się ciężki (z uwagi na ciężkie brzmienia, nie na "ciężkostrawność"), przy prezentowanej muzyce równie dobrze bawili się dorośli, jak i kilkuletnie dzieci. Średnia wieku na widowni wydawała się dość wysoka, a że taka doświadczona publiczność swoje już na koncertach wyskakała, to i zabawa na widowni wydawała się dość zrównoważona. A w takiej atmosferze nie tylko dobrze słucha się ulubionych kawałków, ale i poznaje to, czego nie słyszało się wcześniej. Jeśli zatem ktoś ma ochotę spędzić czas przy dobrej muzyce, w przyjaznej atmosferze i w ciekawym miejscu, to przypominamy, że bilety na sobotę i niedzielę są jeszcze w sprzedaży.
United Artist Festival - film czytelnika
Miejsca
Opinie wybrane
-
2021-08-15 09:02
Serio? (5)
Na prawdę się z tego cieszycie? Bardzo fajne poczucie humoru macie. Od 12 próby, tak głośno ze mieszkając na głównym mieście nie wiedziałem czy mi się dom nie wali. Cały dzień i noc musiałem mieć okna zamknięte bo nie dało się już wytrzymać tych hałasów.
- 9 25
-
2021-08-15 09:08
(2)
Dokładnie to samo, nie wiedzieliśmy skąd dochodzi ten bas i co się dzieje. Czy pani prezydent, która mieszka po sąsiedzku, jest masochistką, żeby się na to godzić? Czy znowu wyjechała do Warszawy?
- 4 11
-
2021-08-15 09:54
Fakt ze pewnie całe Żuławy słyszały, ale trzebabylo kupić dom w lesie to bydlscie mieli ciszę i spokoj, a tak to są uroki mieszkania w centrum turystycznego miasta, które po wielu latach promowania tylko padaki zaczęło żyć i oferować coś dla mieszkańców nie z mainstreamu. Pozdrawiam wszystkich z darmowej strefy rodzinnej na bastionie.
- 9 6
-
2021-08-15 14:29
Pewnie na urlopie bo tak by była pewnie na spotkaniu z Gowinem razem ze Sz i Szopenem a jej nie bylo
- 1 1
-
2021-08-15 13:33
Jak chcę ciszy, jadę na wieś.
Centrum miasta to centrum życia turystycznego. Wszędzie. Zawsze będzie tam najgłośniej. Jak chcesz ciszy, zapraszam na wieś. Chociaż nie - tam pewnie byś narzekał, że szczekają psy. Proponuję jakieś odludzie. Nigdy nie zrozumiem, jak ludzie, którzy decydują się na życie w centrum, mogą wiecznie oczekiwać totalnej ciszy. To jest wbrew jakiejkolwiek logice.
- 6 2
-
2021-08-16 10:40
No widzisz, przynajmniej dowiedziałeś się, że mieszkanie w mieście nie jest dla Ciebie. Ja mieszkam blisko centrum miasta i dźwięk muzyki z pobliskich koncertów zawsze mnie cieszy, bo to znaczy, że miasto żyje, a o to przecież chodzi.
- 3 0
-
2021-08-14 11:57
Świetne koncerty i miejsce się sprawdziło. Dla mnie Steve Rothery Band był gwiazdą, ale wszystkiego wysłuchałem z (1)
- 24 8
-
2021-08-14 12:05
...z przyjemnością. Miejsce się sprawdziło, dobre nagłośnienie, strefa gastronomiczna ok, dobre piwo z Rock Browar Jarocin. Trzymam kciuki za kontynuację festiwalu w kolejnych latach, bo klimat miejsca jest, organizacyjnie też ok a lista artystów i ich jakość to kosmos i to w każdym z 3ch dni (Rothery, Biliński, KAT, itd.).
- 9 4
-
2021-08-14 09:48
Gastronomia (7)
Mocne brzmienia, to i żarcie mało subtelne wystarczy, tym bardziej na podkładzie z kilku litrów piwska. Ale jeżeli dziś napadnie tam sfora fanów ciężkiego metalu, to lepiej nie przebywać za blisko strefy toi toi-ów. Serwowanie takiej paszy za takie pieniądze to szczyt chamstwa. Opinia po skorzystaniu z 3 z bodajże 5 stoisk. I jeszcze w klatce trzeba to spożywać, bo już z kubkiem piwa poza tą strefę wyjść nie można. Ale fanów mieli więcej niż artyści, usiąść nie było gdzie.
- 14 12
-
2021-08-14 10:24
czyli główna atrakcja to tanio nawalić się (1)
i brzuch zapełnić, eeehhh - zmuszali do zakupu siłą?
- 12 2
-
2021-08-14 11:19
może poczekaj na więcej opinii jak uczestnicy tego festiwalu się wybudzą
ja akurat nie piłem, poszedłem posłuchać dobrej muzyki, a z racji czasu trwania też coś zjeść
to pierwsze wypasło średnio, ale trudno, branża wypadła z rytmu
to drugie to po prostu dramat, pijanym, których tam było mnóstwo może nie robiło różnicy, ale dla świadomych klientów nie do zaakceptowania
może ktoś z medyków się wypowie?- 5 3
-
2021-08-14 11:56
I bardzo dobrze! (2)
To festiwal, a nie mordownia z piwskiem. Chcesz się napić i tanio najeść, zrób zakupy w biedrze i słuchaj muzyki w domu. Dlatego ta impreza była tak fajna i bezpieczna - ludzie woleli słuchać muzyki, niż pić piwo. Od razu po wejściu na Górę Gradową rzucało sie w oczy, że publiczność jakaś inna, starsza, bardziej kulturalna, że można czuć się bezpiecznie. Za zakaz łażenia z piwskiem wielkie brawa dla organizatorów!
- 11 5
-
2021-08-14 16:52
Zapomniałeś dodać o rurkach i ajfonie
- 2 1
-
2021-08-15 06:05
Co za bzdury, dobre alko i dobra szama to po żadne zaplecze, każdego szanującego się festiwalu. Głupoty smętne piszesz niesamowite.
- 1 0
-
2021-08-14 12:43
Bez żartów, jak na festiwalowe standardy, jedzenie było ponadprzeciętne, choć rzeczywiście drogie. Zwykle jest całkowicie niejadalne, a tu było nawet zjadliwe, a i żadnych komplikacji zdrowotnych nie zanotowałem. Nie oczekuj, że z budy mającej szybko zaserwować coś, czym zabijesz głód, otrzymasz posiłek o standardzie restauracyjnym. Do tego niezłe
Bez żartów, jak na festiwalowe standardy, jedzenie było ponadprzeciętne, choć rzeczywiście drogie. Zwykle jest całkowicie niejadalne, a tu było nawet zjadliwe, a i żadnych komplikacji zdrowotnych nie zanotowałem. Nie oczekuj, że z budy mającej szybko zaserwować coś, czym zabijesz głód, otrzymasz posiłek o standardzie restauracyjnym. Do tego niezłe piwo z Jarocina w cenie takiej samej, jak dostępny obok Okocim. Ktoś pisze, że było mnóstwo pijanych. Wcale nie, mocno zrobionych osób widziałem może kilkanaście. Podchmielonych sporo, ale festiwal to nie tylko wydarzenie muzyczne, ale i towarzyskie. Z rozmów toczących się w strefie gastro można było odczytać, że wiele osób spotkało się tam po raz pierwszy od dawna.
- 6 2
-
2021-08-14 16:50
A czego się spodiewacie po typowym komercyjnym gdańskim koncercie/festiwalu. Gastro na evencie=maksymalne nachapanie się na frajerach:)
- 0 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.