• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"Nigdy nie graliśmy metalu" - wywiad z zespołem Blindead

Jarosław Kowal
4 listopada 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
"Czujemy, że obudziła się w nas energia czy moc, której od dawna brakowało nam na scenie" - twierdzi Havoc. "Czujemy, że obudziła się w nas energia czy moc, której od dawna brakowało nam na scenie" - twierdzi Havoc.

Były gitarzysta Behemoth; twórca +TOG - najstarszej polskiej imprezy z muzyką dark independent; perkusista stonerowego Octopussy i niemożliwego do zaszufladkowania Tranquilizer - to tylko połowa elementów składających się na nieustannie ewoluujące brzmienie Blindead. Zespołu będzie można posłuchać na żywo w najbliższą sobotę w B90.



Tyle jednak wystarczy, aby oddać charakter jednego z najbardziej nieprzewidywalnych zespołów w tym kraju. Ich najnowszy album ("Ascension") to kolejny zwrot w zaskakującym kierunku, który prawdopodobnie nie każdemu przypadnie do gustu, a jednocześnie przysporzy grupie wielu nowych fanów. O zmianach, kondycji współczesnego metalu, a także o trójmiejskiej scenie muzycznej rozmawiałem z Mateuszem Śmierzchalskim, założycielem i gitarzystą Blindead, którego udało mi się złapać tuż przed wyjazdem na kolejną trasę koncertową.

Jarosław Kowal: Czy wy jeszcze gracie metal? I czy to właściwie ma jakiekolwiek znaczenie? Pamiętam, że już po wydaniu "Absence" pojawiły się głosy rozczarowanych osób, które oczekiwały większego ciężaru, a teraz zwrot zdaje się być jeszcze wyraźniejszy.

Mateusz "Havoc" Śmierzchalski: Osobiście uważam, że my nigdy nie graliśmy metalu w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Jest u nas sporo naleciałości z tego gatunku, ale nigdy nie stawialiśmy sobie za cel grania metalu, post-metalu albo innego vegetarian progressive grindcore'u (śmiech). Niewiele osób o tym wie, ale my u swoich korzeni graliśmy dosyć spokojną muzykę, zainspirowaną w dużej mierze Pink Floyd i Dead Can Dance. Dopiero po kilku latach zwróciliśmy się w stronę cięższych brzmień, a efektem był nasz debiut - "Devouring Weakness". Po każdym albumie, który wydajemy, pojawiają się opinie osób rozczarowanych, że nie gramy tak samo jak na ich ulubionej płycie. Nie boli mnie to. Rozumiem i szanuję każdą opinię dotyczącą naszej muzyki, jednak wciąż najważniejsze dla mnie jest realizowanie naszej wizji tego zespołu, a ona polega trochę na tym, żeby bazować na emocjach, które w nas siedzą w trakcie procesu twórczego. Nie potrafimy nagrać dwa razy tej samej płyty, bo "chwyciło". Chyba po prostu dlatego, że nigdy nie czujemy się tak samo, jak trzy lata wcześniej. No i lubimy się zaskakiwać, sięgać po rozwiązania, których nigdy wcześniej nie wykorzystywaliśmy.

Dlaczego tak długo pracowaliście nad "Ascension"? Głównym powodem był brak wokalisty?

W gruncie rzeczy to sama muzyka na "Ascension" powstała dużo szybciej, w porównaniu z naszymi wcześniejszymi albumami. Tak naprawdę wszystko, co działo się w tym okresie spowodowało, że tak długo to trwało.

Macie w zespole innego, świetnego wokalistę - Matteo. Nie myśleliście o tym, żeby wysunąć go na pierwszy plan?

Matteo jest bardzo dobrym muzykiem i wokalistą, ale barwa jego głosu nie jest tym, czego oczekujemy od frontmana Blindead.

Ostatecznie znaleźliście kogoś na własnym podwórku. Jak to możliwe, że świat wcześniej nie słyszał o kimś tak utalentowanym, jak Piotr Pieza i jak na niego natrafiliście?

