• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Oko-uchem. Slow kultura, czyli pochwała nudnych oper

Jerzy Snakowski
30 czerwca 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Oko-ucho. Pożegnanie z tytułem i czytelnikami
"Opera to jest coś takiego, co zaczyna się o godzinie 19. A gdy godzinę później patrzysz na zegarek, jest 19.15" - mówi dowcip. Ale to wcale nie jest żart. Tak właśnie jest! "Opera to jest coś takiego, co zaczyna się o godzinie 19. A gdy godzinę później patrzysz na zegarek, jest 19.15" - mówi dowcip. Ale to wcale nie jest żart. Tak właśnie jest!

Co?! To już?! Minął maj? I czerwiec też już za nami?! Ale jak?! Ale gdzie?! Ale kiedy?! Rok w rok ze zdziwieniem odkrywam, że minęło to, co najlepsze. I to w tempie presto prestissimo. Coś, za czym później tęskni się rytualnie od lipca do kwietnia. I co nie wróci.



Więc obiecuję sobie, że w przyszłym roku nie przegapię jeszcze pustych plaż, jeszcze nieprzeludnionego Monciaka, długich jasnych wieczorów, że wcześniej postaram się o bilety na ten czy inny wiosenny festiwal. I co? I jak zwykle: zapominam, przegapiam, marnuję? A przecież wystarczyło nieco przyhamować. Jasne! Łatwo powiedzieć! Ale jak to zrobić, gdy kuszą wyzwania, ambicja i mamona.

"Za co lubi pan operę?" - spytała pewna pani. No jak to za co? Jak można zadawać mi takie pytania! No, za... I tu przyłapuję się, że brakuje mi spontanicznej odpowiedzi. Ale jeśli się dłużej zastanowię, to odnajduję ich kilka, czasem przedziwnych. Otóż, jak powiadają doświadczeni życiem, przede wszystkim kocha się nie za coś, tylko mimo wszystko. Przenikając niczym rentegenowski promień tajniki mojej ukochanej sztuki powinienem już dawno ją znielubić, albo choć nabrać doń dystansu. Ale nie. Nawet dostrzegając jej wady nie wyobrażam sobie już życia bez niej. Choćby dlatego, że jest wyśmienitym powodem, by zrobić w życiu przystanek.

I nie jest to przerwa na papierosa czy szybki łyk kawy. Jest to porządne zwolnienie graniczące ze stagnacją. "Opera jest za długa" - zżymają się jej przeciwnicy. I przytaczają zdartą już przez satyryków definicję: "Opera to jest coś takiego, co zaczyna się o godzinie 19. A gdy godzinę później patrzysz na zegarek, jest 19.15". Ale to wcale nie jest żart. Tak właśnie jest! I czy to nie jest jednym z jej największych atutów? Czy opera, z tym śpiewaniem w kółko "Uciekajmy, w drogę, addio, addio!" przy jednoczesnym niezmiennym pozostawaniu na scenie nie jest rozkosznym pretekstem do zatrzymania się z ospale pędzącymi i tkwiącymi bez ruchu bohaterami? To sprawia, że nagle doświadczam rozciągliwości i lepkości czasu.

Z tym zjawiskiem związana jest kolejna nieco dziwna odpowiedź na pytania, za co kocham operę: kocham ją za nudę. Tak, tak! Nuda! Niekiedy w trakcie spektaklu odkrywam uroki tego błogosławionego dla zarobionych i zawalonych pracą stanu. Rozkosznie długie i przewidywalne przedstawienie operowe! (Acz zdarza się to i w dramacie, i w kinie, na koncercie.) Wiem, że do końca aktu jeszcze czterdzieści minut. I nie ma ucieczki, bo siedzę zakleszczony widzami dokładnie w środku rzędu. A po przerwie kolejne czterdzieści minut nudy jeszcze nudniejszej, a po drugiej przerwie - trzecie czterdzieści minut nudy najwyższego gatunku. Na samą myśl przeszywa mnie masochistyczny dreszcz rozkoszy.

Nuda - to jest to, czego mi tak często brakuje. Nuda - boski stan zalecany przez psychologów, którzy postrzegają ją jako przyczynek do autorefleksji. Na scenie nuda, na widowni ja, uwięziony przez innych widzów, a wtedy moje... "marzenia szybują jak ptaki po niebie" i rodzą się pomysły, i rozwiązania problemów, i mocne postanowienia. Za sprawą dobrych spektakli może staję się lepszym człowiekiem, za sprawą nudnych - bardziej uporządkowanym i spokojnym. I dzięki temu nie mogę powiedzieć, że kiedykolwiek przeżyłem nieudany wieczór w teatrze. Każdy na swój sposób był owocny i sprawił, że uważam, iż szklanka jest nadal w połowie pełna.

