- 1 Rammstein w Filharmonii Bałtyckiej (46 opinii)
- 2 Ty też nie czujesz atmosfery świąt? (145 opinii)
- 3 Recenzja "Godzilla i Kong: Nowe imperium"
- 4 Planuj Tydzień: Wielkanoc w Trójmieście (4 opinie)
- 5 Jakie atrakcje na Wielkanoc z dziećmi?
- 6 Związek? Podziękuję. Jestem na detoksie (164 opinie)
Opener 2019: dzień pierwszy za nami
Tak słabego frekwencyjnie pierwszego dnia na Openerze nie było od lat. Organizatorzy przeliczyli się z możliwościami przyciągnięcia tłumów przez ulubieńców młodszej części festiwalowiczów, którzy okazali się dużo mniej wierni od starszych, którzy nigdy nie zawodzili i tłumnie stawiali się na koncertach swoich idoli.
Opener 2019: podsumowanie pierwszego dnia
Występy Travisa Scotta i Diplo najchętniej bym pominął. To było nieporozumienie. Headliner, który sprzedał najwięcej biletów na koncerty na świecie w ciągu ubiegłego roku zawiódł. Poza efektami pirotechnicznymi nie miał nic do zaoferowania. Inna sprawa, że po raz kolejny na Openerze pojawia się wykonawca, który nie jest w stanie przedstawić swojego show w pełnej krasie ze względu na ograniczone możliwości infrastrukturalne imprezy.
Opener 2019. Mniejsze zainteresowanie w tym roku?
Diplo natomiast to była po prostu kpina. Współzałożyciel jednego z najciekawszych elektronicznych projektów ostatnich lat - Major Lazer - który zresztą bardzo mocno spuścił z tonu, idąc w stronę pozbawionej ambicji muzyki tanecznej, na tegorocznym Openerze odbębnił przysłowiową pańszczyznę. Każdy, kto znajdował się podczas jego setu pod sceną, byłby w stanie dać podobny albo i lepszy występ niż Amerykanin. Takie rzeczy po prostu nie przystoją na jednym z największych europejskich festiwali.
Opener 2019: najciekawsze rzeczy
I tu przechodzimy do sedna sprawy. Najważniejsze rzeczy działy się poza Orange Main Stage. Fantastyczny koncert dała punkowa formacja Idles, która udowodniła, że ten gatunek wciąż ma się bardzo dobrze. Umiejscowienie ich o godz. 19, kiedy jeszcze mało kto zdążył się wczuć w festiwalowy klimat, było nieprzemyślanym ruchem. Szkoda.
Innym bardzo ważnym występem pierwszego dnia był koncert nowojorskiego zespołu Interpol, jednej z legend współczesnej alternatywy. Na prośbę samej formacji odbył się późnym wieczorem na Tent Stage. Nic dziwnego. Zespół, który wzrastał w dusznych klubach, dużo lepiej czuje się właśnie w takiej scenerii. Wielka szkoda, że tak mało osób go widziało, a po wybrzmieniu "Slow Hands" jeszcze więcej zaczęło opuszczać scenę pod namiotem.
Festiwale muzyczne w Trójmieście
Kolejnym kapitalnym występem, który stał się ofiarą line-upu i dużo mniejszego zainteresowania festiwalem, był koncert Death Grips, formacji prezentującej eksperymentalny hip-hop. Zespół zagrał porywająco, pokazując, że w muzyce można przekraczać wszelkie normy i granice, przywołując najlepsze lata Openera, kiedy ten festiwal kształtował trendy i budował świadomość słuchaczy.
Opener 2019: co się nie udało?
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że nagłośnienie na Alter i Tent Stage było katastrofalne. Dopiero po włożeniu zatyczek i mocnym ich dociśnięciu można było cieszyć się koncertami zespołów. Na festiwalu z tak dużym stażem tego rodzaju incydenty nie powinny mieć miejsca.
Alter Art podczas pierwszego dnia osiemnastej edycji Openera dostał pstryczek w nos. Okazało się bowiem, że młodszy fan nie jest tak żelaznym odbiorcą, jak ten starszy, który w ciemno idzie na Pearl Jam czy Depeche Mode. Może też część młodzieży po prostu nie uzyskała zgody rodziców na uczestnictwo w festiwalu. Ale jedno jest pewne - budowanie w Polsce imprezy na podstawie "trending on Spotify" jest nieracjonalne i nierentowne.
Takich pustek Babie Doły nie widziały już dawno. I niech to będzie lekcja poglądowa, bo kolejnych tego rodzaju niewypałów stali bywalcy po prostu nie wybaczą.
Wydarzenia
Opinie (180) ponad 10 zablokowanych
-
2019-07-05 12:53
Mega
Mega bylo przyjeżdżali : editors, skunkanansie, faithless, faithnomore, Radiohead, DM, massiveattack, blur czy gorillaz
Na te powroty zawsze pójdę!- 8 0
-
2019-07-05 13:01
Nagrywanie koncertów
Nigdy nie zrozumiem po co iść na koncert/festiwal, jeszcze stanąć w pierwszym rzędzie, po to tylko, żeby widzieć wydarzenie za pośrednictwem wyświetlacza smartphona. Po co nagrywać? Przecież nie po to,żeby obejrzeć, bo później na yt pełno podobnych relacji. Ludzie skupiają się teraz, nie na przeżywaniu muzyki na żywo i gromadzeniu wspomnień, a na tym jak wypadną na instastory.
- 7 0
-
2019-07-05 13:10
Nie rozumiem
Przyjść na koncert i trzymać telefon w dłoni zamiast delektować się muzyką
- 10 0
-
2019-07-05 16:12
Drugiego dnia wcale nie lepiej
Znowu skichane nagłośnienie. Tym razem na wszystkich scenkach. Na koncercie the strokes dużo ludzi opuszczało widownię z powodu zbyt dużej głośności. Potem przyszedł deszcz i odeszło drugie tyle.
- 2 0
-
2019-07-05 16:45
Co widzą ludzie, ktorzy stoją daleko? Nic. to ja już wolę obejrzeć na you tube jakiś koncert.
- 1 0
-
2019-07-06 08:41
na fotce każdy ma telefon w łapie, co za wiesniaki tu przychodzą.
- 0 0
-
2019-07-06 23:08
pro
Zgnilizna!!!
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.