Też się zastanawiałem jak to jest, że Piotr nigdy wcześniej nie zaistniał szerzej niż na trójmiejskiej scenie. Dla nas to tak naprawdę dobrze, bo mamy w zespole rówieśnika, a jednocześnie osobę zupełnie świeżą, niekojarzoną z żadnym konkretnym zespołem. Luna Bystrzanowska, wokalistka Tranquilizer, zwróciła naszą uwagę na Wilka. Znałem go trochę wcześniej, ale nie miałem pojęcia, że gość w ogóle śpiewa. Potem dostaliśmy demo z jego wersją utworu "Absence" i już wiedzieliśmy, że to jest głos, którego szukamy.



A propos zmian w składzie i naszego małego, trójmiejskiego światka muzycznego - miałeś epizod w zespole Behemoth. To chyba jedna z najlepszych posad we współczesnym metalu, a jednak odszedłeś na rzecz własnej muzyki. Nie żałujesz tego, widząc, jak daleko Behemoth zaszedł?

Nigdy nie żałowałem swojej decyzji, ponieważ wybrałem wtedy siebie. Dla mnie granie w zespole, który jest popularny tylko dlatego, że jest popularny i daje mi dużo kasy nie jest celem. Nie potrafię robić czegoś wbrew sobie i na pół gwizdka, nawet jeżeli oznacza to dużo kasy i tak dalej. Dlatego wybrałem trudniejszą drogę. Ciężko pracuję na życie i konsekwentnie realizuję się grając w Blindead albo od czasu do czasu tworząc coś na boku.

A może znudził ci się metal? W tej formule da się jeszcze powiedzieć coś ciekawego? Od razu zaznaczę, że poza Furią czy Mgłą, bo to zbyt oczywiste przykłady tego, że ekstremalna muzyka wciąż ma się dobrze.

Ja zawsze słuchałem bardzo różnej muzyki, ale metal był, jest i będzie bardzo ważny w moim życiu. Co jakiś czas pojawiają się bardzo ciekawe, niesztampowe zespoły w tym gatunku, którymi się jaram. Weźmy chociażby Tribulation, Ulcerate, Bölzer czy właśnie Furia. Te zespoły mnie totalnie porywają i uważam, że są dowodem na to, że ludzie powinni przestać wątpić i zadawać to pytanie, które pojawia się bardzo często. Każdego roku pojawia się przynajmniej kilka albumów, które udowadniają, że ten gatunek ma się świetnie, więc nie panikujmy (śmiech).

Kilka lat temu stworzyłeś z Nihilem z Furii projekt o rekordowo długiej nazwie - Seagulls Insane And Swans Deceased Mining Out The Void. Surowe, siarczyste i nieco depresyjne granie. To było jednorazowe, studyjne przedsięwzięcie czy zamierzasz jeszcze do tego wracać?

Na dzień dzisiejszy nie widzę szans na kontynuację tego projektu. Ja natomiast jestem właśnie w trakcie planowania czegoś nowego i odmiennego od Blindead.

A co ze starszymi nagraniami Blindead? Piotr odnalazł się w repertuarze śpiewanym wcześniej przez Patryka?

Uważam, że odnajduje się bardzo dobrze. To musi być dla niego mega trudne, ale już widać, że na koncertach ludzie mocno mu kibicują i dają duży kredyt zaufania, co na pewno bardzo mu pomaga w udźwignięciu tego tematu.


Dla ciebie dziwnym doświadczeniem było występowanie z innym wokalistą? Patryk był z Blindead niemal od samego początku.

Dla nas wszystkich ta transformacja jest trochę dziwnym doświadczeniem, ale czujemy, że obudziła się w nas energia czy moc, której od dawna brakowało nam na scenie.

Na początku roku brałeś udział w przedsięwzięciu, które także musiało być dziwnym doświadczeniem - współtworzyłeś zespół występujący na gali Doki, gdzie znaleźli się także między innymi Maciej Grzywacz, Tomasz Ziętek czy Olo Walicki. Próby z nimi znacznie różniły się od prób z Blindead?

Zupełnie inna bajka. Jestem bardzo szczęśliwy, że mogłem brać w tym udział i że mogłem zagrać z tak genialnymi muzykami. To na pewno takie doświadczenie, którego nigdy nie zapomnę.

