• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"Najlepiej czuję się na scenie". Dora o swojej debiutanckiej płycie

Aleksandra Wrona
28 maja 2019 (artykuł sprzed 4 lat) 
  • Debiutancka płyta Dory nosi tytuł "Tangle" i znalazło się na niej pięć utworów. Wydawnictwo dostępne jest też na serwisach streamingowych.
  • Debiutancka płyta Dory nosi tytuł "Tangle" i znalazło się na niej pięć utworów. Wydawnictwo dostępne jest też na serwisach streamingowych.

Dora, czyli Dorota Theisebach, po raz pierwszy pojawiła się na stronach naszego portalu jako uczestniczka projektu Tribute to Justin Timberlake . Szerszej publiczności znana jest z programu "The Voice Of Poland", a mieszkańcy Trójmiasta mogli zobaczyć ją na wielu lokalnych występach. Niedawno premierę miała jej solowa płyta pt. "Tangle".



Aleksandra Wrona: Jak czujesz się po premierze płyty? Emocje już opadły?

Dora: Wręcz przeciwnie! Czuję, że to wszystko się dopiero rozkręca... To moja pierwsza płyta, więc dopiero badam rynek i uczę się działania mechanizmów promocyjnych. Wszystko robię samodzielnie, dlatego jest to dla mnie trochę trudne, ale myślę, że powoli zaczynam się w tym orientować.

Wspomniałaś, że sama jesteś swoim wydawcą. Jak wyglądała praca nad albumem?

Muzykę i teksty tworzę samodzielnie, więc to miałam gotowe już od dłuższego czasu. Kiedy zdecydowałam się wydać płytę, z pomocą przyszedł mi Maciek Milewski, mój kolega i zarazem producent. Spotkaliśmy się w jego studiu, gdzie powstały nagrania. Co ciekawe, nagrania skończyłam już rok temu, resztę czasu zajęły mi sprawy organizacyjne. Na początku szukałam wytwórni, ale warunki, które proponowano, niestety mi nie odpowiadały. Doszłam do wniosku, że jestem jeszcze "za mała", żeby dostać satysfakcjonującą mnie propozycję, więc zdecydowałam się wydać płytę samodzielnie. Wzięłam na siebie wszystko, łącznie z wymyśleniem projektu okładki, którą później przygotował dla mnie świetny grafik Patryk Hardziej.

Myślałam, że najtrudniejsze w wydaniu płyty jest napisanie i nagranie piosenek, ale okazało się, że to jedynie ułamek pracy. Przez ostatnie miesiące wykonałam pracę, za którą zazwyczaj odpowiada sztab ludzi. Dużo mnie to nauczyło.

Koncerty pop w Trójmieście


Wróćmy do momentu przygotowywania materiału na płytę. Kiedy poczułaś, że jesteś gotowa na własny projekt?

Przez wiele lat miałam tę płytę cały czas z tyłu głowy. Wiedziałam, że do niej zmierzam, ale brakowało mi konkretnej wizji. Studiowałam wtedy na Akademii Muzycznej w Gdańsku, gdzie skorzystałam z możliwości wyjazdu do Codarts University for the Arts w Rotterdamie. To świetna szkoła, w której stawia się na indywidualne podejście do każdego ucznia. Spędziłam tam rok i to był ogromny przełom w moim życiu. Zobaczyłam, jak pracuje się na Zachodzie, to zupełnie inny system niż u nas. Poznałam mnóstwo studentów, a każdy z nich zajmował się zupełnie inną muzyką i każdy w inny sposób inspirował i motywował mnie do działania. Właśnie tam zaczęłam powoli tworzyć swoje numery, znacznie bardziej świadomie niż wcześniej. Napisałam tam tyle piosenek, że mogłabym wydawać płytę za płytą, ale na epkę starałam się wybrać te, które powstały jako pierwsze, żeby udokumentować początek mojej drogi. Właśnie taką piosenką jest singiel "Sick coat", który wraz z klipem wypuściłam w zeszłym roku.

Jaka historia kryje się za teledyskiem do tej piosenki?

Pomysł na teledysk to efekt współpracy mojej z reżyserami z Motion Pikczer. "Sick coat" to piosenka, która opowiada o moich doświadczeniach z Holandii. Kiedy ludzie dowiadywali się, że pochodzę z Polski pytali, czy to prawda, że jest tam zimno i szaro. Tłumaczyłam, że chociaż te stereotypy mają w sobie ziarnko prawdy, to mamy tu też wiele świetnych rzeczy. Tytułowy "płaszcz" to coś, co możemy założyć na siebie mimo tej wszechobecnej szarości, coś, co jest fajne, kolorowe, wyjątkowe... Tam, gdzie nigdy nie pada deszcz, ten płaszcz byłby bezużyteczny.

Wymyśliłam, że w teledysku pokażę reprezentantów stereotypów o Polsce. Może to odważne, ale dobrze obrazuje to, o czym śpiewam. Jestem dumna z tego teledysku. Cieszę się też, że zagrali w nim trójmiejscy aktorzy.

Dora - Sick coat

Wspomniałaś o różnicach między pracą tu a na Zachodzie. Co cię zaskoczyło?

