- 1 Ty też nie czujesz atmosfery świąt? (227 opinii)
- 2 Kolejny raz ta impreza się wyprzedała (7 opinii)
- 3 Rammstein w Filharmonii Bałtyckiej (51 opinii)
- 4 Recenzja "Godzilla i Kong: Nowe imperium" (15 opinii)
- 5 Niewolnicy tradycji, czyli święta pod górkę (3 opinie)
- 6 Planuj Tydzień: Wielkanoc w Trójmieście (6 opinii)
Nergal, jakiego nie znacie. Relacja z Me and That Man
Wywiad z Nergalem i fragmenty gdańskiego koncertu Me and That Man.
Adam Nergal Darski znany z black metalowego Behemotha w sobotni wieczór na scenie Teatru Szekspirowskiego był nie do poznania. W nowym zespole Me and That Man porzucił demoniczny makijaż i szaty na rzecz modnego rockowego anturażu: dobrze skrojonej marynarki i modnego kapelusza. Co więcej: zaczął śpiewać wpadające w ucho piosenki.
Me and That Man to świeżynka na polskiej scenie rockowej. I to z dwóch powodów. Po pierwsze, trzon zespołu tworzą muzycy z dwóch, bardzo odległych od siebie artystycznie światów. Z jednej strony - gdańszczanin Adam "Nergal" Darski - naczelny rodzimy prowokator muzyczny i lider ocierającego się w swojej twórczości o okultyzm i satanizm blackmetalowej grupy Behemoth. Z drugiej - mieszkający w Polsce od ponad czterdziestu lat walijski rockman John Porter - człowiek, który współtworzył m.in. Maanam i nagrywał z Anita Lipnicką.
Obaj panowie spotkali się przez przypadek i nagrali krążek z muzyką, za którą na poważnie w kraju mało kto się zabierał. I również właśnie dlatego Me and That Man to świeżość na polskiej scenie. W Polsce nikt dotąd tak nie grał. Nergal i Porter sięgnęli po arsenał rockowych zagrywek i stworzyli kompozycje, których nie powstydziłby się sam Nick Cave (wpływy australijskiego barda słychać w niektórych kawałkach wręcz dosłownie).
Ich wydany pół roku temu album "Songs of Love and Death" to połączenie pełnego nieokiełznanej rockowej energii klasycznego gitarowego grania z mrocznym country i korzennym bluesem. To z jednej strony muzyka surowa, wręcz garażowa, z drugiej - świetnie wyprodukowany zestaw wpadających w ucho kawałków, które z miejsca stają się koncertowym samograjami.
Można było się o tym przekonać podczas sobotniego koncertu w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim, gdzie Nergal i Porter świętowali trójmiejską premierę krążka. Koncert zaczął się od puszczonej z głośników westernowej melodii, podczas której panowie (liderom towarzyszyli doświadczeni muzycy metalowi z Trójmiasta - Łukasz Kumański na perkusji i basista Matteo Bassoli) wkroczyli na scenę zakrytą półprzezroczystym płótnem. W takiej aranżacji zagrany został pierwszy numer - otwierający płytę "My Church Is Black" - jednak kotara szybko opadła, a statyczne postaci muzyków zamieniły się w szalejących po scenie rockamanów.
Energią kipiał przede wszystkim Nergal, co sprawiało wrażenie jakby w ten sposób chciał nadrobić realizowaną przez lata z Behemothem powściągliwą sceniczną choreografię. Bez trupiego makijażu i demonicznych szat, za to w modnym kapeluszu i dobrze skrojonej czarnej marynarce był niczym zachodni rockman z krwi i kości. Tak też się zachowywał: opowiadał osobiste anegdoty, przybijał piątki widzom pod sceną, klaskał nad głową razem z tłumem, zachęcał do śpiewania i zagrywał na gitarze kolejne riffy z biodra niczym stary wyjadacz. Zrobione to było świetnie i przekonująco, choć krytycy pewnie powiedzą, że nowa poza sceniczna Nergala zamiast autentyczna i swobodna, jest wystudiowana aż do przesady.
