- 1 Skecz o urokach jazdy obwodnicą (47 opinii)
- 2 Afera o kolekcjonerską monsterę (58 opinii)
- 3 Córka znanego biznesmena w telewizji (327 opinii)
- 4 Planuj Tydzień: koncerty i wiosenne targi (13 opinii)
- 5 Mamy to! 24-latek wygrał Ninja Warrior (95 opinii)
- 6 Koniec przygody Hakiela w TzG (49 opinii)
Nowa płyta Behemotha: nierówny poziom i kontrowersyjna okładka
Behemoth to zespół, który przez 30 lat istnienia zasłużył na swój status. Gdańska formacja swoją ciężką pracą osiągnęła to, o czym wielu może tylko marzyć - status światowej gwiazdy. Teraz metalowcy powrócili z nowym albumem "Opvs Contra Natvram". Nie jest to dzieło milowe, ale tradycyjnie już nie zabrakło wokół niego kontrowersji
.Ciężkie brzmienia - najbliższe koncerty w Trójmieście
W moim odczuciu najlepszym albumem gdańszczan jest "Evangelion". Jest tam wszystko, co najlepsze w Behemocie. Brutalność, ale też pewna forma poetyckości. Również próba znalezienia nowej formy - zabawa konwencją, bardzo dużo jakości. Ta płyta jest skrojona na miarę. Nic więc dziwnego, że dzięki niej zespół na dobre wszedł do ekstraklasy światowego metalu. I wydaje się, że na dobre też się w niej już zadomowił.
Artyści z Trójmiasta doceniani na świecie
Tyle że w związku z tym nowym, wrześniowym krążkiem "Opvs Contra Natvram" nie miałem wielkich oczekiwań. I - z tego co widzę - nie tylko ja. Single promujące płytę niekoniecznie nawiązywały do najlepszych dokonań grupy. Coś tu się nie spinało. Wyglądało to tak, jakby zespół skupił się bardziej na stronie wizualnej - w szczególności teledyskach, absolutnie fantastycznych, niż samej muzyce.
No i ta okładka...
Okładka, dzięki której o Behemocie znów jest głośno, i to nie z powodu muzyki, lecz kontrowersji. Ale to nie jest wina zespołu. Po raz kolejny osoby, których temat kompletnie nie dotyczy, niepotrzebnie go podgrzewają, próbując zawracać Wisłę kijem. Behemoth był, jest i będzie jaki jest. I nic tego nie zmieni.
Niemniej okładka płyty, silnie nawiązująca do "God Hates Us All" Slayera, stała się przyczynkiem do tego, że o zespole mówi się w kontekście innym niż właściwy. Zespół został zmuszony do tego, aby ją zmienić. To raz. Dwa - ta już zmieniona i tak okazała się obrazoburcza dla niektórych. Są nawet w internecie filmy, na których widać, jak niszczą "satanistyczne" plakaty promujące "Opvs Contra Natvram".
- Coraz silniej czuję piętno cenzury. Prywatnie i zawodowo - mówił niedawno dla "Teraz Rocka" Nergal. - Nawet finalna wersja okładki płyty to jeszcze nie jest to, co zaprezentowaliśmy w wersji oryginalnej, bo jeden z najważniejszych graczy w branży platform cyfrowych zaszantażował, że jeśli nie zmodyfikuję okładki, to nie umieszczą tego albumu w swoich streamingach - dodaje. - Może powinienem się stawiać, ale biznesowo nie mogę pozwolić sobie na taki strzał w kolano. Rykoszetem dostałby cały zespół, ale przede wszystkim Nuclear Blast, który zainwestował w album krocie. To zgniły kompromis. (...) Ideologicznie ich to bardzo zabolało i wszelkie logiczne tłumaczenia nic nie dały. Zapiekli się, że okładka ma być zmieniona. Nie po raz pierwszy w życiu poczułem się... zgwałcony. To kastracja na żywca, bez znieczulenia. Ale muszę schować ego do kieszeni, bo ważniejsze jest wyższe dobro czy raczej... zło.
Mimo wszystko jednak Behemoth jest zespołem muzycznym i tej muzyce się teraz skupimy. "Opvus Contra Natvuram" to album nierówny. Bo z jednej strony mamy takie sobie single promujące z "Ov My Herculean Exile" na czele, a z drugiej mamy takie otwarcie tego krążka, że trzeba zbierać zęby z podłogi. Pomijając już kapitalne intro, to po nim następuje "Malaria Vvlgata", przywodzące na myśl dawne brutalne wcielenia zespołu.
Były i nie ma. Duże imprezy, które zniknęły z Trójmiasta
Behemoth stara się tu też łączyć stare z nowym. Dobrym przykładem jest "The Deathless Sun", utwór, w którym Inferno pokazuje swoje najlepsze oblicze jako bębniarz. Do tego ciekawy nastrój, dobra kompozycja. Bez wątpienia to jedna z najlepszych piosenek na krążku.
Ale w tym miejscu zaczynają się schody. Przyzwyczailiśmy się, że praktycznie każda nowa płyta gdańszczan jest kapitalna. W tym przypadku wyraźnie widać jednak zadyszkę. Sporo tu... odtwórczości, czyli czegoś do tej pory obcego dla Behemotha. Zespół zawsze bowiem starał się iść naprzód. Zmieniać, eksperymentować, szukać nowych inspiracji. Tutaj - zwłaszcza w środku krążka - jest po prostu nudno. Jasne, pojawiają się miłe akcenty w postaci orkiestracji czy nawet sporo melodii, ale to za mało, aby uznać, że to jest coś ponad to, co już słyszeliśmy.