Pierwszą rzeczą, jaką porównywałam był sposób pracy na Akademii Muzycznej w Gdańsku a Codarts University for the Arts w Rotterdamie. Bardzo dobrze wspominam Akademię, dużo się tu nauczyłam i lubiłam studiować, ale w Holandii znacznie większy nacisk stawia się na indywidualizm, co ma dla mnie ogromne znaczenie. Widać to choćby na egzaminach, gdzie każdy ma wymagania dopasowane do swoich możliwości. Atmosfera, jaka tam panuje jest bardzo stymulująca, przez co tamtejsi artyści mają szersze horyzonty, chętniej też ze sobą współpracują, wspólnie eksperymentują, mieszają gatunki. Podobało mi się to, że studenci oprócz pisania fajnych numerów mają też na siebie pomysł, nie tylko muzycznie, ale też wizerunkowo. Oczywiście, wcześniej też wiedziałam, że tak powinno być, ale w praktyce wśród moich kolegów i koleżanek z Akademii tylko nieliczni potrafili się wyróżnić.

W trakcie studiów na Akademii Muzycznej stałaś się częścią projektu poświęconego muzyce Justina Timberlake'a.

Projekt "Tribute to Justin Timberlake" wymyśliłam właśnie po powrocie z Holandii. Wcześniej organizowało się u nas jedynie cykliczne koncerty, bardzo fajne, ale jednak mało oryginalne. Mimo tego, że na Akademii jest kierunek "Jazz i muzyka rozrywkowa", to jednak zdecydowanie więcej jest koncertów jazzowych. Lubię jazz, ale bliżej mi do popu, więc chciałam tchnąć w tę studencką społeczność trochę energii.

Tribute to Justin Timberlake w Starym Maneżu


Czy kontynuujecie ten projekt?

Tak, zdarzają nam się też pojedyncze występy w całej Polsce. Wszyscy skończyliśmy już studia, więc coraz trudniej nam znaleźć czas na ten projekt, bo większość ma już swoje zobowiązania. Byłam bardzo zaskoczona, jak ciepło przyjęty został "Tribute to Justin Timberlake". Zainicjowałam to z miłości do dobrej zabawy, w planach był jeden koncert na Akademii Muzycznej. Nagle okazało się, że nieodpłatne wejściówki rozeszły się w dwie godziny, a my zaczęliśmy wychodzić z tym na większe sceny. Jak na spontaniczny projekt, wyszło to naprawdę świetnie!

Skoro już cofamy się w czasie, nie możemy pominąć "The Voice Of Poland". Jak z perspektywy czasu oceniasz udział w talent show?

W programie znalazłam się trochę z przypadku. Byłam akurat w Warszawie, kiedy odbywały się precastingi i spontanicznie postanowiłam się na nie wybrać. Oczywiście, bardzo cieszyłam się, że dostałam się dalej, ale cały czas podchodziłam do tego z dystansem, traktując program jako nowe doświadczenie, a nie przepustkę do wielkiej kariery. Myślę, że lepiej bym na tym wyszła, gdybym zgłosiła się, mając już swoją płytę.

Czy udział w programie czegoś cię nauczył?

Nie za dużo... Jako nastolatka byłam w programie "Bitwa na głosy", więc miałam już świadomość tego, jak wygląda praca z kamerą, jak nagrywane są materiały, co mówić, żeby nie palnąć jakiegoś głupstwa... W "The Voice Of Poland" poznałam dużo świetnych ludzi z całej Polski i niektóre znajomości przetrwały do teraz. To było dla mnie najbardziej wartościowe.

Nie miałam też problemu z występowaniem przed dużą publicznością, bo śpiewam od dawna. Teraz, jak o tym myślę, to uświadamiam sobie, że nigdy się tym nie stresowałam. Miewam tremę, ale taką mobilizującą. Myślę nawet, że bardziej swobodnie czuję się na scenie niż kiedy z niej schodzę. Na scenie czuję, że mogę odpuścić i być sobą, a w codziennym życiu częściej bywam zachowawcza.

Zespoły muzyczne z Trójmiasta


Jakie są twoje muzyczne marzenia?

Najwięcej radości sprawiają mi koncerty, więc chciałabym grać ich jak najwięcej. Marzę o własnej, dużej publiczności. Może i czasem zdarzy mi się kogoś wzruszyć, ale przede wszystkim lubię zabawę i wymianę pozytywnej energii, więc tego chciałabym doświadczać na koncertach. Jednocześnie chciałabym zachować prywatność, nie chcę świecić twarzą na billboardach i oganiać się od paparazzi. Nie wiem, czy da się to pogodzić, ale rozmawiamy o marzeniach, więc czemu nie?

Opinie (5) 5 zablokowanych

  • Ho ho

    To jest coś! Może to nie moja parafia, ale rewelacja.

    • 4 0

  • Dora - świetna!

    I tyle w temacie. Wszystko się zgadza!

    • 2 0

  • Bardzo miło sie słucha

    piękny głos, aranżacja na wysokim poziomie. Fajnie, że na rodzimej ziemi też powstaje taka muzyka :)

    • 5 1

  • Tylko.sie cieszyć że sobie dziewucha radzi,bo liczyć na kogoś w tym kraju to najlepiej na początek mieć walizkę kasy albo układy,szacun i trzymam kciuki

    • 4 1

  • Dora! Ale masz głos!

    :)

    • 5 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Targi Rzeczy Ładnych

15 zł
Kup bilet
targi

Wielka Szama na Stadionie - wielkie otwarcie sezonu w Gdańsku! (12 opinii)

(12 opinii)
street food

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (8 opinii)

(8 opinii)
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

W jakim klubie w 2000 r. wystąpił zespół Apollo 440?