Do Europy przyjeżdża góra raz do roku, w Polsce, a dokładniej w Warszawie był ostatnio 24 lata temu, a w Gdańsku - nigdy. We wtorek w filharmonii na Ołowiance zagra amerykańska legenda saksofonu Anthony Braxton. Będzie on bohaterem finałowego koncertu w ramach nowego festiwalu w Trójmieście Jazz Waves
Gdybyśmy o nim powiedzieli, że jest wyłącznie muzykiem jazzowym - na pewno by się obruszył. Dlaczego?
Anthony Braxton twierdzi, że jazz przestał grać jakieś 30 lat temu. Tworzy on bowiem muzykę na zupełnie innym poziomie intensywności i abstrakcji. Ale przypisanie go do kategorii muzyk współczesny, to także banał. Interesuje go bowiem każdy rodzaj kompozycji - no może z wyjątkiem deathmetalu. Mimo że jest profesorem akademickim, nie widzi siebie także w tej szufladzie. Zresztą doskonale wie, że z każdej z szuflad do jakiej by go wrzucić "wystawałby" na pół pokoju.
Ten 65. letni artysta jest niesłychanie aktywnym twórcą: napisał prawie 400 kompozycji, nagrał ponad 70 płyt jako lider i pojawił się na co najmniej 50 innych. Początkowo uczył się gry na klarnecie. Po zaliczonym pierwszym semestrze w Wilson Junior College porzucił jednak szkołę i wstąpił do wojska. Właśnie tam nauczył się grać na saksofonie. W 1966 roku dołączył do Association for the Advencement of Creative Musicians - nowo powstałego stowarzyszenia skupiającego czarnych muzyków.
Sprawny i pomysłowy artysta, jakim już wtedy był Braxton, dość szybko założył swój własny zespół Creative Construction Company, do którego zaprosił
Leroya Jenkinsa i
Leo Smitha. W 1968 roku nagrał album "3 Compositions of New Jazz" będący bodaj najlepszym przykładem eksperymentalnych doświadczeń chicagowskiej sceny jazzowej. Rok później wydał kolejną przełomową w historii jazzu płytę - "For Alto" (pierwsze w pełni solowe nagranie na saksofon jazzowy).
Co ważne Braxton uchodził nie tylko za wyjątkowego artystę, ale cieszył się też niechlubną sławą ekscentryka. Nie dziwi więc, że jego zespół dość szybko się rozpadł, a on sam zaczął zarabiać na życie grą... w szachy. Gdy w 1970 roku wrócił na scenę stworzył zespół Circle z takimi tuzami jazzu jak
Chic Corea,
Dave Holland i
Barry Altschul. Ale i ten zespół rozpadł się z powodu rozbieżnych charakterów artystów. Braxton przeniósł się więc do Paryża, występując z najwybitniejszymi przedstawicielami europejskiej awangardy (m.in. Globe Unity Orchestra).
Po kilku latach spędzonych poza USA, wrócił do ojczyzny, ale tylko dlatego, że otrzymał niezwykle atrakcyjny dla niego kontrakt z prestiżową wytwórnią Arista. Gwarantował mu on pełną niezależność. Ponownie współpracował wtedy z Hollandem i Altschulem oraz wymiennie z
Kennym Wheelerem i
George'em Lewisem.
Najwyżej cenione są jednak jego albumy z lat 80. i 90., które realizował z
Marilyn Crispell,
Markiem Dresserem i
Gerrym Hemingwayem. Od 1985 roku Braxton był wykładowcą w Mills College, a następnie w Wesleyan College w Connecticut. W tym samym czasie otrzymał prestiżową nagrodę Fundacji MacArthura, co pozwoliło mu na realizację kolejnych wielkich projektów, w tym wystawienie własnej opery.
W Gdańsku będziemy mieli okazję zobaczyć występ postaci, która w jazzie miała wpływ na wielu muzyków. Zaprezentuje się z nowym projektem "Falling River" -będzie to światowa prapremiera.
Jego koncert poprzedzi nasza formacja Tymański Yass Ensamble, czyli grupa doskonale znanego artysty rodem z Gdańska
Tymona Tymańskiego. Jego zespół kontynuuje tradycje awangardowej trójmiejskiej sceny muzycznej (m.in. legendarnej formacji Miłość), wykonując muzykę balansującą pomiędzy jazzem, rockiem alternatywnym oraz brzmieniami etno.
Jazz Waves: Anthony Braxton Falling River Quartet, Tymon
Tymański Yass Ensemble - wtrek, 7 Października, godz. 19:00 - Polska Filharmonia Bałtycka, Gdańsk, ul. Ołowianka 1. Bilety: 140/110/90/60 zł
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
Filmy