Streetwaves to szereg zaskakujących wydarzeń artystycznych w nietypowych miejscach. Jak na przykład koncert na łące.
Największą atrakcją festiwalu Streetwaves nie są jego artystyczne happeningi, ale możliwość odkrycia zakamarków dzielnic Gdańska nieznanych zwykłemu mieszkańcowi. W sobotę festiwal gościł na Olszynce, w niedzielę potrwa cały dzień na Siedlcach. Wstęp wolny.
Na łące trwał piknik z warsztatami artystycznymi dla dzieciaków, na tarasie widokowym nad Opływem Motławy grali młodzi muzycy, w pustostanie na podwórku można było oglądać wystawę współtworzoną przez mieszkańców, działkowe tereny zamieniły się w poligon do działań artystycznych, na jednym z domów namalowano graffiti, a ruiny Dworu Olszyńskiego i reduty zamieniły się w sceny koncertowe.
A to i tak nie wszystkie atrakcje. Wyliczać można bez końca - co krok przechodnia atakowały działania artystyczne. I o to właśnie chodzi organizatorom z Instytutu Kultury Miejskiej. Ich cel to zakrojona na jak największą skalę inwazja kultury w peryferyjnych dzielnicach Gdańska. Dla lokalnych mieszkańców - jednodniowa metamorfoza ich ulic i ogródków. Dla wszystkich pozostałych - wycieczka w nieznane.
Bo największą atrakcją festiwalu Streetwaves nie są jego artystyczne happeningi, ale możliwość odkrycia miejsc, o których istnieniu przeciętny mieszkaniec Gdańska nie miał pojęcia. Przez cały dzień kilka setek osób przechadzało się i pokonywało na rowerach brukowane drogi Olszynki, zaglądało do zakamarków tutejszych podwórek i działek czy odpoczywało w słońcu na łąkach nad Opływem Motławy.
Ta chyba najmniej znana dzielnica Gdańska okazała się miejscem pełnym urokliwych zakątków, zaskakujących miejsc i - jakże kontrastującej z oddalonym zaledwie o półgodzinny spacer wielkomiejskim centrum - sielankowej atmosfery.
W niedzielę Streetwaves ruszy o godz. 12 w dzielnicy Siedlce przy Zbiorniku Powstańców Warszawskich