Śledzisz działalność trójmiejskiej sceny muzycznej? Masz tu swoich faworytów?

Oczywiście, że śledzę. W dzisiejszych czasach dzieje się u nas bardzo dużo dobrego. W tej chwili przychodzi mi do głowy kilka zespołów, którym kibicuję i uważam, że są jednymi z najlepszych w naszym kraju. Myślę o Lonker See, Ampacity, Tranquilizer, The Shipyard, Sautrus, Spoiwo, Octopussy, Popsysze, Trupa Trupa.

Dla ciebie Trójmiasto jest ważne? Wpływa na twoją twórczość?

Oj tak! Wiesz, ja bardzo dużo podróżuję w związku z moją pracą i próbowałem mieszkać w kilku miejscach na świecie, ale już dawno temu zrozumiałem, że najlepiej czuję się tutaj, a konkretniej w mojej rodzinnej Gdyni. Bardzo ważna jest dla mnie bliskość natury, a mieszkając właściwie w centrum miasta, mogę wyskoczyć na spacer i w ciągu dziesięciu minut jestem nad morzem lub w drugą stronę, w lesie. Bardzo dużo chodzę po tych miejscach, w trakcie prac nad nową muzyką. Inspiruje mnie to i ma ogromny wpływ na kształt mojej muzyki. Trójmiasto jest wyjątkowe.

5 listopada Blindead wystąpi w Trójmieście po raz pierwszy po wydaniu albumu "Ascension". Ich koncert będzie można zobaczyć w sobotę w gdańskim klubie B90.

Wydarzenia

Blindead (4 opinie)

(4 opinie)
50 zł
ciężkie brzmienia

Opinie (13) 1 zablokowana

  • Zd*pymetal

    nigdy nie graliście metalu bo jesteście pionierami zd*pymetalu :-)

    • 8 20

  • Brzmi dobrze

    Blindead to ciekawa muzyka. Bardzo fajne jest to że nie zamykają się w sztywnych ramach, tylko czerpią z otaczającego świata muzycznego. Na plus.

    • 9 8

  • Znowu promowanie jakiejś alternatywy.Jak nie leci na rmfie to nie lubie i tyle.

    • 6 15

  • straszne g**no

    • 7 15

  • Usłyszałem to przed Exploited w Olsztynie

    I szybko musiałem wyjsć z klubu dalej pic jabole bo tego nie dało sie wytrzymać

    W Krakowie w listopadzie koncert marzeń GBH i Exploited jednego wieczoru

    • 8 11

  • Behemoth z każdej sztuki zgarnia więcej nic oni przez cały rok. Prywatnie zreszta kolega co innego mówi. Nie wierze w ten brak żalu.

    • 8 7

  • Mogliby jednak założyć spudnice... (2)

    ... marketingowo +10 do wizerunku.

    • 9 4

    • Co to jest spudnice? (1)

      Jakaś gejowska aranżacja?

      • 5 1

      • spudnice ? kolega golibroda

        będzie wiedział...

        • 1 0

  • Niesprzedawalny zespół (2)

    Dziwna muzyka dla nikogo. Ale jak ktoś kupuje bilety to i na prowincji mozna zarobić.

    • 3 10

    • Ta jasne (1)

      A na dzisiejszy koncert w B90 400 biletów sprzedanych. Więcej niż na Vader.

      • 4 0

      • 400 biletow to na małej sali powinni grac hue hue

        • 1 4

  • Nowy wokalista

    Z całym szacunkiem ale czy Wy nie słyszycie jak Wilku nie daje rady z tonacją przecież on fałszuje strasznie i to w wszystkich utworach . Jedyne co u wokalisty dobre to barwa wokalu ale to za mało

    • 5 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Targi Rzeczy Ładnych (2 opinie)

(2 opinie)
15 zł
Kup bilet
targi

Wielka Szama na Stadionie - wielkie otwarcie sezonu w Gdańsku! (12 opinii)

(12 opinii)
street food

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (11 opinii)

(11 opinii)
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak nazywa się paniczny lęk przed "piątkiem 13tego"?