Wyjątkowy sklep z winylami
I kiedy już chcemy wyjąć krążek z odtwarzacza - albo raczej zmienić album w serwisie streamingowym - następuje końcówka. Panowie, dlaczego całej płyty takiej nie zrobiliście!? Dopiero w tym momencie otrzymujemy to, do czego w ostatnich latach przyzwyczaił nas Behemoth. Jakość oraz innowacyjność. "Once Upon a Pale Horse" to utwór, który spodoba się chyba każdemu, kto lubi gitarowe granie. Zespół tutaj skręca zdecydowanie bardziej w stronę rocka, ale jednocześnie zachowuje swój metalowy kręgosłup.
Ale najlepsze jest na sam koniec. Ponad sześć minut wielowymiarowego grania w kompozycji "Versvs Chritvs". Chociaż kompozycja to za mało powiedziane - to opowieść. Kapitalnie zbudowane napięcie, świetne zestawienie szeptów z brutalnością, a także bonus w postaci wokali, którego użyczyła Zosia Fraś z formacji Obscure Sphinx. To jeden z tych utworów, który aż trudno wyobrazić sobie na żywo. Nie wiem, jak Behemoth chce go grać, ale z przyjemnością sprawdzę to przy najbliższej okazji.
Opinie wybrane
-
2022-09-28 14:09
(5)
Behemoth i Black Metal to niekoniecznie moja bajka (choc jak kazdy prawdziwy Polak lubie sobie zapuscic Bathory'ego od czasu do czasu) ale szacunek dla Nergala za Me and That Man - doskonala Americana/Southern Gothic, z goscinnymi wystepami np wokalistow Ghost czy Rome.
- 19 35
-
2022-09-28 19:14
Szukałem pierwotnej okładki, nie znalazłem, znalazłem za to wypowiedź Nergala
"Coraz silniej czuję piętno cenzury, prywatnie i zawodowo. Nawet finalna wersja okładki płyty to jeszcze nie jest to, co zaprezentowaliśmy w wersji oryginalnej, bo jeden z najważniejszych graczy w branży platform cyfrowych, zaszantażował, że jeśli nie zmodyfikuję okładki, to nie umieszczą tego albumu w swoich streamingach. Może powinienem się stawiać, ale biznesowo nie mogę pozwolić sobie na taki strzał w kolano." No buntownik jakich mało xD
- 4 0
-
2022-09-28 18:29
Zabawne, że nie znam muzyki tego pana, za to wiem, że lata temu biegał za różową królową i wiem, że ciągle musi robić coś kontrowersyjnego, żeby zaistnieć. A wy się na to łapiecie...
- 4 1
-
2022-09-28 16:33
black oszołom (2)
Niech trochę pośpiewa o tęczowych , strach by mu pupe zakleszczyl.Cyniczny cwaniak
- 12 6
-
2022-09-28 18:34
Zenek metalu ten kurdupel
- 4 1
-
2022-09-28 17:29
Idź i śpiewaj, droga wolna młotku.
- 6 7
-
2022-09-28 11:46
(3)
Najlepsza płyta? The Satanist. Najnowsza to zamknięcie nowej drogi jaką zespół zaczął obierać od czasu wspomnianego krążka Evangelion. I faktycznie, jest najgorsza, choć nadal to materiał z wyższej półki, dobrze wyprodukowany, solidnie zagrany, potwierdzający pozycję zespołu na scenie metalowej.
Ciekawostka: Skandynawowie uznali metalNajlepsza płyta? The Satanist. Najnowsza to zamknięcie nowej drogi jaką zespół zaczął obierać od czasu wspomnianego krążka Evangelion. I faktycznie, jest najgorsza, choć nadal to materiał z wyższej półki, dobrze wyprodukowany, solidnie zagrany, potwierdzający pozycję zespołu na scenie metalowej.
Ciekawostka: Skandynawowie uznali metal za swoje dobro kulturowe, promowane w mediach i przez insytucje kultury, jako część spuścizny kraju. W Polsce, która również ma się czym pochwalić, artyści muszą walczyc z fanatykami, którzy są dosłownie wszędzie, również często u sterów.
Szkoda.- 33 28
-
2022-09-28 21:10
Tak ale tam nikt z ich wiary nie kpi
- 1 0
-
2022-09-28 21:11
Najwięcej ojców pedofilów jest w Skandynawii... Kiepski przykład
- 2 0
-
2022-09-28 13:43
Dużo to mówi o poziomie skandynawskiej kultury
Skoro takie wrzaski i szalone walenie po bębnach uważają za dobro szczególne.
- 6 8
-
2022-09-28 11:38
behemoth sie zmienia - słabnie !
niestety do black metalu rasowego zespołu to juz im daleko, odchodza w rockowo-punkowe granie z growlem, wiecej juz w tym marketingu niz muzyki, show itp. ale tak to działa, płyta niczym nie zaskoczyla jak np. "evangelion" ale cóż każda płyta nie może być idealna. Dobrze że im sie chce jeszcze grać taka muze bo chlopaki juz ponad 40 na karku ;)
Może kolejna płyta (jeżeli bedzie) to bedzie sztos- 16 12
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.