• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Obezwładniająca precyzja uderzenia

Przemysław Rydzewski
30 sierpnia 2010 (artykuł sprzed 13 lat) 
Wojciech Pilichowski zaprezentował swoje łagodne, ale wciąż pełne energii oblicze. Wojciech Pilichowski zaprezentował swoje łagodne, ale wciąż pełne energii oblicze.

Największą sztuką wirtuoza instrumentu jest nie zanudzić słuchacza i nie zarzucić go gąszczem niepotrzebnych dźwięków. To z pewnością udało się zarówno Wojciechowi Pilichowskiemu jak i Leszkowi Cichońskiemu, którzy zaprezentowali na żywo swój nowy projekt. Od początku do końca rządził blues, niezwykle różnorodny i co najważniejsze, wzbogacony dynamicznym basem.



Leszek Cichoński po raz kolejny udowodnił, że jest gitarzystą bardzo pomysłowym. Leszek Cichoński po raz kolejny udowodnił, że jest gitarzystą bardzo pomysłowym.
Gitarzystów wspomagał na perkusji Tomek "Żaba" Mądzielewski Gitarzystów wspomagał na perkusji Tomek "Żaba" Mądzielewski
W swoim najnowszym muzycznym pomyśle, dzielonym z gitarzystą Leszkiem Cichońskim, Wojciech Pilichowski zaprezentował swoje łagodne, ale wciąż przepełnione energią oblicze. Podczas niedzielnego koncertu scenę gdyńskiej Bohemy zdominował improwizowany blues, zarówno spod znaku sentymentalnych The Allman Brothers Band jak i szalonego Jimiego Hendrixa. Usłyszeliśmy nawet balladowy utwór "Dbaj o miłości", który muzycy, jeszcze w latach dziewięćdziesiątych, zarejestrowali na cześć Tadeusza Nalepy. Tym samym to Cichoński, znany z miłości do muzyki "dzieci kwiatów", był głównym pomysłodawcą materiału, który artyści wykonali przed licznie zebraną publicznością.

Ciekawie było usłyszeć dwa ścierające się ze sobą sceniczne oblicza - klasycznie już brudnej gitary i precyzyjnie punktowego basu, bluesowego feelingu i dosłownie obezwładniającej siły uderzenia. Mimo licznych, opartych na schemacie dialogu solówek, popisy muzyków nie nudziły. Tu wielki ukłon należy się Pilichowskiemu, którego gra jest niezwykle dynamiczna i różnorodna. Grube struny basowe pod jego palcami nabierały zaskakującej plastyczności. Cichoński również, po raz kolejny, udowodnił, że jest gitarzystą bardzo pomysłowym. Można śmiało powiedzieć, iż była to prawdziwa szkoła żywej, a przez to kreatywnej i ciekawej improwizacji.

Na przekór bluesowej łagodności, najciekawiej wypadły utwory mocne, oparte na energetycznym riffie. Pomiędzy nimi gęsta, ale nie przekombinowana linia basu i hendixowska gitara. - Cichoński dosłownie wplatał fragmenty kompozycji mistrza Fendera Stratocastera. To były przyjemne zaskoczenia, podobnie jak parę lat temu, King Crimson zaskoczyli płytą "The Power to Believe". To dobre skojarzenie, bo właśnie podobną siłę odczuwało się, gdy gitary powracały do wspólnego "potężnego" tematu.

Najbardziej jazzowym momentem było, rozciągnięte do prawie dwudziestu minut, "Summertime" Gershwina. Gitarzyści przy wsparciu hammonda i grającego na perkusji Tomka "Żaby" Mądzielewskiego, stworzyli nowy wymiar tego - wydawałoby się przetrzebionego z aranżacyjnych pomysłów - standardu. Świetnie bawili się dynamiką i pauzami, grali potężnie, by za chwilę wrócić do łagodnego brzmienia wspomagających ich klawiszy. Doskonale się przy tym bawili i z miejsca zaskakiwali kolejnym rozwiązaniem improwizatorskim. To był najlepszy dowód na to, że współpraca Pilichowski - Cichoński przyniesie ciekawe rezultaty. O jej kontynuacji również oni sami cicho napomknęli ze sceny.