W tej sytuacji drugi lider Me And That Man - John Porter - został niejako zepchnięty na drugi plan. Prawdopodobnie jednak zupełnie mu to nie przeszkadzało. Zdystansowany i ironiczny Walijczyk sprawiał wrażenie, że rola szarej eminencji leży mu jak ulał. Zresztą, o ile Nergal wziął na swoje barki zrobienie show i podtrzymanie kontaktu z publicznością, to Porter tak naprawdę był tym (obok bezbłędnej sekcji rytmicznej Kumańskiego i Basseoli), który pchał do przodu muzykę. Jeśli riffy i wokale Nergala dawały kopa energii, to jego oszczędne solówki czy partie wokalne łapały za serce i powodowały dreszcze (m.in. świetne akustyczne solo w "Of Sirens, Vampires And Lovers").
Sobotni koncert trwał niecałe dwie godziny i był z pewnością jednym z najbardziej udanych w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim, jeśli chodzi o frekwencję i atmosferę. W obiekcie pojawiło się ponad tysiąc osób, a Nergalowi udało się stworzyć bardzo przyjacielski i kameralny klimat na sali. Na dłuższą metę nie zepsuły tego nawet drobne problemy z nagłośnieniem - przez połowę koncertu nawalał jedne z głośników, ale publiczność skandująca hasło "nagłośnienie" koniec końców doprowadziła do naprawy usterki.
Miejsca
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie (107) 5 zablokowanych
-
2017-10-01 11:27
Pablo
Jeden z gorszych koncertow na jakim byłem . Nagłośnienie !!!!!!!!!!!!!
- 23 5
-
2017-10-01 11:34
(4)
w Szekspirowski zawsze udana frekwencja, ale 50% albo więcej wchodzi z zaproszeń. gdyby policzyć samą sprzedać biletów, pewnie na MatM nie byłoby 300 osób
- 11 7
-
2017-10-01 13:12
rzetelność... (1)
łatwo tak kłapać dziobem na forum, nie mając pojęcia, o czym się mówi
sprzedano ponad 1000 biletów - do przyjścia na ten koncert nie trzeba było nikogo dodatkowo zachęcać :)- 4 4
-
2017-10-01 15:50
na własne oczy widziałem kilometrową listę gości, więc pojęcie mam bardzo dobre
- 4 3
-
2017-10-01 15:54
UM w Gdansku daje pracownikom bilety (1)
- 3 2
-
2017-10-02 21:40
Bzdura!
- 0 1
-
2017-10-01 12:22
Koncert wspaniały :D
ja chce jeszcze raz!! :D
- 9 23
-
2017-10-01 14:09
Przyjechali kowboje
- 0 0
-
2017-10-01 15:45
Nergal
Dla mnie możesz tylko mówić....
- 6 6
-
2017-10-01 15:53
POwska miernota
- 17 12
-
2017-10-01 17:22
(1)
czytając komentarze to mam wrażenie że cała Polska ma korzenie ze Zgierza :)
- 2 5
-
2017-10-01 17:48
łks jeździ na urlop do Zgierza
- 1 0
-
2017-10-01 17:55
Czy książę ciemności miał na sobie futerko, w którym się sfotografował na okładkę Vivy? (1)
- 10 2
-
2017-10-01 18:12
to bylo futerko z Dody
- 4 2
-
2017-10-01 18:23
Nergal....jest jeszcze DISCO POLO
jedziesz chłopie.....tam też trzeba makijaż ale bardziej wysublimowany.... nie kupuję gościa.... Wychodzi na to, że to jego "eh młot" to dziecinada...a teraz zsiadł z rowerku... trzeba mu przyznać, że jest pracowity
- 8 8
-
2017-10-01 18:47
Prawdziwy polak
Słucha tylko pietrzaka i ogląda filmy z zelnikiem.
- 9 6
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.