Oto mój sposób na slow life. Kulturalny. I nie zawaham się go użyć! Oby tylko w marcu-kwietniu 2015 roku trafić na wyjątkowo nudną operę, by tym razem zaplanować sobie maj i czerwiec z większą finezją niż do tej pory. I nie przeoczyć tego, co najważniejsze.

Powolności wszystkim pędzącym życzę. Przynajmniej w wakacje. A później? A później, by znów nie wpaść w diabelski młyn pośpiechu, zapraszam na operę. Tylko wybierzcie tę najnudniejszą!

O autorze

autor

Jerzy Snakowski

- Oko-uchem to rubryka, w której autor, wykładowca Akademii Muzycznej w Gdańsku, autor show popularyzującego teatr operowy pt. "Opera? Si!", dzieli się z naszymi czytelnikami swoimi spostrzeżeniami na temat trójmiejskiej kultury i nie tylko. Więcej o autorze: www.snakowski.pl

Opinie (8) 3 zablokowane

  • wielki cyc sie tylko liczy jak na plakatach carmen :)

    • 27 2

  • Pajace i Rycerskość wieśniacza (2)

    najdłuższe godziny mojego życia, wyrafinowana tortura przy grozie której bledną wszelkie waterboardingi i inne zgniatacze kciuków. najgorszy syf jaki miałam nieprzyjemność oglądać w operze. nie polecam, chyba, że w ramach samoukarania.

    • 5 10

    • Pajace i Cavaleria Rusticana? Ty nazywasz

      nudnymi operami? Nigdy ale to nigdy. A zwlaszcza kiedy wykonuja je artysci tej klasy co tenor Mario del Monaco (1915-1982) i baryton Leonard Warren (1911-1960) a dyryguje wielki dyrygent Dimitri Mitropoulos. Ponizej link do zarejestrowanego wystepu tych artystow w Metropolitan Opera 7 Listopada 1958 roku.

      youtube.com/watch?v=1R-URVnJv-4

      • 3 3

    • Co do kawalerii Rusticany czyli Rycerskosci wiesniaczej to

      obejrzyj ten link w wykonaniu jednego z 5 naiwiekszych tenorow w calej historii wokalistyki operowej czyli Mario del Monaco.

      youtube.com/watch?v=_q3Gu3jJxO4

      • 2 3

  • O czym są te pierdoły ... sorry felieton ? O tym że autor( jak pisze) kocha nudę

    I opisuje swoje fobie, marudzi ,usypia ,nudzi ,nudzi ,nudzi........Człowieku ,kiedy dasz sobie spokój ?

    • 12 2

  • Proszę wybaczyć, ale pańska odpowiedź na pytanie za co lubi Pan operę, nie ma nic wspólnego z zamiłowaniem do tej sztuki. Z całego tekstu wynika po prostu, że chodzi Pan na spektakle, aby odpocząć od codziennego zgiełku. Cóż, można i tak, ale w takim przypadku, proszę chociaż nie nazywać tego wielką miłością.
    Przypuszczam, że chciał Pan napisać coś oryginalnego,lecz tekst, który powstał jest niestety pozbawiony większego sensu.

    • 8 0

  • Powtórzę się po raz kolejny: w Gdańsku NIE MA OPERY! Gdzie mamy oglądać spektakle? W Operze Bałtyckiej mamy chłam na skalę światową!

    • 3 2

  • strzał w kolano

    Ten felieton to strzał w kolano, który zadał sobie sam autor.
    Wynika z niego, że wielki ekspert od oper wchodzi do budynku opery nie po uniesienia artystyczne, ale by odpocząć od codziennego zgiełku. Tak jakby nie było parków, saun, siłowni czy innych odległych pustelni. Na dodatek by udzielić tak koślawej odpowiedzi autor potrzebuje nie wiadomo ile czasu na zastanowienie, bo w pierwszym odruchu nic rozsądnego mu do głowy nie przychodzi.
    Na pewno chciał się pan przedstawić w takim świetle?

    • 1 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Sea You 2024

159 - 209 zł
Kup bilet
festiwal muzyczny

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (7 opinii)

(7 opinii)
169 zł
Kup bilet
pop

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d."

89 - 129 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Kto zagrał na inauguracji stadionu w Letnicy w 2012 roku?