Wydarzenia

Opinie (14)

  • mieszane uczucia (2)

    byłem przy stoliku przy samej scenie, będąc wielkim fanem Wojtka i Żaby, nigdy zbytnio nie przepadając za Cichońskim. Moje obawy się sprawdziły i skoro to Cichoński głównie wybierał materiał to jest on szalenie nudnym artystą. Początek i koniec koncertu były jak najbardziej zawodowe i żywe, jednak wyważenie między kawałkami spokojnymi, a żywymi kompletnie nie istniało, dominowały smuty i powolne rytmy. Megalomania cichońskiego i próba zabłyśnięcia jak tylko się da była straszliwie widoczna, grał tak jakby zwykle nie miewał publiczności i chciał wykorzystać tę z gdyni do granic możliwości. Nie podobało mi się również to, że w całym programie znalazły się zaledwie dwie, maksymalnie 3 kompozycje z arsenału Wojtka(nowe buty, bad jam). Świerk na klawiszach prezentował się również bardzo jednostajnie, bardzo podobne solówki, jego aranż na piano kompozycji summertime był niezwykle prosty i wręcz prymitywny, za to przeładowany jak więkoszość partiami leszka. Absolutne plusy dla Żaby i Pilicha, którzy pokazali wielką klasę i energię.

    • 0 1

    • przegięcie

      też nie przepadałem za Cichońskim - uwazałem ,ze jest przereklamowany, ale po tym koncercie totalnie zmieniłem zadanie. Swietnie zagrany cały koncert, solówki wysmakowane, zagrane na luzie i zaskakująco odjazdowe. wpasował sie zankomicie w band Wojtka, kontakt z Zabą... i jaka barwa z cyfrowego pieca !!! - dla mnie rewelacja...tak więc ta recenzja - jak nie z tego koncertu :)

      • 0 0

    • Jak bardzo zepsutym trzeba być, żeby wydać kilkadziesiąt złotych na koncert wykonawcy, za którym się nie przepada i jeszcze go obsmarować na forum. Chyba nie skumałeś idei tego wydarzenia. Pozdro

      • 0 0

  • Świder wymiata!

    Ja również byłem na koncercie i uważam, że muzycy pokazali klasę. Myślę, że z najlepszej strony zaprezentował się klawiszowiec Tomasz ,,Świder" Świerk. Jego gra nacechowana była lekkością, polotem i wirtuozerią, a wersja ,,Summertime" świadczy o niebywałej wręcz wyobraźni muzycznej. Uważam, że jest to w tej chwili najlepszy klawiszowiec młodego pokolenia w tym kraju. Projekt Cichoński-Pilichowski to znakomita mikstura świeżości w odsłonie bluesowo-funkowej.

    • 0 0

  • Projekt panie pisz po polsku taa tu nie azja tylko polska jak ci płacą za pisanie to pisz po polsku a projekty zostaw (3)

    inżynierom bo muzycy mają utwory kompozycje wydawnictwa płyty szlagiery przeboje aranżacje ale nie projekty w naszym kraju nadwiślańskim już po polsku trudno coś przeczytać

    • 4 3

    • ad vocem

      Pisanie po polsku to również interpunkcja (przecinki, kropki i średniki np.). Jak chcesz tak walczyć o czystość języka polskiego, to "przytomnie" zacznij od podstaw na własnym podwórku...
      Ponadto - słowo projekt jest już od wielu lat powszechnie używane w muzyce i nie ma co się na świat za to obrażać, a tym bardziej na autora powyższego artykułu.

      PS. Choć czemu się dziwić, jeśli korektor pisowni niniejszej opinii nie zna słowa "interpunkcja"... :)

      • 0 0

    • muzycy nie angażują się w projekty? koleżanko nie rób z siebie wielkiej specjalistki gnojącej innych skoro sama gówno wiesz. znalazła się pieprzona purystka, która nie orientuje się w języku.

      • 0 0

    • Sugestia

      Jak jesteś taka przytomna, to proponuję na przyszłość nie mylić tematu z treścią wiadomości, współczuje odbiorcom Twoich e-maili ;P

      • 4 1

  • nie ma to jak przereklamowany pilich (2)

    i jego.... Ja wolę obejrzeć na DVD oryginał - Marka K. z level 42

    • 1 1

    • nie ma to jak nie być na koncercie i wypowiadać się o nim (1)

      gratuluję! to się chyba nazywa debilizm

      • 1 2

      • Debilizm jest wtedy,gdy się podniecasz kopią-a nie oryginałem.

        • 1 0

  • Miło posłuchać świetnych artystów potrafiących bawić się dźwiękami muzyki. Oby więcej takich koncertów.

    • 1 1

  • dobre :)

    "spod znaku sentymentalnych The Allman Brothers Band"
    - szanownemu Autorowi chyba się pomyło z sentymentalnym zespołem ABBA :))

    • 1 0

  • no,no,no "prawie" jak metalika

    "prawie"

    • 2 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Targi Rzeczy Ładnych (2 opinie)

(2 opinie)
15 zł
Kup bilet
targi

Wielka Szama na Stadionie - wielkie otwarcie sezonu w Gdańsku! (12 opinii)

(12 opinii)
street food

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (11 opinii)

(11 opinii)
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Gdzie w Gdańsku odbywa się organizowany od lat Gdański Festiwal Tańca?